Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moda na rozmowy kwalifikacyjne to i ja dodam coś od siebie. Mam…

Moda na rozmowy kwalifikacyjne to i ja dodam coś od siebie.

Mam koleżankę która wymarzyła sobie że chce zostać headhunterem oraz właścicielką firmy rekrutującej. W tym pomyśle bardzo wspiera ją jej ojciec. Kumpela jest dobrze zaznajomiona z różnymi technikami, często próbuje te techniki na znajomych i mówi co źle zrobiliśmy i co poprawić. Jako że dobry headhunter zna się na psychologii to właśnie studiuje psychologie.

Kiedyś przy kawie czy piwie zapytałem czy mógłbym kiedyś wziąć udział w prowadzonej przez nią rozmowie kwalifikacyjnej. Ostatnio dzwoni i mówi że w sobotę(tą co była) odbędzie się rozmowa w firmie jej ojca, jeżeli chce to mogę wpaść, jednak muszę być w garniturze. Oczywiście zgadzam się.

Pojawiam się o umówionej godzinie, gdzie czeka ona i jej ojciec. Jej plan jest taki że my we trójkę jesteśmy komisją. Każdy ma różne zadania, jej ojciec bada zdolności językowe wyszczególnione w CV, ona zadaje różne pytania, a moim zadaniem jest wyprowadzenie rekruta z równowagi. Na moje pytanie dlaczego ja, odpowiada że nikt nie umie argumentować swoich racji jak ja podczas kłótni o czym ona doskonale wie (przez miesiąc byliśmy parą i prawie ciągle się kłóciliśmy wiec chyba wie co mówi :D). Dostaliśmy od niej kartki na których były podpunkty jak: osobowość, języki, znajomość tematu, wygląd i kilka innych których teraz nie mogę sobie przypomnieć. Mieliśmy przy każdym podpunkcie postawić + albo - i krótko uargumentować dlaczego.

Rekrutacja odbywała się firmie jej ojca, która jest firmą dość ściśle współpracującą z firmą w Niemczech, i właśnie ta firma w Polsce jest pośrednikiem sprzedaży produktów na wschód, a dokładniej Białoruś, Rosję i Ukrainę.
Na dodatek Niemcy mają wykupione ileś udziałów i zapragnęli stworzyć nowe stanowisko pracy, dlatego jest ta rekrutacja. Jako że nowe stanowisko, ma być nowy zwierzchnik stanowiska podległy właśnie ojcu koleżanki. Czyli krótko mówiąc nowy dyrektor.

Jako że branża jest dość wąską, zgłosiło się tylko 25 osób. Koleżanka postanowiła przetestować wszystkich.

Najważniejszym punktem w CV przyszłych pracowników owej firmy była znajomość języka rosyjskiego na poziomie komunikatywnym w mowie i piśmie.

A teraz wymienię czego nie powinniśmy robić na rozmowie kwalifikacyjnej:
1.Schludny wygląd. Absolutna podstawa. Prawie wszyscy przyszli w garniturach bądź garsonkach, kilka osób w dżinsach, jednak w koszuli i ze sportową marynarką. Jeden pan przebił wszystkich. Przyszedł oczywiście w garniturze jednak po pierwsze nie wyprasowanym, po drugie z dupy spadały mu ciągle spodnie i było widać rowek, po trzecie na jego koszuli były plamy jakiegoś jedzenia. Nie przeszedł za wygląd bo funkcja w firmie dość reprezentacyjna.
2. Pewniacy, po czym poznać? Po ostentacyjnie żutej gumie do żucia. Nasze pytania zbywali półsłówkami. Ostentacyjnie ziewając. Nie wyrażając zainteresowanie. Odpadli wszyscy około 5 osób.
3. Kłamcy, ta grupa była najliczniejsza. Większość osób z tej grupy wyłożyła się na języku. W mowie jeszcze dobrze im szło. Jak mieli pisać odpali jedni po drugich (przypominam język Rosyjski). Trzech delikwentów jednak najbardziej zapadło w pamięć. Jeden kiedy kazaliśmy mu napisać po Rosyjsku meila do klienta bez ogródek powiedział ze od tego to on ma Google Translate, jak zapytaliśmy czy będzie gramatycznie odpowiedział że Rusek i tak zrozumie. Drugi wpisał w CV znajomość języków Angielskiego, Rosyjskiego i Niemieckiego w poziomie perfekt. Angielski bardzo dobrze, Rosyjski w mowie tez bardzo dobrze, z pisaniem gorzej jednak przeszedł na Niemieckim odpowiedział tylko sehr Gut. W piśmie taki sam poziom. Wpisał Niemiecki bo chciał mieć łatwiejszy start skoro firma współpracuje z Niemcami. Trzeci to jeszcze lepszy ananas. Facet wpisał takie samo stanowisko w CV gdzie pracował u konkurencji. Jako że konkurencja zna się jak łyse konie, szybki telefon do kolegi po fachu. Facet był jedynie zastępca kierownika. Wszyscy 3 odpadli.

A teraz przechodzimy do pytań psychologicznych. Które miały pokazać czy dany rekrutowany jest mocny czy słaby psychicznie. Na czym polegają te pytania. Pozwólcie że zademonstruje.

W trakcie zwykłej rozmowy, zwykłe pytania dotyczące pracy, języka czy wymagań. W środku tych pytań pada pytanie tak banalnie proste i łatwe jak np. Jak robi kotek? Rekrutowany odpowiada że miaucze. Potem pada pytanie czy może pan/pani zaprezentować. Jeżeli ktoś zaczyna miauczeć to znaczy że jest podatny na wpływy. Co za tym idzie może być podatny na stres, innych pracowników czy ludzi z zewnątrz. Jeżeli usłyszymy kiedyś takie pytanie na rozmowie kwalifikacyjnej bądź bardzo podobne. Odpowiadamy krótko i zwięźle: To nie jest tematem naszego dzisiejszego spotkania. Bądź coś w tym stylu, wtedy pokazujemy przyszłemu pracodawcy że jesteśmy silni i zdeterminowani właśnie do pracy u jego. To tak na przyszłość.

Drugim testem który musiał przejść rekrutowany była kłótnia klienta z nim. Właśnie ja byłem tym klientem. Jak już wyżej wspominałem jak się z kimś kłócę to mówię najspokojniej w świecie na dodatek dość cicho i mocno się argumentuje, krzyczę dopiero w ostateczności. Kto dotarł do tego etapu*, musiał poradzić sobie ze mną. Cóż 3 osoby sobie nie poradziły, jedna kobieta się popłakała, druga wybiegła z sali natomiast facet chciał mi dla przykładu wpier*olić. Tylko różnica wagi i wzrostu chyba go zahamowała. Ja 190 i 100kg on 175 i może z 80kg wagi.

Oba etapy przeszły 3 osoby i teraz decyzja została w rekach ojca koleżanki.

Wyszedł mi taki mały poradnik:)

*-etapy. Rekrutacja była podzielona na dwie części rozmowę z pytaniem psychologicznym, którą przeszło tylko 4 osób. 2 dodatkowe wzięły się z tego ze zamiauczały, czy zagdakały ale się zreflektowały w połowie i wypowiedziało magiczne słowa. Jako że resztę pierwszego etapu przeszły bez szemrania daliśmy im jeszcze jedną szanse. Drugi etap to mój etap kontrolowanej kłótni.

Rekrutacja

by Nyord
Dodaj nowy komentarz
avatar FelixCastor
8 8

Plus za historię, ale na przyszłość - nazwy języków piszemy z małej litery :)

Odpowiedz
avatar kobieta_w_czerni
2 6

Do ulubionych:) Będę ją czytać przed przyszłymi rozmowami kwalifikacyjnymi.

Odpowiedz
avatar trollinka
2 2

To tak jak ja. Mam w czwartek dwie. Myślałam że jestem twarda, ale na miauczenie się złapałam:)

Odpowiedz
avatar Leone
11 11

Ogólnie bardzo fajna historia, dobrze się czyta, tylko przyczepię się jednej rzeczy :) Chodzi o to miauczenie i określanie na podstawie tego, że dana osoba jest podatna na wpływ i stres. Zupełnie się z tym nie zgadzam. Raz, że zamiauczenie nie jest jakąś trudną rzeczą, od niechcenia można miauknąć i nic nas to nie kosztuje. Tak więc trudno to uznać za podatność na wpływ - bo wtedy trzeba by za to samo uznać prośbę, aby kandydat usiadł na krześle obok i jeśli to zrobi, to jest podatny na wpływy. A dwa, że oznacza to podatność na stres. Przy małej ilości danych nie da się określić na podstawie takiego pytania, czy ktoś jest mniej czy bardziej podatny na stres z tego prostego powodu, że zamiauczenie może też oznaczać dystans do siebie, lżejsze podchodzenie do życia, a więc wręcz większą odporność na stres. Wszystko zależy od stanowiska na które startujemy, od wieku, pozycji osoby itd. I mówię to z doświadczenia osoby, która podczas jednej rozmowy wymieniała się przepisem na sałatkę, a podczas innej gadała o grach na xboxa (obie rozmowy wyszły pozytywnie i nie były związane z jedzeniem czy graniem ;)).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Leone - nie wiem sama co sądzić o tym miauczeniu, ale lepiej wiedzieć, że się nie miauczy. A co do sałatek i Xboxów - to jest chyba po to, żebyś pokazała swoją osobowość. O ile pytania w stylu "Co jest twoją największą wadą" są zazwyczaj przećwiczone, luźne pytania bardziej pokazują kim naprawdę jesteś. Rozmowy kwalifikacyjne są krótkie więc pracodawcy muszą generalizować, że np jesteś podatna na stres na podstawie jednego pytania.

Odpowiedz
avatar Leone
3 3

boomfloom, stawiam, że gdyby ktoś mnie poprosił na rozmowie o miauknięcie, to zostałoby to źle odebrane, jeśli bym powiedział, że to nie jest temat rozmowy. Pracuję jako programista i wiem jak wyglądają rozmowy na to stanowisko. Ubiór codzienny (oczywiście czysty, nie wygnieciony, czy sprany), szybkie przejście na ty, luźna rozmowa. A sałatka i xbox pojawiły się "przy okazji", a nie jako jakiś test. Od programisty wymaga się kreatywności, dużej, konkretnej wiedzy, specyficznego podejścia do pracy i pewnie z tych powodów rozmowy nie są sztampowe, nadęte. I obstawiam, że nie tylko na to stanowisko takie są. Pracodawcy muszą generalizować, ale określanie na podstawie jednego pytania takich rzeczy ma taki sam sens, jak zapytanie o ulubiony kolor - jeśli ktoś powie, że purpurowy, to znaczy że jest psychopatą myślącym tylko o krwi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Ja oprogramowanie testuję więc moje rozmowy tak samo wyglądają. Jednak i tak się ubieram bardziej elegancko niż do pracy później. Wiem, że kilka osób nie dostało pracy właśnie za zbyt luźne podejście do rozmowy, bo myśleli, że jak Xbox to prace już mają prawie zapewnioną. Zgadzam sie jednak, że poroniony pomysł z tym miauczeniem. Gdybym mogła, to bym nie przyjęła takiej pracy, bo się później źle z takimi mądralami pracuje.

Odpowiedz
avatar eivrel
1 1

Myślę, że test z miauczeniem jest ciekawy, ale też trzeba patrzeć na szczegóły. Jeżeli ktoś miauczy i widać przy tym jednocześnie zakłopotanie, dezorientację - wtedy można uznać, że uległ wpływowi. Jeżeli natomiast miauczy głośno z uśmiechem na ustach, być może po prosty człowiek z humorem :) Zero jedynkowy jest tylko kod binarny xD

Odpowiedz
avatar EmielRegisRohellecTerzieffGodefr
15 15

Negatywnie nastrajają mnie te pseudopsychologiczne zabawy w stylu "Pan zamiauczy". W tak trudnej obecnie sytuacji na rynku pracy, ludzie zrobią wiele dla potencjalnego pracodawcy - byleby tylko otrzymać stanowisko. Czy to oznacza, że będą równie podatni na wpływy otoczenia? Nie uważam, że tego typu testy są sposobem na poprawne ocenienie charakteru człowieka.

Odpowiedz
avatar Nyord
0 2

To był tylko prosty przykład, który miał zademonstrować na co możemy się natknąć. Ogolnie takie pytania o udawanie dzwieku są podstawowym czynnikiem. Drugim np. jest ruch. Jeden facet nam skakał jak żaba. Jeżeli się widziało że osoba bez zająkniecia wydawała dzwieki, odrazu przechodziło się do pytań bardziej ruchowych, jak skradanie, przestawianie mebli, skakanie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 marca 2012 o 21:20

avatar konto usunięte
1 1

Dzięki za tą historię - nie wiedziałam o tym miauczeniu.

Odpowiedz
avatar Hitokiri
6 6

Na szczęście mnie miauczenie ominęło, ale... naprawdę nie ma innego, szybkiego sposobu by sprawdzić, czy ktoś jest podatny na wpływy? Nie wiem, jakieś sugestie, albo coś? Dla mnie jakieś prośba o dźwięki, skakanie jak żaba to po prostu tragedia. Niech taki rekruter postawi się w skórze człowieka, który np. od kilku miesięcy nie ma pracy, a ma rodzinę na utrzymaniu, kredyt i coś tam jeszcze. Taki człowiek już jest kłębkiem nerwów, a tu jeszcze takie coś... nie dość, że jest kryzys, to jeszcze pracodawcy muszą wymyślać coś, żeby kogoś takiego dobić. A potem przy kawce będą się śmiać i wspominać: ten to zaszczekał jak wiejski burek, a pamiętacie tą, co tak skakała, że prawie połamała nogi (żeby nie było - nie mówię, że wy akurat tak robicie)? Kurczę to rozmowa o pracę, czy kabaret? ;/ Rozumiem "kłótnie kontrolowaną" bo trzeba sprawdzić jak sobie ktoś radzi z klientem - ale takie coś? Dziwny jest ten świat...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 marca 2012 o 4:59

avatar Nyord
1 1

Hitokiri, na to stanowisko co było proponowane ciężko się dostać z ulicy, tylko dwie osoby z rekrutowanych było bez pracy i to chyba z własnego woli, reszta przyszła bo zaproponowano naprawde dobre warunki pracy. Samochód, komórka, mieszkanie dla osób które muszą dojechać ponad 50km do miejsca pracy i super pensja.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
3 3

Może warto było by umieścić wyraźnie na samym początku historii, że rozmowa dotyczyła menadżerów średniego/wyższego szczebla. Inaczej wtedy kształtuje się wyobrażenia podczas czytania, bo statystycznie czytelnik zna z autopsji tylko rekrutację na niższe stanowiska.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 marca 2012 o 10:32

avatar malbor0
4 4

Oceniali nie twarz a ubiór.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
0 0

ja bym to miauczenie odebrał - raczej jako test na to: czy potrafię znaleźć się w dziwnej sytuacji; albo na to czy jestem asertywny w stosunku do "dziwnych ludzi"; albo po prostu żart rozładowujący atmosferę; ale cóż - nigdy nie szukałem pracy w menadżmęcie btw. jak już jedziemy po bandzie to, trzeba było natychmiast po miauczeniu dać mu do podpisu oświadczenie: "że taki a taki daje głos na żądanie" i wtedy testować czy z tego wybrnie i jak? ]:->

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 marca 2012 o 10:24

avatar konto usunięte
1 9

O szatanie, jak strasznie... nie dziwi mnie już czemu na wysokich stanowiskach pracują takie po*jeby, przecież to trzeba bc nienormalnym żeby sprostać tym wszystkim wymaganiom!..

Odpowiedz
avatar skell
2 2

Jeżeli ktoś mnie kiedyś na rozmowie kwalifikacyjnej poprosi bym zamiauczał, to odpowiem "Oczywiście, ale pan pierwszy/pani pierwsza".

Odpowiedz
avatar skara
1 3

Jejku, ale brednie. Mało kreatywny rekruterzy naczytali się książek i Amerykę odkrywają. Rozumiem sprawdzanie poziomu języka, wiedzy z konkretnej dziedziny, ale te całe pseudopsychologiczne testy są beznadziejne. Normalny człowiek po pytaniu jak robi kotek wyjdzie. Sory, ale albo gadamy konkretnie o robocie albo bawimy się w wiwisekcję bez podanych kryteriów. Jestem szczerze przeciwna takim praktykom. Jak można kogoś skreślić dlatego, że zamiauczał? Przecież to jest jakieś kretyństwo. Życzę wszystkim normalnych rozmów kwalifikacyjnych. A jeśli na traficie na coś podobnego jak to opisane to wiejcie byle dalej. Bo dopiero w firmie zobaczycie dlaczego obcinają premię za nierówno zszyty papier albo za zbyt mało szczery uśmiech. I guzik kogo będzie obchodzić, że właśnie ci dziadek umiera w szpitalu, ma być banan na gębie i tyle.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 marca 2012 o 17:31

Udostępnij