Końcówka lat 70, wtedy panował jeszcze względny dobrobyt.
Mama moja pracowała w Stacji Sanitarno Epidemiologicznej czyli w Sanepidzie.
Pewnego dnia wybrała się na kontrolę do ciastkarni. Ciastkarnia ta wcześniej miała problemy z czystością i była nawet zamknięta za dosyć poważne rzeczy. Pamiętając, że za jakiekolwiek zaniedbanie groziłoby ponowne zamknięcie obiektu, za mamą kroczy właściciel. Sprawdzają zaplecze, a tu na stole koło wyrabianych ciast leży sobie nieżywy karaluch. Zauważyli go wspólnie. Mama się pyta:
- A co to jest?
- Rodzynek. - Odparł właściciel, po czym złapał go w garść i szybko połknął. Natychmiast potem zażył setkę wódki.
Żadnych uchybień więcej nie było, więc ciastkarnia pozostała otwarta.
Ciastkarnia
Dobry karaluch nie jest zły.
OdpowiedzCzego to ludzie nie zrobią, żeby uratować biznes :D
OdpowiedzAle o czystość jakoś nie zadbał...
OdpowiedzZ jednej strony przymknięcie na to oka było nie na miejscu, z drugiej... rozbawiło mnie to do tego stopnia, że zaczęłam chichotać. :D
OdpowiedzPRL PRLelem, ale nawet wtedy nie mogło być kary, za coś czego nie można udokumentować. Wtedy nie było sądów tylko "Kolegia do spaw wykroczeń". A jaki zarzut miałby tam pójść: ciastkarz zjadł karalucha?
Odpowiedz@Dominik, sądy też były. Tyle, że nie można było o nich powiedzieć, że były niezawisłe.
OdpowiedzHahah znajomy kelner też zjadł karalucha jak klient znalazł go w jajecznicy. -Panie co to jest?! -pieczarka!!
OdpowiedzFuj, obrzydlistwo! Ale właściciel zaradny i zdesperowany - to się ceni w narodzie.
OdpowiedzBear Grylls normalnie (Man vs. senepid)
Odpowiedzpowinno być: tam był karaluch, widziałam, ale ... wlsciciel go zjadl
OdpowiedzJa bym się potem przyjrzał dokładnie ciastom z rodzynkami ;)
OdpowiedzDlatego nie jem ciastek z rodzynkami :-)
OdpowiedzBardzo podobną historię słyszałam od kuzynki, byłej barmanki z hotelu w Sopot, tyle że o szefie sali i kliencie. Oraz karaluchu w potrawie. Tylko tych setek było ponoć parę.
OdpowiedzChyba "z hotelu w Sopocie", nazwy miast się odmienia. Wybacz, że poprawiam jednak razi mnie to bardzo, gdyż mieszkam w owej miejscowości i niejednokrotnie słyszę/widzę wypowiedzi o Sopocie w mianowniku.
OdpowiedzTo tak, jakby powiedzieć "z hotelu w Warszawa" :) .
Odpowiedzz hotelu w Kraków
Odpowiedzsmacznego;)
OdpowiedzMiejska legenda:)
OdpowiedzBardzo względny ten gierkowski dobrobyt.
OdpowiedzW porównaniu do lat 80tych to jak najbardziej dobrobyt.
OdpowiedzSkoro leżał na stole to... zdechł tam? a skoro tam - to może zjadł coś, co go zabiło? Zabiło karalucha? To co to było?!?
Odpowiedz