Historia, która mi się przydarzyła, jest tak niewiarygodna, że aż nie mogę w nią sama uwierzyć...
otóż urody jestem zupełnie przeciętnej, ubieram się kompletnie niewyzywająco, na czarno, do tego noszę wielkie okulary.
Szłam do uczennicy na korepetycje. Było południe, sobota. Lublin, Dzisiąta, weszłam w uliczkę przed tunelem. Tuż przed mostem minęłam młodego mężczyznę, wyglądał na lekko nietrzeźwego. Kiedy znalazł się za mną, krzyknął, jakby z bólu. Obejrzałam się, stał twarzą do mnie i trzymał się za klatkę piersiową.
- Poczekaj! – zawołał
wydawało mi się, że coś go bolało, że potrzebował pomocy. Jak na złość, wokół nikogo, więc podbiegłam
-Co się stało? - spytałam – coś pana boli?
-Serce – zabełkotał. Poczułam zapach alkoholu, ale, nauczona historami na Piekielni.pl pomyślałam, że może to cukrzyk, który poczuł się gorzej
-Choruje pan na coś? Proszę przykucnąć, włożyć głowę między kolana, czy trzeba wezwać pomoc? - i już wyciągęłam telefon, kiedy nagle on chwycił mnie za rękę!
-Poczekaj, pójdę z tobą
szarpnęłam się, wystraszona.
-Co pan robi? Czemu mnie pan dotyka? Proszę puścić! Przecież panu nic nie jest! Czemu mnie pan wołał?
-poczekaj, pójdę z tobą – bełkotał on. I znów wyciągnął do mnie rękę
odskoczyłam na bezpieczną odległość, trzymając jednoczesnie mocno telefon i torebkę. Rozkrzyczałam się. Że co on sobie wyobraża, że jak można, że przecież wcale nie potrzebuje pomocy.
-poczekaj, pójdę z tobą – powtórzyl i ruszył w moją stronę
spanikowałam, zaczęłam uciekać. Nie biegł za mną.
Wątpię, że po tym wydarzeniu kiedykolwiek podejdę sama do kogoś płci męskiej, kto nie wydaje się naprawdę potzrebowac pomocy
Erm... a może potrzebował pomocy? Tylko spanikował + alkohol więc cię łapał? Dla spokoju ducha trzeba było zadzwonić po tą karetkę i czekać w bezpiecznej odległości (sama z resztą już kiedyś tak zrobiłam gdy potrzebujący był niebezpiecznie pijany - mam silną awersję do osób od których czuć alkohol).
OdpowiedzHebi, nie mogłam wezwać karetki, nie mając podstaw do przedswiadczenia, że pan jej potrzebuje. Poza tym, oglądałam się, by sprawdzić, czy za mna nie biegnie. Kiedy ja byłam juz dosc daleko, ruszyl w swoja strone. Dochodził do ul. Kunickiego, kiedy stracilam go z oczu, wiec nawet jesli mu sie cos stalo, to na pewno ktos udzielil mu pomocy.
OdpowiedzJak łapał za rękę i szedł za Goszką to raczej nie był to stan krytyczny. Ja od pijanych automatycznie uciekam; nigdy nie wiadomo co im do pijanej głowy strzeli.
OdpowiedzJasne, a jak rzuci się na nią gwałciciel a autorka kopnie go w krocze to też niech sprawdzi czy wszystko w porządku i pogłaszcze po główce. Po ludziach widać czy nie udają. Facet był nawalony i chciał sobie przygruchać babkę. Droga autorko myślałam, że pijak rzuci tandetnym tekstem o bólu serca bo nie może mieć ciebie :)) Ja jestem pomocna. Jak ktoś się przewróci na ulicy podejdę i pomogę,ale w tej sytuacji facet by jeszcze ode mnie dostał a ja bym zwiewała jak najdalej.
OdpowiedzNiestety to jest "urok" Dziesiątej :|
OdpowiedzAhh...Dziesiąta to nazwa ulicy...A ja głupi myślałem, po co pisać godzinę z dużej litery. : )
OdpowiedzDokładniej to dzielnica, owiana wątpliwą sławą.
Odpowiedz