Niedługa historia o nadgorliwości urzędów - znam ją z opowieści rodziców.
Kilka lat temu mój brat, wtedy dwunastolatek, spowodował kolizję. W sumie "kolizja" to za dużo powiedziane - szalał na rowerze, zjeżdżał z górki, nie wyhamował i wjechał w zaparkowany w osiedlowej uliczce samochód. Uszkodzenia jakieś były, wgnieciony błotnik, porysowana maska itp. - właściciel wezwał policję, ci rodziców, spisano brata i sprawa trafiła... do sądu rodzinnego. Czemu - nie wiem, nie znam się; dość, że właściciel auta wycofał pozew, gdy wszelkie koszta napraw zostały już pokryte.
Meritum sprawy jest to, że w naszym domu przez niemal rok co miesiąc gościł... kurator. Pani z kuratorium podobno obejrzała każdy pokój, sprawdziła, czy jest kurz, jak czysta jest pościel na każdym łóżku, ile metrów ma pokój brata i czy chomik ma zmienione trociny... Żeby było śmieszniej, przeprowadzono także wywiad w podstawówce Młodego: z psychologiem szkolny, wychowawcą, nauczycielami na temat Młodego rozwoju, zachowania i stopni (a dzieciak zawsze był wyszczekany, więc i wywiad nie wypadł tak dobrze, jak pani kurator by chciała).
I tak się zastanawiam: wiadomo, że lepiej na zimne dmuchać i interesować się dziećmi z rodzin, które mogą być patologiczne, ale czy wjechanie rowerem w samochód (płot/drzewo/inny rower) to już powód, aby rodzina znalazła się pod nadzorem kuratorium?
Widocznie wobec Twojego brata został zastosowany przez Sąd Rodzinny i Nieletnich na podstawie Ustawy o postępowaniu w sprawach nieletnich nadzór kuratora - a on ma nie tylko prawo, ale i obowiązek przychodzić do domu i do szkoły. Nawet jeżeli straty zostały pokryte, to wniosek o rozpoznanie sprawy nieletniego jest dla Sądu wiążący (Policja wysyła materiał zgromadzony w sprawie do Sądu i to Sąd decyduje jaki środek wychowawczy zastosować: upomnienie, zobowiązanie, nadzór odpowiedzialny rodziców, nadzór kuratora, umieszczenie w rodzinie zastępczej, MOW, zakład poprawczy). Zapewne po roku kurator złożył wniosek o uchylenie nadzoru kuratora i dlatego wykonywanie tego środka wychowawczego ustało.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 lutego 2012 o 6:56
Bardziej chodziło o absurd wydania nadzoru kuratora na podstawie wjechania rowerem w samochód, tym bardziej, że do rodzin patologicznych już tak chętnie kuratora nie wysyłają.
OdpowiedzOj nie wiecie jak to działa. Dzieciak był nieszkodliwy więc dostał kuratora żeby wykazać pozytywny wynik. Do łobuzów i wandali kuratorzy prawie nie chodzą. A tak łatwym ślizgiem premia wpadła
OdpowiedzO to chodzi. Do jakichś dresiarzy w slumsach kurator nie pójdzie bo w gębę dostanie. Do normalnych ludzi, gdzie jest czysto, przyjemnie i bezpiecznie to co innego. Można takim pouprzykrzać życia. Bo to Polska właśnie...
OdpowiedzPrzychodzić tak. Ale o co chodzi z tym utrzymaniem porządku? Nasz narodowy fetysz kuratorów i innych pracowników łażących po domach? Owszem wypada mieć sprzątnięte, ale szukanie kurzy na szafkach czy brudnych trocin u chomika jest przegięciem.
OdpowiedzNie zgadzam się, chuchanie na zimne kończy się właśnie tak jak w tej opowieści, albo i gorzej.
OdpowiedzDobrze,że chomik ze strachu nie zapaskudził trocin ;)
Odpowiedznie wiem, czy bardziej nie chodziło o to, że dziecko zostało samo bez opieki osoby dorosłej a wtedy to rzeczywiście jest już inna kwalifikacja (pod rodzinny).
OdpowiedzNie wydaje mi się, aby dwunastolatek nie mógł sam pojeździć na rowerze po osiedlu - myślę, że bieganie za chłopakiem na rowerze byłoby już przegięciem ;) Oczywiście o ile to było w miarę zamknięte osiedle (a tak wnioskuję z tej "drogi osiedlowej" z zaparkowanym samochodem i górki, z której brat autorki zjeżdżał).
OdpowiedzPo prostu do was kuratorka nie bała się chodzic i rzadzic w cudzym domu. U patologii sprawdzanie porzadku mogłoby sie dla niej bolesnie skończyc. Do jednej rodzinki w moim bloku kurator, czy nawet ktos ze spóldzielni zawsze przychodzili w asyscie policjantów
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 lutego 2012 o 13:23
Słusznie! Z policją jest podobnie, lepiej wylegitymować im kogoś idącego samotnie, cicho i grzecznie , niż bandę chuliganów.
Odpowiedzech...wy nic nie rozumicie (dobrze napisałem - zaczyna się ironia). Po prostu Państwo dba o swoich pracowników. Lepiej wysłać kuratora do normalnej rodziny, niż do patologicznej - jeszcze coś mus się stanie... @Rammaq - z policją jest podobnie, jeśli gdzieś ich widzę, to znaczy, że nic stać mi się nie może, bo to bezpieczna dzielnica.
OdpowiedzCiesz się, że chomikowi się siusiu nie zachciało, przecież trociny chomicze nie posiadające certyfikatu czystości kuratora są powodem do odebrania praw rodzicielskich!
OdpowiedzOj to jest standard - przecież kurator nie będzie się pchał do tzw. 'patologicznej' rodziny, bo to niebezpieczne; u mnie w rodzinie 15-latka wpadła pod samochód przechodząc w niedozwolonym miejscu - kurator też się pojawił, że to pewnie wina patologicznej rodziny. To troszkę jak jeden z ostatnich 'demotywatorów' - okolica, gdzie często pojawia się patrol policji można uznać za bezpieczną, bo nie boją się tam chodzić...
OdpowiedzOtóż tak na wstępie. Ja jestem takim właśnie kuratorem sądowym. Co do samej sprawy. NIESTETY, ale nasz kochany ustawodawca, czyli Sejm, tak ustalił przepisy, a konkretnie ustawę o postępowaniu w sprawach nieletnich, że w KAŻDYM wypadku, gdy dojdzie nawet do najmniejszego nawet wykroczenia (tak jak tu) dokonanego przez osobę poniżej 17 lat to policja MUSI przesłać sprawę do sądu, a sąd MUSI ją rozpoznać. OBOWIĄZKOWYM niestety elementem postępowania sądowego jest właśnie wywiad kuratora, która polega między innymi na zbadaniu warunków bytowych i sprawdzeniu sytuacji szkolnej. Czy się to kuratorowi podoba czy nie. Zamiast zajmować się sprawami poważnymi kuratorzy MUSZĄ zabierać się za takie popierdółki jak ta. Sąd i tak to potem umorzy (kurator sam to zaproponuje), ale wywiad być musi. A co do tego, czy kuratorzy boją się chodzić po patologiach, dresach, ciemnych zaułkach, to powiem wam tyle, że wchodzimy w takie miejsca, że zes***ście się na samą myśl o nich. I zapewniam Was, że tam wchodzimy. Sami, nie we 2 – 3, bez broni, bez pałek, kajdanek itp., jak policjanci. Dajemy radę. I nikt premii za to nie wypłaca.
OdpowiedzDzięki za wytłumaczenie. Początkowo myślałem, że chodziło o coś w rodzaju ucieczki tego dzieciaka z miejsca zdarzenia co spowodowało konieczność interwencji policji. Dobrze wiedzieć, że to w każdym przypadku. Co do komentarzy o strachu - to pewnie oberwę jak zwykle minusy ale stworzyło się tu takie trochę "towarzystwo wzajemnej adoracji" nie akceptujące innego punktu widzenia niż własny
Odpowiedzdobrze poznać opinię z tej strony. Ale uważam że to jeszcze gorzej. To wina prawa, które w tej sytuacji jest... gorzej iż głupie...
Odpowiedzspecjalnie założyłam konto aby dodać komentarz do tej historii. W 100% zgadzam się z tym co napisał tu Rogazzo. Też jestem kuratorem tyle że społecznym, kasy prawie z tego żadnej, dobrze, że na paliwo czasami się zwróci, a chodzi się czasami po takich miejscach, że ludziom cierpnie skóra od samego opowiadania. Tak wiem teraz się ktoś zapyta to po co to robisz, więc odpowiadam bo to lubię. Lubię pracowac z tymi ludźmi, lubię im pomagać, bo tak naprawdę wystarczy tylko trochę chęci aby im pomóc a wychodzą na prostą drogę. Wiem że są też takie przypadki, że nie chcą się zmienić i nawet 100 kuratorów nie pomoże i nic nie da się zrobić. Co do policji to się nie wypowiadam, bo ostatnio prosiłam ich o pomoc i niestety jej nie otrzymałam. ps. a w tej historii to chodzi o kuratora a nie o osobę z kuratorium hehe, nawet Skarpetka nie wie kto do nich przychodził, dobre
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 marca 2012 o 8:41
Mialem podobnie. Wjechalem jako dziecko rowerem w samochod, przyszla pani kurator, zdziwila sie, ze ja w ogole poslali do takiego wzorowego domu, balaganu w moim pokoju nie skomentowala, podyskutowalismy chwile o bezsensownej biurokracji i sie zwinela. Nic specjalnego.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 marca 2012 o 21:26
może kurator był bezrobotny i pracował na próbnym i chciał się wykazać za wszelaką cenę?!
OdpowiedzZa moich czasów kuratoria zajmowały się szkołami, a teraz, proszę jaki postęp :)
OdpowiedzKuratoria oświaty nadal zajmują się nadzorem nad szkołami. A osobami nieletnimi, które trafiły do sądu zajmują się Zespoły Kuratorskiej Służby Sądowej - tak to się formalnie nazywa. Ludzie nie rozróżniają tego, ale to 2 zupełnie inne bajki. Dodam jeszcze, że określenie "kurator" może oznaczać kuratora procesowego (ktoś to zastępuje osobę, której adres jest nieznany w trakcie sprawy sądowej), albo kuratora wystawy np. jakichś dzieł sztuki.
OdpowiedzCóż... pamiętam jak za "moich czasów" (kuźwa, mówię o latach 90tych i począteczku nowego tysiąclecia) nikt nie myślał że za zrobienie takich drobnych szkód ktoś będzie wzywał policje, sądował sie czy cokolwiek. Ja dostałbym lanie od rodziców, szlaban na podwórko, właściciel auta gotówkę od rodziców, pewnie z "pokryciem strat moralnych", i to wszystko..
Odpowiedz