Odwołując się do opowieści
http://piekielni.pl/26141, pragnę zaświadczyć, iż wszystko to prawda, sama prawda i tylko prawda.
Otóż miałam wątpliwą przyjemność pracowania w tej firmie.
Zamykają Cię w pokoju, wypełnionym niezbyt szczęśliwymi kobietami, których celem życiowym jest opchnięcie jak największej ilości map.
Map różnych. Pracowałam w Zabrzu, ale dostawałam piękną listę telefonów np. z Kołobrzegu.
Miałam wtedy dzwonić, najpierw do wybranej szkoły w Kołobrzegu, i przekonać Dyrektorkę danej placówki, żeby wyrazili zgodę na to, że przekażemy im mapy, sami znajdując na nie fundatorów.
Później obdzwanianie kołobrzeskich firm, i standard formułka: "Witam, czy mogę z osobą decyzyjną? A czy mogę zająć chwileczkę? Bo Szkoła nr x zbiera na mapy, i Pan może pomóc, i kupić szkole taką mapę, i na pewno jakiś dyplom d Dyrektorki Pan uzyska, albo figę z makiem."
Większe firmy, nigdy się nie zgadzały. A malutkie firmy, w większości jednoosobowe, z chęcią się dzieliły.
Wiecie gdzie największa piekielność?
Otóż była to praca call center, dla WYDAWNICTWA KARTOGRAFICZNEGO, który nie chciał być stratny na błędnie wydrukowanych mapach. Temu co się kupuje, nigdy nie wspominało się o mankamentach map, a szkoły nic nie mówiły, bo to darowizna. Przecież w najgorszym wypadku nie użyją.
call center
I ja się zgadzam z tym, że to prawda. W Gliwiach też coś takego było "Piętka"
OdpowiedzDokładnie! ;)
OdpowiedzHahaha, pracowałam tam przez 4 dni, oczywiście nie zarobiłam ani grosza.
OdpowiedzTeraz już wiem skąd w szkolnej bibliotece brały się książki z błędami ortograficznymi. Było kilka takich pozycji z dużą ilością. Nauczyciele ostrzegali, a potem polecili nam poprawiać masowo.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 marca 2012 o 18:25
tez dla nich pracowalam.. tylko ze w gliwicach... akurat wtedy sprzedawalismy nie mapy a bilety na tor gokardowy (mowisz o wydawnictwie pietka nie ??) Wyrzucili mnie po 1 dni bo "za duzo dzwonie" bo w ciagu godziny wydzwonilam z 40 telefonow.. to byly jakies 4 cyz 6 swistków papieru (wycinku z ksiazki teleofnicznej) ... aa no i jeszcze jestem osoba negatywna bo uwazam ze w tym kraju ludzie są biedni
Odpowiedzbo bogaci to mają sekretarki od spławiania telemarketerów
Odpowiedzdokładnie, piętka :D
Odpowiedzi ja także tam byłam przez 2 dni - bo nie mozna tego nazwiać pracą - 1 dzień szkolenia i wyjaśniania w ciagu drugiego częściowe wsluchiwanie sie w rozmowy i siup na linie :) nic nie zdobyłam :( ale nie polecam nikomu chyba zdesporowanym jedynie
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 marca 2012 o 15:17
Eeeee, słaba formułka. Prawdziwy telemarketer nie pyta, czy może zająć chwilkę, on po prostu ją zajmuje ;)
Odpowiedzja mam w firmie taki zeszycik na dobroczynność - każdy kto dzwoni, przychodzi, przysyła e-mail jest proszony o zostawienie tam danych, wklejenie ulotki (e-maila drukuję i przyklejam ja :)). A ta "katowicka" ( po kierunkowym ją tak nazywam) firma ma u mnie krechę od dawna za bardzo nachalne wciskanie tychże map. To od teraz mam nowy argument :) thx.
OdpowiedzMatko kochana! Ja tez trafiam do Piétki w Zabrzu, pracowalam 5 dni, kasy nie dostalam, ale kij z tym! Nie mialam sumienia ludziom picu wciskac! Moja pierwsza praca, mialam 19 lat, zaraz po maturze, wstyd mi bylo!
OdpowiedzJa pracowałam 3 dni... Pierwszy wiadomo - szkolenie. Drugi dzień to była jakaś masakra... Nikt mnie nawet nie wysłuchał, wszyscy od razu albo odkładali słuchawkę, albo się wydzierali. Trzeciego dnia było nieco lepiej, ale, podobnie jak użytkownicy powyżej, stwierdziłam, że ta praca jest uwłaczająca. To po prostu oszustwa. Zrezygnowałam.
OdpowiedzMeanwhile in Kołobrzeg...
OdpowiedzJa też tam pracowałam, ale w Chrzanowie dzwoniliśmy bodajże na Wrocław. Wytrzymałam aż! 2 tygodnie najbardziej koszmarna praca w moim życiu nigdy więcej! Oszuści i naciągacze.
OdpowiedzA co dokładnie dolega tym mapom? :)
OdpowiedzLudzi z mojego miasta oszukiwać??? <błysk gwiazdy szeryfa> :P
OdpowiedzHahaha Piętka jak nic :) W Tychach też jest w pokoju 303 ;p Zawsze jak szukałam pracy i trafiłam na ogłoszenie praca biurowa, i tam zadzwoniłam odbierał znerwicowana Pani, mówiąc "Rozmowa w pokoju 303". Każdy wie co to takiego.
OdpowiedzO proszę. Widzę, że tu ludzie w takiej pracy wytrzymali nawet kilka dnia. Ja uciekłem po trzech godzinach.
OdpowiedzJa miałem watpliwa przyjemność pracować dla nich całe 3 godziny. było to zaraz po studiach zanim złapałem prace w swoim zawodzie. zadanie jakie nam powierzono, było niezwykłe i do tej pory zastanawiam się jaki chory umysł coś takiego wymyślił. kazano nam mianowicie dzwonić po ELEKTROWNIACH i sprzedawać ALBUMY O GOŁĘBIACH. no comments...
Odpowiedz