Miałem ci ja na studiach przedmiot zwany filozofią. Nie był to przedmiot kierunkowy, ale prowadzący wymagał obecności do jego zaliczenia.
Na jednym z wykładów obecnych było tylko kilka osób. Kilku nieszczęśników usiadło w pierwszym rzędzie, reszta zajmowała się sobą lub spokojnie sobie przysypiała (ci byli w zdecydowanej większości). Profesor swoim spokojnym, głębokim głosem opowiada z, można by rzec "flegmatyczną ekscytacją". Nagle dało się usłyszeć taki oto monolog:
-Dlaczego na świecie istnieje dobro i zło?
W tym momencie jeden ze śpiących, używający ściany jako poduszki, zerwał się raptownie (przypuszczam, że po prostu miał zły sen), co profesor skwitował:
-O! Widzę, że Pan się obudził, bo myślał Pan, że coś ciekawego usłyszy. Ale może Pan spać dalej, bo ja nic ciekawego nie powiem...
To jest moi drodzy,kwintesencja wykładów z filozofii ;D
AMK
Zapytałbym raczej: CZY obiektywnie istnieje dobro i zło? Bo odpowiedź na pierwotne pytanie brzmi: z powodu konfliktu interesów... To oczywiście moje zdanie, ale ja je w pełni podzielam ;D Jednak muszę przyznać, że i u nas wykłady z filozofii były raczej nudnawe :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 lutego 2012 o 19:59
Co w tym piekielnego? :)
OdpowiedzTo, że każą chodzić na wykłady, na których wprost wykłądowca objawia, że nic ciekawego nie będzie. To gdzie tu sens? Wykład może być trudny i czasem nużący, taki los, ale dla studenta zainteresowanego kierunkiem żadne wykłady nie powinny być nudne i coś ciekawego powinno się w nich znajdować.
Odpowiedz"Miałem ci ja na studiach przedmiot zwany filozofią." Powiedzmy nie "cijaizmowi" na piekielnych!
OdpowiedzTo faktycznie zaczyna irytować. A co do historii, to cieszę się, że u nas wykładowczyni nie wymagała obecności. Nie wiem po co na moim kierunku filozofia... chyba, że mam się zastanawiać pod względem filozoficznym nad sensem wojen.
Odpowiedz