Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pragnę obnażyć piekielność instytucji zwanej PKS-em w moim regionie. Mieszkam 11 kilometrów…

Pragnę obnażyć piekielność instytucji zwanej PKS-em w moim regionie. Mieszkam 11 kilometrów od miasta, w którym ma on siedzibę, więc drugi koniec świata to to nie jest.

1) W czasie roku szkolnego ostatni autobus powrotny wyjeżdża z miasta o godzinie 15:30, nie ma mowy o dłuższym powłóczeniu się po mieście ze znajomymi. Liczyłam, że będzie okazja w czasie ferii. Pojadę sobie rano, wrócę przed szesnastą. Owszem, zmieniło się coś. W czasie ferii nie jedzie żaden, powtarzam: ŻADEN autobus. Ani w jedną, ani w drugą stronę. Jestem odcięta od świata.

2) Nie ma żadnego autobusu, który łaskawie dowiózłby mnie do szkoły na godzinę ósmą, jestem w mieście około siódmej rano. Za to między godziną 11 a 12 jadą autobusy 3, słownie: trzy. PUSTE.

3) Ceny. Co roku przed zimą są podwyżki biletów motywowane, oczywiście, zimą. Co z tego, skoro po zimie cena już nie spada, a kolejnej jest podnoszona. Efekt? Zaczynając liceum płaciłam ok. 80 złotych za bilet miesięczny, teraz (klasa maturalna) za luty uiściłam opłatę w kwocie złotych stu. Podejrzewam, że fajnie się zarabia na uczniach, którzy płacą, bo nie mają po prostu innego wyjścia - do szkoły dojechać trzeba. Ja wiem, że wzrasta cena benzyny i w ogóle, jednak z tego co wiem, w innych PKS-ach ceny aż tak nie skoczyły.

PKS Chodzież

by Ascara
Dodaj nowy komentarz
avatar Fou
3 7

Skąd ja to znam! Rano, gdy mam lekcje od ósmej, jeździ JEDEN autobus, o godzinie szóstej czterdzieści (!!) więc w szkole jestem kilka minut po siódmej, i kibluję przed klasą godzinę, a od godziny 13 do 15 autobusów chmara! Nawet od tej ósmej do 10 jest więcej połączeń, niżeli rano. Co do ceny - płacę 75 złotych. Najlepsze - bilet za luty, w którym (przynajmniej w moim województwie) są dwa tygodnie chodzenia do szkoły, a później ferie, kosztował tylko o 10 złotych taniej, co i tak jest cudem, bo biorąc pod uwagę skąpstwo głównego założyciela, mogło być bez zmian. I to się nazywa dyskryminacja ucznia, i jego wykorzystanie, bo wiadomo - zapłaci ile będzie trzeba, bo do szkoly jakoś trzeba się dostać.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
1 5

To się nazywa biznes. Nikt nie zabrania twoim rodzicom założyć biznesu konkurencyjnego i wozić ludzi taniej. Ba, skończysz 18 lat to sama będziesz mogła! Skąpstwo? Jakie skąpstwo? Każdy towar kosztuje tyle, ile ludzie są skłonni zapłacić. Prawo wolneog rynku. Co, tak tęsknisz za realnym socjalizmem? :o

Odpowiedz
avatar MilenaMilena
0 2

Jak ja chodziłam do szkoły (3 lata temu), to z bilet miesięczny płaciłam 80 zł. A kiedy były ferie i chodziło się tylko 2 tyg do szkoły to cena biletu była taka sama... Ani złotówki mniej...

Odpowiedz
avatar bloodcarver
0 2

W Warszawie, Poznaniu, Krakowie czy Gdańsku też się cena miesięcznego nie zmienia, nie ma opcji "dla uczniów taniej bo ferie". Nie używasz? Nie kupuj. Albo bierz jednorazówki na te razy, co chcesz poużywać.

Odpowiedz
avatar Fou
-2 2

skąpstwo się objawia tym, że - u licha - do owej miejscowości jest dziesięć czy dwanaście kilometrów, a jednorazówka kosztuje cztery pięćdziesiąt, więc sorry, ale już do Krk z mojej rodowitej miejscowości mam taniej. Nie, za socjalizmem nie tęsknię, a osiemnaście lat już mam, i mogłabym zakładać, hah, nawet rodziciel kiedyś o tym wspomniał.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
0 2

@Fou - to nie skąpstwo. To wymagania interesu. Wszyscy, ktorym opłaca się na tej trasie wozić taniej, robią to. Po prostu przesiądź się do nich - jeśli masz rację i naprawdę da się konkurencyjnie i z zyskiem wozić na tej trasie, to na pewno masz wybór! A jak się nie da taniej, to przyjmij to do wiadomości i się nie wypłakuj, jaka to jesteś biedna i nieszczęśliwa, że w kapitalistycznym (prawie) kraju żyjesz. Co do Krakowa - ekonomia skali coś ci mówi? Do Krakowa dużo osób jeździ, jest duży rynek, przewiezienie 50 osób kosztuje taką samą pensję kierowcy, jak przewiezienie trzech między miejscowościami mniej uczęszczanymi. Nie liczą się kilometry same w sobie, tylko cały koszt trasy, podzielony na ilość osób skłonnych regularnie płacić. Do Kraka w ferie turyści, poza feriami studenci i licealiści, dochód w miarę stały. A wasz operator nie może wywalić na bruk kierowcy na luty, bo wy macie ferie i się wam płacić nie chce. I musi mu wypłacać taką samą pensję, pokrywajac ją z tych osób, co jeżdżą, nie jego wina, że jest was mniej. Jakoś jak może, to sobie to rozkłada na cały rok. Przeglądy taboru też kosztują, i cena nie jest wprost "per pasażer, którego bus zabiera" - silnik to silnik, jest jeden, jeździ was mniej niż do Kraka, to musi być drożej na osobę, albo wcale.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 lutego 2012 o 21:40

avatar Ascara
0 4

Na piekielność mojego PKS-u składa się nie tylko to. Więc ja jestem dziwna, ale jak ktoś opisał jak to autobus kilka razy przyjechał przed czasem, to było dobrze? :)

Odpowiedz
avatar Ascara
-1 3

Nie, nie tylko to. Punkty były trzy.

Odpowiedz
avatar Ascara
-2 2

Nie, nie tylko to. Punkty były trzy.

Odpowiedz
avatar Asmena
-1 1

Uch, a myślałam, że ja miałam źle z podmiejskimi...

Odpowiedz
avatar Hachimaro
0 2

Najbliższe miasto (czyli: najbliższe liceum) ponad 40 km od domu, po dwa połączenia autobusowe w każdą stronę na dobę (z tego połowa nie nadawała się do dojazdów; gdy byłem w klasie maturalnej, ograniczono połączenia do tych szkolnych). Przebijcie to :>

Odpowiedz
avatar bloodcarver
0 2

Powiedzmy sobie szczerze, gdyby wożenie was za niższą cenę było opłacalne, to już by to jakiś przewoźnik robił. PKS wozi, bo musi, jest uzależniony od gminy. Na pewno nie zbija na was kokosów, bo jakby to był dobry zarobek, od razu jakiś prywaciarz by się przyłączył do gry i dał bilety dajmy na to o 5zł tańsze oraz ustawił kursy w godzinach dających nadzieje na większy ruch. Kurka, skoro to taki dobry interes, to namów rodzinę, żebyście w niego weszli jako rodzinna spółka!

Odpowiedz
avatar zlewozmyw
0 0

To ja miałęm farta i jak dojeżdżałem do liceum oddalonego od mojej wsi o 15 kilometrów to rano między 7:10 a 7:30 miałem do wyboru 6 autobusów :D Wszystko przez to, że wyjeżdżałem zawsze z przystanku gdzie było gimnazjum i gdzie 4 autobusy dowoziły dzieciaki z okolicznych wsi i wysadzeniu ich na tym przystanku, wracały potem do bazy pks w mieście gdzie miałem liceum, dodatkowo wszystkie wtedy były praktycznie puste :) Jednak ciekawa rzecz zaczęła się dziać jak zacząłem studia. Ogólnie jest taki jeden kurs, który praktycznie zawsze jest, jeździ codziennie i jest bardzo oblegany. Jeździ na trasie: miasto mojego starego liceum -> (15km różnicy) moja wieś -> (80 km) miasto gdzie studiuję. Tym autobusem w liceum najczęściej w tygodniu wracałem do domu i był ogólnie bardzo oblegany, że często nie było gdzie siedzieć (średnio koło 50 osób), większość co prawda wysiadało na pierwszych 20 kilometrach, bo to głównie licealiści wracali do domów. Na studia dojeżdżałem tym samym autobusem tylko w niedziele i też był często podobny tłok, bo sporo studentów dojeżdzało do tego miasta i w miarę jak się do tego miasta dojeżdzało to ludzi przybywało, niekiedy z 60-70 osób potrafiło być na końcu trasy. Pierwsze 3 lata był elegancko, po czym na tą trasę gdzie średnio potrafiło 50-60 osób jechać jednym autobusem, nagle zaczęli dawać malutkiego busika! Nie wiem co za idiota wpadł na ten pomysł, ale mam nadzieję, że go zwolniono. W tygodniu oczywiście zawsze brakowało miejsca dla licealistów, bo do busika ciężko zmieścić kilkadziesiąt osób. W niedziele byłem zwykle ostatnią osobą, która była w stanie się zmieścić do tego busika, ale to głównie dlatego, że ciotka czasem wysiadała na tym przystanku, zwykle stałem przy drzwiach przygarbiony, więc jazda do najprzyjemniejszych nie należała. Na kolejnych bus się już nie zatrzymywał, widać było tylko machających ludzi zawiedzeni, że busik im się nie zatrzymał, a ludzi których bus nie wziął starczyło, by spokojnie na wypełnienie po brzegi dwóch kolejnych takich busów. Dodać należy, że wtedy jechało sporo studentów, którzy często jeździli ze sporymi torbami, któe jakoś do tego ciasnego busika trzeba było zmieścić (bagażnika nie było), poza tym nikt nie jeździł na miesięcznych, więc całkiem sporo kasy przechodziło im koło nosa. Po paru takich jazdach postanowiłem przestać jeździć tym autobusem, zacząłem jeździć innym pośpiesznym, sporo droższym, który niestety nie zatrzymywał się na moim przystanku (pod moim domem) a kilometr dalej, ale wolę to niż kisić się w takich busikach...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Może dałoby się napisać petycję do PKSu o przemyślenie rozkładu jazdy (pewnie nie tylko Ty jesteś w tej sytuacji)?

Odpowiedz
avatar MilenaMilena
0 0

U mnie jest to samo. Z tym, że żaden autobus z PKS- ów by u nas nie jeździł gdyby nie szkoła. Dwa autobusy jadą o 8.30 (jednym jadą dzieci z podstawówki z opiekunką, drugim gimnazjum, szkoła średnia i wszyscy inni. którzy marzą o dostaniu się do miasta, czyli te zacne 7 km, z tym, że do miasta autobus jedzie na około, co powoduje, że cena biletu to bagatela 7.50... za 5 zł jadę prywatnymi liniami do Warszawy czyli 60 km). Z powrotem jest jeden autobus dla dzieci z podstawówki o 13.40 i drugi dla reszty o 15.30. Wspomnę jeszcze, że w weekendy, święta, wakacje i ferie nie ma u nas absolutnie ŻADNEGO autobusu...

Odpowiedz
avatar krusty4
0 0

No i to jest wolny rynek... Dopóki gminy i powiaty nie zaczna sobie zdawac sprawy jak wazna jest sprawna komunikacja i nie zaczna dotowac i organizowac komunikacji to stuacja bedzie jak wyzej, a nawet co raz gorsza i koljne wioski beda odciete od swiata. Co do cen - nie da sie obnizyc ceny na jeden miesiac luty, a znizka na bilety dla uczniow 49% dotyczy tylko BILETOW MIESIECZNYCH.

Odpowiedz
avatar Ascara
1 1

Tak? A dlaczego mam płacić za miesiąc użytkowania biletu, skoro przez dwa tygodnie nie ma na mojej trasie ani jednego autobusu i nie mam opcji wykorzystania tego, za co płacę?;)

Odpowiedz
avatar krusty4
0 0

To zażalenia do Ministerstwa, nie do PKSu. Zawsze można kupować bilety tygodniowe za 100% ceny.

Odpowiedz
Udostępnij