Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ankiety... Moja mama pracuje w szkole i została oddelegowana do decydowania o…

Ankiety... Moja mama pracuje w szkole i została oddelegowana do decydowania o tym, kto może w szkole ankietę przeprowadzić, a kto nie. W okolicy znajduje się filia pewnej wyższej szkoły, więc chętnych do robienia badań do pracy dyplomowych jest wielu.

Pewnego dnia przyszła ONA: studentka ostatniego roku pedagogiki. Chce zrobić ankietę wśród rodziców na temat nawyków czytelniczych, no dobrze. Ankiety przy sobie nie ma, więc nie pokaże. Tutaj mama postawiła sprawę twardo: nie dopuści ankiety, której nie widziała, dziewczyna ma donieść pytania przed wywiadówką, na której ankieta miała być przeprowadzona.
Dziewczyna przyszła z ankietami kilka minut przed rozpoczęciem wywiadówki. Ankiety pełne były błędów ortograficznych, gramatycznych i choć z założenia anonimowe zawierały pytania pozwalające na identyfikację rodzica. Wszystko jednak przebiło pytanie:

"Czy czyta pani dziecku, gdy jest pani ubrana w koszulę nocną?".
Oczywiście to pytanie również było okraszone błędami.

Mama ankiety nie dopuściła i się dowiedziała, że jest bez serca, że tym samym biednej dziewczynie blokuje dostęp do zostania nauczycielem, że w ogóle jak tak można, że obiecała. Że ona musi w przyszłym tygodniu wyniki promotorowi pokazać. A te ortografy, to przecież nic takiego, mama się niepotrzebnie czepia, przecież nikt nie zauważy. A poza tym szanowna studentka ma dysortografię, więc jej wolno. I wyszła trzaskając drzwiami.

studentka

by Miniaturowa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
34 36

Alergii dostaję, jak ktoś się jakimś "dys" zasłania... Historia na plus.

Odpowiedz
avatar Trin32
31 35

Najczęściej jest to po prostu lenistwo i dysmózgia

Odpowiedz
avatar konto usunięte
21 21

Dokładnie... jak byłam w podstawówce, to na całą szkołę 3(!) osoby miały bodajże dysleksję. W gimnazjum 4 w mojej jednej klasie ;) A w technikum już 8 osób zasłaniało się ową dolegliwością. I czemu tak źle na to reaguję? Bo większość z nich śmiała się zadowolona opowiadając, jak robiąc specjalnie kilka błędów w poradni załatwiło sobie dodatkowe minuty na maturze czy ulgę na polskim... witki opadają.

Odpowiedz
avatar Nachtara
10 10

Po prostu za łatwo im poszło załatwienie sobie tego. Ja zanim opinię dostałam przez prawie 3 lata do poradni musiałam jeździć.Może gdyby tak było częściej to i mniej cwaniaków by się znalazło.

Odpowiedz
avatar tajniak4
12 14

To po prostu kolejny "postępowy" dogmat końca XX wieku. Dawniej to, że niektórzy ludzie są inteligentni, mogą się uczyć, rozwijać i mają jakieś perspektywy, a inni są po prostu kompletnymi debilami bez kszty inteligencji, wychowania i kultury, uznawano za rzecz zupełnie normalną. Dziś króluje dogmat, że wszyscy ludzie są równi i mają równy start. Więc jeżeli ktoś jest idiotą, to ani chybi jest jakaś choroba i nie można go przez to dyskryminować.

Odpowiedz
avatar Ushio
2 10

Chciałabym trochę obronić dyslektyków. Przez dłuższy czas miałam dysleksję(już nie mam, mam dysortografie alestaram się nie mieć i nie lubie się nią "osłaniać"), a moja przygoda z nią zaczeła się jak byłam w podstawówce. Pisaliśmy dyktando. Pani się zaniepokoiła bo nie było ani jednego słówka bez czerwonych skreśleń. I tak naprawdę dysleksja nie polega tylko na robieniu błędów, polega to bardziej na tym, że człowiek musi "dłużej myśleć" czy jak kto woli, dłużej zastanawiać się nad zadaniem. I muszę też powiedzieć, że gdyby nie to, że miałam stwierdzoną dysleksję w gimnazjum zapewne nie dostałabym się do żadnej szkoły pogimnazjalnej bo jak wiecie przysługuje osobom z "dys" ileś tam więcej czasu na egzaminach gimnazjalnych i maturach i nie muszą zaznaczać odpowiedzi w karcie odpowiedzi. Na egzaminie z matmy wyszłam 10 min. przed końcem czasu bo bardzo długo się zastanawiałam. A jak w podstawówce pisałam egzamin to choć dobrze zaznaczałam odpowiedzi w teście to źle je przepisywałam na karte odpowiedzi i wyszło mi mało punktów. Ale można się z tego "wyleczyć". Tylko że bez pracy nie ma kołaczy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

Mi nauczycielka od polskiego, ponad pół roku próbuje wmówić, że mam dysortografię i powinnam się udać do poradni. A to wszystko przez to, że w wypracowaniu, ze zwykłego pośpiechu przy przepisywaniu na "czysto" zrobiłam dwa lub trzy byki. A ja nie chcę mieć żadnych ulg z tego powodu. Źle bym się z tym czuła poza tym jestem inteligentną osobą i nie potrzebuję dodatkowych minut na egzaminach. Jak dla mnie osoby zasłaniające się dysleksją próbują ukryć swoje lenistwo i głupotę.

Odpowiedz
avatar ssplayer
3 13

@Tajniak, sofcik - Odnoszę wrażenie że Wy to koło inteligencji nawet nie staliście. Dysleksja to wynik innej budowy anatomicznej mózgu co nieco utrudnia pewne czynności, n.p. językowe. Może być też skutkiem uszkodzenia mózgu. Jako że mózg jest bardzo plastyczny wiele rzeczy idzie załagodzić bądź całkowicie wyeliminować. No ale Wy to książkowe przykłady stereotypowych polaków - o kolei wie wszystko, bo pociągiem jechał. O medycynie wie wszystko, bo w szpitalu leżał. O chemii wie wszystko, bo osolił zupę jak gotował. O informatyce wie wszystko, bo w paincie dwie kreski narysował.O Neurobiologi wie wszystko, bo uproszczony rysunek mózgu widział. Diagnoza o wszelakich "dys" świadczy tylko o tym że potrzebne są odpowiednie ćwiczenia, czasami wspierane farmakoterapią. A że w polsce mało który nauczyciel ma na to ochotę... no cóż, mi wystarczyło przepisywanie swoich prac pisemnych po sprawdzeniu ich przez nauczyciela i podkreśleniu błędów. Oczywiście, nie zawsze się da, ale mózg ludzki ma naprawdę olbrzymie możliwości. I nie, nie wykorzystuje on zaledwie 10% neuronów - to bzdura do potęgi n. Prośba do userów - nie znacie problematyki Neuroscience to zostawcie ją dla specjalistów, wasze "mundrości" co to to nie jest ta dysleksja i in. zostawcie dla siebie. @lucky_bubble - Od kiedy inteligencja jest równa poziomowi obkucia? Poza tym dyslektyk potrzebuje więcej czasu na samo napisanie, nie chodzi tu o wiedzę tylko tempo przelewania wiedzy na papier. I jak wyżej - to swoje "według mnie" to zostaw dla siebie. Chyba że masz n.p. stosowną wiedzę z zakresu biologii, chemii, odrobiny fizyki, na temat mózgu - w takiej sytuacji zapraszam do dyskusji. Jeśli nie - poczytaj kilka książek, poszukaj, może zmądrzejesz. Ale przede wszystkim - zlituj się i nie wygłaszaj mi tu takich komunałów o dysleksji. Może za niedługo zaczniesz tutaj pisać że głuchy to powinien na maturze normalnie wykonywać ćwiczenia ze słuchu? No bo on głupi jest i nieinteligentny, bo nie słyszy, hm? Pragnę poinformować ze sama nauka o mózgu (Neuroscience) wymaga specjalistycznej wiedzy, naukowiec zajmujący się tą problematyką nie zajmuje się całym mózgiem. To zbyt obszerna wiedza dla jednego człowieka. Naprawdę, jak widzę takich "szpecjalistów" na forum to mnie coś trafia. Biolodzy nieraz całą swoją karierę poświęcają tej dziedzinie, prace doktoranckie piszą z tej dziedziny, a wy tu tak podchodzicie do tego jak grecy starożytni - choćby mózg to ciało miał chłodzić.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 marca 2012 o 23:12

avatar szwas
1 3

ssplayer Niezła wypowiedź z jednym ale. Tak naprawdę wcześniejsze komentarze nie dotyczyły faktu istnienia różnych "dys" a bardziej oszustw polegających na symulowaniu tych schorzeń w celu osiągnięcia osobistych korzyści czyli swoistemu "pójściu na skróty". Dla mnie w takich przypadkach "piekielnych" jest więcej osób - lekarze pozwalający z jakichś powodów na nadużycia, nauczyciele olewający dodatkową pracę z uczniem w celu wyeliminowania problemu, rodzice wychowujący oszustów. W tej historii choćby, ktoś tę przyszłą nauczycielkę-inaczej przyjął na studia, dawał zaliczenia, przepuszczał przez egzaminy. Trzeba natomiast przyznać pannie, że nieźle wybrała zawód - gdzie indziej rynek pracy łatwiej by zweryfikował jakoś wykształcenia.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 marca 2012 o 23:44

avatar ssplayer
1 7

Jednak wrzucenie wszystkich dyslektyków etc. do jednego wora z oszustami jest obraźliwe, stąd porównanie do głuchych na maturze. SecuritySoldier też w którejś historii pisał o tym że miał papiery na "dys". Też takowe mam, nigdy z nich nie korzystałem w sposób "ja mam dys. dajcie mi spokój" - jedyne czego oczekiwałem to więcej czasu na egzaminach i ew. podkreślenie błędów jakie robię - aby mechanicznie nauczyć się pisowni. http://www.youtube.com/watch?v=FXDCkz72Koo&feature=relmfu

Odpowiedz
avatar VelmaKelly
4 4

@ssplayer - ale kto ich wrzuca do jednego worka, gdzieś Ty to znalazł? ^^

Odpowiedz
avatar ssplayer
0 2

Tajniak "Więc jeżeli ktoś jest idiotą, to ani chybi jest jakaś choroba i nie można go przez to dyskryminować." To nie jest wrzucanie do jednego worka, tak?

Odpowiedz
avatar VelmaKelly
2 2

Hm... nie, nie w moim odczuciu. To nadal jest mówienie, że jak ktoś zasłania się papierkiem, to jest idiotą. Bo posiadanie dysleksji nie zwalnia z tego, że trzeba poprawnie pisać i jak ktoś robi tonę błędów, to mnie papierki nie obchodzą - jest idiotą. Koniec tematów. Ale to dlatego, że każdy dyslektyk może się nauczyć pisać na poziomie w miarę przeciętnym, nie sadząc byków co drugie słowo. Wymaga to większej pracy, ale da się.

Odpowiedz
avatar meg
11 11

Bardzo prawidłowo, szkoda tylko że dziewczyna nie wyciągnęła wniosków wobec siebie tylko ma pretensje (jakże ciężko zaakceptować że coś się zrobiło źle - w końcu reszta świata temu winna). Po drugie - jaki promotor przyklepuje taki bzdury? Wiele w życiu widziałam takich ankiet, niektóre pomagałam wypełniać i nawet nie studiując przedmiotowego kierunku mogłam wskazać najgłupsze błędy (już nawet pomijając ort).

Odpowiedz
avatar Jorn
15 15

Trudno tak diagnozować przez internet, ale to raczej nie wygląda na dysortografię, lecz na dysinteligencję.

Odpowiedz
avatar nikt
12 16

Miałem w klasie w technikum (dość dawno temu) dwóch kolegów z dyscośtam. Maturę pisali normalnie, bo polonistka (ostra jędza, świeć Panie nad jej duszą, choć nauczyć potrafiła) ich wyleczyła. My jedną lekturę - oni dwie. My jedno wypracowanie, a oni w promocji drugie. Dało się? Dało, a jakże.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 marca 2012 o 15:38

avatar Izura
7 15

No co, przecież ćwiczenia przy tym "schorzeniu" są bardzo ważne- kobita chciała dobrze i jej się udało. Też mi chcieli wklepać dysleksje. Nie dałam się, dziś piszę praktycznie bez błędów ortograficznych. Pisałam, czytałam i okazało się, że żadnej dysmózgii nie mam. Dało się? Dało.

Odpowiedz
avatar nikt
11 13

@Elewator To nie były czasy, w których papier na dyscośtam z czegokolwiek zwalniał. I nie, to nie było wredne, bo to była forma terapii przez ćwiczenia. To teraz jest tak, że jak masz papierek, to się nim zasłonisz i nikomu nic do tego jak piszesz. Tym bardziej nie było to żałosne, bo dzięki temu zaczęli pisać poprawnie. Jeśli uważasz, że spowodowanie, by ktoś przestał popełniać błędy i bazgrolić jak kura pazurem jest wredne i żałosne, to w zasadzie nie mamy pola do dyskusji.

Odpowiedz
avatar Elewator
0 4

Przykro mi, ale twoją wypowiedź odebrałem jako ironię i wyśmiewanie tych kolegów. Jeśli to miała być terapia przez ćwiczenia, to wszystko było OK, choć nie wiem, czy, jak piszesz, "ostra jędza" powinna taką terapię urządzać....

Odpowiedz
avatar ssplayer
-2 8

@Elewator - polonistka robiła bardzo dobrze. Im więcej tego typu ćwiczeń tym lepiej dla mózgu który dzięki temu przetwarza więcej informacji i szybciej się uczy. @Izura - Dysmózgie jak najbardziej masz - próbując pisać o nauce nad którą studia trwają nieraz i 5-10 lat zanim osiągnie się naprawdę wysoki poziom. @Sofcik - Wrodzoną to ty masz nieinteligencję chyba... Te wszystkie "dary" to tylko efekty kształtowania mózgu w wieku ok. 3-5lat. To czy dziecko będzie miało wysoką sprawność fizyczną zależy od 2 rzeczy. 1 - tego czy nie jest chore, czy mięśnie itp. dobrze działają. 2 - tego na ile będzie ćwiczyło umiejętność n.p. poruszania się. Ciekawostka - człowiek największe zdolności do nauki języków ma do 13-ego roku życia, szczególnie jeśli chodzi o gramatykę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 30 marca 2012 o 23:19

avatar Izura
0 4

W życiu codziennym nie potrzebujesz wysokiego poziomu- pisanie bez błędów to nie jest coś na poziomie fizyki jądrowej w instytucie jakimś. Tak samo nie potrzebujesz studiów w kierunku elektryki żeby wtyczkę z gniazdka wyciągnąć.

Odpowiedz
avatar Izura
3 5

Żadnej książki o bankowości, ekonomii ani niczym podobnym nie przeczytałam ale jakoś o drukowaniu pieniędzy nie myślę- co więcej, jak dla mnie to spalić to co jest i pieniądze pokryte w złocie wprowadzić, co by umocniło złotówkę. To, że żadnej publikacji na temat temperatury śniegu nie przeczytałam znaczy, że nie mogę powiedzieć "śnieg jest zimny i pada w zimę"?

Odpowiedz
avatar ssplayer
-3 5

A co to jest m.p. mechaniczne uczenie się? Co to jest ciało migdałowate? Co to jest hipokamp? Jakie są ich funkcje? Z czego wynika mniejsza zdolność do nauki języków po 13-tym roku życia? W przypadku dysleksji wynikającej ze innej budowy mózgu na czym polegają różnice zmniejszające zdolności językowe? Jaka część mózgu odpowiada za poruszanie palcami? Czy idzie zmusić mózg do "zwiększenia obrotów"? Jeśli tak to w jaki sposób? To że śnieg jest zimny wiesz na podstawie doświadczenia oraz nauki w szkole podstawowej. O takich podstawach ekonomi zwykle mówi się na n.p. WOS'ie. Znani dyslektycy: Hans Christian Andersen, Harry Belafonte, Alexander Graham Bell, George Burns, Stephen J. Cannell, Cher, Winston Churchill, Leonardo da Vinci, Walt Disney, Thomas Edison, Albert Einstein, Henry Ford, Danny Glover, Whoopi Goldberg, Bruce Jenner, William Lear Jay Leno, Greg Louganis, Gen. George Patton, Nelson Rockefeller, Charles Schwab, Jackie Stewart, Quentin Tarantino, Woodrow Wilson, William Butler Yeats Nadal chcesz o dysmózgi mówić? Czy może mam wyszukać więcej przykładów?

Odpowiedz
avatar Eloe
2 2

@ssplayer, zapomniałeś o Agacie Christe!

Odpowiedz
avatar Izura
1 3

A wiesz ile nazwisk mogę wymienić też? Takie przykłady to to samo co robią mięso i wegefaszyści- jedni krzyczą "Hitler był wegetarianinem!" a drudzy "Stalin jadł mięso!". O częściach mózgu pisać nie będę- miałam to przez miesiąc dzień w dzień na rozszerzonej biologii, zaliczyłam ładnie. Pisanie poprawne też znam z doświadczeń (poprawiane byki) i podstawówki. U mnie na wosie się nie mówi o pieniądzach, bankach i co z czego powstaje- co lepsze, na przedsiębiorczości dowiaduje się, że kredyt można obliczyć dokładnie znając tylko jego oprocentowanie, czas spłaty i kwote:) Na wosie za to tylko filary kultury europejskiej, mniejszości, funkcje społeczeństwa.

Odpowiedz
avatar ssplayer
-3 5

Taaak, w szkole miesiąc się uczyłaś, to ci dopiero. Tylko studia nad samym mózgiem to 5-10 lat. Dla tego narządu jest nawet osobny kierunek studiów! Więc proszę, jak nieznasz się na tych zaburzeniach nie pisz "dysmózgia". Ja też miałem w cholere różnych ciekawych rzeczy na rozszerzeniu a za specjalistę się nie uważam.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 kwietnia 2012 o 13:07

avatar bloodcarver
4 4

A ja mam dyscierpliwość do ludzi, którzy się zasłaniają papierkiem jak mają coś opublikować, i robią to niechlujnie. To co, to znaczy ze mi wolno nakłaść takiej po mordzie? :D Jak ktoś się stara i ma wpadkę, to OK, bywa. Ale tak? Żałosne.

Odpowiedz
avatar Bastet
3 3

No ale moment, co z niej za nauczycielka będzie?

Odpowiedz
avatar Mordeczka
7 7

Módlmy się, aby nie była to przyszła wychowawczyni Twoich, moich, waszych dzieci.

Odpowiedz
avatar Nanaki
12 12

Ja posiadam dysleksje prawdziwą, zdiagnozowaną i na błędy zwracam szczególną uwagę nawet pisząc komentarze bo wiem że ławo mogę jakiś błąd zrobić. A zasłanianie się dysleksją to tylko pokazanie swojej głupoty bo do słownika nie jest trudno zajrzeć.

Odpowiedz
avatar ssplayer
1 1

Jak najbardziej. Pod twoim komentarzem podpisuje się inny dyslektyk.

Odpowiedz
avatar Eloe
0 2

I kolejny, wnerwiający wszystkich pytaniami w stylu "czy to słowo się pisze tak, czy tak? Bo pewna nie jestem". Już kiedyś pod inną historią pisałam, ze dysleksja jest do wyćwiczenia, tylko komuś musi się chcieć to zrobić.

Odpowiedz
avatar Zmijcia
1 1

Też mam dysleksję... z tym że nie dysgrafię ani dysortografię, ot problemy z czytaniem na głos... a czytać uwielbiam i robię to codziennie. ;>

Odpowiedz
avatar anyanka
1 3

Ludzie często mylą dysleksję i dysortografię, dysortografia to właśnie jest robinie tylko błędów ortograficznych. Mam w klasie uczennicę z prawdziwą dysleksją i dysortografią, zna zasady, alfabet a pisząc pomimo to myli s z c, t z d, itd. Dziewczyna jest inteligenta, bardzo się stara ale pewne dys sprawy nie są dla niej jak na chwilę obecną do przeskoczenia. Na lekcjach pracuje jak każdy inny, a jedynie taryfą ulgową jest wydłużenie pisania sprawdzianów o 50%.

Odpowiedz
avatar ssplayer
1 1

Daj jej dużo ćwiczeń, skonsultuj się z dobrymi pedagogami (jak stosuje testy projekcyjne - podziękuj z miejsca, to szarlatan, nie naukowiec). Takie coś, szczególnie w młodym wieku, idzie skorygować, trochę to może potrwać ale bez ćwiczeń się nie da.

Odpowiedz
avatar Ushio
1 1

Ja też jak byłam mała popełniałam właśnie takie błędy. Miałam też poważną wadę wymowy. Pochodziłam dłuższy czas do specjalisty, takich błędów już nie popełniam tylko jeszcze mam drobne problemy z wadą wymowy. Po prostu trzeba dużo ćwiczyć i kłopot z głowy. Tylko że niektórym się niechce.

Odpowiedz
avatar anchema
-2 10

Już raz popełniłam tu cały epos o dys- i nie chce mi się powtarzać ale błagam, przestańcie używać tych lekceważących określeń „dysmówzgowie” itp. To, że trafiają się cwaniacy którzy na lewo załatwią sobie zaświadczenie, nie znaczy automatycznie, że choroba nie istnieje. Czy gdyby ktoś załatwił sobie papier na jakiś stopień niepełnosprawności będąc zdrowym, uznalibyście, że wszyscy niepełnosprawni to symulanci? To jest taka sama sytuacja – te choroby istnieją. To, że od lat 90tych nasiliła się fala zaświadczeń jest skutkiem tego, że zaczęto o tym schorzeniu po prostu mówić i dzięki temu – jak zawsze – otworzyła się furtka dla spryciarzy. Zawsze przytaczany argument „kiedyś nie było dyslektyków, tylko debile” jest, wybaczcie, żałosny – kiedyś epileptyk był uważany za osobę, przez którą przemawiają bogowie (vide Juliusz Cezar) albo, przeciwnie, opętanego. Czy to znaczy, że jak teraz zobaczę kogoś w ataku padaczki mam uznać, że właśnie rozmawia z Jezusem? Andersen przez większość dzieciństwa był uważany za opóźnionego umysłowo, nauczyciele nazywali go wprost debilem, bo nie był w stanie nauczyć się pisać poprawnie – to jeden z najsłynniejszych dyslektyków. Czy ktoś, kto stworzył kanon europejskiej literatury dla dzieci jest „po prostu kompletnymi debilami bez krzty inteligencji, wychowania i kultury” (tak nawiasem mówiąc tajniak4 „krzty” pisze się przez rz a nie sz)? A Izura, która pisze, że nie dała sobie wmówić dysmózgowia i teraz dzięki pisaniu i czytaniu pisze „prawie bez błędów”? Wybacz osobisty przytyk, ale o ile trudno wyrokować przez internet, to co piszesz to przecież opis zaleczonej dysleksji. Wszelkie dys- są jak alkoholizm – można zaleczyć, ale NIGDY SIĘ NIE WYLECZY bo to FIZYCZNE mikrouszkodzenia mózgu (najczęściej powstałe podczas porodu). Gdybyś nie miała dysleksji pisałabyś bez błędów. Po prostu. Dyslektycy mają mnóstwo innych fizycznych objawów – zaburzenia równowagi, kłopoty z błędnikiem (np. długo uczą się jeździć na rowerze, nie potrafią tańczyć, wirować itd.), mylą stronę prawą z lewą. Nie wszyscy oczywiście ale często te objawy występują – bo to fizyczne uszkodzenia.

Odpowiedz
avatar VelmaKelly
1 1

Nie czytałam zbyt uważnie poprzednich komentarzy, ale nie rzuciło mi się w oczy nic innego, niż "dysmózgowie" jako synonim na zasłanianie się papierkiem "bo mi wolno". A to, przyznasz chyba, jest głupota, niezależnie od tego, czy papierek jest oszukany. ;) Nikt raczej nie neguje istnienia takiej choroby, kiedyś po prostu się nad nią pracowało, a nie robiło z niej usprawiedliwienie dla bycia idiotą [idiotą, czyli nie "osobą z dys-", tylko osobą o podejściu "jestem CHORY, nie umiem, nie będę się uczyć, mnie wolno"]. Żeby nie było - sama mam "dys" w rodzinie, ale nad sobą pracują w miarę możliwości, nie traktują tego jako wymówki i nigdy by im do głowy nie przyszło, że "mogą, bo dys". :)

Odpowiedz
avatar Izura
1 3

Nie, raczej tego, że byłam leniwym dzieckiem a przez czytanie "naoglądałam się" jak co się pisze. I dziwi mnie wysyp tych papierków przez egzaminem w 3 gimnazjum i maturą. Dziwnym trafem wszyscy wtedy latają na badania w mojej szkole.

Odpowiedz
avatar ssplayer
-1 1

@Izura - takie badanie trzeba powtarzać co roku, chyba że ktoś chce użyć go tylko na maturze bo w szkole go nie chce używać, to wtedy tylko przed maturą odnawia badania. Inna sprawa że za ucznia z "dys..." jest dużo wyższa subwencja, więc szkoły mogą na tym nieco skorzystać.

Odpowiedz
avatar Izura
1 1

U nas to jest tak, że jak raz dostaniesz to odnawiasz przed maturą/egzaminem tylko a nauczyciele cały czas traktują jako dys, bo przecież ma papierek. I możesz dzięki temu np. pisać sprawdzian z zeszytem i książką u niektórych(pod warunkiem, że jesteś z tych bogatszych i robisz ładny prezent na koniec roku oczywiście- ale to już inna sprawa)

Odpowiedz
avatar ssplayer
0 0

@Izura - Moim jedynym ułatwieniem jako dyslektyka było to że nie oceniano mnie za błędy ort. tylko podkreślano je i kazano przepisywać aż praca nie będzie zawierała pomyłek. I udało się - czasem zrobię jakiś błąd ale zwykle daję sobie radę bez większych problemów.

Odpowiedz
avatar crnizmaj
2 2

Obecni studenci to mają dysmózgowie i zupełny brak pomysłu na zrobienie czegoś ze swoim życiem.Qrwa mać,to przecież boli,że ja,człowiek który nigdy orłem w szkole nie był,edukację zakończył z premedytacją na szkole średniej(bo policealnych co by do wojska nie iść,czego teraz żałuję),jestem bardziej ogarnięty i życiowo zaradny od obecnych studentów czy magistrów.Nie wszystkich na szczęście,ale jednak większość studentów to chodzący debile.Szkoda.A jak już jakiś ma wiedzę i bystrość,to zupełnie życia nie zna:(

Odpowiedz
avatar crnizmaj
1 3

Aureliusz,daj mi namiar na tego swojego kretyna,takie rzeczy trzeba tępić.

Odpowiedz
avatar artko7
1 1

Taki jest skutek "masowej produkcji" absolwentów...

Odpowiedz
avatar mijanou
0 4

Mhm. A najciekawsze jest to, że ludzie przez gimnazjum i liceum jadą na orzeczeniach zalecających dostosowanie wymagań do możliwości ucznia ( czytaj- obniż wymagania lub nie miej ich wcale) a potem, na studiach dysfunkcje cudownie znikają... Jestem zdania, że takie orzeczenie powinno "iśc" za człowiekiem poprzez studia aż do CV w podaniu o pracę. Gwarantuje, że ilość dysfunkcyjnych zmniejszylaby się o połowę. I daj Boże, by ta pani studentka nigdy nauczycielką nie została ani szkolnym pedagogiem. Nawet matematyk musi umieć pisać poprawną polszczyzną.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 sierpnia 2012 o 22:36

Udostępnij