Zdawało mi się o tym wspomnieć ale przypomnę: nie byłam ładną nastolatką. Mam chorą tarczycę, i o ile do wieku dojrzewania wyróżniałam się urodą specyficzną, ale do przyjęcia, o tyle od mniej więcej 11 roku życia moje gruczoły zafundowały mi co najmniej freak show.
Nie pamiętam pierwszego razu kiedy nazwano mnie grubasem, ani tym bardziej babochłopem. W sumie znam chyba wszystkie możliwe polskie synonimy słowa obojniak. Trochę później, gdy dla odmiany wychudłam do samej kości, zmieniło się to w nieco lękliwe "zwitter". A lękliwe, bo nad nerwami też nie za mocno panowałam, a ręka moja była ciężka.
Ale, nie wybiegajmy za daleko do przodu. Skupmy się raczej na młodej Tariji, lat jakoś 11 (coś koło tego, nie pamiętam), ważącej 64 kilo, mierzącej jakieś 160 cm. Często kładącej dłonie na policzkach żeby nie pokazywać meszku.
Tak zwany bilans medyczny.
Odbywał się on po pierwsze piątkami, po drugie nago. NAGO! Wam może się to wydawać mało piekielne czy straszne, ale takie jest, kiedy...
- Rozbieraj się. - Zawyrokowała piguła, wskazując Tariję paluchem wielkości bagietki. Cóż, trzeba było. Sweter, koszula, spodnie... Został ostatni bastion spodenek gimnastycznych, pod nimi tylko bielizna.
- Rozbieraj się!
Kurtuazyjny chichot koleżanek. Ot, Tarija miała to szczęście, że alfabetycznie była pierwsza na liście. No więc rozsupłuje te swoje szorty.
Pozwolę sobie nie opisywać reakcji dziewcząt, z którymi byłam wtedy w gabinecie. Każdy kto kiedykolwiek widział grupę okołogimnazjalistów znęcających się nad kimś, może to sobie wyobrazić, a małpie ryki ciężko oddaje się w piśmie.
- Dziecko, jak ty wyglądasz! Stań prosto! Kaśka! Zobacz to! Dziecko, ty masz włosy łonowe? Chryste panie, Kaśka, patrz! O Jezu! No co się chowasz! No prosto stój! Nie drzeć tam ryjów! Dziecko, ile ty ważysz! Ty widzisz jaki ty masz brzuch? Ty musisz schudnąć, bo jak w ciążę zajdziesz to cię te brzuszysko przewali, będziesz jak świnia po podłodze... No nie drzeć się, takie mądre jesteście! O, ja wam powiem, że wąsate to namiętne! O! Ale dziecko, ile ty masz lat? Ty nie jesteś cofnięta? Co ty tam między nogami! O Kaśka, widziałaś! Chryste, dziewucho, ciebie to nie obciera jak chodzisz? Boże! Ty na pewno nie jesteś opóźniona? Ona jest opóźniona, dzieci? No, to trzeba było mówić, co się nie przyznajesz? Dziecko, ty powiedz matce żeby ci tyle czekolady nie dawała! NO! Właź na wagę!
Jakoś mnie lekko mdli jak o tym piszę, więc sobie już daruję. Macie ogólny obraz.
Dziękuję tylko opatrzności, że nie było wtedy komórek z aparatem i jedyne czym później dysponowały moje koleżaneczki z klasy to ustny opis.
I nie, nie jestem opóźniona. I to było dawno. I tylko się garbię czasem, jak zapomnę że nie mam czego chować.
Ale wiecie co? Jedna z owych rozbawionych dziewoi nie rozpoznała mnie na ulicy z pół roku temu. A z pięć minut mnie prosiła żebym jej się dołożyła na piwo.
Pigularium szkoły niedużej miasta małego.
Wybacz... ale to nie jest piekielne. Skala piekielności została przekroczona co najmniej kilkadziesiąt razy. PS. ciekawe co za ciołki minusują ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 marca 2012 o 21:44
Też mnie zemdliło. Jak można małe dzieci tak upokorzyć.
OdpowiedzZgadzam się. Piekielne są babcie wciskające się na siedzenie w autobusie, czy sąsiad, który odśnieża podjazd zaśnieżając przy tym nasz. To już jest potworne.
OdpowiedzNajgorsze w tym wszystkim jest to, że kiedy na takie wszystkie sytuacje patrzy się już jako osoba dorosła, wie się, że najchętniej zareagowałoby się inaczej. Szkoda, że dzieci są na ogół bardziej uległe dorosłym, nieświadome swoich praw i tego, co ludziom wolno, a czego nie wolno - myślę, że każdy ma na koncie różne zdarzenia z dzieciństwa, do których by najchętniej wrócił jeszcze raz jako dorosły i przywrócił swoich krzywdzicieli różnej maści do pionu. :/ Współczuję, tym bardziej że pamiętam, że ja swoje badania bilansowe jako dzieciak miałam w bieliźnie...
OdpowiedzTeż miałam w bieliźnie...ale i tak potem byłam komentowana jako "plaska jak deska anorektyczka"...pamiętacie dziewczyny, ze w gimnazjum i podstawówce wyznacznikiem dorosłości wśród dziewczyn była wielkość cycków? :D
OdpowiedzNa szczęście nie miałam takich badań... Co to za pomysł w ogóle?
OdpowiedzTeż miałam badania bilansowe w bieliźnie, ale w trzyosobowych grupkach dziewczyn, coby szybciej było. Też się komentarzy i podśmiechujek nasłuchałam, szczególnie w okresie przedgimnazjalnym. A czemu? Z jakiegoś powodu bardzo szybko rosłam "wzdłuż", nie mając już możliwości fizycznych do rośnięcia "wszerz". Efekt? 170cm wzrostu w wieku 12 lat (wtedy, na szczęście, przestałam rosnąć. Do teraz podrosłam góra z pięć centymetrów na krzyż) przy wadze niecałych czterdziestu kilogramów. Wyglądałam jak ze zdjęcia historycznego z Auschwitz, jednak poziom hormonów miałam w normie, a jadłam za trzech. Jednak za każdym razem, kiedy mieliśmy lekcje z nowym nauczycielem czy czas bilansów, moja matka była wzywana do szkoły, bo mam ewidentną anoreksję. Na nic zdawały się tłumaczenia rodzicielki, że to taki okres dorastania, że jem więcej, niż dorosły człowiek, że mnie nie głodzi ani nie mam pasożytów (na które to miałam regularne testy, bo i lekarze uznawali, że nie można wyglądać TAK). Efekt? Do teraz jestem dość szczupła, ale na komplementy koleżanek w stylu "ALE TY JESTEŚ SZCZUPŁA!! Jak ja ci zazdroszczę, mieć taki chudy tyłek i nogi" reaguję alergicznie niemalże. Do tego prawie że zero mięśni, siła i osiągi sportowe niezmienione od owego dwunastego roku życia, kondycja żadna. Każde ćwiczenie sprawia, że tylko chudnę. Tak więc, drogie dziewczyny, apeluję - nawet, jeśli aspirujecie do patyczkowatej sylwetki i wstydzicie się fałdki czy dwóch, a chude dziewczyny uważacie za te, którym się w życiu poszczęściło, zastanówcie się dwa razy, zanim wystosujecie komplement w styu "omujborzejakatychudaaa". Dla niektórych chudość może wywoływać kompleksy, możliwe nawet, że większe, niż ta wasza nieszczęsna fałdka.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 kwietnia 2012 o 15:00
@Moira zgadzam się w 100% bo chociaż jestem od Ciebie 10cm niższa to też zawsze byłam "tą chudą". Odkąd tylko pamiętam, wszyscy reagowali na mnie identycznie "matko, jakaś ty chuda". Mama też nie raz się tłumaczyła, że nie jestem chora na nic, tylko po prostu mało jem, mało rosnę no i ogólnie mała jestem. Niestety do tej pory prawie nic się nie zmieniło, wszystkie koleżanki zawsze prawie płaczą, że też chcą być takie chude, a ja już po prostu rzygam tą swoją chudością. Także moi drodzy, wszystko działa w dwie strony i nie ma ludzi idealnych :)
OdpowiedzNie umiem tego skomentować. Pewna jestem tylko, że pielęgniarka (nie zasługująca na to miano zupełnie)dostanie za swoje prędzej czy później...los jest sprawiedliwy i odpłaca. Mam na to dowody.
OdpowiedzOch ja też :). Jestem chyba strasznie próżna, ale włożyłam takie mnóstwo pracy w zniwelowanie wielu swoich wad, że muszę to doceniać. A sporo z nich okazało się potem atutami.
OdpowiedzBrakuje tu tylko szpilek Tariji... : )
OdpowiedzWiesz, jak wyobraziłam sobie dziecko w sytuacji tak ogromnego stresu i poniżenia... To za ten głupawy, nic nie wnoszący komentarz mam ochotę Cię wysłać na księżyc.
OdpowiedzA spoko, nie gniewam się za komenta... Tylko że bezczelniasto nie doczytał że szpilki to się pojawiły na mnie z wybiciem osiemnastki! Kwasożłop jeden! :D
OdpowiedzPokręciło mi się od kwasu ^^
OdpowiedzA ty mądry jesteś? bo chyba masz jakieś problemy które rozwiązujesz na forum. Może się ogarnij.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 marca 2012 o 12:03
Brakuje to jeszcze tylko, żeby kierowca autobusu przejeżdżający obok "sytuacji z piwem" wysiadł i zaczął klaskać. Musisz mieć straszne kompleksy, skoro aż tak się dowartościowujesz takim komentarzem.
OdpowiedzTo jest jakaś dżungla a nie szkoła.
OdpowiedzBardzo przykre. I tylko próbuje się tylko domyśleć jak się wtedy czułaś. Ze mnie przy całej grupie dziewcząt śmiała się z moich dużych piersi. Do tej pory mam kompleks na tym punkcie.
OdpowiedzNie miej! Piersi są atutem, nie trzeba się ich wstydzić ;)
OdpowiedzPo co tracić czas na kompleksy ;) Głowa do góry i ciesz się sobą ;)
OdpowiedzKompleks za dużych piersi... To coś jak kompleks bycia za szczupłą czy za bogatą? Nie słyszałam.
OdpowiedzTarija, gwarantuję, że można być za szczupłą! Ja taka byłam do końca liceum (dopóki nie odkryto u mnie niedoboru pewnego hormonu, po którym przytyłam 15 kilo i nadal mam niedowagę), jakie ja miałam kompleksy! I ile się nasłuchałam, że mam anoreksję.
OdpowiedzJa się teraz odchudzam, w związku z czym moja wyobraźnia nie dopuszcza takiej opcji jak "za szczupła".
OdpowiedzOdchudzanie jakby nie było to poważna sprawa. Aczkolwiek nic na siłę. Duża część leży w psychice. Jako, że długi okres w moim życiu trenowałem coś na ten temat wiem. pomagałem ludziom ustalać odpowiednie plany itp. Najprostsze rozwiązania są najlepsze ;) Dużo ruchu, mało cukrów i waga leci ;)
OdpowiedzJa wiem co to jest kompleks za dużych piersi! Nie dość, że sukienki kupionej w sklepie niet, bo albo wisi na brzuchu, albo dopiąć w cyckach się nie idzie, to jeszcze te durne komentarze nawet jak się w golfie idzie. Durne- bo niesamowicie wulgarne.
OdpowiedzRuda, poszukaj może na www.biubiu.pl tam są sukienki na szczupłe z biustem :)
OdpowiedzTarija, może być coś takiego jak kompleks za dużych piersi. Wyobraź sobie, że masz obwód 75cm i nosisz miseczkę K... Nie kupisz sobie żadnej eleganckiej sukienki, bo się w biuście nie zmieścisz, zostają Ci tylko ubrania z ciągnących materiałów, bo one się jeszcze jako tako dopasują. Zakup stanika to wyprawa stulecia i jak już trafisz rozmiar, to masz oszałamiający wybór między prostym białym lub czarnym - zero polotu i seksowności. Poza tym o chodzeniu bez stanika możesz zapomnieć, bo jak to wygląda proszę sobie wyobrazić, ale ja w piżamie w lustro już nie zerkam. I oczywiście aspekt zdrowotny - plecy siadają od tego ciężaru. Może facetom się to podoba, ale mi zdecydowanie nie i gdybym tylko mogła wolałabym nie mieć co ukrywać.
OdpowiedzEeetam, duże cycki są fajne bo są fajne! Moje są milion razy fajniejsze od każdych innych, tylko są małe więc nikt się nie domyśla :(
OdpowiedzKurcze dobrze wiedzieć, że nie jestem sama z tym "problemem" duży biust, szczupła sylwetka. Po prostu producenci ubrań nie przewidzieli, że szczuple kobitki nie muszą być deskami.
Odpowiedz@Miona - to nie jest bycie 'za szczupłą', tylko silna niedowaga, ewentualnie bycie 'zbyt chudą'. Osoba szczupła ma z definicji chyba sylwetkę idealną i zrównoważoną, bez odchyleń w którąkolwiek stronę ;)
OdpowiedzCo do kompleksu dużych piersi. Najgorzej to się kupuje jakąkolwiek koszulę. Na brzuchu luz że jeszcze raz się zmieścisz w piersiach się nie dopinasz, ale powiem szczerze można to polubić z czasem. ^.^
Odpowiedz@Reira naprawdę? ja noszę GG i nigdy naprawdę nie miałam problemów z kupnem stanika w swoim rozmiarze. Trzeba wiedzieć gdzie szukać :) polecam Balkonetka.pl i www.ewa-michalak.pl - staniki ma także w Twoim rozmiarze:) plus jeszcze http://stanikowamapa.prv.pl/ gdzie znajdziesz sklepy oferujące brafitting :)
Odpowiedz@dusza90 a ja mam problem bo mam za bardzo zwisłe :P i jakoś nie moge dobrać stanika który by je troche podnosił, nie wiem czy to kwestia ramiączek, ale wiele staników przymierzałam, w rozmiarach F, G i w żadnym nie czułam sie dobrze. zawsze coś wychodzi górą, dołem, albo po prostu jest za nisko. a najgorsze z ciuchami jest właśnie to że nie moge sobie kupić koszuli na guziki a uwielbiam takie, bo albo sie dopnie w cyckach i na reszcie będzie za szeroka, albo dopasowana i wtedy dopinam się od dołu do cycków i biore jakąś bluzke bez rękawka pod spód :(
Odpowiedz@sofcik z koszulami i ja mam problem :< dlatego zazwyczaj biorę rozmiar większą i zwężanko u krawcowej. A szkoda! bo kolejne koszty dochodzą :<
Odpowiedzale po cholerę nago??u nas też były bilanse ale po to żeby na wagę stanąć nie trzeba się było rozbierać
OdpowiedzNastolatki bywają okrutne. Trudno im zrozumieć, otyłość lub niedowaga nie mają znaczenia, bo tak naprawdę każdy jest piękny. ;) A co do piguły... Gdyby przypadkiem ugryzła się w język, może zatrułaby się własnym jadem.
OdpowiedzDzielna dziewczynka! Tak trzymaj! Dziś pewnie nie masz takich problemów jak kiedyś i nikt nie uważa Cię za "opóźnioną" ale wtedy to musiałaś przechodzić piekło... Napiszę tylko, że wiem... aż za dobrze, przez co przechodziłaś i szczerze współczuję tej małej dziewczynce sprzed lat...
OdpowiedzWidzę, że nie tylko mnie sie wydaje, że kazać się dzieciom rozebrać do naga przy całej grupie nie jest normalne :/ Też miałyśmy w szkole takie coś, ale małymi grupkami i w bieliźnie :/ Pielęgniarka jakaś szalona.... Pominę dzieciaki, bez komentarza.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 marca 2012 o 1:02
Do dziś pamiętam jak w moim liceum ( a minęło już coś ponad 30 lat..) szkolny felczer gnębił dziewczyny golące włosy pod pachami - musiałyśmy ustawiać się w kolejce i podnosić ręce do góry w celu zdemaskowania ;)byłyśmy straszone niesamowitymi konsekwencjami zdrowotnymi tego "przestępstwa". Dodam, że antyperspirantów wtedy jeszcze nie było...
OdpowiedzJeszcze nigdy nie słyszałam, żeby bilans wymagał rozebrania się do naga. Do majtek i stanika owszem, bo sprawdza się postawę, kręgosłup, ale nikt nigdy nie wymagał od nikogo zdjęcia bielizny. To jak dla mnie już przekroczenie jakichkolwiek granic i nie powinno mieć miejsca, a wręcz można by się komuś poskarżyć.
OdpowiedzNie można. Teoretycznie badanie nago jest integralnym składnikiem bilansu (ocena dojrzałości płciowej w skali Tannera między innymi) i w zasadzie jeśli coś miało by podlegać skardze to... brak takiego badania, świadczący o tym, że lekarz czegoś zaniedbał. :X Cóż - TAM przecież też jest fragment ludzkiego ciała, z którym TEŻ może być coś nie tak... Słyszałem też o historii jedenastoletniej dziewczynki, której badanie bilansowe w gabinecie lekarskim pomogło wyrwać się z piekła bycia gwałconą - właśnie dlatego, że lekarz podczas bilansu zauważył w miejscach intymnych obrażenia... Nie ma więc co się chyba tak o to pieklić. Chore jest jednak to, żeby takie badania odbywały się... grupowo. :| I to jeszcze z takimi komentarzami... Pod sąd, nic więcej. :| Aż ciężko mi w to uwieżyć, Tarija - ten babsztyl dopuścił, żeby koleżanki widziały Cię całkiem nagą?! :| Matko, skąd się w szkołach tacy ludzie biorą i czemu nikt ich nie wykopał... ;/
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 31 marca 2012 o 2:43
Chore jest w ogóle to, żeby takie badania były obowiązkowe... o zdrowie dziecka to mają dbać jego rodzice, a nie publiczna szkoła i służba zdrowia.
Odpowiedz@tajniak4, a potem skamlenie, że rodzice zaniedbują, a szkoła nie reaguje.
Odpowiedzznmd - u mnie było tak, że najpierw było badanie u pielęgniarki w szkole. Mierzy wzrost, waży, mierzy ciśnienie, puls, każe czytać cyferki z tablicy, sprawdza postawę. Wypełnia odpowiednie rubryczki na karteczce. Potem daje karteczkę uczniowi, którą musi wypełnić rodzic ucznia lub sam uczeń, ew. daje jeszcze skierowanie do okulisty, jeśli czytanie z tabliczki szło nie tak jak powinno. Uczeń z karteczką idzie do lekarza rodzinnego i tam odbywa się dalsza część badania, w tym między innymi ocena dojrzałości. Może wcześniej, dawno dawno temu, było tak jak opisuje Tarija, ale teraz w większości szkół nie ma już lekarzy, są tylko pielęgniarki, które mogą co najwyżej dać tabletkę przeciwbólową, podpaskę, udzielić pierwszej pomocy, wezwać pogotowie lub rodzica, mogą zważyć, zmierzyć. Ja na golasa byłam badana już u lekarza rodzinnego, a nie w gabinecie w szkole w towarzystwie koleżanek.
Odpowiedz@natalia: dzięki za wyczerpujące wyjaśnienie. No tak... zapomniałem, w jakich czasach żyjemy... Za mojej młodości to nawet dentysta (nie mówiąc już o lekarzu) był w szkole pod ręką. I to nie tak, jak dzisiejsze szkolne pielęgniarki, że są dwie godzinki w tygodniu o absurdalnych porach, tylko po prostu BYŁ...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 kwietnia 2012 o 2:29
A wiesz, że chyba w pierwszej klasie podstawówki miałam przegląd uzębienia w szkole? Ale to było tylko raz, potem fotel zamienił się w kozetkę, zniknęły wiertła, pojawiły się szafki z lekami, a zamiast dentystki szukającej dziur była straszna pielęgniarka, która, co by komu nie dolegało, dawała apap i przylepiec...
OdpowiedzAh, młodość i jej pokręcone prawa. Jednak piętno w pamięci ostało się.
OdpowiedzTy miałaś chorą tarczycę. Ja nie miałem żadnego wyjaśnienia.
OdpowiedzNadczynność tarczycy, prawda? Nie martw się. Miałam dokładnie to samo. Trzecia gimnazjum, brałam tabletki. Te włosy na palcach.. uhhh... napuchnięta buzia i wystający brzuch. A jakby tego było mało... Dziewczyny w mojej klasie wszystkie chude i zgrabne. Tak się złożyło, że miałam w niej najniższą średnią wagi. Znam ten horror i współczuję.
Odpowiedzto tłumaczy czemu w jakimś tam komentarzu zachwycałas sie swoimi "cyckami włosami i szczuplymi nóżkami" po prostu teraz jak wyladnialas niesamowicie sie tym cieszysz:I
OdpowiedzJednego nie mogę zrozumieć... Dlaczego ta przeklęta piguła badała Cię na oczach wszystkich??? U mnie badania były zawsze w gabinecie, pojedynczo, no najwyżej po dwie (ale po dwie to tylko jak dziewczyny się przyjaźniły itd.) Przecież dla każdego dziecka (już o Tobie ciężko nawet mówić) to straszny stres i w ogóle. Jeszcze takie komentarze... Głupia baba.
OdpowiedzNie chce byc zlosliwy, ale takie cieszenie sie z nieszczescia innych nie jest niczym dobrym. Wiem ze latwo jest tak powiedziec, kiedy sie nei bylo w Twojej sytuacji, ale naprawde, wydaje mi sie ze to jest wrecz obrzydliwe.Radosc z tego ze ktos prosi na ulicy o pieniadze na piwo. Niemniej jednak bardzo Ci wspulczuje przezyc z dziecinstwa:D 3maj sie!
Odpowiedzmi sie wydaje że dziewczyny mogą już mieć włosy w tym wieku tam :P ja chyba miałam, ale ja pierwsza dojrzałam w klasie, pierwsza stanik nosiłam :P w każdym razie to chyba nic dziwnego, a takie małe dziewczynki sie nie golą przeważnie. masakra, nigdy nie miałam takiego przeglądu nago, najwyżej góre sie zdejmowało może... i to jeszcze przy koleżankach, co to za szkoła?!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 marca 2012 o 16:52
Mi pierwsze włosy łonowe zaczęły rosnąć około pierwszej miesiączki, czyli jak miałam 10,5 roku... Jestem mutantem? Oo Nie potrafię sobie czegoś takie wyobrazić, jak Ty przeszłaś. Kobieta tak upokarzająca niewinną dziewczynę zasługuje na ładnych parę lat w czyśćcu. A powiedz mi, Tarija, tak z czystej kobiecej ciekawości spytam, jaką wysokość szpilek zwykle nosisz?
OdpowiedzRównież miałam pisać, że dziwię się zdziwieniu na widok włosów łonowych, bo też w tym wieku je już dawno miałam ( swoją drogą w podobnym okres dostałam:P)
OdpowiedzJeżeli wybieram szpilki to około 13 cm. Ale lubię kiedy mają platformę z przodu. Mam też buty na grubszych i niższych obcasach, które noszę gdy jestem w swoim mieście. Niektórzy i te uważają za wysokie - maja około 6 - 8 cm.
OdpowiedzPrzeraziła mnie ostatnio lala w szpilach, wyglądało na to, że zaryje w chodnik. Dobrze, że chłopak ją jakoś złapał.
OdpowiedzI jak tak egzystujesz w obuwiu, nie ukrywajmy, dla stóp nienormalnym (chociaż pięknym *_*) to nie bolą Cię nogi? I kręgosłup?
OdpowiedzJako dziewczynka i nastolatka gustowałam w płaskim obuwiu, potem niestety do pracy zażądano ode mnie niskich obcasów. To był ból! Nie umiałam wybrać wygodnych butów, pękały mi paznokcie (zmiany po 30 godzin), stopy puchły, otarcia krwawiły, dwa razy złamałam palec. OBORze! tortura! Ale z czasem nauczyłam się wybierać odpowiednie dla mnie fasony, a szpilka rosła :). Mam problem z noszeniem wysokich czółenek, ale w tym roku kupiłam już parę i świetnie mi idzie! I co ciekawe - płaskostopie się zredukowało, a uporczywe bóle w kręgosłupie zniknęły, bo szpilka wymusza prawidłową postawę. Ale przestrzegam, nie na każdego to tak zadziała! Każdy jest inny, i odpowiedni kształt obuwia zależy od osobistych skłonności. Ja kiedy muszę ponosić obuwie na całkiem płaskiej podeszwie (kalosze, tenisówki), nie czuje się komfortowo, puchną mi kolana i bolą mnie biodra. Buty do wspinaczki jeszcze ujdą, ale moją miłością są obcasy. i to obcasy 6+!
OdpowiedzJa jak spędzałam 8 godzin w szkole, z czego oczywiście większość siedząc, an takich ośmiocentymetrowych, to jak je zdejmowałam, a potem po chwili chodzenia boso przeniosłam ciężar na przód stopy, to piekła jakby ją ktoś podpalał. Marzą mi się takie boskie szpilki z platformą, ale jestem dosyć ciężka i to pewnie też ma wpływ i działa na moją niekorzyść.
OdpowiedzPrzeżyłam podobną, ale nie tak piekielną historię. Bilans. dziewczyny z klasy i ja trochę przygarbiona. Pani higienistka stwierdziła, że mam garba, no i zostałam do końca szkoły tą garbata.
OdpowiedzA ja się zastanawiam co to za chora moda o pisaniu o sobie w trzeciej osbie.
OdpowiedzTa kobieta nie powinna być lekarką. Też nienawidziłam bilansów. Mimo, że u nas było w bieliźnie. Pani lekarka z uporem maniaka wpisywała mi płasko-koślawostopie i skrzywienie kręgosłupa, wręczała skierowanie do ortopedy, który robił oczy jak 5 zł, bo wszystko było w porządku... Oczywiście koleżanki wiedziały potem lepiej, że mam koślawe stopy..
OdpowiedzGdyby ktoś... zrobił coś takiego mojemu dziecku... nie wiem. Poszłabym siedzieć. Taka kreatura (słowo osoba jest zbyt dostojne)szukałaby zębów w promieniu stu metrów, ale dopiero po tym, jak lekarzom udałoby się ją poskładać. Też byłam obiektem kpin i popychania w podstawówce, ale to... nie mieści się w głowie. Serdecznie współczuję.
OdpowiedzNago? Matko moja, za chiny ludowe bym nie zdjęła warstwy bieliźnianej w towarzystwie 4 osób bez parawanu. U mnie jak przyjechał ortopeda i sprawdzał czy postawa taka, to rzeczywiście byłyśmy w gabinecie po 3/4 i za parawanem byłyśmy badane, aczkolwiek też każda z nas czuła dyskomfort gdy starszy pan (po 40-stce na pewno)kazał nam zdejmować staniki twierdząc słowo w słowo, że on to już się `cycoli` w życiu naoglądał dużo...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 kwietnia 2012 o 17:46
Niestety utarło się przekonanie, że 11-12 letnie dziewczynki to są dalej małe dzieci. A przecież część z nich w tym wieku już dojrzewa, ma miesiączkę, piersi, włosy łonowe etc. Mnie też spotkało to wcześniej niż większość moich koleżanek i dobrze pamiętam krytyczne uwagi odnośnie tego, co powinno być naturalne a nie było z braku odpowiedniego wychowania młodzieży (w tamtych czasach jeszcze nikomu się nie śniło o lekcjach wychowania seksualnego..) Pamiętam za to wyśmiewanie się nauczycielki wu-efu z cellulitu jednej koleżanki, albo głośne komentowanie wielkości jej biustu..Takie rzeczy pamięta się potem bardzo długo..
OdpowiedzCześć, jestem nowym użytkownikiem, od kilku dosłownie sekund... Chciałem powiedzieć, że też mam chorobę tarczycy(niedoczynność) i codziennie do(prawdopodobnie) końca życia łykam/łykać będę tabletki(obecnie 75miligram). Dla wszystkich, którzy wiedzą, jak to jest mieć niedoczynność/nadczynność tarczycy mam miłe wieści: Terapia pomaga. Zaledwie 7 miesięcy temu wyjechałem do Anglii(13 lat), kilka dosłownie miesięcy temu(już 14 lat) zobaczyłem, że(bez żadnych((błąd ortograficzny?)) ćwiczeń, czy czegoś) powoli chudnę. Straciłem drugą brodę i pół brzucha w pięć dni, teraz czekam na dalsze zmiany. Moje przesłanie: Nie traćcie nadziei(chorzy)- wszystko się ułoży.( Tak założyłem tu konto głównie((lub tylko)) ze względu na tę historię) Dziękuję, pozdrawiam.
OdpowiedzMam nadzieję, że Ci się wszystko uda, zwłaszcza, że pewnie trochę wycierpiałeś od przygłupich kolegów. :/ Ale jest też druga strona medalu: mam w klasie w liceum chłopaka z baaardzo dużą nadwagą. (przy ok 160cm wzrostu waży 92kg) I otóż ten kolega stwierdził, że ma chorą tarczycę i musi brać leki. Uwierzyliśmy mu, bo dlaczego nie? Różnie w życiu bywa. Ale wszystko wyjaśniło się za kilka m-cy na tygodniowej wycieczce. Jak pan Kolega nie jadł praktycznie żadnych posiłków (bo on rosołu nie lubi, pomidorowej też nie, mielonego i schabowego też nie jada etc.) I zamiast WSZYSTKICH normalnych posiłków szedł do pokoju, gdzie "robił sobie obiad" z czipsów, czekolady, chrupek etc. Ale po dziś dzień twierdzi, że jest gruby bo ma chorą tarczycę i bierze tabletki...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 kwietnia 2012 o 13:46
Wiecie co? Tak sobie myślę,że jak ktoś przeżył gimnazjum to przeżyje absolutnie wszystko, z pobytem w piekle włącznie. Ja miałam przewalone z powodu ognistorudych kręconych włosów (" uwaga! pożaaaaar! O, piorun przylazł!"). W dodatku rudzielec wolał czytać, unikał solarium i gołego pępka, jakieś takie dziwaczne sukienki zawsze miał... Teraz z tych koleżaneczek większość jest samotnymi matkami bez żadnej ukończonej szkoły, częśc ledwo się przez liceum z powtórkami przeczołgało ( o maturze nie wspominam)a jedną spotkałam w Douglasie. Tak, przyznaję, perfidnie i z wyrachowaniem prosilam o demonstrowanie coraz nowych produktów. By w koncu wybrać ekskluzywny. Może to i było płytkie z mojej strony...ale mina koleżanki ( nota bene udawała, że mnie nie poznaje)-bezcenna. Komu przeszkadzała ośmioklasowa podstawówka?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 sierpnia 2012 o 21:43
heh, skąd ja to znam. Też miałam takie przejścia pod koniec podstawówki i w gimnazjum, tylko na szczęście nie trzeba było się całkowicie rozbierać. Z tym, że dodatkowo mnie dobijała rodzina, która wysyłała mnie do przeróżnych lekarzy, żeby stwierdzili co mi jest. Bilans: 3 dwutygodniowe pobyty "na odchudzaniu" w szpitalu w Ligocie, co za każdym razem owocowało 15 - 20 kilogramami więcej w ciągu roku od pobytu, prawie 30 - dniowym okresem, kiedy genialny endokrynolog przepisał mi złe leki, oraz panicznym lękiem przez długi czas przed lekarzami (jedna z lekarek, kiedy miałam bodajże 13 lat, próbowała mi wmówić, że jestem w ciąży). Btw, Tarija, poradziłaś sobie jakoś z meszkiem? Bo lekarze w mojej miejscowości chyba nie są w stanie ogarnąć czegoś, co wychodzi poza zwykłe przeziębienie i nie wiedzą, co mi może być ._.
Odpowiedzhttp://imgur.com/gallery/L1axE
OdpowiedzCo do ostatniego akapitu, rozumiem Twoje zwycięstwo :D W podstawówce większość "kolegów" z klasy poprostu mnie wyśmiewała. Zawsze byłem nieśmiały, nie bardzo potrafiłem się z kimś dogadać itp. Dziś po ponad 10 latach, większość z nich wciąż siedzi pod sklepem w naszym małym miasteczku i chleje piwo, a jeden trafił do szpitala psychiatrycznego bo zażywał narkotyki. I nie mam żadnych skrupułów, żeby po tych wszystkich latach pogratulować im ich fajnośći z czasów podstawówki :)
Odpowiedz64 kilo i grubas? To chyba ogromna przesada.
Odpowiedz