Harcerską ekipą parę lat temu po raz pierwszy organizowaliśmy wyjazd w Góry Świętokrzyskie coby we własnym gronie spędzić długi weekend majowy. Trasa rajdu ustalona, noclegi umówione, dzieciaki przygotowane nic tylko dojechać... no właśnie.
Koleżanka, która była odpowiedzialna za zakup biletów wybrała się do kasy. No i poprosiła o bilety do Nowej Słupi przez Ostrowiec Świętokrzyski. Kupiła świetne bilety bez przesiadek, wywiedziała się w informacji z którego peronu i o której godzinie pociąg odjeżdża (na biletach jest tylko data).
Nadchodzi dzień wyjazdu. Wczesnym rankiem pod dworcem pojawia się ok 30-osobowa ekipa. Przekrój uczestników od uczniów podstawówek po studentów. Ponownie pytamy w informacji o peron i godzinę po czym wsiadamy do wskazanego pociągu. Po kilku godzinach jazdy i kilkukrotnym sprawdzaniu biletów konduktor mówi, że za chwilę nasza stacja. No to zbieramy ekipę i wysiadka. Pierwsze WTF?! - coś płaskie te góry. Drugie WTF!? - w Nowej Słupi jest trochę inna stacja.
Zaniepokojona delegacja wybrała się do dróżnika spytać o drogę:
- Dzień dobry, jak najszybciej dojść do XXX szlaku?
- 0_o ?
- No bo przyjechaliśmy na rajd i nie możemy odnaleźć tej drogi na mapie (teren na mapie w ogóle się nie pokrywał).
- Gdzie wy chcieliście dojechać?
- Do Nowej Słupi
- Tu jest Słupia Wielka. Wiecie w ogóle gdzie jesteście?
- Yyyyy...
- No to duże miasto co mijaliście niedawno to był Ostrów Wielkopolski, haha.
Dwie różne pracownice informacji skierowały nas na pociąg do Słupi Wielkiej przez Ostrów Wielkopolski zamiast do Nowej Słupi przez Ostrowiec Świętokrzyski. Co więcej, konduktorzy w pociągu przy sprawdzaniu biletów (a było ich 2 czy 3) nie zwrócili uwagi na fakt, że 30 osób ubranych typowo pod rajd górski jedzie w przeciwnym kierunku niż powinno mając bilety na zupełnie inny pociąg.
Może się to wydawać mało piekielne, z perspektywy lat sam się z tego śmieję, ale przez tą sytuację na rajd już nie pojechaliśmy bo strata dnia przy 3-dniowym wypadzie to za dużo.
PKP
Nie sprawdziliście biletów, tablic kierunkowych pociągu, tablic peronowych, nie słyszeliście zapowiedzi?
OdpowiedzBilety mieliśmy dobre - do Nowej Słupi, co nawet przy kontrolach nie wyszło. Pociąg był do jakiegoś nieznanego nam lokalizacyjnie miejsca. Tablice peronowe jakoś nie rzuciły się w oczy a i tak jechaliśmy głównie przez mniejsze miejscowości. Zapowiedzi... kto jechał kiedyś PKP ten wie jak brzmią - Pociąg pszzzzz do Ksztprzyy przez Ostrpszyyy i pszyyyyy odjedzie z toru 1 przy peronie 2". Jak zobaczyliśmy na pociągu fragment "Ostr" to nie podejrzewaliśmy, że to coś innego. Powiedzmy sobie szczerze - jakie jest prawdopodobieństwo, że mając dobre bilety, które są kilkukrotnie sprawdzane i dwukrotnie pytając w informacji trafi się na zupełnie inny pociąg i dojedzie do miejsca docelowego?
OdpowiedzNo fakt... To pewnie tylko ja jestem tak paranoiczna, że sprawdzam wszystko po kolei i jeszcze ludzi pytam C: Ale zachwiałaś jednym z moich "punktów kontrolnych", teraz już nie jestem pewna, że konduktor mi powie, kiedy wsiądę do niewłaściwego pociągu :(
OdpowiedzA skąd wyjechaliscie ze nie zauwazyliscie ok 300 km róznicy między jednym miejscem a drugim?
Odpowiedzz centrum Polski. To było jeszcze przed wszechobecnymi nawigacjami, także w telefonach, zatem z perspektywy pociągu nie czuć, czy się jedzie na północ czy południe.
OdpowiedzJak to nie?
OdpowiedzHm, o ile winnymi mozna jak najbardziej uznac kasjerki, to nie rozumiem o co chodzi w odniesieniu do konduktorow, gdy piszesz o ubraniu :P Wydaje mi sie,ze osoba wybierajaca sie na rajd gorski nie wyglada jakos inaczej niz ta, ktora planuje np biwak, prawda? Wiec w sumie sie z Kobalamina zgodze. Wiem,jak brzmia zpowiedzi na pkp, ale jak sie nie rozumie, trzeba szukac glosnika i sprawdzic, niestety. Tez zawsze mam schize i sprawdzam kilka razy godzine i peron. Aczkolwiek slusznie burzyc sie mozna, ze nie zauwazyli,ze bilety zle. I tu sa w 100% winni.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 lutego 2012 o 22:52
Ja takiej schizy nie miałem do tamtej sytuacji. Chyba pierwszy i ostatni raz zaufałem komukolwiek z PKP. Co do ubrania, to pomyśl inaczej - mamy długi weekend majowy, wiele osób i grup jedzie wtedy w góry a harcerze to już są z tego szczególnie znani (parę osób miało mundury na sobie). Jak bym był kontrolerem to aż z ciekawości bym spojrzał gdzie taka ekipa jedzie (pomijając już obowiązek sprawdzenia poprawności biletów).
OdpowiedzObowiązku sprawdzenia biletów nie neguję, ale co do ubioru całej grupy - otóż pasażerowie mogą jechać ubrani jakby wybierali się na basen, w klapkach itd., w pełnym rynsztunku biwakowym lub alpinistycznym a konduktorowi powinno być wszystko jedno jak są ubrani!
OdpowiedzNie rozumiem jak można być tak niezorientowanym. Może to lepiej, że już więcej nigdzie nie jeździliście. Harcerz chyba powinien znać się na mapie?
OdpowiedzCo ma piernik do wiatraka? Wysadź mnie w środku lasu, daj mapę a w kilka minut powiem ci gdzie jestem. Jak wsiadasz do pociągu nawet mając mapę to tak łatwo nie jest :P
OdpowiedzMnie by zdziwiło gdybym po drodze mijał niepasujące do trasy miejscowości. Którą to wcześniej wypada sprawdzić, szczególnie jak odpowiada się nie tylko za siebie. Także fakt, że jadę nie w tym kierunku co trzeba zwróciłby moją uwagę. Takie podstawy orientacji. Niekoniecznie w lesie.
Odpowiedz@Lordshaper ma rację, lepiej z Tobą nie wybierać się w podróż czy przechadzkę. @Pakus tak na marginesie, jadąc autobusem miejskim też jest Ci wszystko jedno jakie przystanki mijasz i w którą stronę jedziesz?
OdpowiedzKojarzy mi się trochę z moim mężem:P Jeden, jedyny raz powiedziałam, że sam ma zaplanować trasę samochodem na pewne szkolenie. On oczywiście wydrukował tylko taką schematyczną mapę ze strony organizacji i wziął nawigację. Krążyliśmy chyba prawie godzinę, bo oczywiście drogi przebudowano, nawigacja się gubiła i nie widziała numerów na przeokropnie długiej ulicy. A wystarczyło wydrukować mapkę miejsca docelowego z googla. Jeszcze się złościł,że taką nawigację to można wyrzucić do śmiecia..hehe, nawigacja nie zwalnia od myślenia ;)
OdpowiedzCo za bzdura! Przecież w Nowej Słupii (świętokrzyskie) nie ma stacji kolejowej!!! Nie ma tam nawet torów i nigdy nie było, więc niby jak mogliście kupić bilet na pociąg do tej miejscowości?!
Odpowiedz@ryjek ma rację! Sprawdziłem w necie m.in. strony PKP, dworców polskich oraz gminy Nowa Słupia, nawet zadzwoniłem do nich. Efekt: ta historia to jeden wielki przekręt i bujda!!!
Odpowiedz