Kiedyś (no już ładnych kilka lat temu, tuż po skończeniu studiów licencjackich) w ramach zajęcia swojego wolnego czasu i przy okazji chęci pomocy pokręciłem się i znalazłem wolontariat w DPSie.
Początkowo świetne wrażenie na mnie wywarli. Dla chodzących mieszkańców były organizowane konkursy, mieli sale plastyczne (gdzie malowali, sklejali i oddawali się innym plastycznym zajęciom), była i sala muzyczna, latem był organizowany wieczorami grill z różnymi zabawami i konkursami, mieszkańcy dostawali nagrody. Kuchnia zadbana i zautomatyzowana, wszystkie sztućce, kubki i talerze nowe, jadalnia również czyściutka, pracownicy mili, ale co się dziwić, mieszkańcy płacili 2700 miesięcznie+wszelkie ubrania, lekarstwa, pampersy i potrzebne przedmioty kupowała rodzina...
Pierwsze tygodnie pracowałem w kuchni. Wieczorem pomagałem przygotowywać grilla i pomagałem zmotoryzowanym mieszkańcom dostać się na podwórko.
Później, jako stały wolontariusz, pomagałem przy organizowaniu konkursów, douczałem seniorów żądnych wiedzy czy prowadziłem różne proste zajęcia plastyczne.
Stała opieka medyczna, wszystko podkładane pod nos - nie było mowy o tym żeby komuś zabrakło lekarstw lub żeby ktoś nie wziął swoich leków. Psycholog dla mieszkańców, którzy potrzebowali "porozmawiać".
Dyrektor widząc, że sumiennie wykonuję swoje obowiązki zaproponował mi, że mogę wykorzystywać swoją wiedzę u nich to też zostałem przydzielony do rozdzielania leków. Każda tacka posiadała imię, nazwisko, nr pokoju, schorzenia i zdjęcie mieszkańca (żeby się na 100% nie pomylić - bo przy tylu ludziach to możliwe).
Nie ukrywam, ten wolontariat dawał mi sporo satysfakcji. Przy okazji mogłem porozmawiać z wiekowymi ludźmi o wojnach (jedna pani to nawet o I wojnie i Piłsudskim mogła mi poopowiadać bo miała prawie 100 lat).
Po pewnym czasie dyrektor zaproponował mi, że z racji stażu u nich i mojego wykształcenia mogę pomagać pielęgniarkom przy niechodzących mieszkańcach, którzy znajdowali się na tyłach budynku, gdzie "nieodpowiednim" osobom nie wolno wchodzić.
Pierwszego dnia stawiłem się u pielęgniarki, która miała mnie tam zabrać. Szedłem za nią w głąb budynku, robiło się coraz chłodniej. Weszliśmy do korytarza pokrytego starą, lekko zżółkniętą farbą.
Powiedziano mi, że mam się rozejrzeć. W jednej sali na wózku siedziała staruszka, widać było, że boli ją kręgosłup. Poszedłem do pielęgniarek.
J-Przepraszam, tą panią na wózku chyba boli kręgosłup? Może trzeba ja położyć?
P-A nie, bo zaraz będzie chciała wstać, nie będę latać co pół godziny żeby ją kłaść i sadzać!
J-Ale ją boli, widać to... Jak długo tam siedzi?
P-Przed śniadaniem.
Śniadanie było o 8 rano, a to była godzina 12...
J-To może ja ją położę?
P-Nie bo mi ją przyzwyczaisz! Ty pójdziesz, a ja zostanę i będę latać!
Poszedłem więc do innych sal. Na jednej leżały trzy panie. Na stole leżały dwie kupki gąbek do podmywania, a obok uwijała się pielęgniarka, która właśnie przygotowywała pampersy do zmienienia.
J-Gąbki nie są podpisane... Skąd wiadomo która jest czyja?
P-Obojętnie. Te po lewej do mycia od pasa w górę, po prawej od pasa w dół.
J-No dobrze, to pomogę podmyć.
P-Nie! To jutro o 7 dopiero! Teraz tylko pampersy zmienić.
J-Zmienić pampersy i nie podmyć? Porobią się odparzenia...
P-Wieki by mi to zajęło! Idź pomóc gdzie indziej.
Przegoniła mnie... Poszedłem do sali po przeciwnej stronie. Leżał tam staruszek, widać, że miał problem z przykurczami. Kolejna niespodzianka - przy łóżkach nie ma kart, więc nie wiedziałem co mu jest. Znów podszedłem do pielęgniarek.
J-A temu panu spod piątki co jest?
P-A tam coś z mięśniami.
J-Słucham??
P-Nim zajmuje się Gośka, ja tam nie zaglądam.
J-A gdzie znajdę Gośkę?
P-Dziś jej nie ma.
J-To znaczy, że dziś, jak nie ma Gośki, nikt do tego staruszka nie zagląda?
P-Młody jesteś, życia nie znasz.
J-No faktycznie, takie życia nie znam... I szczerą mam nadzieję, że nie poznam.
Pochodziłem tam jeszcze. Było brudno, zauważyłem, że nie czekają aż ktoś skończy jeść tylko była wyliczona godzina - ktoś nie zdąży zabierali zupę spod pyska. Pacjenci mieli odparzenia, jedna pani ze zmianą nowotworową na głowie nie mogła doprosić się żeby ktoś posmarował jej to jakąś maścią, którą miała na to. Byli myci raz na dzień, nawet ci z pampersami, pampersy były zmieniane trzy razy dziennie (po myciu, ok 12 i na noc - dwa ostatnie razy bez mycia!).
Tych ludzi nikt nie odwiedzał, całe dnie leżeli w swoich salach, jak były studentki pielęgniarstwa to chociaż tych ludzi przekładały na boki, trochę zagadały.
Wytrzymałem tam krótko i się ulotniłem. W miarę możliwości biegałem wokół tych ludzi choć byłem co chwilę poprawiany i strofowany przez pielęgniarki. Ludzie płacili mnóstwo pieniędzy, a byli traktowani jak nędzarze za zamkniętymi drzwiami...
Minęło tyle lat, a pamiętam tamto miejsce. Od dwóch lat jest zamknięte.
Nieistniejący już DPS
Okropność :/ Dobrze, że zamknięto to miejsce tylko szkoda, że tak późno.
Odpowiedznie było możliwości zgłoszenia tego gdzieś?
OdpowiedzMówiłem u siebie na uczelni, ale stwierdzili, że co drugi DPS ma takie warunki dla leżących...
OdpowiedzA może ci ,,za zakrętem korytarza" płacili mniej? Albo nie mieli już na świecie nikogo, kto by był oburzony przy odwiedzinach napotkanym zaniedbaniem...:(
OdpowiedzNajwidoczniej tak było, skoro się nie bały :( Właśnie dlatego denerwują mnie wszelkie przejawy braku wrażliwości, które prowadzą do takiej patologi. Zaszczurzony79 Widzę po tym co opisałeś, że w raz z wiekiem "nie zmądrzałeś" i chwała Ci za to!
Odpowiedzpewien użytkownik z oburzeniem posądziłby go o brak poczucia humoru i syndrom Judyma ;P
OdpowiedzDajcie spokój, Michu (bo rozumiem, że Satiacja o nim pisze) porządny gość.
Odpowiedz@SatiacjaSemantyczna przesadzasz i to mocno.
OdpowiedzAż się boję, jak to będzie, kiedy ja będę już stara... Niedołężna, bezbronna, zdana na łaskę innych, którzy będą mogli ze mną zrobić właściwie wszystko. Straszne... Oby być jak najdłużej sprawnym.
OdpowiedzA czego tu się bać? Mnie rodzice wychowali tak, że nigdy nie umieściłbym ich w żadnym domu opieki, choćby nie wiem co... i tak samo mam zamiar wychować swoje dzieci... przez tą socjalną opiekę państwa już się wszystkim w głowie poprzewracało, bo "nie muszę się niczym przejmować, bo państwo to za mnie załatwi, bo przecież mi się należy".
OdpowiedzArtko wiesz, nie zawsze Ci starsi ludzie mają kogoś i czasem bywa tak, że starsza osoba jest bardzo chora, a w domu każdy pracuje, dzieci małe i taki człowiek nie ma opieki 24h na dobę jakiej potrzebuje. A jak zatrudnisz opiekunkę to również możesz trafić na taką jak te opisywane. I nie sprawdzisz tego czy to w domu czy w DPSie. Chyba, że porozstawiasz kamery po domu. Chodzi mi o to, że nie zawsze jest to takie: jesteś stara/stary więc oddam Cię do DPSu.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 lutego 2012 o 10:02
Jest na to jedna metoda. Kupić sobie pistolet i strzelić sobie w głowę, jak się stanie już tak niedołężnym, by być uzależnionym od innych. Wiem, że mnie ostro zminusujecie, ale jak dla mnie, lepsze to, niż to co zaszczurzony opisał.
OdpowiedzZaszczurzony, dlatego człowiek posiada RODZINĘ, od wieków człowiekiem zajmowali się najbliżsi czyli: ojciec, matka, brat, siostra, później: dzieci, wnuki... a jak się przez całe życie nie dbało o to żeby mieć dobre kontakty z wyżej wymienionymi, to do kogo mieć pretensje przy jego kresie?
OdpowiedzOkropne... Żeby aż tak być pozbawionym empatii? Czy takie pielęgniarki nie zastanawiają się nad tym, co będzie, gdy one będą potrzebować pomocy? Smutne to.
OdpowiedzW historii brakuje rozwinięcia określenia DPS. Co prawda łatwo je znaleźć, ale i tak wypadałoby umieścić.
OdpowiedzPrzepraszam, DPS to dom pomocy społecznej.
OdpowiedzNiektórzy mówią, że dobro wraca, zło też wraca, więc może do tych pielęgniarek też wróci. Oby. Chodź czasami "nadzieja matką głupich" niestety:(
OdpowiedzTo straszne co sie nieraz dzieje w takich osrodkach (mam na mysli wszelkie instytucje zajmujace sie opieka nad osobami starszymi). Moja kolezanka pracowala jako terapeutka w dps i choc teoretycznie miala zabawiac starszych ludzi to na nic jej nie pozwalano. Nie mogla im robic zadnych warsztatow, wyjsc na spacer, jakos ich zabawic, bo na to nie ma czasu, bo trzeba to bedzie potem sprzatnac, a nie daj Boze jakis staruszek sie ubrudzi i trzeba bedzie go umyc. W zamian kazano jej podcierac pupy. W koncu moja kolezanka sie zwolnila. Ani ona, ani ja nie mamy nic do ludzi, ktorzy faktycznie myja, przewijaja starsze osoby, ale jesli kogos sie zatrudnia to niech nie zmieniaja zakresu obowiazkow.
Odpowiedzszkoda strasznie mi tych ludzi, że musieli to przeżyć na starość. a podobno do zawodu pielęgniarki trzeba mieć wysoki poziom empatii?...
OdpowiedzTrzeba... i moze poziom ten jest, ale na początku. Po iluś tam latach ciężkiej harówy (bo tym jest praca pielęgniarki) empatia u niektórych znika,a zostaje znużenie i rutyna... Ideologicznie zawód piekny, pomaga nieść pomoc potrzebującym, w praktyce jednak robota ciężka i niewdzięczna. A faktyczne powolanie mają w rzczywistości nieliczne,jednak pacjentom zdaja sie byc aniolami - pomocne i usmiechniete. Innym natomiast zapalu starcza na krótko i staja sie starymi raszplami wrzeszczacymi na pacjentow za to, ze osmielaja sie w ogole pomocy potrzebowac.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 lutego 2012 o 14:15
Nisza - w takiej sytuacji pielęgniarka powinna REZYGNOWAĆ. Jak ja kiedyś poczuję, że to co robię bardziej mnie męczy niż pomaga innym, odejdę z zawodu. Nie widzę najmniejszego sensu żeby w takim wypadku męczyć i siebie i wszystkich wokół.
OdpowiedzZaszczurzony - nie pisz tego mnie, powiedz to kobietom na oddzialach. Ja tez sensu nie widze - za duzo naogladalam sie niedbalstwa i olewactwa, gdy pol roku przed smiercia lezala w szpitalu moja babcia. Ale co zrobisz? Skomentowac czloiek sie boi, zeby jeszcze bardziej nie olaly pacjenta, a same zapewne o zmianie zawodu nie pomysla. Wiele jest wspanialych pielegniarek, za to im chwala, ale niestety, trafiaja sie i ich zupelne przeciwienstwa.
OdpowiedzTroche mnie jedno dziwi - DPS zazwyczaj zatrudniają jedną pielęgniarkę do podawania leków/iniekcji i opiekunki (po rocznej szkole) do zajmowania się chorymi. w tym DPS byly same pielęgniarki?
OdpowiedzTam na tym "zapleczu" były trzy albo cztery, a tam gdzie chodzący dwie.
OdpowiedzChyba dewizą tego miejsca było "Eat, Shit and Die". Ciekawe co by powiedzieli odwiedzający swoich dziadków ludzie gdyby zobaczyli jak się traktuje tych pensjonariuszy, których niema kto odwiedzić.
OdpowiedzJak widać, Ci którzy ich tam oddali, nie interesowali się zupełnie losem tych ludzi, bo powiedz mi, co byś zrobił gdybyś zobaczył swoją mamę w którymś ze stanów podanych powyżej za przykład? Oczywiście najpierw trzeba się zastanowić jakim człowiekiem byłbyś oddając rodzica obcym ludziom kiedy oni zajmowali się Tobą przez jakieś 20 lat?
OdpowiedzArtko Ci ludzie, co tam leżeli, w większości nie mieli już żadnej rodziny. Nie mieli nikogo. I jak pisałem wyżej, w domu nie zawsze są warunki do trzymania osoby starszej i schorowanej zwłaszcza, że są takie czasy jakie są. Ja np. nie miałbym możliwości mojej Mamy mieć w domu jakby nastała taka sytuacja bo mnie nie ma dobę, czasem dwie, później druga praca... Tu musiałbym liczyć na dobroć rodzeństwa choć mój brat również miewa służby po 24 godziny, jedynie siostra, która nie mieszka w PL. co nie zmienia oczywiście, że surowo bym pilnował warunków, w jakich mój rodzic przebywa!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 lutego 2012 o 10:06
No ale dlaczego nie mieli rodziny? Bo wiedzieli, że im państwo zagwarantuje spokojną starość, teraz ludzi oducza się myślenia o własnej rodzinie, o tym jak ważnym jest posiadanie dzieci, wnuków.. To nie jest tylko przedłużenie gatunku ale kiedyś to była również, że się brzydko wyrażę: "emerytura" - taki życia krąg, my opiekowaliśmy się tobą jak dorastałeś, to ty zaopiekuj się nami kiedy będziemy starsi/niedołężni/schorowani... chyba proste, prawda? I jak osoba starsza może nie mieć rodziny? Taka to powinna mieć dopiero mnóstwo dzieci, wnuków i prawnuków (skoro taka stara).. nie niszczmy natury!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 marca 2012 o 14:55
Nie pierwszy nie ostatni taki przypadek, miałam praktyki w takiej palcówce, zawsze wychodziłam z objawami lekkiej deprasji a co do pielęgniarek to w placówce w któej byłam ja to określiłabym je jako suki, wyręczały sie praktykantami jak mogły a jak się pytaliśmy czy pacjentom leżącym można zmienić pozycje bo niby co pół godziny się powinno zmieniać( tak mnie uczono) to odpowiadały,że nie bo co jak leżą to niech leżą. No żesz k****. Przychodzimy odwlamy za nich robote i jeszcze nie możemy zrobić tego porządnie. Ręce opdają.
OdpowiedzWybacz głupi komentarz, ale "praktyki w palcówce" rozwalają :D
Odpowiedz@góra Czytając Twój komentarz oplułam monitor kawą. ;| Ale przy okazji upewniłam się, że jednak dobrze przeczytałam. ;)
OdpowiedzPraktyki w palcówce. Nick zobowiązuje.
Odpowiedzskoro ma deprasję to może mieć i praktyki w palcówce, a co, w końcu blondyneczka! No żesz k.... Tyle tylko umie.
OdpowiedzTak mi się teraz przypomniało. Moja mama na starość dokształca się na pomoc medyczną (coś między salową, a pielęgniarką). Ma mieć praktyki w takim DPS. Jeden w mieście całkowicie odmawia przyjmowania praktykantów, aż boję się myśleć co mają do ukrycia :/
OdpowiedzMój Tata przed śmiercią był w takim stanie jak ci pacjenci... Przykurcze mięśni, nie był w stanie sam jeść. Opiekowałyśmy się nim z Mamą do końca, karmiłyśmy, obracałyśmy z boku na bok, żeby nie było odleżyn, sadzałyśmy na wózku. Nie wyobrażam sobie jak można w ten sposób postępować z chorymi - ci ludzie zostali głodni, brudni, opuszczeni.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 lutego 2012 o 15:32
Zaszczurzony, przystopuj trochę z takimi historiami, bo znowu się wykopki do Ciebie przyczepią.
OdpowiedzTen DPS nie istnieje już. Więc gdzie naślą tym razem reporterów?
OdpowiedzPojęcia nie mam, ale jak tylko pojawia się jakiś wykop "okołokaretkowy" to pojawia się w powiązanych link do Twojego profilu. http://www.wykop.pl/link/1038237/jestem-kierowca-karetki-i-ratownikiem-do-was-tez-moge-kiedys-jechac/ - na przykład tu. Nie czepiam się, uczulam.
OdpowiedzMoże nie widzę, ale gdzie tu jest odnośnik do mojego profilu?
OdpowiedzAaa ok, widzę. Dzięki.
OdpowiedzKiedys miałam krótki epizod wolontariatu w ZOL-u (Zakład Opiekuńczo- leczniczy dla niezorientowanych) i tam niestety była podobna znieczulica. Ludzie, którzy tam leżeli byli sympatyczni, część była już na tyle wycieńczona, że nie mogli mówić i tylko jęczeli. pamiętam jak dziś jedna sytuację, gdy widziałam że kobietę coś boli i wołała o pomoc. gdy podeszłam do piguł powiedziały, że mam głowy nie zawracać i że one nie mają czasu latać (bo picie kawy było szalenie ważnym zajęciem)... nie wytrzymałam długo i zrezygnowałam. I nikomu nie życzę być na starość w takim miejscu.
OdpowiedzZrobię mały offtop, ale LUDZIE! ŻADNEJ HISTORII Z TVN NIE BYŁO! NAPISAŁEM, ŻE UŻYTKOWNICY NASŁALI NA MNIE TVN, ALE JA TEGO NIGDZIE NIE OPISYWAŁEM! Więc przestańcie pisać do mnie PW z pytaniem gdzie znajdziecie historię z TVNem bo taka nie istnieje! Dostałem kilkadziesiąt wiadomości odnośnie historii, której nie ma. Pozdrawiam. ;)
OdpowiedzHeh....sama prawda. Od roku pracuje w jednym z niemieckim Pflegeheim'ow (odpowiednik polskim DPS'ow). I uwierz tu nie jest nic lepiej. Czesto jak jestem na popoludniowce i zmieniam pampersy ludziom to sie zastanawiam czy tak ciezko jest porzadnie umyc tym ludziom tylki po wyproznieniu sie. Ludzie w lozkach to juz Pflegestuffe 3. Placa na miesiac 4500 euro...i kur*a za co? Zycze tym wszystkim "przykladajacym" sie do swojej pracy, takiej samej opieki na starosc.
OdpowiedzIm mniej personelu więcej chorych tym trudniej się pracuje.
OdpowiedzCo ma ilość personelu do tej historii?
Odpowiedzm.in. to, że źle traktują pacjentów, bo ich za mało to się nie wyrabiają z pracą a przez to nic się nie chce
OdpowiedzJasne, ale siedzieć na zapleczu i plotkować to im się chciało... Byłem tam i widziałem jak były "zapracowane"...
Odpowiedza czasem mam wrażenie, że biednych można gorzej traktować, bo taki nic nie powie, nie na skarży itp.
Odpowiedzdla mnie to, że jest ich mało to nie wystłumaczenie. albo się jest człowiekiem albo nie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 lutego 2012 o 17:22
No właśnie jest się człowiekiem lub nie, a takie rodziny co zostawiają chorych w dps i ich nie odwiedzają, nawet jeżeli pracują to przynajmniej raz na tydzień powinni choć chwilę czasu im poświęcić. W takim dps'ie to na takie postępowanie było po prostu przyzwolenie i jak widać poskutkowało zlikwidowaniem placówki.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 lutego 2012 o 23:36
Przyzwolenia na takie zachowanie NIGDY nie ma. A ci ludzie po prostu nikogo już nie mieli.
Odpowiedz@zaszczurzony79 skoro takie rzeczy się dzieją, nikt tego nie zgłasza, to jest duże przyzwolenie. zwłaszcza rodzin, które chcą się pozbyć problemu i państwa, które ma coraz mniej zakładów do wspierania.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 lutego 2012 o 21:09
A co powiesz na tych co mają i są zapomniani,czy nie jest tak? To skoro przyzwolenia nie było, to czemu tam tak postępowano, przecież na miejsce tych pielęgniarek znalazłyby się inne uczciwe i chętne do pracy? a czemu tego nie zgłosiłeś nigdzie?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 lutego 2012 o 17:29
Też byłam wolontariuszką w DPS, mama moja uwielbia pracę z upośledzonymi umysłowo (a taki DPS mamy w pobliżu), więc zabrałam się z nią coby pomagać. Najpierw czytałam książki niewidomym w hostelu (mieszkają tam najsprawniejsi umysłowo i żyją jak we wspólnym domu + jeden dyżurujący opiekun), wszystko super i uroczo. Ale mama moja postanowiła iść na oddział czytać tym głębiej upośledzonym książki, pomagać w warsztatach terapii zajęciowej, właściwie niektórym pomaga samo to, że ktoś ich odwiedza i o nich pamięta, porozmawia, zainteresuje się... A na oddziale ludzie głęboko upośledzeni bez prawie żadnej kontroli (w związku z tym poobijani), od czasu do czasu opiekunka czy pielęgniarka na kogoś krzyknie, ale najbardziej powalił mnie brak szacunku do pensjonariuszy... traktowani jak zwierzęta w klatce, jak ludzie gorszej kategorii. Smród i brud jestem w stanie jeszcze jakoś zrozumieć (w końcu większość robi "pod siebie", a wśród osób, które nie ogarniają tego, co się wokół nich dzieje, trudno znaleźć pedanta, raczej wręcz przeciwnie), ale tego przedmiotowego traktowania już nie. Gdy się okazało (wbrew nadziejom mojej mamy), że do pracy z aż tak niepełnosprawnymi nie mam powołania, po prostu po kilku razach zrezygnowałam i poprzestałam na niewidomych z hostelu. Szkoda, że pracownicy bez powołania nie rezygnują...
Odpowiedz