Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Oto dlaczego nie pozwalam zapraszać znajomym swoich kolegów/koleżanek, których sama nie znam:…

Oto dlaczego nie pozwalam zapraszać znajomym swoich kolegów/koleżanek, których sama nie znam:

Impreza w mieszkaniu, typowa domówka. Około siedmiu zaproszonych osób i dwie zamieszkujące (w tym ja). Jedna osoba mówi, że dwóch kolegów jest w pobliżu, czy mogą wpaść? Ja odpowiadam, że jasne, nie ma sprawy, a fajni jacyś? - Owszem. - To niech przychodzą.
Przyszli, ale trzej. No nic, trudno, zaraz pójdą, bo już prawie północ, a u mnie domówki nie trwają długo. Poza tym spokojni, siedzą i gadają, swoje trunki przynieśli, nie przeszkadzają.
Koło pierwszej część moich znajomych wychodzi, za to do imprezy "podpinają" się jeszcze dwie osoby. Jak? Ano jeden z tych, którzy się wprosili podał sms-em adres. Nic nie komentuje, nie bardzo wiem jak się zachować.
Koło drugiej moja współlokatorka "odpada" z imprezy i idzie spać. Nic nowego, ale akurat tego dnia zostawia mnie samą w niezręcznej sytuacji. Dlaczego?
Koło trzeciej bowiem piątce niezaproszonych skądinąd gości chce się jeść. Smażę frytki i dociera do mnie, że cała akcja jest bardzo niefajna. Karmię gości i po cichu mam nadzieję, że wkrótce się zmyją.
Koło czwartej wychodzą zaproszeni przeze mnie goście i jeden z tych, którzy się "podpiął". Zostaje czterech całkiem obcych mi facetów, śpiąca w moim łóżku współlokatorka i ja. Nie bardzo wiem, jak im mam dać do zrozumienia, żeby spadali.
Zaczynam myć przy nich naczynia po imprezie (która, jak to z imprezami bywa, zdążyła się przenieść do kuchni), a oni siedzą sobie dalej.
Koło piątej dociera do nich, że czas iść do domu.

Niby nic piekielnego, powiecie. Bo mieszkanie całe, wszyscy zdrowi, żadnych szkód i straty maleńkie.
Dla mnie jednak było to bardzo piekielne, jako że zwykle imprezy u mnie zaczynają się wcześnie i wcześnie kończą, bo niestety w weekendy też zdarza mi się iść do pracy. Poza tym, jako osoba niepijąca, podczas wszelkich takich spotkań czuję "normalne" zmęczenie materiału, w przeciwieństwie do pobudzonego alkoholem towarzystwa.

Dziś już wszyscy moi znajomi są uczuleni, żeby nie zapraszać nikogo, kogo wcześniej nie poznałam, a już na pewno nie robić tego w trakcie domówki.

Radzę uczulić swoich.

domówka

by andrejewna
Dodaj nowy komentarz
avatar maupa
2 2

Zawsze można gości wyprosić :)

Odpowiedz
avatar Xenopus
2 2

Zagonić ich do posprzątania po imprezie a gdy skończą to podziękować za pomoc i życzyć dobrej nocy :) I gości wyprosisz i mniej sprzątania będzie :P

Odpowiedz
avatar hamsterod
2 2

Za mało asertywności, za dużo uprzejmości - pomysł Xenopus jest dobry. Można też prosto z mostu - sorry chłopaki, ale ja muszę kłaść się spać, mam jutro pracę (nawet jeśli nie jest to prawda w ten konkretny dzionek). Jeśli pracujesz, to znaczy że jesteś osobą dorosłą i tego samego możesz oczekiwać po swoich współimprezowiczach. A jeśli tego nie rozumieją to wprost im powiedzieć, że mają się przenieść gdzie indziej.

Odpowiedz
avatar glowizna
0 6

Problemy pierwszego świata.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
0 0

Cóż, relacja zaufania nie jest przechodnia.

Odpowiedz
avatar Rammaq
1 1

Stara zasada wiecznie żywa, na domówki się przychodzi, a nie organizuje.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 marca 2012 o 11:09

Udostępnij