Piekielni pracownicy.
Zatrudniałem ja kiedyś kilkunastu pracowników w sklepach meblowych.
Można by naprawdę dużo opowiadać.
Opowiem o jednym.
Młodzian lat ok.30-tu. Po maturze. Zatrudniony na okres próbny z pensją naprawdę przyzwoitą.
Po tygodniu, przychodzi do mnie i mówi:
Przez tydzień sprzedał pan mebli za 40 tysięcy, to niech pan mi wypłaci to, co mi się należy.
To znaczy co? - Zapytałem.
- No, połowa z tych czterdziestu należy do pana, a połowę trzeba rozdzielić na pozostałych pracowników i wypłacić.
- No a pensja? - Wydukałem zaskoczony.
- A pensję to pan wypłaci nam na koniec miesiąca.
Ciekawy jestem co jeszcze by wykombinował, gdyby to nie były ostatnie jego sekundy zatrudnienia w sklepie.
Sklep
To przecież oczywiste - te 40 tys. to twój czysty zysk. Meble na sprzedaż dostałeś gratis, rachunków, podatków i innych świstków nie ma co liczyć. ZUS łapek nie wyciąga. Nic tyko handlować :) I tu szczyt chamstwa, żeby się z pracownikami nie podzielić:) Ale serio - idiota jakiś po prostu.
OdpowiedzInteligentny inaczej...
OdpowiedzDziwne, że maturę zdał...
OdpowiedzW końcu 30 szła, trzeba było w końcu zdać.
OdpowiedzOj, ja zdawałam dwa lata temu i uwierz mi, że aby dostać te upragnione 30% niewiele teraz trzeba...
OdpowiedzZa mało trzeba szczerze mówiąc.
Odpowiedzdziwnych ludzi zatrudniasz... skad wzieles tego pracownika?
OdpowiedzPewnie to byl abiturient piszacy "wzieles".
OdpowiedzCiekaw jestem jego toku myślenia... no, ale wyobrażenia miał fajne: pieniądze za meble do podziału, i do tego jeszcze pensja. :) Ciekawi mnie natomiast, czy ten "młodzian" wcześniej gdzieś pracował?
Odpowiedzta i co jeszcze najpierw wypłać mu jego działkę z 40 kafli, a później jeszcze pensję, chciałbym żyć w świecie gdzie wszystko wyglądałoby tak jak ten chłoptaś sobie wyobraża, pracodawca będzie sobie od ust odejmował żeby tylko pracownik był happy, o ja pierdziu.....
OdpowiedzUuu... czyli np. babeczki na kasach w hipermarketach są milionerkami? Cały czas żyłam w nieświadomości ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2012 o 20:42
Jak byłam mała to tak myślałam! Byłam pewna, że sprzedawczynie wszystkie pieniądze które ludzie wydają na zakupy zgarniają dla siebie. I przez parę ładnych lat naprawdę pragnęłam być ekspedientką ;P
Odpowiedzw sumie racja do kasy sklepów sieciowych (szczególnie super- i hiper- marketów) wpływają setki tysięcy na dzień szczególnie w weekendy, spoko
OdpowiedzJak mnie denerwuje ta żałosna próba starego języka "Dałem ci ja", "Zatrudniałem ja kiedyś kilkunastu..." itp. Brzmi to jak żenujące tłumaczenie zrobione przez Google Translate. Może jestem dziwny, że się o to czepiam. Ale czasy, kiedy używano takiego slangu języcznego raczej dawno minęły. Teraz lepiej mi się czyta (Bez odruchów wymiotnych) tekst pisany dzisiejszym slangiem J. Polskiego.
OdpowiedzPiszę po staremu, bo uczyli mnie "po staremu". Ponieważ chodziłem do szkół w XIX wieku, albo jeszcze dawniej. Już nie pamiętam - bo mam sklerozę. A mój dziadek zdobył chorągiew krzyżacką pod Grunwaldem.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2012 o 22:19
- Nie zaczynamy zdań od "ale". - Chodziło ci chyba o slang językowy. - dodatkowo zrobiłeś masło maślane, gdyż słowo slang oznacza język specjalny, argot, gwarę środowiskową. - polski, nie Polski. Nadal będziesz pluć jadem?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2012 o 22:58
Nie zawsze nie zaczynamy zdań od "ale".
OdpowiedzA mi natomiast taki styl wypowiedzi jak najbardziej się podoba. Wszelakiego rodzaju archaizmy, to istny balsam na moje oczy, które codziennie kole teraźniejsza, do bólu uproszczona i uboga forma języka polskiego. Ba! Przedpotopowe słowa brzmią bardziej dystyngowanie, odnoszę wrażenie, że rozmawiam z osobą raz, że elokwentną a dwa - inteligentną. I może jestem trochę dziwna, ale tak brzmi moje zdanie na ten temat.
OdpowiedzCo racja to racja, tekst w którym znajdują się takie jak to ujął Tracha "próby starego języka" fajniej się czyta, a jak napisała nezka "przedpotopowe słowa brzmią bardziej dystyngowanie" w pełni się zgadzam. Tylko jest jeszcze jeden problem trzeba umieć tego użyć w odpowiedni sposób, tutaj akurat udało się autorowi tej opowieści, jak z resztą większości na tym portalu
OdpowiedzNie rozumiem tych dziwnych prób co poniektórych czepiania się stylu. Każdy ma prawo do własnego stylu w opowiadaniu. To nie pisanie instrukcji obsługi żelazka.
OdpowiedzNo bez przesady, trzeba być inteligentnym żeby pracować w sklepie meblarskim? Trzeba mu było kazać podłogę myc, a nie zaraz wyrzucać...
Odpowiedz