Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dawno, dawno temu pisałam o piekielnej współlokatorce – http://piekielni.pl/14187. Jeszcze w lecie…

Dawno, dawno temu pisałam o piekielnej współlokatorce – http://piekielni.pl/14187. Jeszcze w lecie wyprowadziłam się stamtąd do Miłego, ale oto koleżanka z tej stancji, z którą utrzymuję dobre kontakty, opowiedziała niedawno mi dalszy ciąg przygód Paulinki.

Kwiatek jeszcze z lata: lipiec, ja zostaję na stancji przez wakacje, bo dostałam nieźle płatną pracę. Paulinka ma się wyprowadzić do 10.07. Mija dziesiąty, jednasty, już dwudziesty za pasem, a Paulinka wciąż siedzi, nie opuszczając pokoju za często. W końcu ostatniego dnia miesiąca wyniosła się. Jak poinformowała kogoś przez telefon, została tak długo, bo w domu każą jej pracować, a ona ani myśli, przecież cały rok akademicki się pilnie uczyła. Jako zapłatę za „nadprogramowe” dni, zostawiła właścicielce skrzynkę pomidorów plus niesprzątnięty pokój. Sama byłam świadkiem, jak właścicielka wymiatała ze wszystkich kątów rozmaite skarby (czy tylko Paulinka po spożyciu ciastek, chipsów itp. chowa opakowanie pod łóżko?). W sumie zebrało się dwa worki śmieci.

Rok akademicki: Paulinka skarży się właścicielce, że jest prześladowana, płacze i krzyczy podczas tej rozmowy, lamentując nad swym losem. Właścicielka ustala prawdziwą wersję wydarzeń i uświadamia Paulinę, że prośba o posprzątanie po sobie włosów z odpływu prysznica i umycie kibla po załatwieniu „tej drugiej potrzeby” to nie są prześladowania. Paulinka na korytarzu potrąca Edytę (druga współlokatorkę). Dochodzi do rękoczynów. Paulina grozi Edycie. Edyta zaczyna zamykać się w pokoju.

Paulinka nadal w dzień prawie w ogóle nie wychodzi z pokoju. Snuje się za to nocami, hałasując z całej mocy. O 6.00 rano włącza radio. Nie sprząta, nie myje się. Giną różne rzeczy, najczęściej artykuły spożywcze i kosmetyki. Co jakiś czas krzyczy na Edytę przez zamknięte drzwi. Pretensje ma różne: bo pali światło o dwudzistej i przeszkadza spać, bo sprowadza kochanków (nieprawda), bo za jej plecami ma jakieś kontakty z właścicielką. Edyta zaczyna się bać spać sama.

Właścicielka interweniuje. Każe Paulinie się wyprowadzić. Paulina uderza w płacz, że jest prześladowana, że nie znajdzie szybko stancji, że prosi, żeby mogła zostać. Właścicielka wybacza, Paulina zostaje. Edyta szuka nowego mieszkania.

Paulinka wciąż nie sprząta. Zamyka się w kuchni na długie godziny, zabraniając wejść, bo ona gotuje. Nie zmywa. Robi awantury. Nieszczy rzeczy Edyty – jej ulubioną zabawą jest rozrywanie gąbek i rozrzucanie ich po kuchni. Oskarża Edytę przed właścicielką o prostytucję. Co najsmieszniejsze – mnie też (tak jakby właścicielkę jeszcze to obchodziło) – mówiłam co prawda, że pracuję z dziećmi, ale latem chodziłam w spodenkach, w klapkach na szpilce i w koszulkach na ramiączkach, a wieczory spędzałam z jakimś mężczyzną (Miłym), ergo: jestem prostytutką, porządne dziewczyny tak się nie zachowują


Właścicielka traci cierpliwość. Każe się Paulince wyprowadzić. Przyjeżdzają jej rodzice, jednak Paulinka nie chce wyjść z pokoju. Krzyczy, że jest przesladowana, że Edyta ja straszy, że nie wyjdzie, nie wyprowadzi się. Rodzice bezradni. Właścicielka oznajmia, że dzwoni do szpitala psychaitrycznego (który jest dwie ulice dalej) po karetkę, jeśli natychmiast nie zwolni pokoju. Paulina się uspokaja, wychodzi. Kiedy trwa wyprowadzka, Edyta wychodzi na uczelnie. Po powrocie zastaje swoje ubrania wyrzucone za dom, w krzaki, swoje garnki w lazience, a artykuly spozywcze powysypywane w kuchni.

A ja, po wysluchaniu tychże rewelacji, myślę, że może pani z dołu, której przeszkadza tupiący kot, to jeszcze pestka...

by Goszka
Dodaj nowy komentarz
avatar meg
5 5

Dziewczyna ewidentnie potrzebuje pomocy. Jakiejś psychiatrycznej najlepiej. Może po takiej akcji jej rodzice w końcu zareagują, no chyba, że robi tak często i przywykli... Ale rozwala mnie też część z prześladowaniem - moja współlokatorka ostatnia z akademika też była taką sierotką - w domu nie miała żadnych obowiązków, zero, null (sama mówiła) dla niej zmycie naczyń raz w tygodniu było jak wielkie wyzwanie - jeśli zaczęła o tym mówić w piątek, to gdzieś w poniedziałek naczynia dopiero były czyste. Na wieszanie przeze mnie firanek patrzyła jakbym ją uczyła czarnej magii w Hogwarcie.

Odpowiedz
avatar Goszka
0 0

od prostytutki i tak by pomocy pewnie nie przyjęła...

Odpowiedz
avatar WscieklyPL01
5 5

Swięta ciociu Petunio, wytrzaskać po pysku raz i drugi i te dwie oststnie szare komórki się zetkną , to się ustwi do pionu, jak się rozłącza proces powtórzyć, jak się nie zetkną odstrzelić ,niech się dłużej nie męczy. Najgorsze jest to ,że potem to " zdobywa" wykształcenie i tak właśnie powstją piekielni, z nieprzstsowanych, psychotycznych,aspolecznych osobników, którzy leczą swoje kompleksy atakujac innych i zatruwajac im życie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 marca 2012 o 9:01

avatar seera
1 3

no cóż chyba jednak trzeba było zadzwonić po tę karetkę.

Odpowiedz
Udostępnij