Spokojne popołudnie, zakupy w dużym centrum handlowym z nie mniejszym parkingiem. Jak zapewne wszyscy doskonale wiedzą- ulubione miejsce "sprzedawców perfum".
Kurtyna w górę.
Wychodzę z samochodu, zamykam, idę sobie spokojnie do wejścia i nagle słyszę:
-Może szanowny pan kupi perfumik?
-Nie, dziękuję.
-Może jednak? Markowy, niedrogi...
-Nie, dzię-ku-ję.
-Ale tanio i do tego bardzo ładnie pachnie.
-Dziękuję, ale ja lubię śmierdzieć.
-Eee,yyy,eeee.
-Do widzenia.
Kurtyna opada.
parking
Odemnie by dostał w zęby za samo hasło "perfum":) a gdyby nie podziałało, to dobiłabym za wciskanie mi podrób
OdpowiedzTata mojej koleżanki miał podobną historię, tylko babka reklamowała pastę do zębów, na co on -dziękuję nie używam :D
Odpowiedz