Tym razem piekielna okazałam się ja i muszę przyznać, że dobrze mi z tym.
Swojego czasu, kiedy jeszcze byłam nastolatką, pomagałam mojej babci w domu. Do moich obowiązków należało głównie sezonowe przekopywanie grządek (Zannah silna baba więc czemu nie), mycie okien i różne cięższe prace. A także zaglądanie od czasu do czasu do pokoju prababci. Starowinka po 90tce, całe dnie czytała gazetki i robiła na drutach. Na starość niestety zupełnie straciła słuch, więc bujanie się w fotelu z robótką było jej jedyną rozrywką.
Akurat tego dnia starowinka źle się czuła i leżała w łóżku. Byłyśmy same bo babcia pojechała do sklepu i na ploteczki z koleżankami. Około południa na progu stanęła para ludzi na oko około 30stki. Mężczyzna z uśmiechem przylepionym do twarzy wyciąga ku mnie ulotkę i zapytuje:
- Czy chcesz poznać prawdę o Bogu?
Myślę sobie, no to klops i próbuję odmówić. Państwo jednak utrzymują, że zajmą tylko chwilkę. Czasem akwizytorzy słowa bożego po prostu nie chcą sobie odpuścić.
(Żeby nie było. Nie mam nic przeciwko świadkom Jehowy, katolikom, ewangelikom, adwentystom dnia siódmego ani wyznawcom Jedizmu czy latającego potwora spaghetti, ale jako niepraktykująca i w sumie niewierząca, nie lubię jak próbuje się mnie nawracać).
W tym właśnie momencie w moim umyśle pojawił się istotnie szatański plan i mówię:
- Ja panie czasu nie mam, obiad gotuję, ale może moja prababcia was przyjmie?
Goście wykazali entuzjazm i bez pardonu wparowali do przedpokoju. Bez słowa prowadzę ich do prababci.
Pani bez pardonu zaczyna wyciągać z torebki ulotki, pan z zaangażowaniem głosi słowo... Wyszli po około 20 minutach, zadowoleni wyraźnie ze swojego sukcesu i pogratulowali mi prababci otwartej na ich wiedzę. Na co ja z zaiste najpiękniejszym złośliwym uśmiechem świata oznajmiłam:
- Tak, prababcia to wspaniała osoba. Niestety głucha, ale na pewno ucieszyła się, że ktoś odwiedził ją kiedy leży chora.
Tak obrażonych min nie dane mi było zobaczyć nigdy więcej.
Cóż, nie zdążyłam nawet powiedzieć do widzenia, tak szybko odmaszerowali. I z niewiadomych przyczyn ani ci świadkowie, ani inni nie pokazali się już więcej w domu mojej babci.
Co do prababci, napisała mi później na kartce (tak się porozumiewała), że miło że ją ktoś odwiedził. I że jest bardzo zadowolona, bo dostała tyle ładnych kolorowych obrazków. :)
świadkowie_Jehowy
Czyli wyszło bardzo dobrze :D
OdpowiedzBiznes pierwsza klasa, niektórzy się uczyć od Zannah powinni. ;)
OdpowiedzTolerancja tolerancją, w tym religijna, ale jak mi się ktoś z tymi bzdurami do domu ładuje z butami to mi się włącza tryb agresora. Nie muszę tych ludzi słuchać ani takich rzeczy znosić, niech sobie wierzą w co chcą, byle daleko ode mnie.
OdpowiedzTaaa, od razu mi się przypomina akcja sprzed paru lat: [świadkowie]: Witamy! Czy Jezus jest w tym domu? [alatorde]: Ta, ale poszedł po bułki. Coś przekazać?
Odpowiedzja osobiście jako osoba o wrednym poczuciu humoru zawsze chciałam wypróbować metodę na strzykawkę, ale brak mi odwagi;-)...: Wpuszczamy ich do domu. Jesteśmy zadowoleni, że przyszli. Chwilę rozmawiajmy o religii itp. Następnie stawiamy na stole krzyż i zapalamy świece. Zasłaniamy żaluzje lub rolety. Wyciągamy strzykawkę i mówimy: – A teraz, moi bracia, wymienimy się krwią! Jesteście na to gotowi?
OdpowiedzBzdura, Świadkowie NIGDY nie zadają takiego pytania, to raczej adwentyści - oni też czasem chodzą.
OdpowiedzZannah: Padłam normalnie jak to przeczytałam, usmiałam sie jak nigdy. Blagam, zrob to i nam napisz jak było, glowna jak nic!
OdpowiedzZnam jedną ciekawą metodę, która jednak nie została zrealizowana. Moja koleżanka wraz z mężem nazwała swojego kota imieniem Jezus. I zwierzak reagował na to imię zawsze, wystarczyło więc z dowolnego powodu zawołać "Jezu Chryste!", by zaraz rozległo się donośne "miauuu!". Niestety nie trafili się im religijni domokrążcy, którym na pytanie o obecność Jezusa mógłby odpowiedzieć kot :D
OdpowiedzJak mówi mądrość internetu: "Z religią jest jak z Penisem. Miło, że go masz, miło jeśli jest fajny, ale błagam cię, nie próbuj nikomu go wciskać do gardła na siłę, a tym bardziej dzieciom."
OdpowiedzWiesz podobno najlepiej świadków Jehowy wpuścić do przedpokoju - będą przerażeni, bo tak daleko jeszcze nigdy nie weszli :-P
OdpowiedzTo co piszesz to bzdura perkusisto :P I nie podobno, a na pewno :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 lutego 2012 o 14:34
@karolkotowicz: to stary kawał, suchy jak letnia trzcina.
OdpowiedzJa tam zawsze wpuszczam i próbuję nawrócić na pastafarianizm. Wiem, że to wbrew "Pierwszemu Naprawdę Wolałbym, Żebyś Nie", ale kocham ich miny, kiedy starają się zrozumieć, dlaczego co drugie słowo wtrącam "Ahrrr".
OdpowiedzRaz świadkowie Jehowy trafili na mojego dziadka, była to młoda dziewczyna i starsza kobieta. Dziadek wysłuchał paplaniny, po czym rzekł: - Dobra, przejdę na Waszą wiarę, jak ta młoda da mi d*py. Nigdy więcej nikt ze świadków Jehowy nie zapukał do naszych drzwi...
OdpowiedzPewnie już więcej kobiety nie zapukały ;) Z tym bym się zgodził, bo z takim chamem żadna więcej by gadać nie chciała.
Odpowiedz"trafili na mojego dziadka, była to młoda dziewczyna i starsza kobieta". Puma, wyjdź za mnie XD
OdpowiedzTak jako największy fan wiary i świadków Jihadu czy jak im tam miałem raz z nimi historię iż dwie panie w wieku najstarszych dinozaurów zaczepiły mnie na ulicy próbując nawrócić z jakże marnego chrześcijaństwa na jedyną i prawdziwą wiarę nawet nie wiem w co. Jak tylko usłyszały że ze mnie jest ateista tak pierwsze stwierdziły że w takim razie strasznie błądzę i zostałem uraczony 40 minutową pogawędką cytowaniem pisma świętego ( tak każdy prawdziwy kato fan nosi w torebce pismo święte) i dostałem mnóstwo kolorowych prospekcików. Taa polecam takie rozmowy nie ma to jak podniesienie sobie ciśnienia z samego rana. LATAJĄCY POTWÓR SPAGHETTI TO JUŻ NA NIC LEPSZEGO CIĘ NIE STAĆ. JEDYNA SŁUSZNA RZECZ TO JEDAIZM I OBI WAN KENOBI;P
OdpowiedzProspekciki fajna sprawa - nadają się jako podpałka do pieca, ewentualnie podkładka pod patelnię z gorącą jajecznicą. Pffff... LATAJĄCY POTWÓR SPAGHETTI PRZYJDZIE I UDUSI CIĘ W NOCY, MARNY NIEDOWIARKU ;-D
Odpowiedz@Zannah - po co bierzesz, jak nie czytasz? Nie szanujesz czyichś pieniędzy? Nie wiem czy wiesz, ale Świadkowie Jehowy nie otrzymują dotacji od państwa jak Kościół Katolicki [który nota bene każe sobie za wszystko płacić].
OdpowiedzPamiętam jak moja koleżanka korespondowała z jednym panem (listownie, listownie, wtedy się jeszcze listy pisało częściej niż smsy i maile ;P ) i wszystko było fajnie dopóki w mniej więcej w piątym liście nie dostała kilku stron zapisanych Słowem Bożym oraz "mową oświeconą". Po tym epizodzie zrezygnowała z dalszej znajomości, bo pan nie zrozumiał swojego nietaktu ;)
OdpowiedzDobrze, że listownie, bo inaczej by mógł ją zasypywać gradem smsów czy maili, krótko mówiąc: spamem. Za pomocą Poczty Polskiej trudno by to było zrobić :D
Odpowiedzstrasznie niewychowani ci świadkowie. Sprawili przyjemność starszej osobie, więc jako chodzące "dobro" powinni być z siebie dumni.
OdpowiedzHahaha, od razu mi się przypomniało, jak ktoś z takich Głosicieli prawdy (plik świętych obrazków w ręce, krzyże w oczach)zaczepił moją Mamę na ulicy. Wywiązał się dialog: G: Dzień dobry! Czy jet pani chrześcijanką? M: (zgodnie z prawdą) Nie. G: yyyy... aaaa... M: Do widzenia. :D
OdpowiedzObrazki nie są święte, a krzyża Świadkowie nie uznają. Doucz się, potem zabierz głos.
OdpowiedzMnie kiedyś na ulicy w Warszawie w podobny sposób zaczepili ludzie, którzy chyba jakieś ubezpieczenia sprzedawali, czy cos takiego. Zaczęli od pytania „czy czuje się pan bezpiecznie w domu i na ulicy”. Bez wahania odpowiedziałem „tak” i państwo sprzedawcy się zawiesili.
Odpowiedzhttp://www.teksty.jeja.pl/423,jak-sie-pozbyc-swiadkow-jehowy.html wszystkie sposoby na świadków :3
OdpowiedzTyle się autor wpisu który cytujesz naprodukował w ekspresji swojego chamstwa i piekielności pouczając innych jak się w równie paskudny sposób zachować. A o ironio nie podał najskuteczniejszego sposobu. Po prostu: 1) Otworzyć drzwi 2) powiedzieć :"Nie, dziękuję, nie chcę z Państwem rozmawiać, do widzenia". na 100% zadziała ;) I w dodatku nie będziecie zachowywać chamsko.
OdpowiedzJehowitów umiem spławiać - i już nas nie odwiedzają, ale mnie na osiedlu w Antwerpii bardziej nachalni Mormoni. Jak dotąd byłem subtelny, bo powiedziałem im, że wielożeństwo mi odpowiada ale pić, palić i przeklinać nie zamierzam przestać (palić nie muszę, a co do reszty - bycie w metalowej kapeli do picia zobowiązuje ;-P Niestety, odwiedzili mnie jeszcze 2 razy a co gorsza spamują telefonicznie, mailowo i na FB. Jakieś pomysły?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 lutego 2012 o 13:36
Powiedz że zamiast posiadać wiele żon, wolałbyś posiadać wielu mężów? :D
OdpowiedzDo mnie pod Brukselą raz katolicy przyszli.A u Mormonów to ja byłem w Salt Lake City. Żeby zwiedzić ich siedzibę (nie całą, część jest tylko dla wyznawców) musiałem wysłuchać wykładu na temat ich religii, ale zbyt nachalni nie byli.
OdpowiedzNo cóż, od razu mówię że nie jestem Świadkiem Jehowy ani obecnie nie należę do żadnej innej religii.Zostałam jednak wychowana w rodzinie Świadków, więc dobrze znam ich wierzenia i takie tam.Bardzo dobrze rozumiem ludzi którzy nie są zainteresowani żadną religią, tym bardziej w tych czasach kiedy religia jest kojarzona od razu z polityką lub oszustwami i naciąganiem na kasę, i irytują się kiedy ktoś próbuje z nimi porozmawiać na taki temat. Jednak chciałabym zauważyć że Ci ludzie(ŚJ) poświęcają swój cenny czas i nie jednokrotnie środki finansowe (dojazd itp itd) by dotrzeć do państwa i porozmawiać na ten temat. Pytanie: czemu? Widocznie jest to dla nich ważne i chcą się czymś ważnym z państwem podzielić.Wiele osób które poznałam, które są ŚJ NAWET rezygnowały z pracy by móc poświęcić na to jeszcze więcej czasu. ŚJ robią to dobrowolnie, nie mają w sumie z tego żadnych korzyści, nie dostają za to pieniędzy ani nic podobnego. Rozumiem że mają to niektórzy z was " w dupie " ale czy nie można by było uszanować te osoby i ich czas i grzecznie podziękować za rozmowę? To nie jest wcale takie ciężkie. Do mniej uprzedzonych : spróbujcie chociaż chwilę kiedyś z takimi osobami porozmawiać na jakiś temat. Nie mówię konkretnie że o Jezusie czy Bogu ale np o ewolucji i o Biblii.Pomyślcie że jednak coś musi w tym być skoro chodzą dobrowolnie jako jedyna z religii dziś i nie, WCALE NIE przekonują do tego by wstąpić w ich szeregi:) Jedyne co do czego mogą przekonywać to do tego by otworzyć i zacząć czytać Biblię którą 90% z was ma w domach, zakurzoną na półkach.Wierzenia ŚJ opierają się na Biblii, więc gdybyście to zrobili to byście wiedzieli że np na taki sposób zażartowania sobie ze "strzykawką" najzwyczajniej by was w świecie wyśmiali ;) Zwyczajne plotki i głupoty niedoinformowanych ludzi że ŚJ mieszają krew, robią orgie czy coś w ten deseń. Dlatego śmiać mi się chce kiedy niedoinformowani ludzie chcą być śmieszni i potrafią palnąć taki debilizm. Owszem, zdarzają się bardziej upierdliwe osóbki nawet u nich (też takie znam) ale nawet kiedy taką spotakamy na swej drodze, nic nie stoi na przeszkodzie by po prostu powiedzieć " dziękuję za pani/pana czas i chęci, aczkolwiek nie mogę/ nie chcę/ nie życzę sobie rozmawiać teraz na takie tematy, do widzenia. " BAH! Koniec rozmowy! I pamiętajcie że pisząc bzdury typu "uuu mieszamy krew bracia" robicie sami z siebie debilów :)
OdpowiedzJa doskonale rozumiem, że dla nich jest to ważne. Ale dla mnie co najmniej równie ważne jest, żeby nikt mnie nie nagabywał i nie próbował nawracać na jakąkolwiek religię. Dlatego też odmówiłbym dyskusji z nimi, gdyby do mnie przyszli. Na szczęście przyszli tylko raz, kiedy miałem jakieś 10 lat i nawet nie wiedziałem, że taka religia istnieje. Gdy byłem już dorosły, przyszli do mnie katolicy. Podziękowałem i wyraziłem brak zainteresowania. Co prawda już nie przychodzą, ale zaśmiecają mi skrzynkę pocztową ignorując napis mówiący, że nie życzę sobie nieadresowanych przesyłek. Tutejsza parafia rzymsko-katolicka jest jedyną instytucją ignorującą zwykle ten znak.
OdpowiedzMucha napisała: "WCALE NIE przekonują do tego by wstąpić w ich szeregi" Ty napisałeś: "Ale dla mnie co najmniej równie ważne jest, żeby nikt mnie nie nagabywał i nie próbował nawracać na jakąkolwiek religię." Następnym razem przeczytaj do końca wypowiedź, na którą odpowiadasz.
OdpowiedzMam w rodzinie księdza . Wyjechał do Poznania na rekolekcje do innej parafii. Niestety nie było miejsca na plebani, więc musiał zamieszkać w hotelu. Pewnego wieczoru, gdy był w stroju cywilnym, normalnie ubrany, wizytę złożyło mu dwóch panów . Wpadli do pokoju, chcieli chwilkę porozmawiać, głosić dobrą nowinę. poczęstował ich herbatką, zasiedli przy stole i rozmawiają. Rozmowa przeciągała się, trwała ponad 2 godziny (!!!). W pewnym momencie Panowie pytają "A skąd u Pana tak dobra znajomość Pisma Świętego, jeszcze nigdy nie mieliśmy do czynienia z osobą tak dobrze obeznaną w tej tematyce". Odpowiedź była następująca "A wiedzą Panowie, bo ja jestem księdzem". Mina Świadków Jehowy - bezcenna - wybiegli z pokoju w przeciągu 5 sekund...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 lutego 2012 o 2:41
Wybiegli? Śmierdzi mi to oszustwem/przechwałkami księdza, gdyż sama osobiście rozmawiałam z księdzem [tak, jestem Świadkiem] i na pewno żadnego z nich się nie boję, wręcz przeciwnie - fajnie jest porozmawiać z kimś, kto ma wiedzę większą niż modlitwa "Ojcze nasz" i 10 przykazań...
OdpowiedzDo Kamisha - Czy dosłownie wybiegli - nie wiem, tak przynajmniej słyszałem z opowiadań rodziny. Ja jestem katolikiem, kiedyś miałem osobiście do czynienia ze Świadkami Jehowy - rozmawiałem max 30 min. Później moja mama dosłownie wybiegła z krzykiem i ich pognała... Tak naprawdę jestem dla tego katolikiem, bo cała rodzina jest, a jeśli bym coś zmienił w swojej religii, to praktycznie został bym "odrzutem" z rodziny. Nie mniej rozmowę z Ś.J. będę wspominał dobrze, bo są to ludzie w moim mniemaniu inteligentni, którym nie zależy tylko na ofiarnej kopercie... tak jak lokalnemu proboszczowi.
OdpowiedzHaha , ciekawe to co napisałeś bo ja znam kilka dokładnie odwrotnych sytuacji do opisanej przez Ciebie. Podzielę się dwiema. Moja mama również była wychowana w rodzinie Świadków więc jako mała dziewczynka, jak na swój wiek bardzo dobrze znała Biblię i rozumiała wszystko czego ją rodzice uczyli i umiała również obronić swoje wierzenia na PODSTAWIE Biblii (co ciekawe żaden ksiądz mi nie wmówi że potrafi to zrobić bo najzwyczajniej w świecie wierzenia katolików odbiegają od Biblii i to dość sporawo). Nie uczęszczała na religię w szkole ale często rozmawiała z koleżankami na te tematy. Jedna z jej koleżanek poruszona wiedzą mojej mamy poprosiła ją by porozmawiała z księdzem który akurat prowadził z nimi lekcje. Kiedy ksiądz zobaczył moją mamę z Biblią w ręku, która powiedziała że jest Świadkiem, dosłownie złapał sutannę i wybiegł z klasy. Koleżanka nie mogła zrozumieć czemu tak zareagował. Czyżby ksiądz się bał porozmawiać na podstawie Biblii nawet z małą dziewczynką? Ciekawe... Inna historia z udziałem mojego wujka, który kiedyś miał przyjemność umówić się z pewnym księdzem na rozmowę na podstawie właśnie Biblii. Wszystko super, pięknie, miło się gadało ale kiedy wujek poprosił by otworzyli swój pierwszy werset podczas tej rozmowy, z księgi Rodzaju ( pierwsza księga Biblijna ) a ksiądz zaczął szukać jej w okolicach księgi Objawienia ( ostatnia księga Biblijna ) to szczena wujkowi opadła... Dosłownie. Kiedy zapytał czy ksiądz wie chociaż gdzie księga Rodzaju się znajduje, zmieszany ksiądz zamknął szybko Biblię po czym powiedział że jednak nie ma czasu i wyprosił wujka. Oczywiście znów nie twierdzę że każdy ksiądz jest taki sam i nie zna się na Biblii kompletnie, lecz jestem przekonana że ŚJ nie obawiają się księży ani ich wiedzy Biblijnej, bo sami dobrze wiedzą z czym do ludzi idą i potrafią wszystko zgodnie z Biblią udowodnić czego nie koniecznie inni, nawet wysoko postawieni teolodzy zrobić nie potrafią.
Odpowiedz