Ot z cyklu ciekawostek.
Sporo choruję, łykam leki wiadrami i raz na jakiś czas udaję się na tę drugą stronę. Jestem wedle moich obliczeń nieśmiertelna, bądź też kotem, dziewięć żyć mających.
Kiedyś zabrała mnie z domu karetka. Wzbudziło to niesamowitą ekscytację odwiedzającej nas wówczas szwagierki siostrzenicy mojej mamy. Wypytała się dokładnie czy długo już choruję (od poczęcia), czy trzeba mi pomagać (nie), czy może jakieś zasiłki dostaję (również nie)?
Jakiś czas później moja koleżanka pracująca w urzędzie gminy zadzwoniła do mnie z informacją że owa pociotka próbowała wziąć na mnie dodatek/zasiłek pielęgnacyjny. Sensu to nie miało żadnego bo niepełnosprawna nie jestem, kobieta z nami nie mieszka i nawet nie za bardzo spokrewniona z nami jest.
Niemniej od tego dnia nie odzywamy się już do niej.
Czyli dla Ciebie to wcale nie jest rodzina;)
OdpowiedzZależy. Jak się szwagierka siostrzenicy... i tak dalej o ten zasiłek ubiegała to na bank twierdziła, że rodzina i to najbliższa (prawie krew z krwi, kość z kości) :P A już jakby Tarija 6 w totka wygrała... Oho toby Ci się rodziny nazbierało ;)
OdpowiedzUhh, ten tego, a jak ja czytam Twoje historyjki tutaj to może też powinienem się o jakiś dodatek czy zasiłek postarać?
OdpowiedzJak jest po "drugiej stronie" ?
OdpowiedzCiemnofioletowo. Głównie.
Odpowiedz