Znajoma jest w ciąży. Siedzi sobie w domu, niedziela, leniwy poranek, 31 tydzień ciąży się zaczął, nagle odeszły jej wody. Dzwoni zatem po męża, żeby się wyrwał z pracy jak tylko będzie mógł, ona dzwoni po pogotowie, bo to jednak sporo za wcześnie (2 miesiące to jednak kawał czasu dla dziecka) i może coś być nie tak. Dzwoni na pogotowie i rozmawia z dyspozytorką:
[Z] - Dzień dobry, proszę pani jestem w 31 tygodniu ciąży, właśnie odeszły mi wody, proszę o przysłanie karetki, bo boję się, że coś stanie się dziecku.
[D] - Pani myśli, że wysyłamy karetki jako taksówki? Mąż nie może pani zawieźć do szpitala?
[Z] - Gdyby mógł, to bym nie dzwoniła, jest poza miastem, bardzo proszę o karetkę...
[D] - Proszę zadzwonić po taksówkę w takim razie i nie blokować linii. Do widzenia.
Pani się rozłączyła.
Znajoma zadzwoniła do trzech korporacji taksówek (nie mieszka w dużym mieście, gdzie byłoby ich kilkanaście, tyle też numerów pamiętała...). Kiedy prosiła o szybki przyjazd bo rodzi, pani z korporacji pytała, który pan podjedzie do rodzącej, ale za każdym razem stwierdzali, że tapicerki sobie nie będą brudzić... Znajoma znów zadzwoniła na pogotowie, już nieźle spanikowana:
[Z] - Proszę pani, ja dzwoniłam przed chwilą, odeszły mi wody w 31 tygodniu, żadna z taksówek nie chce mnie zabrać z domu, proszę o przysłanie karetki...
[D] - Ja pani już mówiłam, że karetka to nie taksówka, umierająca pani jest, że mam wysyłać? Proszę zadzwonić po taksówkę, albo poprosić sąsiada.
I znów się rozłączyła.
Znajoma chwilę potem urodziła w domu.
Wtedy karetka przyjechała. Dziecko leży w inkubatorze, jest maleńkie, ma sporą niedowagę. Nie może samo oddychać, lekarze powiedzieli, że może mieć spore problemy ze zdrowiem. Gdyby znajoma przyjechała wcześniej lub dziecko od razu dostałoby pomoc od lekarza w karetce, negatywnych konsekwencji byłoby mniej.
pogotowie
Nosz ku*** bez jaj. Brakło mi słów. Dyspozytorka na stos.
OdpowiedzSkarga i bardzo ładne, wysokie odszkodwanie z tytułu narażenia życia i zdrowia znajomej oraz jej dziecka.
Odpowiedzmerrik, pieniadze to nie wszystko
OdpowiedzOczywiście że powinna zlożyc skargę, namawiaj ją do tego gorąco- wygrana ma jak w banku. A pieniądze- pewnie że nie wszystko ale pomogą pokryć koszty leczenia dziecka które zostało przez takie zaniedbanie i tumiwisizm narażone na terapię. A co do taryfiarzy- to jest skandal żeby nie pomóc bo tapicerka. Ja rozumiem że muszą mieć czyste auta bo dzieki nim zarabiają- spoko. Ale pamiętam jak byłam w pierwszej ciąży i też wody mi zaczęły odchodzić za wcześnie... Sama, w obcym mieście (służbowo niestety musialam), przerażona, zapłakana ze strachu- niepiękny widok... Zaden nie pomógł bo właśnie ta przekleta tapicerka... XXI wiek a znieczulica jak w średniowieczu kiedy życie zdrowego, silnego konia było wiecej niż kilku ludzi warte.
OdpowiedzOwszem, nie wszystko, ale ja też uważam, że konsekwencje finansowe może nauczyły by dyspozytorkę odpowiedzialności. Wiadomo, że pieniądze zdrowia dziecku nie wrócą, ale raz wobec baby muszą być wyciągnięte konsekwencje, a dwa dziecko z problemami zazwyczaj wymaga większego zaangażowania finansowego niż zdrowe, więc pieniądze się przydadzą. A historia straszna, mam nadzieję, że z maleństwem będzie jak najlepiej.
OdpowiedzLinka007 no i co, że nie wszystko? Trzeba zostawić? Szkód już sie naprawi, a pseudo dyspozytorkę można i należy oskubać bez litości z każdego grosza jaki posiada. Przez jej lekkomyślność były narażone dwa życia.
OdpowiedzAle należą się i mogą być przeznaczone na leczenie dziecka, jeżeli takie będzie konieczne.
OdpowiedzNajgorsze, że pieniądze, które znajoma by wygrała, pójdą z naszych pieniędzy prawdopodobnie, albo z jakiejś puli innej i zabraknie na to, na tamto... Takie odszkodowania powinni płacić Ci, co zawinili, z własnej kieszeni. Na razie mają większe kłopoty niż sąd, ale jak rozmawiałam dziś z ojcem maluszka - to on tak tego nie zostawi. I bardzo dobrze.
OdpowiedzNie wypłaciliby się za cholerę. Niektórzy musieliby brać pożyczki, a na to banki by sobie nie pozwoliły no i pozamiatane.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 lutego 2012 o 14:27
"powinni płacić Ci, co zawinili" - jezuuu, co to znowu za debilna moda, żeby o jakichś ludziach w liczbie mnogiej pisać "Ci"? Ci z dużej litery piszemy tylko zwracajac się bezpośrednio do jakiejś osoby (np. "muszę pokazać Ci to miejsce"). W zdaniach typu "ci ludzie", "ci złodzieje", "ci, którzy nie wiedzą o tym" słowo "ci" to JEST ZUPEŁNIE INNY WYRAZ i nigdy nie należy pisać go z dużej litery. Skąd by w ogóle bierzecie te wszystkie dziwne pisownie? Najpierw było to irytujące "bynajmniej" pisane zamiast "przynajmniej", potem te wszystkie "ludzią", "kobietą" itp a teraz nastała moda na te "ci". Kreatywność analfabetów nie zna granic. ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 3 marca 2012 o 17:25
@delmet Nie, nie kreatywność analfabetów. Przyzwyczajenie. "Ci" czy "ci" i tak odruchowo pisze się z dużej. Sama tak mam, to idzie z automatu.
OdpowiedzPozew do sądu i zniszczyć tą babę, trzeba w końcu wytępić to PRLowskie nasienie.
OdpowiedzChamstwo, cwaniactwo, złodziejstwo, qrewstwo, to cechy ogólnoludzkie, PRL nie ma nic do tego. W PRL poszłoby się do sekretarza POP w tym szpitalu, albo do powiatowego/wojewódzkiego i pani leciałaby z roboty z prędkością światła. A teraz tylko do Pana Boga i najlepiej bez pośredników.
Odpowiedz@Varyag takich komunałów, to dawno nie słyszałem. Jedź na Kubę... albo do Korei... z swoimi poglądami. Po prostu uwielbiam piep...nie, pupilków starego systemu... i ich potomków...
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 29 lutego 2012 o 20:44
Gwałtownie rozpoczynający się poród jest podstawą do wysłania karetki. Jeśli nikt nie zgłosi, baba będzie dalej na stanowisku i kiedyś może się to skończyć gorzej.
OdpowiedzByłam dokładnie w takiej samej sytuacji (30 tydzień, a córcia postanowiła wyjść). Mąż zadzwonił do karetkę, przyjechała na w ciągu 10 minut, z lekarzem. Pół godziny później mała była na świecie. A potem też w inkubatorze, ale tylko 5 dni. I więcej komplikacji nie było. Tej dyspozytorce należałoby życzyć, aby zetknęła się osobiście z takim traktowaniem. Zresztą - powinni babsko wyrzucić z pracy, bo i tak się do niej nie nadaje.
OdpowiedzJa tylko tak zapytam czy jak jest zagrozenie zycia, no i przytrafi sie taka sytuacja jak z ta kur... dyspozytorka, to czy nie mozna wtedy dzwonic na policje? Gdzies tak slyszalem ze nawet oni moga zawiezc na pogotowie.
OdpowiedzTo jest Polska, policja by olała sprawę tak samo jak pogotowie i taxi. Tu nie ma na co liczyć.
OdpowiedzJa słyszałam, że jak policja wzywa pogotowie, to mają obowiązek przyjechać. Koleżanka mi opowiadała, że jej znajoma dostała kiedyś na ulicy bardzo ostrego bólu brzucha, takiego, że nie mogła iść, położyła się na chodniku i leżała. Dyspozytorka powiedziała, że ból brzucha to nie powód do wysłania karetki, na szczęście świadkiem zdarzenia był policjant, który widząc cierpienie dziewczyny wykonał drugi telefon i pogotowie przyjechało. Powodem bólu okazało się pęknięcie cysty i krwotok wewnętrzny.
OdpowiedzNiestety u nas to nie działa. Najwidoczniej zależy od miasta i ludzi. Jak znajoma się dusiła w domu to pogotowie stwierdziło, że to na pewno jest wina rodziny (ciekawe...). A czemu w domu? Bo czekała na termin do lekarza. Przeleżała 3 dni z ostrym zapaleniem płuc i dopiero się dostała do lekarza. Tak pracuje szpital w Prokocimiu. Jak widzą, że ktoś rzut beretem od nich mieszka to się nie zajmą. Dzieciaki z nad morza przyjeżdżają, chwalą szpital, lekarzy, a my się z tym cały czas męczymy.
OdpowiedzMieszkając w Krakowie woziłam córę do Prokocimia dwa razy - obydwa to były nagłe wypadki - i lekarze zawsze zajmowali się nią bez zarzutu. Ale czym innym jest SOR a czym innym poradnia przyszpitalna, która nie przyjmuje od ręki, tylko na terminy.
OdpowiedzOstry dyżur jeszcze ujdzie, czekam tam około trzech-czterech godzin. Ale tutaj chodziło mi o pediatrę. Jej mama dzwoniła, chodziła do rejestracji i nic. Zawsze lekarze mieli za dużo pacjentów, kogoś nie było, wieczne kolejki, matki tych dzieci były zdolne się pozabijać, babcie wnuków wpychały do gabinetu mimo, że lekarz ich nie wołał, stąd te tabliczki informujące o wejściu JEDYNIE na wezwanie. Jakoś Prokocimia nie lubię. Mam złe wspomnienia. Dobrze, że jednak większością się zajmują i to dość dobrze, a niektórymi idealnie.
Odpowiedzznajomy taryfiarz miał w swym nie najnowszym mercu kilka koców które czasem służyły mu przy przewozie np.psa. To teraz każdy taksiarz jest gotowy do wożenia tylko czystych pasażerów swą elegancką limuzyną?Nie ma w bagażniku kawałka taniej folii/koca?
OdpowiedzNa upartego mógłby rozbroić apteczkę, którą powinien jak każdy wozić przy sobie. W apteczce koc jest, mógłby go potraktować jako folię i by sobie nie ubrudził tapicerki.
Odpowiedzja to chyba bym do gazety zadzwoniła, np do jakiegoś faktu itp co się lubują w takich sprawach że pani właśnie odmówiła wysłanie karetki a wcześniak zaraz przyjdzie na świat
OdpowiedzLepiej jakaś UWAGA, bo Fakt jest postrzegany jako ten co pisze o ludziach, którzy nie mogą spać bo szafę trzymają czy ufoki ich oszukują na numerkach w totka.
OdpowiedzJuż to widzę jak matka rodząca we własnym domu wcześniaka przerażona bólem i możliwymi komplikacjami dzwoni do faktu i opowiada o dyspozytorce...
OdpowiedzNieznośnej z pewnością chodziło o zadzwonienie już po porodzie. Nikt normalny podczas porodu do gazet nie dzwoni.
Odpowiedz@Furuuka: Nieznosna napisala "[...]pani WŁAŚNIE odmówiła wysłania karetki a wcześniak ZARAZ przyjdzie na świat." :) A to brzmi jak wykonanie telefonu w czasie porodu. Ale wiem o co chodziło Nieznośnej ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 lutego 2012 o 11:19
No tak, tak, tak napisała, ale wiadomo o co chodzi. Przynajmniej ja zrozumiałam to na swój sposób. Sama nie piszę dokładnie tak jak chcę, co można zauważyć, więc czasem łatwiej mi zrozumieć pisane słowa innych :D
Odpowiedzkiedyś jak byłam w ciąży ktoś z rodziny mi radził że jakby jakiś problem z przyjęciem do szpitala itp, to zagrozić że do prasy to trafi lub zadzwonić do prasy
OdpowiedzNIE DO WIARY... Tym dyspozytorkom się w dupach poprzewracało czy jak...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 lutego 2012 o 21:04
Basik komu się poprzewracało z użyciem dyspozytorki? dyspozytorką - narzędnik (kim?, czym?), liczba pojedyncza dyspozytorkom - celownik (komu?, czemu?), liczba mnoga tak czepiam się ale Ą wciskane wszędzie zamiast OM jest coraz częstszym błędem
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 lutego 2012 o 23:40
Przeczytałem pobieżnie komenatrze, wiec nie zwracam sie wprost do nadawcy. ;) Kierowcy taksówek to prywatne "firmy", nie ma co sie dziwic, że nie chcą poplamic tapicerek. Raczej ich sumienie i moralność jest troche niżej. Jednak, co do dyspozytorki. Skarga, sprawa sądowowa, nagroda, PROFIT. :P
OdpowiedzRaczej wykręcanie od odpowiedzialności, jakkolwiek żeby tylko się nie przyznać, że się boją że przyjdzie im, nic nie wiedząc, poród odbierać. A od tego (między innymi) jest pogotowie!
OdpowiedzPóki nienarodzone to wszystko pięknie, chronimy, modlimy się, adoptujemy duchowo. Jak się rodzi: a co tam, może zdychać - z głodu, czy z braku opieki lekarskiej. To jest polska polityka prorodzinna.
OdpowiedzPtaszyca, przecież państwo utrzymuje na całkiem niezłym poziomie całe familie menelstwa, dzieci żuloalkoholików od podstawówki na fajki mają i wrzucają na fejsika fotki z piwkiem.
OdpowiedzKoniecznie, koniecznie, koniecznie (!!) skarga. Tym bardziej, że takie babsko może zaszkodzić jeszcze wielu osobom. Namawiaj więc swoją koleżankę, aby to zgłosiła.
OdpowiedzTrzeba puścić skargę. Tym bardziej, że każda rozmowa z dyspozytorni jest nagrywana, więc koleżanka ma dowód praktycznie niepodważalny.
OdpowiedzZaje*ałbym tą sukę.
Odpowiedzkurna, nie ciekawie :/ nie mogę nawet wyobrazić sobie tego, co czuła rodząca :| a dyspozytorka powinna wyleciec na zbity pysk i opłacić jeszcze pobyt twojej koleżanki i dziecka w szpitalu. Głupia susz :[
OdpowiedzPogotowie się wypięło? To na policję. Policja się wypięła? To do telewizji. "Panie, zawieź mnie pan do tego cholernego szpitala, to będziesz pan miał temat do wałkowania przez parę miesięcy. Służby niekompetentne, szaraczki bardziej się przejmują kawałkiem szmaty na siedzeniu..."
OdpowiedzRozwielitka - jasne, tak można mówić jak się samemu nie jest spanikowanym w danej chwili. Nie dość, ze to jej pierwsze dziecko, więc sama sytuacja "niecodzienna", dwa, że sporo za wcześnie, trzy że nie ma faceta obok, który by pomógł, cztery - pogotowie się wypina, potem taxi, potem znów pogotowie, a potem to już bardzo szybko poszło... Nie za bardzo był czas na myślenie, a co już działanie.
OdpowiedzMyślę, że wydalenie z pracy z wpisem dyscyplinarnym do akt byłoby świetną nauczką dla szanownej pani dyspozytorki. ominąwszy już wszystko inne - z taką laurką niekoniecznie przyjęliby ją nawet na kasie w Tesco... Całe życie by pamiętała, co zrobiła -,,-
OdpowiedzNależy to zgłosić i to jak najszybciej!!!
OdpowiedzPrzysięgam Wam wszystkim, ZABIŁABYM TAKĄ WŁASNYMI SIŁAMI!!
OdpowiedzPo co zabijać? (choć tak się we mnie piekli że bym też ją zabił). Lepiej zniszczyć jej życie tak jak mogła zniszczyć życie dziecka.
OdpowiedzDobrze, że zdiagnozowali od razu, że to poród, bo różnie bywa.... http://www.sadistic.pl/polska-sluzba-zdrowia-znowu-szaleje-vt105740.htm
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 lutego 2012 o 20:46
Znajoma powinna się zastanowić nad skierowaniem sprawy do Sądu, bo jeżeli dziecko ma już problemy zdrowotne to w przyszłości będzie potrzebować prawdopodobnie zwiększonej opieki medycznej, rehabilitacji etc, a to się wiąże z kosztami. Może się okazać, że renta dla dziecka jej się bardzo przyda.
OdpowiedzZ tym, że przynajmniej część odszkodowania powinna płacić dyspozytorka, nie szpital, żeby ona to odczuła, nie pacjenci, dla których czegoś zabraknie, bo pójdzie na odszkodowanie.
OdpowiedzKARETKĘ wysyłać?! Szok! Skandal!
Odpowiedz