Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia TheCuteLittleDeadGirl o wpychaniu jedzenia na siłę przez panie przedszkolanki przypomniała mi…

Historia TheCuteLittleDeadGirl o wpychaniu jedzenia na siłę przez panie przedszkolanki przypomniała mi moją - z zerówki.

Dzień jak co dzień, pora obiadu, wszyscy po cichu jedzą, a właściwie wpychają w siebie mimo woli okropną, zieloną, zupę mleczną. Jeden z chłopców, nazwijmy go Przemek, nie mógł pić mleka. O ile podczas kadencji starszej pani kucharki zawsze, zamiast mleka do picia, dostawał kompot, tak gdy wyżej wymieniona odeszła na emeryturę - alergią Przemka przestano się przejmować. Oczywiście wiadomo, jak konsumpcja mlecznej zupy wpłynęła na organizm chłopca (wielka plama wymiocin na starej wykładzinie w sali obiadowej). Przemek został obrzucony winą za zachowanie swojego organizmu i za karę musiał stać w kącie przez resztę zajęć.

I tu dopiero zaczyna się piekielność grona pedagogicznego...
Wiadome było, że po takim incydencie Przemek zostanie odrzucony i wyśmiany przez resztę dzieciaków. Jako, że jedna z koleżanek była bardzo śmiałą dziewczyną, postanowiła podejść do Przemka i jakoś go pocieszyć. Widząc to, jedna z pań opiekunek podbiegła do koleżanki, krzycząc, że Przemek zarazi ją straszną chorobą, będzie ją bolał brzuch, wyląduje w szpitalu i będzie miała rurkę w brzuchu. (?!)Od tamtej pory każdy, kto chciał podejść do chłopca, był straszony "okropną chorobą".

Jako, że byliśmy wtedy dzieciakami i baliśmy się "rąk sprawiedliwości" pań opiekunek, nikt z nas nie zgłosił incydentu rodzicom.

I weź tu poślij dziecko do zerówki...

zerówka

by paukenz
Dodaj nowy komentarz
avatar SamantaBlack
1 1

Kurcze, jak czytam tak wasze historie z zerówek czy z przedszkoli to dziękuję Bogu za to że miałam tak wspaniałą wychowawczynię w zerówce. Naprawdę przemiła kobieta, pomocna i nigdy ale to przenigdy nie była nie miła w stosunku do dzieci. Pamiętam nawet że jeśli chodzi o stołówki, to nie wszystkie dzieci były zapisane na obiady więc jak jakieś zapisane dziecko było chore i nie przyszło na zajęcia to panie brały na chętnego inne dzieci żeby się posiłek nie zmarnował, bo wiadomo płacone z góry a niewykorzystanych nie zwracano. No i nikt nikogo na tej stołówce nie zmuszał do jedzenia. Wręcz przeciwnie, jak ktoś wyraźnie już nie dawał rady to mówiły żeby nie jeść na siłę.

Odpowiedz
avatar Wacikoto
-1 1

Jakie to były lata?

Odpowiedz
avatar paukenz
0 0

1999/2000

Odpowiedz
avatar obserwator
0 0

Nie wiem czy Twoja wychowawczyni należała do tej większości, czy była też wyjątkiem potwierdzającym regułę, że w tej kwestii Polska nie ma prawa aspirować do miana kraju cywilizowanego.

Odpowiedz
Udostępnij