Kolejna opowieść z cyklu "białe szaleństwo" czyli trochę o państwowej służbie zdrowia
Znajomy znajomej, facet koło 50ego roku życia dowiedział się, że ma problemy z sercem i konieczna jest operacja. Poszedł do szpitala, nota bene znanego z tego typu operacji i uważanego za bardzo dobrą placówkę pod względem opieki kardiologicznej.
Operację miał, udała się, ale jak to po zabiegu na sercu trzeba bardzo na wszystko uważać. Razem z nim na sali było jeszcze dwóch panów, też po niedawnych operacjach na sercu. Parę dni temu powiedziano im, żeby zeszli na dół na rentgen, od razu wszyscy w trójkę. Jednak nikt nie nadmienił, że powinni się ubrać, bo gabinet RTG jest przy wejściu do szpitala, gdzie hula wiatr i wpada śnieg gdy ktoś tylko otworzy drzwi. Siedzieli tak sobie w piżamkach czekając godzinę na rentgen, a ciepło im nie było.
Teraz poza dochodzeniem do siebie po operacji leczą się dodatkowo na zapalenie płuc. Wszyscy trzej.
pewien szpital na Śląsku
panowie rozumku nie mają? Trzeba było zahaczyć pielęgniarkę i powiedzieć, że idą się tylko ubrać.
OdpowiedzAlbo chociaż jeden mógł iść. Z drugiej strony nikt nie wpadł na to, żeby panom powiedzieć, że RTG jest gdzie jest?
OdpowiedzMoże i mają, ale na każde drgnięcie na krześle słyszeli tylko od pani z rejestracji: Proszę nigdzie nie odchodzić pani technik już idzie!
Odpowiedz