Zapragnęłam podzielić się z wami historią z lat młodości, kiedy to miałam okazję mieszkać u pewnej "nyeco" piekielnej pani. Pani ta miała swoje dni lepsze i gorsze, czasem była miła, że do rany przyłóż, czasem lepiej było uciekać na sam jej widok.
Mieszkałam w dwupiętrowym domu, na poddaszu. Było to osobne piętro, z trzema pokojami, kuchnią i łazienką. Mieszkałyśmy tam w piątkę. Pani co jakiś czas, zwłaszcza po otrzymaniu rachunków, wpadała w manię oszczędzania i np. przez kilka dni oszczędzała na ogrzewaniu. Jak wyjeżdżałyśmy na święta czy ferie, to całkiem wyłączała nam kaloryfery. A wiadomo, jak zimno, to i wilgoć. Poddasze było kiepsko wentylowane i w rogach pokoi zaczął nam się pojawiać kolega grzyb.
Któregoś pięknego dnia zostałyśmy wezwane na zebranie, usadzone rządkiem na kanapie w salonie i poinformowane:
- Dziewczynki, mam wam coś bardzo ważnego do powiedzenia. Zauważyłam, że tam na górze robi wam się grzyb. Od dzisiaj nie możecie pić herbaty w pokojach, tylko w kuchni. Bo jak wchodzicie z kubkami do pokoi, to się unosi para wodna, cyrkluje (to cytat) po pokoju, osadza się w rogach i z tego robi się grzyb!
piekielna stancja pani M.
taaaaaa, jeszcze zakaz pocenia się, a oddychać tylko przez filtry - grzyb usunąć chemicznie i mechaniczne a potem pamiętać by regularnie wietrzyć
OdpowiedzAlbo jak pająka- ładunkiem nuklearnym.
Odpowiedzto nie powiedziałyście pani od czego tak na prawdę robi się grzyb? czy nie było sensu?
OdpowiedzPrzecież sama mówiła ze od herbaty to po co jej mówić, jak wie?
OdpowiedzMistrzyni teorii spiskowych normalnie.
OdpowiedzOsz w morde...
Odpowiedz