Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia http://piekielni.pl/24320 przypomniała mi o moich ostatnich przygodach z dostawcą internetu. Tyle,…

Historia http://piekielni.pl/24320 przypomniała mi o moich ostatnich przygodach z dostawcą internetu. Tyle, że od drugiej strony.
Na moim osiedlu są małe możliwości podłączenia do sieci. Wybraliśmy dostęp radiowy. W sumie nie najgorszy, czasem zdarzały się jakieś chwilowe przestoje w dostarczaniu sygnału, ale naprawdę byliśmy zadowoleni. Aż do zeszłego tygodnia. We wtorek wieczorem wróciliśmy z mężem do domu, włączamy komputer. Internetu brak. Standardowe zresetowanie routera, sprawdzenie wtyczek, no nic nie pomogło. Trudno. Wieczorem nikt już telefonu w biurze dostawcy nie odbierał.
Rano zadzwoniłam do dostawcy z prośbą o informację. (D)- ktoś od dostawcy, (J)- ja.
(D) - Jaki adres? Piekielna 30? No tak, mamy tam awarię, ale dziś (środa) do 14 będzie naprawione. Pani jest w domu, żeby sprawdzić?
(J) - Niestety nie, pracuję do późna.
(D) - Acha, ale to nic bo awaria na pewno będzie usunięta.
I z tym przeświadczeniem wróciliśmy w środowy wieczór do domu. W głowie już poukładane wszystko, co musimy zrobić (powysyłać oferty naszej firmy, popłacić rachunki, sprawdzić CV osób, które chcą u nas pracować). I co? Ano nic - internetu nadal brak. Za telefon, oczywiście nikt nie odbiera. O, tak się bawić nie będziemy.
Czwartek rano dzwonię do dostawcy z pracy.
(J) - Dzwonię z ul. Piekielnej 30, dzwoniłam już wczoraj, nadal nie mamy internetu.
(D) - Niemożliwe, internet działa.
(J) - Od kiedy?
(D) - No od wczorajszego wczesnego popołudnia.
(J) - No to muszę Pana zmartwić, bo nie działa. Próbowałam się wczoraj do was dodzwonić, ale nikt nie odbierał,
(D) - Bo my pracujemy do 17.00.
(J) - Super, ja też. Proszę przysłać w takim razie kogoś, kto sprawdzi, co jest grane.
(D) - Oczywiście, czy o 14.00 będzie ktoś w domu? Bo to na pewno coś, co można zdalnie zrobić u pani w domu. Pewnie coś jest źle podłączone.
Noż cholera jasna!
(J) - Nie, pracujemy z mężem do późna! A kabelki posprawdzałam, są ok.
(D) - No to nie pomogę, wieczorem nie pracujemy.
I tu już czara się przelała!!
(J) - Czyli co? Jak przedłużaliśmy umowę, to potrafiliście SAMI przyjść do nas przed 20tą, a jak chodzi o naprawę, to nie przyjdziecie?
(D) - No nie...
(J) - Czyli tak długo, jak nie będzie mnie w domu przed 17tą, tak długo nie będę miała internetu?
(D) - No tak...
(J) - Mam nadzieję, że pan żartuje! Jeśli nie chcecie dostać pisma od mojego prawnika, radzę, by ktoś dziś wieczorem przyjechał i sprawdził, co się dzieje!
(D) - Ale wie pani, że jeśli to będzie z pani winy, to zapłaci pani za interwencję?
(J) - OK, zgadzam się na taki układ!
Czwartek, godz. 18.30 przyjechali technicy-magicy. Sprawdzili kabelki, podłączenia w naszym domu. Cóż... Wszystko działa. Zeszli do piwnicy, do skrzyneczki (czy jak to się tam nazywa). Sprawdzili... Okazało się, że jak naprawiali usterkę... rozłączyli nas na switchu. Jeden głupi kabelek, a tyle zamieszania i tyle nerwów. Oczywiście nic nie zapłaciłam, ale przeprosin nie usłyszałam.

Osiedlowy Network

by Tumartini
Dodaj nowy komentarz
avatar otherer
-1 3

Nie chciałbym się czepiać, ale wyczuwam małą hipokryzję: ty po godzinach pracy chcesz wrócić do domu i odpocząć, ale Bogu ducha winni technicy mają pracować PO GODZINACH PRACY, bo ty nie masz czasu wcześniej. Podpisując umowę na pewno znałaś godziny pracy firmy i w umowie też są one podane. Nie mówię, że dostawca jest bez winy, bo oczywiście, jeśli potrafią kogoś przysłać wieczorem po to, by podpisał umowę, ale techników już nie to dla mnie po prostu chamstwo.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Technicy mogą pracować na zmiany przecież. Albo nadgodziny.

Odpowiedz
avatar teqkilla
1 1

Skoro świadczą takie usługi, to muszą się liczyć z wymaganiami klientów. Poza tym mało to techników? boomfloom ma rację, mogą ich zatrudniać na zmiany.

Odpowiedz
avatar Tumartini
2 2

Wiesz, jak ode mnie klient wymaga pracy po godzinach, to ja pracuję po godzinach. Takie są niestety realia. W każdej normalnej firmie, w której pracują technicy, wysyła się ludzi do awarii o różnych porach, także wieczorami (nawet w gazowni, elektrowni, telefoniach). A mnie najbardziej właśnie wkurzyło to, że handlowiec przyszedł do nas przed 20tą (sam, nikt go nie zapraszał), a technicy to już nie łaska.

Odpowiedz
avatar Piekielnaaaaa
1 1

Z perspektywy wieloletniego pracownika różnych biur obsługi klienta... Teksty w rodzaju: "Jeśli nie chcecie dostać pisma od mojego prawnika..." są przez klientów często używane, ale rzadko pomagają skutecznie załatwić sprawę. Zwykle działają jak płachta na byka i sprawiają, że takiego straszącego klienta obsługuje się jeszcze wolniej, mniej chętnie i dokładnie. Dlaczemu? Po pierwsze - nikt nie lubi, jak się go próbuje straszyć. A po drugie, skoro klienta stać na angażowanie prawnika do byle pierdoły, to stać go również na opłacanie nieświadczonej usługi lub zerwanie umowy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 20 lutego 2012 o 14:48

avatar notaras
0 0

Chyba, że ktoś prowadzi firmę i straty jakie ponosi z powodu braku internetu są większe niż koszty prawników.

Odpowiedz
avatar Piekielnaaaaa
0 0

Jak ktoś prowadzi firmę i brak dostępu do internetu grozi ruiną, to nie decyduje się na korzystanie z byle miernego osiedlowego dostawcy. Z doświadczenia wiem, że jak ktoś od razu wyjeżdża ze straszeniem prawnikami, to na starcie strzela sobie w kolano :). W takich pożal się Boże firemkach naprawdę na nikogo to nie działa...

Odpowiedz
avatar Tumartini
0 0

A tu podziałało :)

Odpowiedz
Udostępnij