Jako że piekielnych czytam już jakiś czas postanowiłam podzielić moimi historiami.
Jak pozbyć się namiętnego motocyklisty część pierwsza.
Jestem nocnym markiem, toteż siedzę po nocach przelewając swą wizję artystyczną na kartki. Pewnego wieczoru układam się grzecznie do snu, powoli przysypiam. Aż tu nagle słyszę warkot silnika oraz trąbienie jakbym się znalazła na trasie szybkiego ruchu! Próbowałam to zignorować.. No ale cóż, moja cierpliwość ma swoje granice.
Nieprzytomne dziecię wywlokło się z wyra. Wygląda przez okno dopatrzyło księcia na swym czarnym Harleyu czekającego na swą księżniczkę! Toteż doczołgawszy swe zwłoki do kuchni pogrzebałam po szafkach i znalazłam coś co może się przydać.
Otworzyłam okno i wycelowałam.
Jebut, centralnie w kask motocyklisty.
Zadowolona ze swojego cela z uśmiechem na twarzy ułożyłam się do snu.
Cały czas zastanawiam się jaką to miał minę książę, który się zorientował, że dostał w głowę... ziemniakiem!
Nie no... To ja wolę historię jak mnie i koleżankę za nocne namiotowanie, a w tym rozmowy niecenzuralne w wieku lat nastu niewielu jej rodzice obrzucili ziemniakami :D No cóż. Pokrojonymi ;)
OdpowiedzCiągnie swój do swego ;)
OdpowiedzNo tak, bo odezwać się i poprosić o zgaszenie silnika to nie łaska. Rzut powinien być burakiem, adekwatnie do charakteru rzucającego.
OdpowiedzChyba obrzucanego...
Odpowiedzmilka74-nie bądź śmieszna,książę na swoim rumaku powinien wiedzieć,że jego ryk budzi okolicznych mieszkańców.Dostał to na co zasłużył.
OdpowiedzTo, że wie i się z tym nie liczy, nie znaczy, że innych ludzi w otoczeniu przestaje obowiązywać kultura.
OdpowiedzMoim zdaniem rzut ziemniakiem był w tym momencie kulturalny. Mógł dostać jajkiem.
OdpowiedzTrzeba było rzucić jajkiem, byłoby śmieszniej. :D
Odpowiedz