Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dzisiaj opiszę historię, która nie jest w żaden sposób zabawna, za to…

Dzisiaj opiszę historię, która nie jest w żaden sposób zabawna, za to jak najbardziej piekielna i dotyczy dorocznego, wiosennego zidiocenia ludzi, którzy słowa wyobraźnia nigdy chyba nawet nie słyszeli.

W mojej rodzinnej wsi jest górka - z jednej strony mało uczęszczana droga z dwóch liczne domy, z czwartej prywatne młodniki i las. Sam zaś pagór pokryty jest ugorami(około 30 hektarów). Teren obecnie użytkowany głównie do spacerów.

Ostatniej niedzieli jakiś debil postanowił w ramach rozrywki podpalić trawę od strony drogi. Nie trzeba być Einsteinem, wystarczy chyba choć jedna komórka mózgowa, by wiedzieć jak zachowa się ogień na suchych, ponad 15 lat niekoszonych nieużytkach...
Zanim pożar został zgłoszony był już bardzo trudny do opanowania. W akcji musiało wziąć udział 17 zastępów strażackich skupionych z jednej strony na nie dopuszczeniu ognia w pobliże siedzib ludzkich, z drugiej zaś na ochronie lasu. Po ciężkiej walce pożar opanowano tuż na linii starego lasu. Spłonęło ponad 15 hektarów, żadnego z młodników nie udało się uratować.

Chyba nic w życiu mnie tak nie zdenerwowało jak ta sprawa. Moi rodzice stracili pół hektara dziesięcioletnich samosiejek - trudno. Na szczęście udało się uratować nasz oficjalnie nasadzony zagajnik.
I nie chodzi mi o jego wartość materialną, bo szczerze mówiąc nawet nas ona nie interesuje. Chodzi o to, że las ten sadziliśmy całą rodzina 20 lat temu, kilka z tych najbliższych nam osób już nie żyje. Las ten jest dla nas pomnikiem wspólnych szczęśliwych chwil kiedy jeszcze byliśmy wszyscy razem i ostatniego naprawdę dobrego roku dla naszej rodziny. Z tego względu jest dla nas bezcenny, a jego utrata byłaby wyjątkowo bolesna...

Mimo to dziękuję Bogu i wszystkim siłom wyższym, że wiatr tego dnia wiał tak, a nie inaczej (a wiał naprawdę mocno), gdyż w przeciwnym razie zamiast ratować uprawy i sentymenty trzeba by walczyć o liczne domy i życie ludzkie. Można śmiało powiedzieć, że niewiele brakowało do prawdziwej tragedii. Dobrze też, że wszystkim korzystającym z dobrej pogody spacerowiczom udało się uciec.

Sprawca na razie nie został wykryty.
Jak można być takim debilem? Zwłaszcza, iż nie tak dawno we wsi obok, pewien pan przy podpalaniu traw nie przewidział właśnie zmiany kierunku wiatru, w skutek czego uległ zaczadzeniu, a następnie częściowo spłonął. Myślałby ktoś, że taki wypadek w najbliższej okolicy skłoni ludzi do zastanowienia - cóż niedoczekanie.

Według mnie kary dla wykrytych sprawców podpaleń traw powinny być zdecydowanie wyższe, choćby całkowite pokrycie kosztów akcji przez bezmózgiego delikwenta.

Tylko w tym powiecie, wciągu trzech dni straż interweniowała w 104-ech przypadkach podpaleń traw.

wiosenne objawy debilizmu

by Dussiolek
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
9 9

Kary, niestety, nic nie dadzą :( Walczysz z czymś, co tkwi głęboko w mentalności "trawę trzeba wypalić, to nowa będzie lepiej rosła". Owszem, popiół użyźni ziemię, ale zniszczy też wiele nasion traw i bardzo wiele żyjątek (owady, gryzonie, ryjówki, płazy i gady, a to pociąga za sobą mniej pożywienia dla lisów, kun, i ptaków drapieżnych i niedrapieżnych). Zaostrzanie kar niewiele daje, co doskonale widać po ilości łapanych pijanych za kierownicą - niby przestępstwo, ale i tak nie odstrasza. Więcej da właściwa edukacją od dziecka. Dzieciak szybciej przemówi do rozumu dziadkowi niż groźba kary. Oczywiście - na piromanów lekarstwa niestety nie ma :(

Odpowiedz
avatar jyyli
6 6

Jest tysiąc innych sposobów na użyźnienie ziemi, więc myślący człowiek, który zna się na tym, co robi, raczej nie będzie wypalał traw :)

Odpowiedz
avatar Lapis
-1 1

Tu nie chodzi o uzyźnienie, ale o pozbycie się starych szczątków zalegających na powierzchni gruntu. Wypalanie jest gorszą, ale jedyna alternatywą koszenia i zwożenia, no ewentualnie ekstensywnego wypasu czegokolwiek poza kozami i muflonami. Co najbardzie cenne skłądniki łąk typu storczyki nie są w stanie przebić się przez czesto kilkunastocentymetrową warstwę zeschłych wiechci. Wypalanie też im szkodzi, ale mniej niż nicnierobienie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 kwietnia 2012 o 12:27

avatar Dussiolek
3 5

Wiesz tu nawet nie o to chodzi, te tereny nie są w żaden sposób użytkowane i każdemu wszystko jedno jaka trawa tam rośnie- znam wszystkich właścicieli i nigdy traw nie wypalali nawet za czasów kiedy pracowali w polu. Tu zaistniała sytuacja, w której bezmózgowi gówniarze podpalają dla zabawy, bo tak pięknie się pali...

Odpowiedz
avatar qaro
8 8

Współczuję straty:-( Jak słyszę o takiej głupocie, to żaluję, że selekcja naturalna nie jest bardziej bezlitosna. Powinna być jakaś minimalna ilość szarych komórek, bez której organizm nie przeżyje. Podpalacze szybko by wyginęli. Ostatnio z mężem wybralismy się na spacer na pobliską łąkę. Niestety szybko stwierdzilismy, że o tej porze roku nie warto tam chodzić (jeśli się nie chce zdenerwować). Całe połacie wypalonej trawy (ciekawe po co komu użyźnianie tej łąki) oraz walające się wszędzie śmieci. Następnym razem pójdziemy tam dopiero latem gdy roślinność litościwie to wszystko przykryje...

Odpowiedz
avatar Adsumus
10 10

Kiedyś selekcja naturalna by zadziałała. Taki osobnik raczej nie dożyłby 20-stki. Niestety w obecnych czasach zdobycze cywilizacji skutecznie zniwelowały wydajność tego naturalnego procesu.

Odpowiedz
avatar stargazer
5 5

Idiotyzm :((( Niedaleko mojego bloku jest spora łąka. W ciągu ostatnich dwóch tygodni już kilka razy widziałam tam pożar i strażaków usiłujących opanować sytuację. W pobliżu znajduje się gimnazjum i podstawówka, więc podejrzewam, że jakiemuś dzieciakowi inteligentnemu inaczej nudziło się po drodze ze szkoły i właśnie chciał popatrzeć, jak się ładnie pali :/

Odpowiedz
avatar Naa
1 1

Ustawić kamerkę, niech filmuje łąkę, i byłby koniec zabawy w małego podpalacza...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

A ja to zawsze jak słyszę o takiego typu wyskokach "ynteligentnych" inaczej to mnie ku*wica chwyt i mam szczerą nadzieję, że delikwent się albo spali, albo wyląduje na OIOMie wb. ciężkim stanie, następnie go zamkną. Chociaż dobrym pomysłem byłoby np: kazać odbudować to, co zniszczył- spaliłeś las chu*u ? To go ku*wa zasiejesz. Cały! A najlepiej, jakby nad nim ktoś z batem stał i co jakiś czas po du*ie obił, coby nie zapomniał czemu robi to co robi... Albo kazać mu zapłacić za wszystko. Nie masz ofiaro losu? No to zajmujemy wszystko co masz- włącznie z tym, co masz na sobie i każemy iść odpracować resztę...

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
3 5

zastanawiam się jak to było 20,30,40,50,100 lat temu, że dało się w kontrolowany sposób małymi obszarami trawy wypalać a teraz gdy kompletnie nie wolno, to wypalający działają jakby na przekór -chcą spalić jak najszybciej i jak najwięcej nim straż przyjedzie. efekty widać

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 marca 2012 o 1:33

avatar konto usunięte
5 7

tego problemu nie było każda połać trawy była na wagę złota jako pasza (konie, krowy itp) więc ktoś kto by palił oberwałby widłami od każdego z całej wioski.

Odpowiedz
avatar Naa
5 5

Kiedyś o melioracji nikt nie słyszał, łąki i pola nieraz tonęły w błocie, więc nawet, jeśli ktoś zdołał podpalić kawałek terenu, ogień daleko się nie rozszedł. Poza tym terenów nie uprawianych było więcej, mechanizacja nie istniała, więc czasem spalenie niewielkiego kawałka ugoru było jedynym sposobem, żeby szybko uzyskać kawałek ziemi pod uprawę. Teraz już rowy melioracyjne są wszędzie. Zwłaszcza za komuny podobno kopano je na hurra, nawet tam, gdzie wcale nie były potrzebne, i efekty mamy - pola i łąki są suche, w dodatku nie podzielone, jak sto lat temu, więc jak się pojawi gdzieś ogień, to idzie... Ale wciąż znajdą się idioci, dla których głównym argumentem jest "łąki się zawsze wypalało, to i ja będę". Dodajmy do tego piromanów i zwykłych wandali... Mongol13 ma rację: chyba jedyne wyjście, to kazać takiemu odrobić szkody, własną pracą, do ostatniego grosza i ostatniej sadzonki. Byłaby szansa, że własnej pracy już takiemu będzie szkoda zniszczyć.

Odpowiedz
avatar toomex
1 5

Czy wypalanie trawy jest korzystne? Pewnie nie. Jednak, jeśli jakiś teren należy do danej osoby, to powinna ona móc robić na nim co chce... ius utendi et abutendi. Jednak, jeśli jej działania spowodują straty u kogoś innego to nie ma zlituj, płać, sprzedaj swój dobytek, ale zapłać za głupotę.

Odpowiedz
avatar Miryoku
-1 3

Problem polega na tym, że z tych pieniędzy zapłaconych przez idiotę nie zwrócisz życia komuś, kto jest stracił w wywołanym przez głupotę pożarze. To tyle w temacie "moja ziemia, jak chcę, to wypalam."

Odpowiedz
avatar Draxi
1 1

Niestety ludzie niekoniecznie uczą się na błędach. Niedawno miałem okazję oglądać wypalanie traw w wykonaniu sąsiada z naprzeciwka - spryciarz nie przewidział, jak zachowa się ogień i mimo całkiem sporej działki wypalił sporą część pobocza wzdłuż pobliskiej drogi i prawie podpalił sobie dom. W ostatniej chwili zatrudnił do gaszenia całą rodzinę i jakoś opanował sytuację. Wyciągnął z tego wnioski? A gdzie tam, już w następny weekend była powtórka z rozrywki. Jestem ciekaw kiedy wreszcie uda mu się spalić własny dom.

Odpowiedz
avatar Skyefullofcats
0 0

Nienawidzę takich akcji. U mnie w okolicy co wieczór słychać strażackie syreny, a w weekendy to nawet już przestałam liczyć, ile razy strażacy wyjeżdżają do płonących łąk. A co najlepsze, ja mieszkam na wsi, ale jadąc sobie nieco spokojniejsza ulicą wielkiego miasta Łódź, jak gdzie tylko kawałek niezabudowanego terenu z trawką to też widać ślady wypalania. BARDZO blisko zabudowań, domów i dużych zakładów. Nawet obok dosyć ruchliwej ulicy.

Odpowiedz
avatar Crow
0 0

Wzywałam niedawno straż do wypalanych traw. W rezerwacie przyrody, żeby było śmieszniej. Jakieś pijane dzieciaki sobie urządziły zabawę, gdybym tylko dorwała to...nic tylko ukatrupić. Sporo się niestety zdążyło wypalić, bo zanim straż przyjechała to zeszło (ciężki dojazd). Chciałam sama gasić, ale nie było czym. Drugim razem, też w rezerwacie (ale już innym) udało mi się ugasić ogień...tapicerką samochodu, którą ktoś wyrzucił w krzaki (też pomysłowo, ale przynajmniej się przydała). Dobrze, że była, bo tam to już by straż nie dojechała za chiny.

Odpowiedz
avatar szuszka
0 0

Wybacz, jesli sie przyczepie, ale... 103 interwencje w przeviagu 3 dni? Ok. jednej interwencji na 45minut (przy zalozeniu braku przerwy przez bite trzy dni?). Wydaje sie to malo mozliwe. A historia- piekielna (doslownie wrecz). Suche trawy zajmuja sie ogniem w przeciagu sekund. Niestety sama bylam kiedys swiadkiem.

Odpowiedz
Udostępnij