Jeszcze kilka lat temu sporo podróżowałem pociągami po całym kraju i miałem w związku z tym multum ciekawych przygód.
Oto jedna z nich, traktująca zasadniczo o dwóch stworzeniach z piekła rodem, tyle że jednego przemiłego i godnego najwyższego szacunku, a drugiego w nawet tak spokojnym człowieku jak ja - budzącym mordercze instynkty.
Wsiadłem do pociągu, mając przed sobą perspektywę podróży dokładnie na przestrzał przez cały kraj. Wagon z przedziałami dla palących po drugiej stronie składu. A czort brał. W razie co pobawię się w gimnazjalistę w toalecie. W przedziale, do którego wsiadłem był tylko jeden podróżny. Stary, zasuszony, siwiuteńki jak gołąbek, bardzo elegancko ubrany dziadziuś. Usiadłem na przeciwko niego przy oknie i zdębiałem. Otóż staruszek w klapie marynarki nosił miniaturki odznaczeń. Dwa Krzyże Walecznych (!), Virtuti Militari V klasy, srebrny i brązowy Medal Zasłużonym na Polu Chwały, Medal za Wyzwolenie Warszawy - kurde, nic tylko Pierwsza Armia Wojska Polskiego... Wlepiłem w miniaturki ślepia jak wół w malowane wrota (tym intensywniej, że jestem krótkowidzem, a chciałem się przyjrzeć co tam dziadunio ma), ale jakoś rozmowy nie zagaiłem, zwłaszcza, że ów patrzył w okno i wydawał się pogrążony we własnych myślach. W końcu oczywiście jednak nie wytrzymałem i próbowałem zagadać z dziaduniem.
-Przepraszam Pana bardzo...
Cisza. Zero reakcji. Trochu mi się niefajnie zrobiło, ale nic:
-Przepraszam Pana najmocniej...
Cisza. Nawet się, kurde bele nie obrócił, żeby mnie zaszczycić spojrzeniem. Cóż, z pewnym zażenowaniem muszę przyznać, że trochę niefajnie pomyślałem o bucowatym kombatancie co się prochu nawąchał i jakiś szczawiowaty cywil (tym bardziej, że długowłosy w jakiejś obcisłej, diabelskiej koszulce) mu lata i powiewa.
Jako, że bogowie obdarzyli mnie niezmierzonymi pokładami cierpliwości, odczekawszy nieco i niezrażony podjąłem kolejną próbę nawiązania konwersacji.
-Naprawdę bardzo Pana przepraszam, że Panu przeszkadzam, ale... - No i w końcu w połowie mojej wypowiedzi dziadek weteran obrócił się nieco na swoim miejscu i zmierzył mnie wzrokiem. Uśmiechał się miło i głosem kompletnie niepasującym do mikrej fizjonomii, o mocy i barwie trąby jerychońskiej zapytał:
-CZY BYŁ PAN COŚ DO MNIE MÓWIŁ? - Wtedy coś mi zaczęło świtać w mózgownicy: słowa przedziwnie akcentowane, arytmiczne i pozbawione intonacji. Pomijając jakże już rzadko używany czas zaprzeszły. - BO JEŻELI TAK, TO UPRZEJMIE PRZEPRASZAM, ALE JESTEM KOMPLETNIE GŁUCHY. PROSZĘ POWTÓRZYĆ, UMIEM CZYTAĆ Z RUCHÓW UST. - Aż mi zadudniło w uszach.
Podle się poczułem, że tak niesprawiedliwie i pochopnie oceniłem starego człowieka.
-Jestem pasjonatem drugowojennym i tak się składa, że wiem co oznaczają miniaturki na Pana marynarce. Czy zechciałby pan coś poopowiadać?
Error. Za dużo na raz i za dużo trudnych słów. To czytanie z ruchu ust wygląda jednak troszkę inaczej niż na filmach, jednak w końcu udało mi się przekazać moje intencje w sposób dla staruszka zrozumiały.
Dziadziuś wyszczerzył żółte od nikotyny zęby:
-TO ZALEŻY O CO CHCESZ PYTAĆ.
Lody pękły. Mimo trudności komunikacyjnych- swoje kwestie musiałem zwykle powtarzać kilkukrotnie, zbyt długie dzielić na poszczególne frazy, bardzo starannie ruchami ust artykułować poszczególne słowa czy czasem nawet poszczególne głoski, a staruszka, mimo natężenia decybeli też często było trudno zrozumieć - rozmowa zaczęła się kleić. Dziadziuś okazał się niezwykle sympatycznym człowiekiem o niesamowitym życiorysie. Kresowiak. 17 września. Zsyłka za nazwisko. Brak szans na dostanie się do Andersa. Wreszcie Pierwsza Armia Wojska Polskiego i cały, ale to cały jej szlak bojowy, w trakcie którego dosłużył się porucznika, zakończony przez dziadunia na wzgórzach Seelow, gdzie bębenki z uszu wydmuchał mu bliski wybuch pocisku z nebelwerfera. Wcześniej jeszcze dwukrotnie ranny, między innymi na przyczółku warecko-magnuszewskim. Staruszek kombatant do tego opowiadał tak barwnie tak ciekawie, że dosłownie było słychać gwizd kul, rzęchot czołgowych gąsienic, wybuchy bomb. Poza tym, co mnie ujęło, człowiek ów był niezwykle skromy i biegunowo odległy od heroizowania swoich dokonań.
Naprawdę sporo w życiu przeszedłem i niełatwo się wzruszam, ale, powiadam Wam, naprawdę momentami chyba mi się coś zaczynały oczy pocić. Kurde, rozmawiałem z jednym z ludzi, o jakich za szczawika filmy się oglądało, jednym z tych, dzięki którym możemy mówić po polsku. Ba! Dzięki którym w ogóle mamy jakąś Polskę - jaka by ona nie była.
W między czasie -co ważne- dziadziuś zaczął kopcić okropnie smrodliwe papierochy bez filtra. Jako, że sam byłem w szponach nałogu, nie przeszkadzało mi to. A dziadziuś kopcił jak T-34. Ciekawym było to, że rzutami. Trzy-cztery śmierdziuchy cięgiem, pół godzinki z kawałkiem przerwy i kolejny sort. Pomiędzy wspomnieniami i pytaniami zgadaliśmy się jeszcze, że jedziemy prawie że do tej samej stacji. Ucieszyłem się niezmiernie perspektywą długich godzin pogawędki z dziaduniem.
Ale, żeby nie było za różowo...
Pierwszy zgrzyt nastąpił jakieś dwie godziny od rozpoczęcia naszej rozmowy. Dwadzieścia minut wcześniej w przedziale obok rozsiadła się kilkuosobowa grupka młodych ludzi, tak z dekadę młodszych niż ja wtedy. Spodnie z krokiem na kolanach, pięć numerów za duże bluzy z kapturami, etc. I umpa, umpa, z jakiejś przenośnej szczekaczki. Przedstawiciel grupy wpakował się do nas do przedziału, ani "dzień dobry", ani "pocałuj mnie w dupę" i cytuję:
-Kto tu tak, ku...a, mordę piłuje? Ochu*eć można! - Może nie w stu procentach tak dokładnie, ale tak elokwentnie i z tym sensem.
Mówię wam, mimo mojej cierpliwości z miejsca krew mnie zalała. Postanowiłem starannie dobraną argumentacją merytoryczną i wysublimowanym podejściem pedagogicznym przekonać młodzieńca o niewłaściwości jego zachowania.
-Wyp...laj, śmieciu. Natychmiast, zanim zdążę do ciebie wstać. A jak jeszcze chcesz otworzyć mordę, to cię pytam: czy przyjdziesz z koleżkami, czy ja się mam pofatygować do was? To co? Sper...lasz, czy mam do ciebie wstać? -Powiedziałem to tonem naprawdę łagodnej sugestii, bardzo, bardzo spokojnie, nawet na jotę nie podnosząc głosu.
Szczyl zmierzył mnie zbaraniałym wzrokiem. Ktoś, kto nigdy nie był w podbramkowej sytuacji nie ma pojęcia, jak taka sytuacja skokowo polepsza percepcję i racjonalną ocenę sytuacji. Chyba chciał coś odpowiedzieć, ale +40 bicepsa, pokryte zrostami kostki, porządna klamka z nosa, widocznie asymetryczna żuchwa i szramy na ramionach skutecznie odwiodły go od kontynuowania konwersacji.
Gnojek się zmył, ale kiedy zobaczyłem, że dziadzio weteran w lot zrozumiał sytuację i jak od razu posmutniał, to naprawdę poważnie rozważałem dogonienie śmiecia i obicie mu ryja na czarno. Nie wiem po czym, ale dziadek wyłapał to i skwitował tylko:
-DAJ, CHŁOPIE, SPOKÓJ. - I dalszy ciąg mnie zwalił z nóg i rozbroił: -TEN SZCZENIAK TO DLA CIEBIE CH*J DO SZCZANIA NIE PRZECIWNIK. A ROZUMU I TAK MU OD TEGO NIE PRZYBĘDZIE.
No i, jako, że właściwie nic się nie stało, sytuacja szybko wróciła do normy. Było minęło. Do Warszawy podróż -poza tym drobnym incydentem- upłynęła po prostu uroczo.
W Warszawie pociąg zaczął się dość poważnie zaludniać, ale miejsca nadal było sporo. W tejże samej Warszawie do naszego przedziału wsiadł facet z wyglądu podobny całkiem do nikogo, o fizjonomii zabiedzonego szczura chorego na astmę, młoda, niespecjalnie ładna dziewczyna ze swoim chłopakiem - takim całkiem normalnym kolesiem. No i ONA. Spirytus Movens późniejszych zajść, nazwijmy ją Zażywną Matroną, wymiennie z Babsztylem. Wzrostu jak na kobietę dość słusznego, wagi zapewne więcej niż ja. Do tego wymalowana jak barokowy ołtarz i roztaczająca wokół siebie chmurę landrynkowego zapachu wody toaletowej o intensywności takiej, jakby się w niej marynowała. W ramach "dzień dobry" uprzejma była retorycznie zapytać:
-A co tu tak papierosami cuchnie?
Rzuciłem tylko okiem na wchodzących i na widok Zażywnej Matrony, mój niezawodny instynkt ochroniarza i bramkarza szepnął mi do ucha: "będzie cyrk" - i jak zwykle, kanalia, się nie pomylił.
Dziadziuś i ja oczywiście nie przeszkadzaliśmy sobie w konwersacji. Rychło pozostali współpasażerowie, mimo że nie włączyli się do rozmowy, to naprawdę uważnie słuchali staruszka. Słuchali a nie tylko słyszeli- nawiasem mówiąc: "nie słyszeć" to by się nie dało. Słuchali z uwagą. Poza, oczywiście, Zażywną Matroną, która cierpiętniczą miną dawała do zrozumienia jakim krzyżem na jej barkach jest słuchanie gromowego głosu dziadunia. Było jeszcze w miarę, dopóki nie zaczął się cykl kopcenia. Gdy główny bohater wieczoru zakurzył swojego śmierdziuszka, nikt inny nie powiedział złego słowa, a Babsztyl z kopyta w pyskówę:
-Co pan sobie myśli? Tu jest wagon dla niepalących!
Dziadzio nic, a ta trajkocze. Wszak głuchy i patrzy na mnie. Więc mówię:
-Proszę pani, ten człowiek dokumentnie nie słyszy i w związku z tym nie wie, że chce mu pani coś przekazać.
-To powiedz mu, żeby na mnie popatrzył! -No, nie. Nie przypominam sobie, żebym z tą kuzynką maciory był na "ty", ale przełknąłem zniewagę.
Przekazałem. Dziadziusiowe oczy przybrały wygląd porcelanowych kulek i łypnęły na babsztyla. A ta dalej:
-Co pan sobie wyobraża, przedział dla niepalących, etc...
Dziadziuś spojrzał na mnie- w oczach jarzyły mu się diabliki:
-SYKU, CZEGÓŻ TA DAMA SOBIE ŻYCZY? BO PRZECIEŻ JUŻ NIEDOWIDZĘ... -klei głupa dziadziuś- wiem już, że wzrok jak na swój wiek ma sokoli.
Babsztyl ryknął na cały regulator:
-TO PRZEDZIAŁ DLA NIEPALĄCYCH!!!!!
Dziadziuś oczywiście dalej "nie wie o co chodzi". No, głuchy jest, nie słyszy, niedowidzi. Mierzy od inkarnację hipopotama szklanym, otępiałym wzrokiem i nie wątpię, że dobrze się bawi. Cały ten dziadkowy zombie-walk trwał dobrych kilka minut, w trakcie których babsztyl zaczął dostawać białej gorączki. A dziadunio klei głupa. Nie słyszy, nie rozumie.
O dziwo głos nagle zabrał szczurowaty wymoczek:
-Niechże pani da spokój staremu człowiekowi. Po kiblach ma latać?
Woda na młyn. Babsko dostało furii: nic ją to nie obchodzi, że to przedział dla niepalących (mantra jakaś, querva, czy co?), etc, etc. Już tak dokładnie całej polemiki nie pamiętam). W każdym razie im bardziej podróżni próbowali załagodzić sytuację, tym bardziej się krówsko po tuningu nakręcało.
W końcu złapała torebkę, z impetem szarżującego nosorożca wypadła na korytarz. Dobrze, że nikt akurat nie przechodził, gdyż niechybnie zginąłby niechybną i marną śmiercią, stratowany przez emerytowaną walkirię rozmiarów Tygrysa Królewskiego.
-Ja wam dam, chamy! - I dalej cała wiązanka szczerych, chrześcijańskich pozdrowień.
Za kilkanaście minut wraca. Z sokistami. Niczym Guderian za swoimi klinami pancernymi za froncie wschodnim. Niczym Guderian również udziela im instrukcji co oni MAJĄ z tą sytuacją zrobić. Z daleka już było słychać jak miele ozorem do mundurowych. Jeżeli pier...ła im tak przez całą drogę z ostatniego wagonu- a pewnie tak była, to się kompletnie nie dziwę późniejszej sytuacji. Nieczęsto mi się to zdarza, ale zaniemówiłem. Sokiści weszli do przedziału, za nimi babsztyl z miną Napoleona pod Pruską Iławą patrzącego jak kirasjerzy Starej Gwardii rozbijają w perzynę pułki carskich grenadierów. Panowie mundurowi weszli, popatrzyli na dziadunia, na miniaturki i baretki. Zamienili z nami dosłownie pięć zdań, wyjaśniając sytuację. Po czym... Zasalutowali dziadziusiowi i zaczęli wychodzić. Mina Napoleona ustąpiła miejsca minie jaką musiał mieć generał Benningsen pod tą samą Pruską Iławą, kiedy napoleońska konnica wyrzynała mu pół armii. Dowódca patrolu natomiast z wyraźną, nie tajoną złością i irytacją do babsztyla:
-Proszę pani, jak ktoś sobie zapracował na dwa Krzyże Walecznych to niech sobie pali tam, gdzie mu się żywnie podoba. A jak to pani nie pasuje, to niech się pani przesiądzie. Miejsc nie brakuje.
Wytapetowany tucznik spurpurowiał i rzucił się werbalnie na sokistów: że to granda, skandal, że mają zrobić to i tamto, że nie wykonują swoich obowiązków służbowych, że ona złoży oficjalną skargę i że ona ma TU miejscówkę i to jest przedział dla niepalących... Uszy mi oklapły, ręce opadły, krew uderzyła do głowy. Pomyślałem sobie, że jeżeli jeszcze raz usłyszę o tym przedziale, to wyjmę z ramonechy sprężynę, zarżnę prukwę i wyrzucę na tory. Na szczęście wyręczył mnie dowódca patrolu. Przez delikatność nie powiem jakich słów użył purpurowy na twarzy sokista na temat tego gdzie może sobie wsadzić i miejscówkę i skargę i jeszcze kilka innych rzeczy... Na koniec zakomunikował, że oficjancie nakazuje jej zmianę przedziału i jak się nie uspokoi to potraktuje zajście jako zakłócanie spokoju pasażerom, ze wszystkimi tego konsekwencjami. W końcu z babska zeszło powietrze, choć gdyby wzrok mógł zabijać, to byśmy wszyscy padli trupem na miejscu.
Po chwili, jak się wszystko uspokoiło, dziadziuś zapalając kolejnego ćmika skwitował:
-POSKROMIENIE ZŁOŚNICY. W SUMIE DROBIAZG A CIESZY, CZYŻ NIE?
Właściwie to sam nie wiem kto był bardziej z piekła rodem: staruszek weteran, czy upierdliwe babsko...
Pozdrawiam panów SOKistów, którzy potrafili się odpowiednio zachować. Mam też ogromną nadzieję, że uroczo piekielny staruszek bohater jeszcze chodzi po tym łez padole i trafia na takich, którzy chcą słuchać Jego wspomnień...
służby mundurowe
Zazdroszczę takiego spotkania. Ze staruszkiem oczywiście.
Odpowiedzhttp://pl.wikipedia.org/wiki/Poskromienie_z%C5%82o%C5%9Bnicy http://www.wolnelektury.pl/katalog/lektura/poskromienie-zlosnicy.html :D Nawet fabuła tejże komedii tu pasuje
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 lutego 2012 o 1:40
Pasja jest oznaką charakteru :)
OdpowiedzŚwięte słowa.... "-Proszę pani, jak ktoś sobie zapracował na dwa Krzyże Walecznych to niech sobie pali tam, gdzie mu się żywnie podoba."
OdpowiedzNo dobra dzieciaki.... teraz wersja wydarzeń w kraju cywilizowanym.... Pani przyprowadza sokistów. Panowie sokiści spojrzawszy na dziadziusia i jego ordery salutujac wyjaśniają - szanowny panie, niestety złamał pan przepis o zakazie palenia, w związku z czym zostaje pan ukarany grzywną w wysokości xx złotych polskich. Dziadziuś pali buraka i przyznaje rację. Przyjmuje w ciszy (oczywiście słychać w tle charakterystyczny stukot kół pociągu ) mandat kredytowy. BardFaust wyrywa dziadziusiowi mandat deklarując, że go zapłaci.... że to drobnostka.... że nie ma o czym mówić. Współpasażerowie biją brawo i deklarują ściepę, aby BardFaust nie czuł się zbytnio pokrzywdzony ( w końcu oni też słuchali historii dziadziusia). Pani chamska - sprawczyni zamieszania przesiada się do innego wagonu ( dla palących, niestety ). Dalsza podróż upływa w atmosferze wzajemnego zrozumienia - wszyscy się częstują kanapkami, sokiści też przychodzą posłuchać opowieści frontowych.... a co ;)
OdpowiedzUmarłem... Brawo! +
OdpowiedzDziadek, tak na chłopski rozum, miał jakieś 90 lat. Był uprzywilejowany ze względu na wiek i przeżycia w latach 40.. Miał na palenie pozwolenie większości (demokracja tak zwana). Pani szanowna miała sporo miejsc, w które mogła się udać. Nie widzę w tym nic zdrożnego - co innego, gdyby reszta pasażerów zaprotestowała albo opisywana pani grzecznie poprosiła o zgaszenie fajki i została zaszczuta.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 lutego 2012 o 16:48
Weteranów 2 wojny (tych prawdziwych) zostało już tak niewielu że nawet jak by 24 na dobę palili to nikt od tego nie umrze. Dodatkowo prawdziwych bohaterów jest jeszcze mniej więc jak się trafi na takiego to tylko słuchać bo to jak trafić 6 w totka
OdpowiedzJestem wielką przeciwniczką palenia w miejscach publicznych, jednak uważam że taki człowiek akurat ma do tego prawo. Ale w innym wypadku... Idąc do wagonu dla niepalących oczekuję wagonu dla niepalących. Jeśli były miejsca gdzie indziej, paniusia nie powinna robić problemów. Jeśli jednak by ich nie była... Cóż, w moim wypadku trzeba by wzywać karetkę, gdyby ktoś palił w przedziale.
OdpowiedzHistoria super.Jednak osobiście to przeszkadza mi ilość tych porównań.
OdpowiedzDokładnie. Plus za dziadka. Historia trochę za długa, a te porównania męczące i naciągane.
OdpowiedzA mnie osobiscie podobal sie sposob opisania tego wszystkiego. Gusta i gusciki :)
OdpowiedzW pełni się zgadzam z misiakiem. Skoro były miejscówki i przedziały dla palących (to w czasach kiedy jeszcze takie coś istniało, jak mniemam) nic nie stało na przeszkodzie, żeby sobie fundnąć miejsce w zadymionej części pociągu. A jeśli coś jednak na przeszkodzie stało, to należy się dostosować. Zabawne, że palacze oczekują, żeby w przedziałach dla palących się "dostosować do obowiązujących reguł", czyli nie protestować przeciwko paleniu. Natomiast w przedziałach dla niepalących mają to gdzieś. Dziadek ponad prawem i medycyną nie stoi. Choćby miał 2000 lat i pod Grunwaldem walczył, to i tak palone przez niego papierosy śmierdzą i szkodzą.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 lutego 2012 o 7:29
Nienawidzę dymu tytoniowego i łamania zakazu palenia, ale tutaj z szacunku nic bym nie powiedziała. Bo już pomijając zasługi, to był ok 90 letni, głuchy staruszek, miał się wlec przez cały pociąg? Fakt papierosy szkodzą, ale gdy on zaczynał palić nic o tym nie wiedział.
OdpowiedzWiadomo, papierosy śmierdzą i szkodzą. Lecz w tej sytuacji nawet ja słowa bym nie powiedziała, a nienawidzę zapachu tego czegoś, a już na pewno w taki sposób.
OdpowiedzMa siłę palić - ma siłę iść do innego przedziału.
OdpowiedzTak samo, jak dym papierosowy, śmierdzą i szkodzą spaliny samochodów, ale to jest OK. Zabrońmy palenia papierosów i wdychajmy spaliny, będziemy żyć zdrowo i wiecznie.
Odpowiedzdo rozwielitka nie wiem czy wiesz ale rzucenie palenia po takim stażu w paleniu papierosów i w takim wieku, to ten starszy pan niestety by się po prostu wykończył
OdpowiedzRozwielitko, jak ja bym spotkała takiego człowieka to z szacunku bym się nie odezwała poza prośbami o dalsze opowiadanie, choćby kopcił jak urwana rura wydechowa!
OdpowiedzZajebiście napisane, świetnie się czyta mimo kosmicznej jak na standardy portalu długości. Szczery rispekt. Najbardziej rozbrajają mnie komentarze powyżej, oburzające się że dziadek mandatu nie dostał... Drodzy przeciwnicy palenia: odrobina dymu jeszcze nikogo nie zabiła na miejscu, przestańcie robić z siebie ułomne pipki! Rozumiem że jakbyście mieli szansę ugościć u siebie Churchilla to byście zrezygnowali z okazji bo obawialibyście się że wam ubranka cygarem prześmierdną?
OdpowiedzNie zabiła, owszem. Ale jak jest historia o tym, że ktoś pierdnął i śmierdziało, to chcą tego kogoś w komentarzach spalić na stosie. Dlaczego niby mam mieć prawo się oburzać jak ktoś puszcza gazy tylnym końcem układu pokarmowego, a być zachwycona i tolerancyjna jak smrodzi układem oddechowym?
OdpowiedzJeśli będę spotykać codziennie 50 palaczy i każdy z nich będzie mi mówił "przecież jak ja przy tobie jednego papierosa wypalę, to nei umrzesz", to rzeczywiście nie będzie to miało najmniejszego wpływu na moje zdrowie. Takie leczenie raka siłą woli.
OdpowiedzSłuchaj, a jak na plaży nie przeznaczonej dla nudystów jakaś laska zdejmie stanik i zacznie się opalać to biegniesz na psy poskarżyć? A jak 10 lasek się rozbierze? Przecież jak tak można, jak na plaży spotkasz 50 dziewczyn topless to jeszcze dostaniesz ataku kompleksów... Zobaczysz jaka jestes gruba i paskudna i strzelisz sobie w łeb... Też niezdrowo! Ale tak można w kólko dyskutować. Moim zdaniem starszym należy się pewien respekt, i jakby w moim przedziale jakiś dziadek postanowił zesrać się na środku siedzenia to nie wszczynałbym awantur tylko zmienił przedział - mimo iz przedział był dla niesrających.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 lutego 2012 o 16:46
OliwaDoOgnia, Ty to musisz mieć kompleksy, współczuję.
OdpowiedzOd oglądania piersi jeszcze nikt nie umarł, a od palenia owszem. chętnie sama zdejmę stanik na plaży albo ubiorę w staniki mężczyzn, bo maja tendencję do świecenia biustem. Nie wiem jaką widzisz analogię między rozbieraniem się, a paleniem. Rozumiem, że bohatersko stajesz w obronie każdej staruszki bijącej ludzi laską po głowie w celu wymuszenia miejsca w autobusie.
OdpowiedzA ja się zgodze z OliwaDoOgnia. Ma chłopak rację w każdym calu a przedzial dla niesrających mnie zabił.
OdpowiedzMylisz potrzeby fizjologiczne ze zwykłym ćpaniem.
OdpowiedzOliwa, ty jakiś nadmiernie militarystyczny i agresywny jesteś. Polecam wizytę u psychologa.
OdpowiedzA ja w pełni popieram rozwielitkę. Ma dziewczyna rację. Dlaczego mianoby tolerować czyjeś łamanie zasad skoro jest ważną osobistością. W owej sytuacji rzeczywiście, kobieta się zapowietrzyła jak nadymka, mogła po prostu ustąpić i pójść do innego pokoju. Dziadek stary a ona jednak wobec niego niemiło się zachowała (słownictwo itd). Jednak faktem jest, że był to przedział dla niepalących, a wy bronicie kogoś kto świadomie to lekceważył. Nie można tak. Ponadto od palenie się umiera i nie grajcie takich chojraków jak OliwaDoOgnia próbujący zbagatelizować ten fakt. I swoją drogą rzeczywiście śmieszy i przeraża to jak wiele osób atakuje Rozwielitkę - za co? Bo nie jest miłośnikiem palenie? Ja też nie palę.
Odpowiedz@Oliwa To, że nie zabiła od razu nie oznacza że nie zabije wcale. Poza tym osobiście przy dużej ilości dymu papierosowego nie potrafię złapać powietrza. Niemniej, do takich ludzi jak staruszek z historii należy mieć szacunek. Zawsze można pójść do innego przedziału.
OdpowiedzJak się jakiś astmatyk udusi albo alergik dostanie wstrząsu anafilaktycznego od dymu, to uznacie "dziadzio zabił tylu nazistów, że zabicie jednego cywila można mu wybaczyć"?
OdpowiedzNo ale astmatyk albo alergik musiałby być kompletnym debilem siedząc twardo w przedziale gdy widzi że ktoś kopci szlugi pół metra od niego, czyż nie..?
Odpowiedzjak zwykle żałosne argumenty
Odpowiedz@bloodcarver astmatyk? alergik? Chłopie, nie poleciałeś z fantazja zbytnio? 8 lat paliłem papierosy i jakoś nikt przez mój dym nie padł trupem na miejscu... stężenie tegoż musiałoby być ogromne. Nie do osiągnięcia jednym palaczem, a już o przypadku wstrząsu anafilaktycznego spowodowanego dymem papierosowym to ja nigdy nie słyszałem. Może nie wychodź na dwór(pole) bo Cię piorun może z jasnego nieba zabić, co (porównywalne prawdopodobieństwo)?
OdpowiedzJeżeli ktoś wybiera przedział dla niepalących, to musi się dostosować do panujących w nim zasad bez względu na to, czy jest papieżem czy prezydentem. Poza tym, jako alergik jestem w stanie wyczuć dym papierosowy nawet jeśli ktoś pali 5 przedziałów dalej i przeszkadza to w oddychaniu bardzo, więc nie widzę powodu, żeby na to pozwalać "za zasługi".
OdpowiedzDzisiaj grając u kolegi na ps3, zaczęłam się coś dziwnie czuć, po chwili całkowicie mnie przytkało - jego matka zapaliła sobie fajka. Trochę mnie dziwi fakt, że bronicie dziadka skoro siedział w przedziale dla niepalących i kopcił... zwłaszcza ze komuś może to naprawdę utrudnić życie.
OdpowiedzSam mam astmę (i palę, do czasu do czasu) - ale każdy astmatyk nosi (a przynajmniej powinien) przy sobie inhalator, którego używa w przypadku wystąpienia duszności (dwa wdechy i od razu lepiej, a pełna wydajność płuc po 20 minutach). Gdyby Weteran kopcił jednego za drugim przez cały czas - bez wietrzenia przedziału - objawy wystąpiłyby po paru godzinach przebywania w pomieszczeniu. Dla astmatyka gorsze jest rozrzedzone powietrze i ciężki lub przewlekły wysiłek fizyczny.
OdpowiedzHistoria niech będzie przestrogą dla wszystkich, którzy by chcieli napisać "przepraszam, że takie długie". Kolega zabłysnął, a za długość ani myśli przepraszać, bo nie ma za co.
OdpowiedzMiałeś szczęście, trafiając na tego dziadka ;) Po drugie: pozytywnie zaskoczyła mnie reakcja sokistów, do tej pory utożsamiałem ich z tępymi poddziadziałymi rencistami którzy tylko polują na palaczy. Po trzecie: @misiak1983 co ty bredzisz człowieku? Dziadek był chamski? Może dlatego palił bo innym nie przeszkadzało? Napisze Ci tak żebyś zrozumiał: NIEPALĄCY DOSTOSOWALI SIĘ DO SMRODZIARZA. PS. Sam jesteś chamem i burakiem. Aa i jeszcze po czwarte: @BardFaust ODSTĘPY!! Pamiętaj, w tak długiej historii więcej odstępów, bo pogubić się można.
OdpowiedzZmodyfikowano 4 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 lutego 2012 o 10:35
no właśnie nie do końca się dostosowali - pani to przeszkadzało. w przedziale dla niepalących. a z innej beczki zupełnie - nie znoszę, kiedy wchodzę do kibla w pociągu (zazwyczaj wchodzę tam jak już bardzo bardzo muszę) a tam dym taki, że nic nie widać. I śmierdzi. A potem ja śmierdzę fajkami... Bo jakiś baran palacz nie może wytrzymać bez fajki i musi koniecznie zapalić w kiblu, do którego potem wejść się nie da. I ma gdzieś zakazy bo on musi! Według mnie nie ma na to absolutnie żadnej wymówki - czyste chamstwo.
OdpowiedzA czemu jakiś baran palacz musi palić w kiblu? Bo jakieś inne barany wpieprzają wszelkie zakazy i niedługo we własnym domu zapalić nie będzie można.
OdpowiedzTe zakazy po coś są, bo z jakiej racji ja mam wdychać Twój dym tytoniowy, który mi szkodzi? Chcesz palić i się truć proszę bardzo, ale palacz nie ma prawa wymagać od osób niepalących, aby wdychały jego dym niezależnie od tego ile ma lat i jakie zasługi.
OdpowiedzNo cóż ta dyskusja nie ma sensu, ja jako palący będę trwał przy swoim, niepalący będą po mnie jechać. Reira chodzi mi tylko właśnie o te zakazy. Skoro nigdzie nie można to tacy jak ja będą chodzili do tego kibla, to jakby nie było to jest mniejsze zło. Chyba lepiej jeśli zamknę się w kibelku, uchylę okno i tam zapalę niż miałbym kopcić w korytarzu między przedziałami.
OdpowiedzAle po co masz iść do kibla, skoro w każdym pociągu powinien być wagon dla palących, co tak naprawdę rozwiązuje kwestię palenia w podróży? I to nie jest tak, że nigdzie nie można. Nikt Ci nie zabrania palić idąc ulicą, niepalący mija Cię w kilka sekund i tyle, chodzi o kwestie palenia, kiedy niepalący jest wystawiony na dym przez cały czas. Jak ktoś chce niech pali, ale nie powinien sam z siebie zmuszać innych do wdychania dymu.
OdpowiedzNo właśnie powinien być. Nie jestem pewien ale chyba nie ma takich przedziałów nawet w pociągach dalekobieżnych, a już bym bardziej w regionalnych.
OdpowiedzNie, takiego przedziału nie powinno być. Od jakiegoś czasu obowiązuje całkowity zakaz palenia w miejscach publicznych. do definicji miejsca publicznego zaliczają się m.in. dworce i pociągi.
OdpowiedzNo mniej więcej o tym mówię, przez to że nie ma takich przedziałów to w kiblach jest i będzie najarane.
OdpowiedzDziwnym trafem jest zakaz picia alkoholu w miejscach publicznych i nikt z tego powodu nie robi awantur. A przecież fakt, że facet obok mnie wypije, zaszkodzi mi mniej niż sytuacja, kiedy rzeczony facet sobie zapali. Czasem mam naprawdę wrażenie, że papierosy zabijają w człowieku wszelką empatię, a czasem nawet rozum.
Odpowiedz@jyyli- nie osłabiaj mnie... Pewnie niech obok Ciebie pije, później niech mu coś do zapijaczonej głowy wpadnie, niech Cie obrzyga, okradnie albo pobije, na pewno mniejsza szkoda niż sobie zapali.
OdpowiedzJeśli ponoć mamy demokrację, to gdy większość przedziału stanęła za dziadkiem, to ta pani rzeczywiście nie miała będąc w mniejszości nic do gadania.
OdpowiedzA ja nie chcę, żeby mi spalinami smrodzili zmotoryzowani! Bo muszę to wdychać. Tak, to od SPALIN i NIECZYSTOŚCI Z FABRYK jest zanieczyszczone powietrze nad miastami. To spalinami śmierdzi w moim mieście na ulicach. Nie papierosami. NIE PALĘ.
OdpowiedzA dym szkodliwy jest raczej z cygar i jakichś szlugów z przemytu. Papierosy i fajka mniej szkodzą - chyba, że ktoś ma alergię.
OdpowiedzFajnie napisane - co prawda są wpadki (głównie powtórzenia, np. trzy razy w jednym zdaniu słowo "poszczególne"), ale czyta się bardzo dobrze. Rzadkość tutaj przy tej długości historii.
OdpowiedzNa bogów wzruszyłam się...bez kitu wzruszyłam się...
OdpowiedzOpowieść zacna, a co do co niektórych którym dym szkodzi ... wpieprzacie żarcie nafaszerowane tablicą mendelejewa, wdychacie dym z rur wydechowych i kominów a fajki wam szkodzą ot głupota wychodowana na na mediach.
OdpowiedzNa to, że powietrze jest zanieczyszczone za dużego wpływu nie mam, więc wdycham je, bo siłą rzeczy oddychać trzeba. Ale to czy dodatkowo zatruwam się dymem tytoniowym, czy nie to już mój wybór i skoro siadam w miejscu dla niepalących mam pełne prawo wymagać, aby nikt w tym otoczeniu nie palił, bo dym raz szkodzi, a dwa zwyczajnie w świecie mi przeszkadza i później wszystko śmierdzi.
Odpowiedzmasz wpływ, możesz nosić maskę na twarzy.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 marca 2012 o 20:07
"wpieprzacie żarcie nafaszerowane tablicą mendelejewa" Eee, jest jakieś inne? Niematerialne? Zbudowane z elektronów?
OdpowiedzWidzę, że znów regularnie i zgodnie minusowane są wszelkie głosy rozsądku. K*wa mać, czy ktoś temu dziadkowi kazał biec za pociągiem? Nie. Chodziło tylko o to, by nie palił w przedziale dla niepalacych. Jeśli SOKiści koniecznie chcieli mu okazać szacunek, mogli przenieść staruszka i jego bagaż na własnych plecach do przedziału dla palących, a nie łamać regulamin.
OdpowiedzW pełni Cię popieram. Staruszek był/jest zasłużonym obywatelem, ok szacunek mu się należy, ale czy przez to ma nie szanować innych i łamać prawo? Jeśli palisz i musisz w trakcie trasy ileś razy zapalić, to siadasz w specjalnie wyznaczonym do tego miejscu, a nie idziesz do sektora dla niepalących i jesteś oburzony, jak ktoś Ci zwróci uwagę.
OdpowiedzLudzie, dziadek jak na to wskazują odznaczenia był bohaterem wojennym, przeszedł szlak 1. Armii, był jednym z tych którzy uwalniali Polskę. Co prawda później przyszli komuniści ze swoimi rządami, ale ten dziadek i inni jemu podobni walczyli za świeżo odzyskaną niepodległość! A wy burzycie się o fajkę, która przeszkadzała tylko jednej osobie, która miała GŁĘBOKO opowieści dziadka, i która mogła spokojnie się przenieść do innego przedziału, bo jak pisał autor, było miejsce. Dlaczego nie czepiacie się historii, w których oszuści itp. pozostają bezkarni , bo autorom nie chce się z nimi walczyć? Nie ma to jak olać oszustwa i prawdziwą piekielność, a czepiać się głuchego weterana o zapalenie papierosa w pociągu, co przeszkadzało jednej starej, a mimo wszystko znacznie młodszej od dziadka babie, a nie przeszkadzało nikomu innemu...
OdpowiedzHanzig - prawo, o ile pamiętam mamy jedno. Przedział jest, uwaga dla osób które nie palą, więc - PALIĆ W NIM NIE WOLNO, niezależnie czy jesteś księciem Harrym, weteranem czy Kowalskim. Dotarło?
OdpowiedzA prawo jest jak wiadomo po to aby je łamać.
OdpowiedzAle męczycie tę fajkę, a piekielność nie leży tu w dziadku palącym w przedziale dla niepalących, a w głupie babie, która zamiast, jak nakazywał zdrowy rozsądek, po prostu usiąść w innym przedziale, zrobiła raban człowiekowi, który przysłużył się do tego że wrzeszczała po polsku, a nie po niemiecku. Skoro wszyscy pozostali się na tę fajkę zgodzili, to ja tu nie widzę problemu. Jeśli będziemy tak sztywno trzymać się wszystkich przepisów, to niedługo, wzorem wręcz patologicznie uczciwych (ciekawie to brzmi) Norwegów i Szwedów będziemy wzywać elektryka wysokich napięć do zmiany żarówki "bo nie mamy uprawnień", albo rząd będzie musiał wprowadzać specjalne programy żeby rodzice raz dziennie zasiedli wspólnie z dziećmi przy stole, bo Ci ogłupieni Skandynawowie sami na to nie wpadną...
Odpowiedzhistoria napisana absolutnie rewelacyjnie! chłopie, marnujesz się, książki pisz :) zazdroszczę Ci spotkania z dziadkiem, mój śp dziadek też miał parę takich odznaczeń i opowiadał fenomenalnie... ogółem - pozytyw!! a co do palenia sie nie wypowiem. ile ludzi, tyle zdań. i tyle.
OdpowiedzNa tle piekielnianego "szajsu", twoja historia błyszczy niczym diament. Co do "zakazowców", tacy jak wy muszą ślepo przestrzegać przepisów. Bo przecież ordnung muss sein!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 lutego 2012 o 12:41
Zgadzam sie z powyzszymi komplementami dotyczacymi stylu pisania - czekam na wiecej, fantastycznie sie czytalo.
OdpowiedzDałem plusa bo historia świetna, ale nie wiem czemu szczególnie rozróżniasz "wiązankę szczerych, chrześcijańskich pozdrowień". Czy wulgaryzmy w wykonaniu ateistów bądź członków związków wyznaniowych innych niż chrześcijańskie czynią je mniej szczerymi?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 lutego 2012 o 12:45
To chyba nawiązanie do tradycyjnej na piekielnych wizji osoby, która szczególnie dotkliwie odżegnuje każdą napotkaną osobę od czci i wiary - moherbabci. Poza tym może w wiązance było coś w stylu "ty boga w sercu nie masz!" ;)
OdpowiedzJako była palaczka związana węzłem małżeńskim z osobnikiem wręcz drastycznie uczulonym na dym tytoniowy i żywy dowód na to, że rzucić można w ciągu jednego dnia ("jeżeli chcesz ze mną mieszkać, przestajesz palić") po grzecznym(!) zwróceniu uwagi, że jadę w przedziale dla niepalących i zignorowaniu tegoż wściekłabym się i zaszlachtowała nawet panteon egipskich bogów. Miałabym bardzo głęboko w dupie, czy weteran walczył w Warszawie, czy pod Troją, czy ma dwa kilogramy medali, czy został kanonizowany, kiedy ktoś nie chce współpracować na drodze pertraktacji i dialogu, człowiekowi pozostaje wytoczyć działa. Ordery są oznaką pewnej klasy. W klasie tej mieści się na przykład szanowanie tego, że w miejscu dla osób NIEPALĄCYCH się NIE PALI, tym bardziej, że miejsca dla palaczy zostały osobno wydzielone. A kiedy komuś to przeszkadza, nie projektuje się na tę osobę nieuzasadnionych roszczeń. Jeżeli jednak wielce odznaczonego stać tylko na "klejenie głupa", jak nie omieszkał poinformować nas autor, czyli bezczelne w moim odczuciu wykorzystywanie wieku tudzież innych okoliczności - innymi słowy, wymuszanie tolerancji zachowania, o którym wiedział, że jest niewłaściwe - to świadczy to dla mnie dobitnie o tym, że pewne odznaczenia trafiają do nieodpowiednich osób. Na znak szacunku, o którym tyle wyżej można było przeczytać, wystarczyło przetransportować staruszka z bagażami do części dla palących. Ale po co? Łatwiej zabawić się w gimnazjalistę z terroryzowaniem w stylu "ale że o co głupiej babie chodzi". A chodzi o zasady i szacunek do samego siebie. Teraz, gdyby ktoś zaczął palić przy mnie i nie reagował na komunikaty "przepraszam, jestem chora, proszę przy mnie nie palić", to nie szukałabym bradfaustowej sprężyny - zamordowałabym samymi paznokciami. Kiedyś rozmawialiśmy o kwestii respektowania zakazu palenia na socjoaksjologii. Argument "świeże powietrze nie szkodzi, w przeciwieństwie do dymu" zripostowano tekstem "to niech przeżyją najsilniejsi". Co zrobiła Werbena? Wyciągnęła z torebki pięć skalpeli i tak uzbrojona poprosiła o demonstrację próby przeżycia w sytuacji konfliktowej.
OdpowiedzNie palę, ale lubię zapach dymu i mi nie przeszkadza nawet w minimalnym stopniu. Takich ludzi jak ten dziadzio jest coraz mniej i możliwość wysłuchania jego historii za cenę przymkniecia oka na święty zakaz nie palenia to drobiazg. Smutne, że wolałabyś kazać staruszkowi iść na koniec wagonu niż posłuchać napewno wspaniałej historii i nie zarzucaj braku klasy ktoś mający 90 lat nie umie dostosować się już tak dobrze do Twoich wspaniałych standardów rodem z wielkiego świata, kiedyś klasa to było coś zupełnie innego :-)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 lutego 2012 o 12:58
"lubię zapach dymu i mi nie przeszkadza" Również lubię zapach dymu, ale teraz mi przeszkadza, bo jego wdychanie grozi mi utratą przytomności. Mojemu mężowi dłuższe przebywanie w pomieszczeniu zadymionym bardzo smolistym dymem - a podejrzewam, że davidoffów "dziadzio" nie palił - grozi tygodniem na pulmonologii. Gdyby rżnął głupa i udawał, że nie rozumie, co chcę mu zakomunikować, wywaliłabym go przez okno - właśnie w imię moich standardów, które dzielę razem z osobami układającymi regulamin przewozu osób i rzeczy pociągiem, którego dziadek zobowiązał się przestrzegać, kupując bilet i zajmując miejsce w przedziale.
OdpowiedzHmm dziadzio lat 90, Ty lat no 18 :-P , mniej. Komu jest łatwiej zmienić miejsce ?
OdpowiedzZ armią bijących pokłony uszanowania słuchaczy dziadziusiowi - przecież przenieśliby go na rękach.
OdpowiedzGulgot, tylko dlaczego osoba niepaląca, siedząca w przedziale dla niepalących, ma się przesiadać, bo jaśnie palacz nie może się powstrzymać, tudzież na wejściu zająć miejsca w odpowiednim wagonie?
OdpowiedzTo jest chyba najgorszę w polskiej świadomości zbiorowej (tak to można nazwać ? :P) niechęć do autorytetów. Komunizm wypaczył nasze postrzeganie świata, nie szanujemy niczego i nikogo. ważny jestem tylko ja i moje. Dziadzio uratowałby i 1000 osób, byłby głuchy, ślepy i niedołężny. Miał problemy z chodzeniem a na miejsce pewnie został zaprowadzony i usadzony przez kogoś z rodziny to i tak będzie traktowany jak ... nikt. To jest smutne.
OdpowiedzPrzynajmniej miał tyle sprawności i pogody ducha, żeby "kleić głupa", co raz na zawsze strąca go z piedestału moich potencjalnych autorytetów.
OdpowiedzGulgot, z tego, co wiem, medali w wojsku nie dostaje się za mądrość i rozwagę, zaś na miano autorytetu IMHO bardziej zasługuje ten, kto te cechy posiada niż osobnik cechujący się tężyzną fizyczną i odwagą. Prościej: bohater niekoniecznie musi być autorytetem.
OdpowiedzTy napiszesz "kleić głupa" ja napiszę zadziorny, zachował pogodę ducha :P Punkt widzenia... Bohater nie jest autorytetem. Inaczej. Nie musi być autorytetem ale napewno posiada coś nieocenionego. Doświadczenie. Opowieść. Wiem, że żyjemy w świecie plastikowego produktu kreowanego przez ekspertów, nic nie wartej pseudo muzyki i upadku moralności, może zbyt daleko idzie to rozważanie. Konkluzją jest to, że JA (podkreślam :D) dla dobrej historii, z szacunku dla bohatera jestem w stanie wytrzymać TAKIE OGROMNE niedogodności jak dym tytoniowy :P Jesteś uczulona na dym (jezu ile dziadzio musiałby palić i co (Biełomorkanał?) żeby wywołać reakcję), młodsza, nie interesuję Cię historia, uszanuj innych słuchaczy skoro sama wymagasz szacunku i się przesiądź :)
OdpowiedzJa nie napiszę "kleić głupa", tylko powtórzę to za autorem dykteryjki. A skoro znamy tylko wersję autora i tylko jego spostrzeżenia, to kimże jestem, by zadawać mu kłam i twierdzić, że dziadek głupa nie kleił? Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dla osoby lubiącej dym tytoniowy to "jakże wielka okropna niedogodność hehehe", dla mnie to element wysoce niepożądany, za gwarancję braku którego w czasie podróży zapłaciłam. Swobody przesiadkowej w pociągu z miejscówkami nie ma, więc sam się przesiądź, najlepiej za okno. To samo, za które wywaliłabym bezczelnego dziadka. Na postawę "siedzę tutaj, robię coś, co ci się nie podoba, mimo że mi tego nie wolno i co mi zrobisz?" zawsze reagowałam postawą "a kopnę cię w jaja, zobaczymy, czy ciągle będzie ci tak wesoło".
OdpowiedzUżytkowniczka Werbena jest typowym przykładem egoistycznej, egocentrycznej cnotliwej panienki, dla której nie liczy się nic oprócz własnego nosa. Jeśli dla niej autorytetem nie jest człowiek, dzięki któremu mogła umieścić na tej stronie swoje wypociny, to znaczy że odebrała bardzo kiepskie wychowanie. Ale to jest typowa bananowa młodzież - wszystko im DAĆ, bo inaczej w PYSK. Chcą za darmo się uczyć, leczyć, studiować, ale Ci dzięki którym mają to zapewnione są dla nich nikim. To już nie jest nawet zwierzęce zachowanie. Takich ludzi powinno się TĘPIĆ, a nie tłumaczyć cokolwiek i głaskać po główkach. A przede wszystkim odebrać wszelkie przywileje!
Odpowiedz@SadbutTrue chapeau bas :D
Odpowiedz@SadButTrue Przyganiał kocioł garnkowi, a sam smoli. Pominę wycieczki osobiste i wyciągnięte spod dywanu argumenty ad personam, zacytuję tylko moją matkę: "nigdy nie starałam się wychować dzieci dobrze, ja je wychowywałam skutecznie!"
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy Jeżeli dla Ciebie autorytetem nie jest osoba, która poświęciła swoje zdrowie (zarówno psychiczne jak i fizyczne), młodość aby walczyć za swój kraj to ja dziękuję. Osobiście uważam, że takie osoby jak ten dziadek zasługują na całkowity i bezsprzeczny szacunek. W ramy tego szacunku wliczam też poświęcenie swojej wygody.
OdpowiedzO ile lubię twoje historie Werbeno, o tyle muszę tu stwierdzić, że myślisz w kategoriach czysto regulaminowych, i uważasz, że nie odpuścisz starszemu (znacznie) i naprawdę zasłużonemu człowiekowi, bo jest takim samym pasażerem jak ty. Nie chce, żeby to zabrzmiało chamsko, ale ten człowiek znacznie bardziej się przysłużył obecnemu społeczeństwu niż ty sama, dlatego uważam, że jednak takiemu człowiekowi powinno się odpuścić coś takiego. A wolne miejsce może zająć inny palacz, albo jakiś pasjonat historii.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy Co do medali - mylisz się. Medale w wojsku są nie tylko za zasłonięcie otworu strzelniczego bunkra własną piersią.
OdpowiedzMyślę w kategoriach czysto moich. Jeżeli ktoś nie jest w stanie uszanować mojej grzecznej(!), umotywowanej(!!) prośby o powstrzymanie się od palenia/picia/wybijania okien/rzucania śmieciami/szarpania mną (to, co konkretnie robi, nie ma znaczenia - zagraża mi to, pogarsza moje samopoczucie i narusza moją przestrzeń życiową), ponieważ "jemu wolno" i robi to z czystej złośliwości - a jeżeli ktoś udaje niedowidzącego, żeby mnie tym wprawić w zażenowanie ku uciesze gawiedzi, to odbieram to jako złośliwość niemalże esencjalną - przestaje się dla mnie liczyć kim jest, jakie ma zasługi czy pozycję. Taki człowiek wyraźnie pokazuje, że nawet przy (skądinąd akceptowanym przeze mnie w innych okolicznościach przyrody) nierównym rozkładzie wzajemnego szacunku po jego stronie szacunku do mnie nie ma w ogóle, a to z miejsca determinuje mnie do skończenia z udawaniem, że mówię do kogoś lepszego od siebie. Życie nauczyło mnie dostosowywać przekaz do odbiorcy. Powtórzę się: jeżeli ktoś urządza sobie przedstawienie kosztem drugiej osoby, nawet jeżeli owa persona nie dochowała wszystkich konwenansów i wyraziła swoją rację topornie, to moim zdaniem klasy należnej autorytetowi osobowemu taki ktoś nie ma. I już, nie trafia do mnie to, że za zasługi można wybaczyć bezpardonowe chamstwo. A to, co przedstawia opowiastka powyżej, to spotkanie całej zgrai chamów. Swoją drogą, "skromny i inteligentny staruszek", jak przedstawia bohatera BardFust, raczej nie "kleiłby głupa" kosztem innych i raczej umiałby się postawić ponad ordynarną kobietą, tymczasem zrobił z niej pośmiewisko, choć mógł uniknąć całej awantury. To wspaniały przykład pasywnej agresji. Albo chce się mi - jako czytelniczce - zamydlić oczy i przedstawić sytuację możliwie jednowymiarowo, albo autor ma bardzo niskie wymagania wobec swoich idoli. Wrócę jeszcze na moment do wypowiedzi SadbutTrue, która tak wspaniale podsumowuje wszystkie elementy mojej osobowości. Moje bardzo kiepskie, ale za to niezwykle skuteczne wychowanie wpoiło mi bardzo prostą zasadę: jeżeli czegoś chcę, nie będę czekać, aż ktoś mi to w swojej łaskawości da, tylko sama to wezmę, a jeżeli ktoś zechce zabrać mi to, do czego doszłam sama, zrobię wszystko, żeby mu to uniemożliwić. Więcej na ten temat wypowiadać się nie będę, osoby zainteresowanie wbiciem mi kija w nerki lub innymi formami tępienia zapraszam na konfrontację, skalpele wciąż są ostre. Dixi, amen.
OdpowiedzPolicz, ile płacę różnych podatków i potem skoryguj, czy mam to za darmo a potem pierdo1nij się w swój głupi czerep i odpierdo1 się od Werbeny. Oto wiadomość jaką dostałam od użytkownika misiak1983. Post wyżej Werbena wspomina o skalpelach, no no widzę że zaczyna już być naprawdę ostro, czekam na jeszcze więcej pokojowych wiadomości:D Można się oburzać na styl moich wypowiedzi, na formę w której wyrażam swoje zdanie, ale namolne tłumaczenie się osoby, która może siedzieć na dupsku w wolnym kraju, dzięki takim "strasznym" dziadkom jest HANIEBNE ( och jakie straszne, złe i niemodne słowo) A teraz odpowiem na cudowne zagajanie o podatkach - to świetnie, że płacicie takie wielkie podatki, o zgrozo ja też jestem bohaterem i je płace. A wiecie, że w niektórych krajach oprócz płacenia podatków trzeba jeszcze płacić za KAŻDĄ wizytę u lekarza i operację? W uwielbianych krajach zachodu często oprócz zakupu dziecku podręczników , trzeba jeszcze zapłacić za sam fakt uczęszczania do szkoły? Ale kogo to obchodzi ja do wszystkiego doszłam sama,sama, nikt mi nic nie dał. A fakt, że nie muszę płacić za zwykłą wizytę u lekarza czy za uczęszczanie do szkoły, to drobiazg. A teraz ciekawostka - drodzy niepalący, wiecie że dochody z akcyzy na papierosy trzykrotnie przewyższa koszty leczenia osób chorych na raka płuc? Za resztę palący "fundują" te wszystkie wyżej wspomniane drobiazgi. Kolejna ciekawostka - nasza edukacja upadła skoro słowo tępić kojarzy się z agresją fizyczną. Zawiedliśmy też jako naród ( ojejej jakie straszne faszystowskie słowo) skoro nauczyliśmy młodzież, że odpowiedzią na krytykę ( nawet ostrą i przesadzoną) jest skalpel i nasłanie kolegów.
Odpowiedz@werbena http://i1.kwejk.pl/site_media/obrazki/2012/02/da2753304e175f6e131636c1595417a1.gif?1328296164 :D:D:D:D
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 lutego 2012 o 19:52
SadButTrue, skoro tak ci leży na sercu to, że dziadek walczył o wolność, że taka była dla niego ważna, to dlaczego teraz nie szanuje cudzej wolności? Przecież walczył o wolną Polskę, w której Polacy stanowią prawo i to właśnie Polacy ustanowili, że w polskim pociągu nie wolno palić.
Odpowiedz@rozwielitka- Polacy tak ustanowili? Nie, to ustanowiła część Polaków dyskryminując w ten sposób inną grupę takich samych Polaków.
OdpowiedzKangaroo, uważasz zakaz palenia w miejscach publicznych za dyskryminację? Przecież gdyby nie on to ludzie nie palący, pragnący dbać o swoje zdrowie i zapach, byli by dyskryminowani, w dodatku odebrano by im prawo do wyboru palić czy nie bo zmuszeni byli by palić biernie, co też szkodzi. Natomiast palacz dalej ma wybór, tyle, że ma palić tam gdzie nie naraża na dym innych. Chcesz się truć proszę bardzo, ale nie rób tego innym. Jeśli ktoś piłby rtęć, piłabyś z nim żeby nie czuł się dyskryminowany? 90latek może tego nie rozumieć, bo "czym skórka za młodu..." A za jego młodości ludzie nie zdawali sobie sprawy z szkodliwości palenia.
OdpowiedzMiona twoje porównanie z rtęcią jest co najmniej śmieszne. Ja czuje się dyskryminowany nie mogąc w tym przykładowym pociągu zapalić sobie spokojnie w przedziale dla palaczy, gdyż takowego nie ma. Nigdzie nie napisałem ani nie napisze o tym że chcę palić przy niepalących, mały przedzialik w pociągu to chyba niewielki problem? Chociaż patrząc na komentarze jakich udziela np. rozwielitka to mam wrażenie że tacy osobnicy chcieli by żeby palaczy zamknąć w getcie albo od razu wyeliminować.
OdpowiedzA ja się tak przyczepię do Gulgota, że jednak nie cała otaczająca nas współczesna muzyka to pseudo muzyka, bez wartości ;) i SadButTrue - jest różnica między krytyką a robieniem komuś analizy psychologicznej via komentarz, w skrócie część o 'bananowej młodzieży' była zapędzeniem się odrobinę za daleko. Co do palenia - takie bierne palenie szkodzi bardziej niż jakby się samemu zaciągało fajkę, a co do starszego mężczyzny, pewnie bym go nie wykopała/nie awanturowała się z nim, bo jednak nie miałabym chyba serca gnać przez połowę pociągu starszej osoby, więc raczej postanowiłabym zwrócić grzecznie uwagę, jednakże zapewne bym się zdenerwowała gdyby po uprzejmej prośbie dziadek chciałby spróbować zrobić ze mnie kretynkę - nie dlatego, że pali, dlatego, że nie okazał szacunku wobec mojej osoby. Pardon, za dziwny styl napisania komentarza, jakaś 'niedzisiejsza' jestem, chyba przez pogodę.
OdpowiedzZmodyfikowano 4 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 marca 2012 o 19:39
Zgadzam się z Werbeną w 100%. Dziadzio pokazał, że mimo iż wiele przeżył nadal ma w d... innych. Wytrzymałby bez papierocha kilka godzin. Tylko że nie chciał, bo innych ludzi miał w d... Piszecie "uratował 1000 ludzkich istnień" - tego nie wiecie. Ja też w moich opowieściach mogę być strażakiem-cudotwórcą. Przedział dla niepalących jest dla niepalących. I tyle.
OdpowiedzSkoro tak lubicie żyć wyłącznie według przepisów, zakazów i nakazów, to jedźcie sobie do Norwegii i nawet do zmiany głupiej żarówki wzywajcie elektryka, bo tam nie będzie wam wolno samemu tego zrobić. Przypomnijcie sobie owce z "Folwarku zwierzęcego", dążycie do tego samego...
OdpowiedzHistoria cudowna. Świetnie się czyta. Chyba muszę spotkać się z moim dziadkiem i z nim pogadać, bo jakoś tak mnie na sentymenty wzięło
OdpowiedzJeżeli masz dziadka, który pamięta tamte czasy- rozmawiaj z nim i pamiętaj jego historię. Niedługo tych ludzi już nie będzie a uwierz mi, proszę: obcowanie z nimi i słuchanie tego co im w pamięci zostało, to w porównaniu z książkami, filmami, etc- Mount Everest w porównaniu ze Śnieżką.
OdpowiedzPrzeczytaj komentarz Tragikomedii jeszcze raz. Doczytasz się, że zamierza iść i porozmawiać z dziadkiem. Nie czeka ani na twoje pozwolenie, ani radę. Nie potrzebuje przekonywania ani wiary w twoje słowa.
OdpowiedzRozgnielitka, chędoż się. Masz siłę piendrolić, to spiendralaj- komentarzem do całokształtu Twoich, pożalcie się bogowie, wypowiedzi. Gdyby Tragikomedia chciała mi kazać spływać, śmiem podejrzewać, że zrobiła by to sama, takoż nie sądzę żeby w tym celu potrzebowała nędznej "adwokaciny".
OdpowiedzZgadzam się z Werbeną - to, że dziadek jest bohaterem wojennym nie oznacza, że trzeba go traktować jak świętą krowę. Ludzie, gdyby sobie postanowił, że zwinie kilka batoników ze sklepu (a szkodliwość społeczna czynu w tym przypadku byłaby jeszcze mniejsza niż smrodzenia innym dymem)to ekspedientka i ochroniarz mieliby go jeszcze po pleckach poklepać, bo na wojnie Niemców bił? Paranoja, czym innym jest okazywanie szacunku, a czym innym tworzenie podwójnych standardów. Tutaj widać działanie na zasadzie "a mi wolno, bo jestem KIMŚ", paradoksalne tak potępiane w innych opowieściach na tym portalu.
OdpowiedzKradzieży by się nie dopuścił, bo mu wpojono od dziecka, że to złe. Palenie, gdy był młody nie było tak źle postrzegane, o jego szkodliwości nikt nie słyszał. Więc pewnie dziadkowi, ciężko jest zrozumieć te zakazy. Skoro większość w przedziale wolała słuchać i znosić przy tym dym niż stracić takiego rozmówcę to nie powinno być problemu. Ewentualnie mogła grzecznie poprosić o zgaszenie, pewnie nie byłoby problemu. A tak złośliwość za chamstwo jak najbardziej się należała.
OdpowiedzJa nie usprawiedliwiam chamstwa i nie twierdzę, że babka zachowała się słusznie - oczywiście, że nie. Sama nie znoszę pieniaczy. Chodzi mi o mnóstwo wypowiedzi w komentarzach, których autorzy twierdzą, że jemu "wolno, bo to bohater" i nikomu nic do tego i inni powinni się dostosować. Uważam, że zasady obowiązują wszystkich, zwłaszcza, że ta konkretna zasada jest uzasadniona i potrzebna. Jeżeli kombatantowi trudno ją zrozumieć, powinno mu się wytłumaczyć i w ramach okazania szacunku lub po prostu zwyczajnej ludzkiej życzliwości, pomóc przejść do odpowiedniego przedziału lub poprosić o niepalenie. Pewnie gdybym sama znalazła się w takiej sytuacji to wybierając prostszą opcję po prostu bym się przesiadła, na pewno nie urządzałabym awantury tak jak piekielna. Ale zastanawiam się, co by było w takim przypadku: pociąg zapchany, mam miejscówkę na to konkretne miejsce,wykupione specjalnie w przedziale dla niepalących (od zapachu papierosów aż mnie mdli)a tu dziadek pali potwornie śmierdzące pety i po zwróceniu (kulturalnie!) uwagi "klei głupa" i kopci dalej. Też byście twierdzili, że wszystko jest ok, ja mam spadać jak nie chcę wdychać, a pan dziadzio to bohater, więc może sobie palić ile chce wbrew przepisom?
OdpowiedzCzytając historyjkę, skądinąd świetnie napisaną, poczułem swego rodzaju zazdrość. Zazdroszczę autorowi spotkana z bohaterem. Nienawidzę jak ktoś pali w mojej obecności ale mając wzgląd na osobę palącą (czyt. bohatera wojennego) w przeciwieństwie do niektórych komentujących nic bym nie powiedział. Wieczna cześć i chwała bohaterom!
OdpowiedzBohater wojenny nie jest nadczłowiekiem i obowiązują go TE SAME PRZEPISY.
OdpowiedzHistoria świetna, bardzo przyjemnie się czytało (pogratulować kwiecistości języka:D). Jestem pod absolutnym wrażeniem osobowości głównego bohatera. To jest "ten" duch i niestety coraz mniej ludzi się może nim poszczycić. Zresztą, nawet pomijając na chwilę osobowość - chciałabym mieć tak jasny umysł w wieku 90 lat! Na koniec jeszcze jedno, co do wszystkich, którym się wydaje że świat stoi regulaminami i nieumiejętnością wzbicia się ponad własny szeroko pojęty komfort, powiem krótko (że zacytuję klasyka) - kij Wam w nery.
OdpowiedzPo konsultacji z byłym wieloletnim funkcjonariuszem policji, niegdyś w randze zastępcy komendanta wojewódzkiego: -w zaistniałej sytuacji sokiści mogli nawet skierować wniosek do sądu grodzkiego. Ten z automatu uznaje winę oskarżonego i odstępuje od wymierzenia kary z UWAGI NA ZASŁUGI DLA KRAJU.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 lutego 2012 o 15:53
Kompletnie mi zwisa i powiewa dyskusja o "smrodziarzach", prawowitych obywatelach i całe to bicie piany wokół głównego motywu, więc napiszę krótko i wprost do autora: Fantastyczna historia, a opisana tak rewelacyjnym stylem, że aż chciało by się tam być! Gratuluję i zazdroszczę :)
OdpowiedzUwielbiam historię! Zazdroszczę spotkania ze staruszkiem! Chciałabym się znaleźć na Twoim miejscu! Gratuluję!
OdpowiedzJakoś nie lubie papierosów. Nawet jak ktoś ma dwa krzyże walecznych.
OdpowiedzOczywiście + i leci do ulubionych. Szczerze zazdroszczę spotkania z dziadkiem. Napisane w sposób wspaniały, bardzo udane porównania przy czytaniu których popłakałem się ze śmiechu n. "emerytowaną walkirię rozmiarów Tygrysa Królewskiego" Rozwaliło mnie na łopatki. Oby więcej tak napisanych historii. A co do dziadunia, jeśli ktoś dorobił się dwóch Krzyży walecznych i Virtuti może sobie palić gdzie chce jak dla mnie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 marca 2012 o 18:48
Szacunek dla staruszka. I brawa dla SOKistów. Jasne, można być tępym ch... i bezmyślnie stosować regulamin ale od czegoś mamy chyba mózgi w głowach? Poza tym - baba przeszkadzała innym, tak? Po drugie - była masa miejsc wolnych jeśli komuś dym przeszkadzał, tak? Po trzecie - dwukrotnemu kawalerowi Krzyża Walecznych szacunek się należy. PO PROSTU. Państwo i tak nie rozpieszcza tych, co walczyli za kraj.
OdpowiedzMoim zdaniem SOK-iści zachowali się wzorowo wobec tego zasłużonego człowieka (i roszczeniowej pieniaczki). Oby więcej takich ludzi. Rozsądek, logika i wyrozumiałość powinny stać ponad przepisami.
OdpowiedzAha, i dlatego, że państwo nie rozpieszcza, to autor gnoi kobietę i odmawia jej człowieczeństwa. Wielu grup państwo nie rozpieszcza. Tak na marginesie.
OdpowiedzSokiści za "wzorowe zachowanie" dostaliby w najlepszym razie naganę, a powinni wylecieć z roboty.
Odpowiedz@Amistad Rozumiem, że skoro palił nie tam gdzie trzeba to już trzeba się wydzierać i od samego początku okazywać brak kultury? Nieważne, że weteran. Nieważne, że odznaczony. Nieważne, że nad grobem. Porządek musi być! Meh. PS Owszem, państwo nie rozpieszcza wielu grup. W tym weteranów, których mamy na pęczki, w młodym wieku i dobrym zdrowiu.
OdpowiedzWiadomo, wypadałoby jakoś zachować porządek, czyli palić w przeznaczonych do tego przedziałach, ale w takich wypadkach śmiało można przymknąć oko :). Z samego szacunku można byłoby bez słowa po prostu się przesiąść, a nie robić awanturę. Także zazdroszczę spotkania :). I też mam taką wrażliwość, że jak widzę smutek starszej osoby, to mnie bierze tak niesamowity agresor, że mogłabym zabić.
OdpowiedzA... Zabić z tego szacunku dla starszej osoby, zapewne.
OdpowiedzTak, ten staruszek jeszcze żyje.
Odpowiedz"Tucznik", "zarżnę babsko" - to oczywiście oznaki szacunku dla dziadka?
OdpowiedzNie mogę, normalnie nie mogę, dawno nie czytałam tak super opowiadania! Sama chciałabym spotkać takiego człowieka na swojej drodze :))
OdpowiedzZ jednej strony rozumiem, że dziadek jest zasłużony, że bohater, że historie ciekawe i na pewno warto byłoby go posłuchać. Z drugiej strony, jako astmatyk, bardzo nie lubię papierosów i staram się unikać palaczy jak tylko mogę. Wielokrotnie, jadąc pociągiem, zwracałem grzecznie uwagę współpasażerom, że jadą w przedziale dla niepalących i zawsze obyło się bez awantur. Szanuję osoby starsze, jednak skoro płacę za komfort jazdy bez dymu papierosowego, to mam prawo tego wymagać. W tej sytuacji prawdopodobnie poprosiłbym grzecznie (ze względu na szacunek dla zasłużonego przecież człowieka) o zaprzestanie palenia. Co miałbym jednak zrobić, gdyby dziadek 'kleił głupa' i udawał, że nie wie o co mi chodzi, a współpasażerowie tylko mu przyklasnęli? Pół biedy, gdyby to było w pociągu bez rezerwacji miejsc, wtedy można bez przeszkód się przesiąść, ale co by było, gdyby sytuacja wydarzyła się w pociągu z miejscówkami? Z jakiej niby racji ja mam stać przez kilka godzin w korytarzu, skoro płacę za miejsce i komfort jazdy bez dymu? Możecie sobie minusować, drodzy palacze, ale popieram w 100% Werbenę (no, może nie aż tak drastycznie) i innych niepalących, nie umniejszając przy tym, oczywiście, zasług dziadka. Historia opisana świetnie i na pewno autor ma pewien talent do opowiadanie, jednakże nie podoba mi się trochę jego nastawienie do innych ludzi. W całej historii ma szacunek tylko dla dziadka, a cała reszta to 'śmiecie', 'zabiedzone szczury', 'nieładne dziewczyny' i 'prukwy'. Wydaje mi się, że szacunek należałoby mieć do wszystkich ludzi (a przynajmniej dopóki nie wykazują cech piekielności...) OK, czekam na minusy.
OdpowiedzKlej w płynie, ja ci dałam plusa, zgadzam się z całością, zwłaszcza z ostatnim akapitem.
OdpowiedzTez mam wrazenie, ze autor nie ma szacunku dla nikogo. Wysmiewac sie z ludzi, ze maja wyglad "astmatycznego szczura", mimo ze nie zrobil nic, co zasluzyloby na taki chamski komentarz, jest dla mnie oznaka ksenofobii i braku jakiejkolwiek kultury.
OdpowiedzMam lepiej: sąsiad jest z AK i był na sybirze(jak opowiada o sybirze włos się jeży na głowie) ma 2 Krzyże Walecznych (dostał w trakcie wojny) i od niedawna Virtuti Militari.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 marca 2012 o 20:31
A mnie się nie podobało. Po pierwsze podkreślanie aparycji Piekielnej jest równie piekielne i chamskie, i jest typowym argumentem ad personam. Pani miała rację, ale jest gruba i brzydka, więc zmieszajmy ją z błotem, bo jest gruba i brzydka. Po drugie: staruszek, jak sam napisałeś, wzrok ma orli a i czytać zapewne umie, wiedział gdzie siada.
OdpowiedzAparycja była podkreślana bo pani była kłótliwa i roszczeniowa. "Wagon z przedziałami dla palących po drugiej stronie składu". Skoro na cały skład był tylko jeden wagon dla palących to za pewne był on zapełniony. Kobieta natomiast mogła sobie wybrać przedział w którym chciała siedzieć, co z resztą zaproponowali jej strażnicy.
OdpowiedzCzyli jak pani jest kłótliwa i roszczeniowa - podkreślamy jej aparycję. Ładnej, młodej lasce wybaczamy wszystko. Aparycję kłótliwych i roszczeniowych panów też podkreślamy? Przykład opisu: Tucznik z gębą kartofla.
OdpowiedzA ja tak od siebie zapytam, czy wy, którzy tak narzekacie na dziadka, robicie tak, że idziecie gdzieś, gdzie ktoś pali, z premedytacją siadajcie w obłokach dymu i drzecie się, że wam to nie pasuje? Tak? W takim razie pokoje z drzwiami bez klamek już czekają.
OdpowiedzMnie akurat przeszkadza, jak ktoś się drze. A tego trudniej uniknąć niż palenia. Pani nie siadała z premedytacją, tylko POSZŁA NA MIEJSCE, NA KTÓRE MIAŁA MIEJSCÓWKĘ.
OdpowiedzJa do wyznaczonych palarni się nie pcham, ale na palących w miejscu, gdzie jest to zakazane, rzucam się z pazurami. Dziadek siedział w przedziale dla NIEPALĄCYCH. Z pewnością można było całą sytuację rozwiązać jakoś bardziej pokojowo, ale przecież Zasłużony Dziadek jest ponad przepisami, a Tucznik ma się zamknąć, a najlepiej niech wypier... Twój argument jest totalnie z dupy.
OdpowiedzStill, jak miejsca dużo to przesiąść się można. Takie moje zdanie.
OdpowiedzPrawo mamy jedno - pani przesiadać się nie musiała, ba! ona miała rację, bo dziadek, choćby był księciem - palić prawa nie miał.
Odpowiedz@amistad Hmmm, może to ja jestem nienormalny, ale zamiast robić raban o tak nieistotną sprawę, po prostu bym się przesiadł. Ale nie, przepis rzecz święta...
OdpowiedzWyrazy uznania za lekkie pióro! bardzo fajny sposób pisania i trafne porównania. Pożyczam "umalowana jak ołtarz barokowy" :) no i chapeau bas w strone Pana Weterana.
Odpowiedz1) No przez chwilę bałam się, że SOKiści wywalą Dziadka ale zachowali się na szczęście OK. Ulżyło mi :) 2) Opis babska był tylko dodatkiem i potwierdzeniem jej "wredności" (to dla tych, co się czepiają) :P Poza tym, kto z nas nie ocenia ludzi po wyglądzie, no kto?? 3)Gdyby babsko grzecznie poprosiło, pewnie Dziadek by nie kopcił. 4)Miejsca było dużo, więc skoro aż tak bardzo jej to wadziło, mogła się przesiąść. Innym współpasażerom to nie przeszkadzało jakoś. 5)DLACZEGO, pytam, DLACZEGO mnie się nie zdarzają takie spotkania? :(
OdpowiedzZ tego, co widzę, BardFaust zglanowałby i opluł wszystkich, którzy dziadka nie kochają i ośmielają się NIE INTERESOWAĆ jego historią.
Odpowiedzopowiadanie samo w sobie mi sie podoba ale zachowanie jego uczestnikow ani troche. przedzial dla niepalacych to przedzial dla niepalacych a nie dla palacych. niezaleznie od tego czy ktos opowiada tam historie wojenne czy sadzi kwiatki. owszem, kobieta mogla zwrocic dziadkowi uwage w duzo bardziej kulturalny sposob (nawet powinna utemperowac swoja paszczeke!) ale zacznijmy od tego, ze gdyby dziadek nie palil to nikt by sie z tego powodu nie burzyl. jak sam autor nadmienil - przedzialy dla palacych byly wiec po co palacy na sile wsiadaja do niepalacych i pala?
OdpowiedzHistoria długa ale jakże przyjemnie mi się to czytało po ciężkim dniu pracy. Ogromny plus dla ciebie, sama lubię posłuchać mądrych starszych, znikąd takich informacji jak od "świadków".
OdpowiedzAha
OdpowiedzTak szczerze. Dziadek mial gleboko w.y.j.e.b.a.n.e na wszelkie zakazy i marudzenia (niechby nawet i najbardziej sluszne). Co to w ogole za pomysl, zeby gosciowi, ktory przeszedl pol Europy z linia frontu bredzic o szkodliwosci palenia? Niby prawo jest takie samo dla kazdego, ale KAMAN!!! mozna raz na dziesiec lat po prostu dac sobie siana i wrzucic na luz. Starszy czlowiek ucieszyl sie, ze w coraz bardziej schamialych czasach zyskal niewielkie grono sluchaczy, a tu jakies babsko zaczelo truc i sie miotac. Kazdego innego zasmradzajacego powietrze sam wykopalbym z pociagu, ale w tej sytuacji po prostu zajaralbym dla towarzystwa.
OdpowiedzMistrzowska historia, a w dodatku genialnie opisana :-)
OdpowiedzWspaniała historia, naprawdę, bardzo zazdroszczę spotkania z dziadziusiem. Wspaniale napisane, genialna stylistyka.
OdpowiedzWerbena powiem Ci że z takim nastawieniem za kilka lat powstanie opowieść o Tobie jako wrednej babie. Dziewczyno podbuduj swoje poczucie własnej wartości bo Twoje wypowiedzi brzmią jak od zakompleksionej nastolatki. Próbujesz na siłę wplatać w wypowiedź słowa które brzmią dumnie a g***o z tego wychodzi. Wybacz ale dziadek sobie zasłużył na szacunek którego żaden regulamin nie jest w stanie Tobie zagwarantować, więc przełknij to i księżniczki nie strugaj bo to właśnie między innymi dzięki temu Panu masz prawo wypisywać ten fanatyczny bełkot którym reklama Cię napełniła...
OdpowiedzOd małego byłam przewożona w szczelnie zamkniętym aucie przez palących rodziców. Komora gazowa. Pomimo wielkiego szacunku dla zasług i charakteru dziadziusia, niestety smrodu dymu tytoniowego nie znoszę. Duszę się normalnie. Odzież i włosy prześmierdną. Unikam podróżowania naszym śmierdzącym PKP.
OdpowiedzLudzie, uszanujcie zdanie @Werbena, każdy może mieć inną opinię. Ja osobiście jestem wręcz "uczulona" na zapach papierochów, nie zamierzam wdychać tego świństwa, ale dla dziadka już bym się poświęciła, nic by mi się nie stało. A to, że dziadek "kleił głupa", to albo dlatego, że jest wredny (w co szczerze wątpię", albo dlatego, że zauważył, iż babsko wrzeszczy jak na egzorcyzmach a nie uprzejmie zwracał uwagę. Jestem pewna, że gdyby Piekielna powiedziała coś z w stylu: "Przepraszam bardzo, czy mógłby pan tutaj nie palić, kiedy jadę tym pociągiem?", z pewnością by posłuchał. Bo tak się składa, że ludzie starsi wiedzą, co to kultura (pomijając mohery) i jeśli nie powiesz do nich czegoś uprzejmie, nie będą się słuchać. Dlaczego? Myślę, że to jakby taki sposób nakłonienia do używania uprzejmego słownictwa. Jak byłam mała, to mi dziadziu opowiadał, że zawsze powinno się zwracać do ludzi z szacunkiem, a jeśli oni do nas się nie zwracają kulturalnie, to szanować takiej osoby nie powinno się. A to tylko dlatego, iż ta osoba NIE SZANUJE SIEBIE SAMEJ używając takiego a nie innego słownictwa. Rozpisałam się, ale nadal apeluję o to, żebyście zaakceptowali zdanie @Werbena, gdyż nie koniecznie innych opinia musi się zgadzać z naszą.
OdpowiedzSpecjalnie założyłem konto aby skomentować tą historię. Wielu z was pisze, że grzecznie poprosiłoby dziadka ale jakby kleił głupa to byście się zezłościli.Jednakże jedna prosta sprawa: zauważcie, że kobieta z historii nie poprosiła grzecznie co spotkało się z określoną reakcją dziadka , mającą na celu zwalczenie chamstwa. Zaręczam wam, że gdyby była to grzeczna prośba do klejenia głupa nigdy by nie doszło. Ponadto o zachowanie BABY o wiele bardziej denerwowało pasażerów niż palenie dziadka. Bo to prawda ktoś kto zdobył dwa Krzyże Walecznych i Virtuti Militari po prostu zasługuje na szacunek. I zważcie, że gdyby nie tacy ludzie jak ten Pan to (wybaczcie słownictwo) kur*a mać nie mieli byśmy sobie gdzie takie przepisy ustanawiać,a my byśmy mówili po niemiecku i rusku! Co do historii jak największy + oby więcej :)
OdpowiedzŻyj w tym kraju, w którym znaczna część społeczeństwa nie ma szacunku dla tych bez których nie byłoby tego kraju. Nie liczy się dla was historia. Nie liczy się to że bez takich ludzi jak On nie byłoby was, bo cały naród zostałby wybity, a ewentualnie ci co przeżyli nie wiedzieli by czym jest Polska. Coraz bardziej nie mam ochoty żyć w tym kraju gdzie znaczna większość społeczeńtwa to idioci i patologia nie licząca się z żadnymi zasadami moralnymi. Na miejscu tego wielkiego człowieka mógłbym powiedzieć "Nie za taką Polskę walczyłem.". Ale co mi po tym zaraz zleci się banda idiotów którzy chcą być tacy zdrowi że nigdy nie palili nigdy się nie upili i żyją na diecie bo chcą dożyć 100 lat. Hipokryci.
OdpowiedzMam mieszane uczucia odnośnie tej historii- widzę, że nie ja jedna. I tak jednak nasze poglądy są mnie popularne.
Odpowiedz"Podle się poczułem, że tak niesprawiedliwie i pochopnie oceniłem starego człowieka." Niesprawiedliwie? Nie zgadzam się. Kombatant zachował się jak najbardziej "bucowato" (określenie za autorem historii), uznając, że wiek, dokonania czy odznaczenia stawiają go ponad przepisami. Można (należy!) darzyć go szacunkiem*, ale nie oznacza to, że powinno się go usprawiedliwiać. Co do szkodliwości "biernego palenia", dla przeciętnego człowieka bardziej niebezpieczne dla zdrowia od bycia w towarzystwie kopcącego śmierdziuchy weterana jest zjedzenie schabowego z duszoną marchewką... Nie dajmy się zwariować, to nie III Rzesza, gdzie namiętnie walczono z palaczami. *nawet nie będąc Polakiem lub - tak jak ja - nie przywiązując wagi do swojej narodowości, wszakże staruszek pogonił narodowych socjalistów :)
Odpowiedz1. IMO fajnie napisane, gratuluję stylu 2. Na szacunek, Werbeno i im podobni, trzeba sobie zapracować. Ten Pan zapracował. 3. Przeżycia i kalectwo zmieniają ludzi i sposób myślenia. Trzeba to zrozumieć, bo inaczej jest się zarozumiałym, egocentrycznym idiotą. Kto wie, ilu przyjaciół, kolegów albo nawet najbliższych pochował ten Pan? Na co musiał patrzeć i jaką traumę przeżyć. Kim jesteśmy my wszyscy dla niego? 3. Twoje teksty Werbeno o skutecznym wychowaniu i przeżyciu w konfliktowej sytuacji są żałosne. To tzw. głupia mądrość. Jak staniesz z tymi 5-cioma skalpelami naprzeciw kogoś, kto chce Ci zrobić krzywdę to wtedy się przekonasz - nie życzę Ci tego, ale najwidoczniej jesteś zbyt ograniczona i zadufana w sobie (zarozumiała?) aby to zrozumieć. Z tego co widzę, masz problem z tym poważny problem.
OdpowiedzHistoria świetnie napisana, nic tylko pozazdrościć takiego spotkania :) Zwróćcie uwagę na jedną rzecz - dziadek wsiadł na początku swej podróży do pustego przedziału, więc miał prawo zapalić bo nikomu to nie przeszkadzało. Ludzie, dosiadając się po drodze do przedziału, musieli czuć że śmierdzi w nim papierosami szczególnie jak były mocne, więc logiczne jest że siedzi tam ktoś palący... Jeśli ktoś ma alergię bądź przeszkadza mu papierosowy smród, to musi wchodzić do zaczadzonego przedziału gdzie od razu czuć że ktoś palił, w którym ktoś siedział długo przed nim i narzekać że nie powinno się palić? Jak pani aż tak bardzo przeszkadzają papierosy, to wyczuwając zapach dymu mogła po prostu ominąć przedział, szczególnie że było wiele innych wolnych miejsc...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 marca 2012 o 12:23
Misiak, właśnie to chciałem napisać - dopóki osoba krytykująca nie przeżyje tego samego to jakie ma prawo do oceny? Jakie Ty i inni krytykujący macie pojęcie o tym jak przeżycia, kalectwo i trauma zmieniają sposób postrzegania świata, życia i innych? Są trzy stany świadomości: nie wiem, że nie wiem (ignorancja), wiem, że nie wiem i wiem (że wiem). Pomyśl który stan Ty (i inni krytykujący) reprezentujesz.
OdpowiedzDo tych, co krytykują zachowanie weterana: Wiecie co to jest tolerancja i szacunek? Chyba nie.... Takich ludzi jest coraz mniej-naturalną siłą rzeczy odchodzą. Z racji powyższych wartości przemilczcie proszę swoje poglądy. Pozdrawiam Ps-i minusujcie -jak chcecie-swojego zdania nie zmienię
OdpowiedzŚwietna historia
OdpowiedzHistorię świetnie się czytało :) oby takich więcej Zgadzam się z asiakac4, dziadek był pierwszy w przedziale, więc kolejne osoby, które wsiadały do przedziału, czuły zapach dymu, wiedziały, że się pakują do przedziału z palaczami. Miały też wybór: mogły przejść dalej lub zrobić awanturę, jak opisywana piekielna. Osoby które źle reagują na kopciuchy, nawet po urządzeniu burdy, i tak by nie usiedziałyby na własnej miejscówce, więc tak czy siak trzeba by zmienić miejsce - à propos, w wielu przypadkach konduktorów obchodzi tylko to, czy masz ważny bilet. Fakt, płaci się za "luksus" przedziału dla niepalących, ale nie musi to być pod tym dokładnym numerkiem na bilecie. Trzeba też zwrócić uwagę na kwestie priorytetów - dla Werbeny są to zasady, dla autora ludzie. Sama bym nie pozwoliła ruszyć dziadka (nie dlatego kim był ani czego dokonał dla mnie takie rzeczy są marginalne w świetle charakteru danej osoby, oraz jej stanu fizycznego), głównie dla tego, że jest stary - a skoro młodszy rzuca się na emeryta, któremu najchętniej by oczy wydłubał pazurami, to chyba jest coś nie tak. Tym bardziej, że jego jedynym przewinieniem było to, że palił w miejscu dla niepalących - a to naprawdę nic w porównaniu z niektórymi sytuacjami, które mogą człowieka spotkać w pociągu (np. płaczące dziecko, wysłuchiwanie kłótni, siedzieć naprzeciwko gruźlika ect.) Dziadek mógł być bucem, ale babka święta nie była i sama się podłożyła, zachowując jak alfa i omega, zamiast grzecznie poprosić. Co do opisu piekielnej - ktoś jest w stanie zachwycać się nad osobą, która ci właśnie podpadła? Nie sądzę :) Na piekielnych znajdowałam dużo bardziej krwiste opisy niż te zapodane przez autora :P Nie palę, nie cierpię zapachu papierosów, jednak nie robię z tego dantejskich scen - sama mam dziadków w wieku 80-90 lat, co za tym idzie: nie można im przetłumaczyć niektórych spraw , a ustawa antynikotynowa weszła całkiem niedawno. To zajmie parę, o ile nie paręnaście lat nim większość zacznie się do tego stosować. Łatwiej jest się przesiąść młodej osobie, niż pogonić staruszka, który na pewno nie jest w sile wieku (przeciskać się, ciągnąć za sobą ciężką walizę, a nie zawsze ktoś pomoże). Trochę empatii. Wszyscy się czepiają samego palenia, a co z tym szczawikiem na początku? Moim zdaniem na plus - niekoniecznie za słownictwo autora.
OdpowiedzAz musialem sie zarejestrowac - swietna opowiesc, lzy w oczach. I chociaz nie cierpie dymu to bym go przezyl w zamian za te historie. A wam ludzie przypominam ze prawo jest dla ludzi a nie ludzie dla prawa. I gdyby nie taki gosc jak ten dziadzio to bysmy jezdzili w wagonach ""tylko dla polaczkow/niewolnikow" i tam na dym nie byloby komu sie skarzyc. Wiec radze wiecej pomyslunku u madrali.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 marca 2012 o 11:17
rewelacyjna historia i świetnie napisana! Masz prawdziwy dar! Zazdroszczę Ci spotkania z takim człowiekiem! pewnie też słuchałabym z zapartym tchem i otwartą buzią, wielki szacunek dla Dziadziusia! a SOK-istom gratuluję!
OdpowiedzCzytając komentarze np. werbeny mam nadzieję że takich ludzi jak ona jeszcze życie w dupę kopnie. I wtedy te swoje 5 skalpeli też jej się tam zmieści. Żenada.
OdpowiedzMisiak, ty dalej nie kumasz, gdyby dziadkowi urwało nogę to czy to upoważniałoby dziadka do chodzenia na jednej nodze albo na kulach/protezie? A może jesteś z tych, którzy uważają że ludzie kalecy nie mają prawa do życia? Myśl, to nie boli. Pomyśl również o tym, że być może czasem nie ogarniasz o czym jest mowa ;)
OdpowiedzBardFaust Naprawde podoba mi sie sposob w jaki napisales ta historie :)A Twoj styl uzycia epitetow i porownan np. miny Babsztyla do miny "Napoleona pod Pruską Iławą patrzącego jak kirasjerzy Starej Gwardii rozbijają w perzynę pułki carskich grenadierów" a nastepnie do "Benningsena pod tą samą Pruską Iławą, kiedy napoleońska konnica wyrzynała mu pół armii" doprowadzily mnie do lez smiechu :)Potrafisz oddac tym humorystyczna strone sytuacji. W koncu ta kobieta sama siebie wystawiala na posmiewisko. Naprawde przyjemnie bylo czytac twoje wspomnienia.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 marca 2012 o 0:00
zapomniałam jeszcze dodać, dla tych którzy się bronią prawem - gdyby nie ten starszy pan i jego kompani, to wogóle dzisiaj nie byłoby tego polskiego prawa...
Odpowiedzmisiak1983 co ty bredzisz chlopcze - scierwo tak myslacych gosci jak ty uzyznilo ziemie stalingradzka - pewnie wynioslbys tego dziadka za fraki za to ze palil papierosa. Trzeba byc czlowiekiem chlopcze.
Odpowiedzpowiem Ci że mi też się łezka w oku zakręciła jak to czytałem. miałem kiedyś, niestety bardzo krótką, okazję porozmawiać z dziadkiem który brał udział w Powstaniu Warszawskim. Oczy miałem jak spodki w deszczu i szczękę przy ziemi cały czas....
OdpowiedzTo co ten dziadek przeżył nie upoważnia go do takiego chamstwa, jakim jest łamanie zakazów i zasad współżycia społecznego. Takie pieniacze nastawienie "Pan nie wie kim ja jestem!". Tak jak ktoś napisał: choćby nawet miał 2000 lat i walczył pod Grunwaldem, to świadomie kupił bilet i miejscówkę na przedział dla niepalących. Jak mu chce się palić, to niech idzie do przedziału dla smrodziarzy. SOK-iści za reakcję powinni wylecieć z pracy na zbity pysk. To przedział dla NIEPALĄCYCH, miejsc dużo, smrodziarze powinni się dostosować, bo byli w nie swoim przedziale. Wyszło z was chamstwo i buractwo. Jak ktoś cwaniakuje, rękę mam w kieszeni w pogotowiu na rękojeści noża, gotowy się bronić, jak mam do czynienia z takim lewackim śmieciem jak BardFaust.
OdpowiedzTo najlepsza historia jaką tutaj przeczytałam, choć jej piekielność nie jest aż taka wielka. Świetnie napisane a do tego zwyczajnie ciekawe. Pozazdrościć spotkania...
OdpowiedzZacznijmy od tego, że przeglądałem piekielnych od dłuższego czasu. Dopiero po przeczytaniu twojej historii postanowiłem się zarejestrować. Tak więc ode mnie jeden wielki +
OdpowiedzDziękuję uprzejmie. To miłe.
Odpowiedzwow świetne :) zazdroszcze Ci, że mogłeś usłyszeć takie historie. Mi babcia wiele opowiadała. Mój pradziadek walczył w wojnie a drugi należał do Armii Krajowej. Uwielbiam opowieści wojenne. A tej babie się należało
OdpowiedzNie jestem pasjonatką drugowojenną, ale gdybym takiego człowieka spotkała... powiedzmy, że baaardzo bym się ucieszyła. A babsztyl... pomijając to, jak gładki musi być jej mózg, to może spróbowałąbym na spokojnie porozmawiać :)
OdpowiedzHAHAHAHA, uwielbiam te wielkie litery, jak u Pratchetta. <3
OdpowiedzDziadzio opowiadał tak, że aż było słychać świst kul, a ja podczas czytania tej historii aż czułem zapach tanich ćmików, i słyszałem to głośne mówienie. Sza-cun.
OdpowiedzPierwsza część na plus druga na minus. Przedział dla niepalących to przedział dla niepalących.
OdpowiedzNie można edytować więc dopiszę. Zastanawiam się jak by wyglądał opis historii i komentarze pod nią jeśli zasłużony starszy pan byłby niepalący, siedział w przedziale dla palących i każdemu dosiadającemu się zabraniałby palić.
OdpowiedzPewnie zostanę zlinczowana, ale skoro był to wagon dla niepalących, to oznacza, że w nim się nie pali. Skoro zapłaciłam za bilet i za wagon dla niepalących, to chyba mówi samo za siebie...Osobiście zaczynam się dusić, gdy ktoś przy mnie pali, więc w tej sytuacji miałabym gdzieś, czy jest to ten dziadek, czy ktokolwiek inny. Rozumiem, należy się szacunek, rozumiem, że gdyby nie tacy ludzie jak on, to nie byłoby dzisiaj tak jak jest, ale jeśli są jakieś zasady, to należy ich przestrzegać.
Odpowiedz