Kilka słów odnośnie znieczulicy. Jeszcze parę lat temu rodzice dokładali wszelkich starań, by madziara nie była egoistką i niewrażliwą na krzywdę. Jedno zdarzenie spowodowało jednak zdystansowanie się do tematu.
W podstawówce musiałam dojeżdżać dość spory kawałek do szkoły. Zazwyczaj w tę i z powrotem jeździłam z mamą autobusem. Zdarzało się również, że tata litował się nade mną i zabierał mnie samochodem do domu. Tak było i tego feralnego dnia.
Skończyłam lekcje wcześniej niż planowo. Zadzwoniłam po tatę, ale wiadomo - zanim dojedzie to minie trochę czasu. Musiałam kupić kilka zeszytów, więc podeszłam do sklepiku niedaleko szkoły. Po drodze jak to dzieciak, zagadałam się z koleżankami. W międzyczasie tata podjechał pod szkołę, zadzwonił spytać gdzie jestem, więc skierowałam go pod wspomniany sklep. No to ok, podjedzie. Wraca do auta, mija jakąś babcię ledwo co idącą, wsiada, pasy, sprawdza lusterka, babcia akurat za autem. Kluczyk w stacyjkę, pierwsze przekręcenie, silnik jeszcze nie odpalony i nagle zonk. Gdzie jest babcia? Szła tak wolno, a nigdzie jej nie ma. Tata wysiada z samochodu, podchodzi do tyłu i widzi jak babuleńka siedzi na chodniku. Mówi, że się przewróciła i prosi, żeby jej pomóc, najlepiej na pogotowie zawieźć, bo coś ręka ją boli. Ok, tata podnosi ją, pomaga wsiąść do samochodu. Po chwili podjeżdża po mnie, informuje gdzie jedziemy.
Na pogotowiu lekarz zaczyna badać babkę i pyta co się stało. Tata nie zdążył powiedzieć co się stało, kiedy ta wypala:
- ON mnie POTRĄCIŁ!
Tata oczy jak 5zł, w szoku totalnym. Zaczyna tłumaczyć jednak co się faktycznie stało. Prześwietlenie wykazało, że babka ma osteoporozę, a złamanie nadgarstka jest sprzed co najmniej tygodnia. Ale babka mówi, że potrącił, to lekarz musi wezwać policję.
Policja przyjechała, zobaczyła że rzekomym sprawcą jest wojskowy, to wezwali tylko żandarmerię i się ulotnili.
Bez urazy dla żandarmów, ale wiadomo jak wygląda prawo, wojskowe tym bardziej - "ofiara" ZAWSZE ma rację, a "sprawca" ma udowodnić, że jest niewinny. Nie istnieje tu coś takiego jak domniemanie niewinności i zbieranie dowodów zbrodni.
Wracamy na miejsce wypadku. Fotograf robi zdjęcia. Samochód zakurzony jak diabli, warstwa kurzu jednolicie gruba. Jak byk widać, że nie było mowy o kontakcie z pokrzywdzoną. Ba, jeden z żandarmów nawet twierdzi, że ta kobieta tak się utrzymuje wyłudzając odszkodowania. Ale zgłoszone, postępowanie przeprowadzić trzeba. Świadków jak na złość brak.
Numer domowy mieliśmy zastrzeżony. Podany tylko do celów prokuratury. Widocznie dla nich to nic nie znaczy, bo został udostępniony córce babki, która wydzwaniała do nas, bluzgała i twierdziła, że nas puści z torbami. Po prostu sielanka.
Po kilku tygodniach sprawa miała swój finał. Pseudo ugoda. Dowody świadczą o niewinności, ale że oskarżony jest wojskowym to i tak jest winny. Zapłaci 2000PLN i dostanie 2 lata w zawiasach. Dlaczego się zgodził? Bo gdyby ktoś tej babce podpowiedział, żeby teraz się nie zgodziła na to odszkodowanie, to może wyciągnąć nawet 200tys. zł.
Ciężko odchorowaliśmy cały stres związany ze sprawą. Ja osobiście przestałam wierzyć w jakiekolwiek prawo, a rodzice tak zacięli się w sobie, że nigdy więcej nie pomogą komuś nieznajomemu.
super serwis ! nie mogę się oderwać od czytania a robota leży... Czemu ugoda ?! (Strasznie jest irytujące jednak jak ktoś pisze o sobie w 3 osobie tak przy okazji)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 lutego 2012 o 15:05
No to przedsiębiorcza babcia, ale co się dziwić, że praktykowała taki sposób zarobkowania skoro "urzędy" ją w tym wspierały.
OdpowiedzSprawcom? Popraw to i będzie okej. Na serio prawo jest tak przywalone ze wojskowi nic nie mogą zrobić? Imho właśnie powinni mieć wiecej zaufania ze strony sądów...chore.
OdpowiedzDzięki za wyłapanie orta ;) Niestety tak to działa, że musisz udowodnić swoją niewinność. Gdyby tata wówczas nie był w moraczu i policja nie wiedziałaby, że jest wojskowym, to sprawa prawdopodobnie byłaby oddalona. A tak zadziałała spychologia.
Odpowiedzno ale czy obdukcja i zdjęcia samochodu, wraz z opinią, że nie można mówić o kontakcie auta z tą babką nie jest udowodnieniem niewinności? Aż mi się wierzyć nie chce. Chory kraj
OdpowiedzNie ma świadków to i dowody niewinności tak jakby nie istniały dla prokuratury. Najgorsze jest to, że wiadomy był proceder tej kobiety, a i tak nie było na nią mocnych...
OdpowiedzDziwne prawo w tym kraju. Ale w końcu wszyscy chcieliśmy chorej demokracji - no to mamy co mamy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 lutego 2012 o 15:37
to nie jest demokracja tylko typowa komuna
Odpowiedz@hidekino, dzieciątko - za "komuny" milicjant i żołnierz byli nietykalni.Co najmniej tak, jak teraz księża i politycy.
Odpowiedz@Varyag staruchu nie moralizuj tutaj jak jakiś 700 letni Yoda , bo nie o to mi chodzi, tylko o debilny ustrój socjalny zwany w Polsce "demokracją"
OdpowiedzDemokracja to ustrój POLITYCZNY.
Odpowiedz@Ela11959, to nie wina demokracji, tylko ćwokowatego społeczeństwa które nie potrafi z niej korzystać, i liczy że ktoś zrobi coś za nich, czekają na centralne polecenie - stare nawyki przekazywane pokoleniom po. Jak ktoś jest życiową ciampciarą, to żaden ustrój nie będzie dla nich łaskawy, bo znajdą się zaradniejsi... Ludzie, nie skrzyknęli się nadal by zmienić chore prawo powstałe w komunie. Uwielbiam takie bredzenie, twardogłowych towarzyszy, którym mierność ale wierność, załatwiała posadki, a teraz gdy się trzeba wykazywać rzeczywistymi umiejętnościami, a nie chlaniem z kierownikami/czkami, klepią biedę... a ustrój Polski , to konstytucjonalna republika parlamentarna, a nie demokracja ;)
OdpowiedzNie wierzę w to co czytam. Podkładacie się na żądanie?! Zasada domniemania niewinności obowiązuje także w sądownictwie wojskowym. Poza tym, od wyroku sądu garnizonowego można odwołać się do okręgowego sądu wojskowego. A na dodatek dla Waszej informacji - jeżeli proces nie był z kategorii adhezyjnych (połączone postępowania karne i cywilne) - a podejrzewam, że nie był (to dość rzadkie w polskich realiach), to babcia może nadal żądać odszkodowania w procesie cywilnym (mając wygraną sprawę karną pójdzie jej to jak z płatka). Aha, te 2 tys. zł o których mowa w historii to jak mniemam nawiązka a nie odszkodowanie.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 lutego 2012 o 10:40
Odwoływać nie było się od czego. Sprawa wyglądała następująco: prokurator wojskowy, obrońca i mój tata. Prokurator po porozumieniu z poszkodowaną zażądał 2000PLN w ramach odszkodowania (tak to dosłownie zostało określone przez niego) i 2 lat w zawiasach. Nazwane to zostało wówczas również ugodą. W przypadku niezgodzenia się na proponowane warunki sprawa byłaby skierowana dalej. Nie stało się tak, gdyż sprawę prowadził szef tutejszej prokuratury, który słynie z powiedzenia "na każdego znajdzie się paragraf" i niestety każdego jest w stanie posadzić. Poza tym w wojsku niestety obowiązują jakby dwa kodeksy, oczywiście nieformalnie no bo jak to tak - oficera nie nękano by i sprawę od razu oddalono, a podoficera zawsze się gnoi. Tu już mi nikt nie wmówi, że jest inaczej. Druga sprawa - odwoływanie się od wyroku - jeśli ktoś ma czas, nerwy i zdrowie to jak najbardziej. Uwierz mi, że jedynym marzeniem był święty spokój ze strony córki "poszkodowanej", która non stop wydzwaniała z obelgami. Człowiek zawsze jest mądry, gdy coś go nie dotyczy, ale w sytuacji podbramkowej dopiero okazuje się jak reaguje, myśli i co robi.
OdpowiedzZgadzam się z ross13. Skoro były mocne dowody, że żadnego potrącenia nie było, ponadto rzekoma potrącona miała wcześniej sprawy o wyłudzanie odszkodowań to jak tu się nie sądzić ?? To prokurator ma obowiązek udowodnić winę, a nie oskarżony dowodzić swojej niewinności.
Odpowiedzross13 ma całkowitą rację, choć jestem w tanie zrozumieć potrzebę 'świętego spokoju'. Co nie zmienia faktu, że prawo obowiązuje wszystkich, zasada domniemania niewinności jest wpisana do Konstytucji - wszelki wyrok z nią niezgodny jest pogwałceniem fundamentalnych praw, nadaje się również na skargę do Trybunału Praw Człowieka (jako iż prawo do rzetelnego procesu jest zapisane w Konwencji o Ochronie Praw Człowieka). Co do córki natomiast - to było jawne nękanie z Kodeksu Karnego, trzeba było to zgłosić na policję.
OdpowiedzProblem jest jeden - w przypadku spraw osób wojskowych, jeśli są oskarżeni to zawiesza się je w pracy, wypłaca się połowę pensji i tak dopóki nie zapadnie wyrok. Później nie ma wyrównań. Jak wygląda sądownictwo i czas trwania spraw wiadomo - w miesiąc się nie skończy. Człowiek jest mądrzejszy o doświadczenie, którego wtedy mu zwyczajnie zabraklo.
OdpowiedzDokładnie. Jeśli nie było zgłoszone powództwo adhezyjne, to babcia i tak może się domagać odszkodowania tym bardziej teraz, jeśli są jakiekolwiek ślady mówiące o tym, że rzeczywiście ojciec jest winny. Sądownictwo nie działa długo. Prosta sprawa, mało świadków, i jeszcze sądownictwo wojskowe, które ma mniej spraw niż powszechne - taka sprawa nie trwałaby długo. Najdłuższe byłoby postępowanie przygotowawcze, które i tak trwało pełną długość. Można zwalać winę na wymiar sprawiedliwości czy organy ścigania, ale brak świadomości przysługujących praw czy ogólnie oglądu na prawo polskie (po to istnieją na tym świecie adwokaci, by pomagać w takich sytuacjach) skutkuje właśnie takim działaniem. Ugoda i tak zostaje stwierdzona przez sąd, czyli postępowanie trwało tyle samo ile by trwało gdyby nie zawarto ugody. Także Twój ojciec ma wyrok a ona podstawę do dochodzenia różnych roszczeń na gruncie prawa cywilnego, bo skazujący wyrok zapadły w postępowaniu karnym wiąże sądy cywilne.
Odpowiedzbylo zastrzelic ku*we i w lesie zakopac
OdpowiedzJa bym ja znalazła i potrąciła, żeby tym razem było sprawiedliwie xD
Odpowiedz"rodzice tak zacięli się w sobie, że nigdy więcej nie pomogą komuś nieznajomemu." A ktoś inny wydymany przez jednego idiotę nie pomoże Twoim rodzicom jakby (odpukać) coś się stało.
Odpowiedzuwierz mi, że nie będą oczekiwać na pomoc "z zewnątrz".
OdpowiedzChyba trzeba zacząć wozić kamerę w samochodzie.. Albo łom ;P
OdpowiedzŁopatę i worek wapna.
OdpowiedzCo to za wojskowy, co sobie z starą oszustką jeśli ją jest, nie może poradzić, mając silne dowody niewinności, na polu walki też spietra? Coś tu jest mocno niedopowiedziane. A jak jest to teraz oszustka łazi i szuka kolejnego frajera... Po prostu brawo. Jak nie można, sądowo, to sie skarbowke nasyla, albo donosami nęka rodzinę - ich firme, miejsce pracy..., różnymi inspekcjami państwowymi... prawo jest obusieczną bronią... Wrypali by babie minimum zawiasy za poświadczenie nieprawdy i wyłudzenie....
OdpowiedzDo bagażnika starą qrwę razem z córką i zaje-bać w lesie.
OdpowiedzWasz adwokat dał ciała... Zawsze jest domniemanie niewinności i z każdej sytuacji można się wybronić. Zawsze można odwołać się od decyzji prokuratora, jest jeszcze apelacja. Pewnie doszłoby do kasacji w SN. A na końcu skarga do TK. Dałoby radę. Leniwi byliście... I daliście starej raszpli powód do dalszego działania.
Odpowiedzwejście na drogę sądową wiązałoby się z zawieszeniem ojca w pracy = 1/2 pensji przez cały okres batalii. powiedz mi z czego wtedy opłacać adwokata i sprawy sądowe? +kto zwróci zdrowie pożarte przez nerwy związane z przeciąganiem się sprawy? zanim napiszesz, że ktoś z lenistwa się nie bronił, zastanów się czy nie wybrał mniejszego zła.
OdpowiedzPolskie sądy są jak Boże młyny. Mielą powoli. Nawet jakby się ktoś do Strassburga odwołał to oni tam takich spraw mają tysiące, więc nie sądzę by cyrk szybko się zakończył. A z czego ten wojskowy miał żyć przez ten czas?
OdpowiedzSkoro dowody świadczą o niewinności to dlaczego do cholery twój tata zgodził się na to ? Przykro mi ale ode mnie minus.
OdpowiedzA no z tego tytułu, że słowo było przeciwko słowu, a świadków znikąd. Ponadto prawnik powiedział "zgadzaj się pan na ugodę, bo inaczej przedsiębiorcza emerytka może żądać nawet 200tys.". Czy Ty w obliczu takiej wizji walczyłbyś o sprawiedliwość? Dla nas byłaby to walka z wiatrakami.
Odpowiedz