Historia z wczoraj, tym razem ja byłem lekko piekielny.
Siedzimy w domu we trójkę: moja narzeczona; Karol - dzieciak z zespołem Downa (którym moja luba opiekuje się, gdy jego rodzice są w pracy) i ja.
Dzwonek do drzwi. Otwieram i widzę panią w wieku ok 40 lat, z jakimiś papierkami w ręku. Generalnie typowa "(D)omokrążczyni". Kto mieszka w bloku ten wie - a to świadkowie Jehowy nawracają, a to jacyś "zieloni" ratują pandy, albo inni co zbierają na [tu wstawić dowolny cel]. I owa pani też zaczyna klepać wyuczoną formułkę:
D: - Dzień dobry, pomagamy dzieciom z upośledzeniem umysłowym, czy mógłby pan...
J: - Oczywiście, zapraszam do środka!
Pani trochę zdziwiona moim entuzjazmem wchodzi "na pokoje", ja proszę, żeby usiadła i zaczynam ją podpytywać, żeby zorientować się, czy faktycznie reprezentuje jakąś organizację dobroczynną, czy też jest to kolejna ściema celem wyrwania kasy od naiwnych. Oczywiście po kilku zdaniach widzę, że pani bladego pojęcia nie ma o temacie. Mało tego, nie potrafi nawet powiedzieć, kto ją przysyła. Wobec tego postanowiłem się trochę pobawić. A oto rozmowa:
J: - Naprawdę jestem bardzo zadowolony, że pani przyszła.
D: - No wie pan, staramy się pomagać...
J: - Świetnie! Co może nam pani zaoferować?
Domokrążczyni lekko się zmieszała i zaczyna nerwowo wertować papiery. Nie wiem, ściągę na nieprzewidziane sytuacje miała czy co?
D: - Bo wie pan, każdy grosz się liczy...
J: - Doskonale to wiem, droga pani, jestem wdzięczny, że proponuje nam pani pomoc.
D: - Ale...
J: - Oczywiście cudów się nie spodziewam, ale idzie wiosna, a syn (usynowiłem Karola na czas rozmowy) wyrósł z kurtki, więc chętnie przyjmiemy pomoc.
D: - Ale to my przyjmujemy pomoc, a nie dajemy! - Pani najwyraźniej puściły nerwy.
W tym momencie z drugiego pokoju wyszedł Karol. Pani spojrzała na niego, na mnie, znów na niego i nagle zerwała się z kanapy.
D: - To ja nie będę państwu przeszkadzać!
I wyrwała na korytarz.
Sami oceńcie, czy potraktowałem ją odpowiednio.
blok
Look at my child, now back to me...
Odpowiedzto jakiś cytat?
Odpowiedz@sofcik - raczej parafraza niż cytat. Konkretnie, parafraza reklamy Old Spice: "Look at your man, now back to me." ;)
OdpowiedzPotraktowałeś bardzo odpowiednio! :)
Odpowiedzbardzo odpowiednio. nienawidze gdy ktos chce uzyskac srodki ze niby pomagaja a tu przepraszam za kolokwializm gowno daja i oszukuja ludzi ktorzy na nich licza!
OdpowiedzJa zawsze mówię w takich syutacjach, że nie mam pewności, na co zostaną przeznaczone pieniądze. Przepraszam, ale mogę dać tylko na WOŚP. ... chociaż na WOŚP tez nie zawsze daję kasę. Taki jestem niedobry.
OdpowiedzJa w sumie pomoc też chętnie przyjmę. Co prawda dzieci nie mam, ale skoro rozdają... Rewelacyjnie to rozegrałeś! :)
OdpowiedzJak byłem dzieciakiem, zatrzymali mnie na ulicy i powiedzieli, że prowadzą akcję dokarmiania głodnych dzieci. Powiedziałem „dziękuję, nie jestem głodny” i poszedłem w swoją stronę.
OdpowiedzBardzo odpowiednio...rzekłbym, że aż za mało ;)
OdpowiedzSuper :) Gratuluję tak szybkiej reakcji z tym wszystkim. Aż miło. Może następnym razem babka się 3 razy zastanowi, zanim będzie po domach chodzić i wyłudzać pieniądze.
OdpowiedzMoim zdaniem nie zastanowi się ani chwili, skoro już tak wyłudza. Jedna wtopa porażki nie czyni.
OdpowiedzEeeeeee, nie wierzę, do tego musiałaby mieć jakąś godność...
Odpowiedzgenialna akcja:) Niestety ostatnio coraz więcej pojawia się takich trefnych fundacji na samych siebie
OdpowiedzA wiecie po czym poznać, że osoba naprawdę zbiera na jakąś fundację? Po pierwsze ma odpowiedni identyfikator ;) Ostatnio jakaś pani do mnie przyszła i sprzedawała jako cegiełki jakieś tam pocztówki... poinformowała, ze umowna cena 6zł. Jak dałem 10zł to uparła się wydać mi resztę bo taka cena cegiełki a nie inna.
OdpowiedzZa słabo, pójdzie franca dalej i będzie naciągać ludzi. Jak widzę, takich "pasożytów" to mam mord w oczach. Nie będę na "Piekielnych" przytaczał, ale ode mnie nikt już złamanego grosza/bułki/czegokolwiek nie dostanie żebrząc pod mieszkaniem. I tego typu proceder bym tępił w zarodku.
OdpowiedzCzłowiek czasem by chciał pomóc, no ale właśnie... Skąd pewność że twoje pieniążki pójdą na właśnie taki cel o jakim osoba raczy Ci wspomnieć? Czy to tylko ktoś, kto w ten sposób próbuje sobie zarobić? Przez takich ludzi człowiekowi od razu się odechciewa udzielania jakiejkolwiek finansowej pomocy osobom którzy o to proszą. Przez takie historie (które słyszę coraz częściej) czuję się zniesmaczona. Co do twojego potraktowania takiej osoby, to bardzo dobrze. :)
OdpowiedzPiękna historia :D może pani dostanie nauczkę na przyszłość ;)
Odpowiedzgenialne, a i może sumienie ruszy.
OdpowiedzJesteś geniuszem zła!
OdpowiedzOdwróciłeś kota ogonem - czyli świetna akcja z zaskoczenia! Zażyłeś babsko z mańki, jak to mówią :D
Odpowiedzja bym jeszcze zadzwonił na policję, że chodzi oszustka i pradopodobnie wyłudza pieniądze. niechby ją sprawdzili. Co to za pomoc, co tylko zbiera, a nie daje?:)
OdpowiedzA czy ludzie rozdający ulotki o szkole tańca muszą umieć tańczyć? Po prostu robiła na umowie dla firmy takiej i takiej. Nie musiała się znać na temacie, celem takich ludzi jest zebranie kasy, w jaki sposób te pieniądze pomogą upośledzonym dzieciom zdecyduje już zarząd firmy, a nóż mają jakąś umowę z zakładem farmaceutycznym? Nigdy nic nie wiadomo. Nie ma co wymagać jakiejś wiedzy od ludzi od czarnej roboty. To Ty byłeś piekielny niestety. Możecie mnie zminusować, ale ktoś to musiał powiedzieć. Prezesi przecież osobiście nie będą kasy zbierać, oni dbają żeby pieniądze trafiły gdzie trzeba.
OdpowiedzGdyby naprawdę zbierała datki DLA dzieci a nie swojej kieszeni to odpowiedziałaby, chętnie pomogę pomoc otrzymaja państwo od fundacji Piekielna, adres piekiełkowo małe, trzeba sie zgłosic zostać zweryfikowanym i można mieć założone subkonto w fundacji lub otrzymać od nich pomoc. Nie zwiewała by.
OdpowiedzBardzo dobrze rozegrane, respekcik za załatwienie sprawy po całości. A tak przy okazji, to ciekaw jestem, co mogłoby dać dokładniejsze przyjrzenie się działalności tej pani. Dajmy na to, okiem prokuratury.
OdpowiedzWedług mnie niezbyt. Kobieta była w pracy, w której za zadanie miała zebrać pieniądze na fundację, a Ty ją tak po chamsku. Chciałbyś, aby ciebie w pracy tak potraktowano? Na pewno nie.
OdpowiedzDlaczego "po chamsku"? Skoro pani zbiera na dzieci z upośledzeniem umysłowym, to może mi przecież udzielić informacji, gdzie taką pomoc mogę dostać. Ale jeśli nie potrafi podać nawet nazwy fundacji, to raczej jest to szwindel i zasłużyła na takie potraktowanie.
OdpowiedzJestem ciekaw co mozna z taka osoba zrobic. Przypuscmy, ze podejrzewam kogos kto zbiera na "dobroczynne" cele o mowienie nieprawdy i chcialbym zglosic ja na policje. Moglbym ja zamknac w mieszkaniu i czekac na przyjazd policjantow? Czy to nie do konca legalne? Jak najlepiej przymknac takiego cwaniaka? Z checia bym sie nimi zajal bo juz nie raz probowali mnie oszukac.
OdpowiedzJa bardzo chętnie daję pieniądze na cele charytatywne. Pod warunkiem, że pokażą mi szanowni domokrążcy kopie wpisu do ewidencji w Urzędzie Miasta. Uważam, że powinni mieć to przy sobie, bo to jedyny dowód na to, że fundacja faktycznie istnieje. I napiszę tylko tyle: jeszcze nikomu ani grosza nie dałam, niektórzy nawet nie wiedzą co to takiego. Inna rzecz, że mój były chłopak lubił bawić się w wolontariat do czasu, aż zdał sobie sprawę, że do potrzebujących trafia naprawdę marna część datków, po odliczeniu pensji prezesów, członków zarządu itd, a jedynie wolontariusze pracują tam za darmo. Nie wiem czy to sprawiedliwie mówić tak o wszystkich fundacjach i wrzucać do jednego wora, ale - przyznajcie - daje do myślenia. A identyfikator każdy może sobie zrobić. Do drzwi mojego domu pukają różni z fundacji przynajmniej raz w tygodniu.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 marca 2012 o 13:22
Aha, i nie wierzę, że ktoś pracuje dla lipnej fundacji i nie zdaje sobie z tego sprawy. Po prostu nie wierzę i już.
OdpowiedzZdziwiłabyś się... sam kiedyś się tak dałem naciąć. Ja i trzech kumpli. Jak się dowiedzieliśmy... no cóż, powiedzmy, że "fundacja" bardzo szybko wpłaciła pieniądze na konto WOŚP, z odsetkami.
OdpowiedzWiesz, pewnie masz rację, ja nigdy nie pracowałam w takim charakterze. Wydaje mi się, że pewna część ludzi zdaje sobie z tego sprawę. Ty sam się kapnąłeś i zachowałeś, moim zdaniem, jak trzeba. Pzdr
Odpowiedzbardzo dobrze to rozegrałeś! tylko pogratulować
OdpowiedzEpickie ;)
OdpowiedzAkcja szybka, co do piekielnosci to nie zostawil bym dziecka z nieznajoma zwlaszcza oszustka.
Odpowiedzkopa jej w dupę
OdpowiedzTak, tacy ludzie zdarzają się często. Twoja historia to jeden z sposobów na domokrążców. ;]
OdpowiedzMega! Traktowanie godne jej oszustwa! Pozdrawiam :)
Odpowiedz