Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia katoideologiczna. Może trochę mało barwnie, za to zastanawiająco. W roli głównej…

Historia katoideologiczna. Może trochę mało barwnie, za to zastanawiająco. W roli głównej znów mamusia.

Kiedyś w rozmowie dotyczącej ateizmu mamusia wygłosiła pewien sąd o swoim mężu a moim ojcu. Otóż za czasów studenckich tata był zadeklarowanym ateistą, nie chodził do kościoła i w ogóle ni kuku. Na pogrzebie swojego ojca poszedł jednak do komunii, aby nie sprawiać przykrości swojej matce. Moja mamusia określiła to jako świętokradztwo, brak odpowiedzialności za własne poglądy, oszukiwaństwo i wszystko, co najgorsze.

Jakiś czas później mój brat - również ateista - postanowił wziąć ze swoją równie niewierzącą narzeczoną ślub. A jaki ślub bierze ateista? Zgadliście, cywilny.

Mamusia nie może mu tego wybaczyć. "Bo tylko z błogosławieństwem Bożym można iść przez życie". Nie dotarło do niej, że taki ślub byłby dokładnie tym samym, za co tak skrytykowała mojego tatę - teatrzykiem odegranym na potrzeby rodziny zupełnie nieważnym dla nowożeńców, a z punktu widzenia osób wierzących świętokradztwem.

Taka sobie kato-logika.

jak zwykle mamusia :)

by KoparkaApokalipsy
Dodaj nowy komentarz
avatar kimh
7 7

Bo widocznie co innego hipokryzja u męża, a co innego u dziecka. ;) Podziwiam każdego, kto potrafi się postawić w takich kwestiach i iść za głosem sumienia, a nie za przykazem matki, rodziny, sąsiadów itd.

Odpowiedz
avatar starapurchawa
10 10

Znam cała masę osób, które nie identyfikują się z Kościołem Katolickim, ale biorą ślub kościelny - bo mama, bo dziadkowie itd. Moja starsza siostra i ja jesteśmy po cywilnych, nikt nic nie gadał ;) Raz tylko ciocia coś się podpytała, ale tylko dlatego, że chciała wiedzieć, a nie nawracać, tym bardziej, że jako dziecko do kościoła chodziłam :P Ja nie lubię sobie z gęby dupy robić, jak powiedziałam, że nie wierze, to nie biorę ślubu w kościele, proste. Dla ładnej ceremonii i białej sukienki? Proszę o litość, przecież ślub biorą dorosłe osoby, więc w tym wszystkim chyba nie chodzi o bycie w tym dniu księżniczką i księciem, co?

Odpowiedz
avatar rozwielitka
8 8

Do "ładnej ceremonii i białej sukienki" nie potrzeba ani księdza ani kościoła. Wystarczy kupić sukienkę i dokładnie dogadać szczegóły z urzędnikiem. Z resztą zgadzam się w całej rozciągłości.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 lutego 2012 o 17:05

avatar starapurchawa
1 1

rozwielitka, ale oczywiście, ze nie trzeba księdza i koscioła. Piękna sukinie można miec na ślubie cywilnym, ale w Polsce ślub cywilny kojarzy się raczej z jakąś skromną sukienką czy garsonką, oczywiście bez wesela. Przed ślubem podczytywałam troche fora weselne, bo zostanawialiśmy się nad organizacją tradycyjnego wesela, wiec warto sobie poczytać. Jak ktoś pisał o cywilnym to od razu bez wesela i bez sukienki, bo to TYLKO cywilny. W dodatku czesto padało stwierdzenie, ze ktoś nie bierze ślubu w kościele, bo nie ma kasy na wesele, a co ma piernik do wiatraka? Ludzie czesto nie potrafią wyjść poza utarte schematy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 lutego 2012 o 23:15

avatar KoparkaApokalipsy
0 0

Moi znajomi niedawno wzięli właśnie taki ślub - piękne stroje, długa ceremonia z przemówieniem urzędniczki a potem huczne wesele.

Odpowiedz
avatar rozwielitka
1 1

Raczej kościelny jest "tylko', a nie cywilny. Przecież tylko cywilny pociąga za sobą jakiekolwiek realne konsekwencje.

Odpowiedz
avatar maggie
0 6

jaki jest sens brania ślubu kościelnego, kiedy się jest niewierzącym? jeśli druga osoba, wierząca, nie będzie umiała zaakceptować faktu iż ukochana osoba jest niewierząca, to an cholerę wiązać się na całe życie? naprawdę. skoro przy ślubie problemy, to i potem będzie tak samo. ja jako ateistka nie będę brała ślubu kościelnego, a lepsza połówka jest agnostykiem i też nie będzie chciała brać ślubu w KK. co na to familia? 'Młodzi/głupi/niedojrzali/znudzeni jesteście, na pewno weźmiecie kościelny, odmieni się Wam!' A KUKU! :D

Odpowiedz
avatar Piotrek1
0 0

+Obietnica wychowania dzieci w wierze katolickiej. Jakby była jakaś rewolucja to by nie daj boże to sprawdzali D:

Odpowiedz
avatar bloodcarver
2 6

@maggie - ślub kościelny z osobą niewierzącą jest po to, by chrześcijanin szczerze kochający nie-chrześcijanina nie był skazany na pozbawienie tej miłości, ani na życie w grzechu. Spotkałem chrześcijan, którzy akceptowali (nie zgadzali się na, ale akceptowali) niewiarę swoich wybranków, i o ile liczyli, że ich kiedyś nawrócą, nie widzieli powodu, by nie być z nimi już teraz. Co więcej, "może z miłości do mnie się nawróci" było właśnie jednym z bodźców "za".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

Akurat. To prowadzi tylko do frustracji jednej/obu stron. IMO wszystkie wątpliwości co do siebie należy wyjaśnić przed związaniem się ze sobą na resztę życia.

Odpowiedz
avatar Lapis
0 4

Kwestia wiary, wierzacy wiążąc się nawet z niewierzacym bez ślubu koscielnego grzeszy, coś by ci przeszkadzało gdyby twój partner/partnerka po prostu lepiej się przez to poczuli uważając że są bliżej zbawienia?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

Nie mam zamiaru dla czyjegoś lepszego samopoczucia brać udziału w pseudomagicznych obrzędach :)

Odpowiedz
avatar Xenopus
7 7

@bloodcarver Brac ślub kościelny jednostronny "bo może się partner nawróci" to niesamowite ryzyko. Osobiście rozmawiałam z dziewczyną, która żaliła się, że jej mąż ateista "złośliwie" nie modli się podczas Wigilii z nią i jej rodzicami (cytuje: "bo co by mu to szkodziło?"). Gdy się jej zapytałam czy zdawała sobie sprawę na czym polega ślub jednostronny odpowiedziała: "Ale myślałam, że łaska sakramentu na niego spłynie i się nawróci..." Ręce mi opadły i bardzo chłopakowi współczułam, bo zgodził się na taki rodzaj ślubu, nie ma nic przeciwko, że żona stosuje NPR, zgadza się na katolickie wychowanie dzieci i na każdym kroku pokazuje szacunek dla wiary żony a to i tak za mało... No i najważniejsze dla dziewczyny było nawet nie to aby się nawrócił ale aby na zewnątrz stwarzał takie pozory... Dulszczyzna połączona z panią Bukietową...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 lutego 2012 o 19:57

avatar Lapis
0 2

Bo katolicy dla ateistów mają byc tolerancyjni bo tak, ale juz ateiści dla katolików nie?

Odpowiedz
avatar starapurchawa
2 4

Z jednego powodu nie wzięłabym ślubu jednostronnego (czy jak to się tam nazywa), nie pozwoliłabym dzieci wychować w wierze :P

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
-2 2

Pomysł jest dobry, ale musiałaby istnieć jakaś specjalna liturgia - może msza błogosławiąca nowożeńców albo coś. Zawarcie małżeństwa wiąże się z uczestnictwem we mszy a uczestnictwo we mszy to tak naprawdę per se przyjęcie komunii. Tego sakramentu zaś nie może przyjąć osoba nie będąca w stanie łaski uświęcającej, bo jest to grzech świętokradztwa. A czy ateista może być w stanie łaski? Niby tak, bo nie grzeszy, ale i nie, bo nie ma żadnego kontaktu z Bogiem.

Odpowiedz
avatar Xenopus
1 1

@KoparkaApokalipsy przykro mi ale nie masz racji. Sakramentu małżeństwa udzielają sobie małżonkowie, więc to nie tak, że małżeństwo sakramentalne jest zawierane tylko podczas mszy (ta msza tak naprawdę, to jest właśnie jedynie błogosławieństwo już zawartego związku). Jest np. dopuszczone w przypadkach skrajnych, że małżeństwo sakramentalnie ważne może być zawarte nawet bez księdza i dopiero później zgłaszane odpowiednim władzom kościelnym. Wystarczą jedynie świadkowie. Poza tym instytucja małżeństwa jednostronnego istnieje w wytycznych Kościoła Katolickiego i nie jest niczyim nowym pomysłem. Obecnie po podpisaniu konkordatu jest ona ceremonią świecką dla osoby niewierzącej (sporządza się dokumenty i umieszcza podpisy gdzie trzeba) natomiast sakramentem dla strony wierzącej. Oboje partnerzy nie muszą więc przystępować do komunii, która byłaby dla strony niewierzącej świętokradztwem.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
0 0

O :) no to trochę zmienia postać rzeczy. Ale w takim razie w przypadku małżeństw "mieszanych" skoro sakramentu udzielają sobie małżonkowie, to kto udziela go stronie wierzącej? Chyba ateista nie może udzielić jakiegokolwiek sakramentu.

Odpowiedz
avatar Xenopus
1 1

Z tego co ja rozumiem to małżonek sam sobie udziela sakramentu. W końcu słowa przysięgi to: "Ja biorę sobie Ciebie... i ślubuję... tak mi dopomóż Bóg" do tej przysięgi nie trzeba aby druga osoba była wierząca. Tak samo, aby ślubować, że uznaje się małżeństwo jako nierozerwalne i tak dalej oraz że przyjmie się i wychowa w wierze Katolickiej dzieci. A to są jedyne elementy niezbędne do ważności sakramentu. Ale to już są moje prywatne rozważania, bo dokładnych podstaw prawnych oraz interpretacji oficjalnej nie znam.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
0 0

Dzięki, xenopus :) Chyba kumam czaczę. Rzeczywiście roz*a to nieco moje wcześniejsze wymądrzanie się.

Odpowiedz
avatar maggie
0 0

@bloodcarver, rozumiem co masz na myśli. Ale tak na logikę. Wierzący będzie chciał żyć według tego co mówi KK, będzie chciał wychowywać dzieci w wierze katolickiej. Ateista wręcz przeciwnie. Nie uwierzę iż uczucie wystarczy, bo co z tego jak się weźmie ślub 'jednostronny', to dla KK (i zarazem jego 'poddany') małżonek jest nic nie warty, trzeba nawracać myślącą owieczkę na niemyślącą owieczkę. I jaki jest sens? @ Xenopus, też masz rację. Sytuacja, o której mówisz jest właśnie efektem owego dziwacznego mariażu. Nie wrzucam wszystkich do jednego worka, ale jeśli chodzi tylko o pozory.. NIE WARTO! Bo nie kochamy drugą osobę za to że jest słitaśna, loffciana i bjutiful, ale bierzemy na siebie ją całą- wady, zalety, przekonania, osobowość. na dobre i na złe. amen! :D

Odpowiedz
avatar Bastet
1 1

@maggie - no to w takiej sytuacji albo decydujesz się na ślub kościelny z osobą wierzącą albo nie, ale wtedy następuje pożegnanie i tyle. Bo osoba prawdziwie wierząca nie będzie żyła w związku niesakramentalnym. Więc po prostu trzeba myśleć wcześniej, zresztą MYŚLENIE by się przydało każdemu przed ślubem, takim czy innym.

Odpowiedz
avatar merrik
-2 6

@Lapis - ale tolerować nie znaczy uczestniczyć, a już tym bardziej obiecywać, że dzieci będa wychowywane w takiej wierze. Bo niby czemu mam pozwalać, aby moje dzieci były okłamywane?

Odpowiedz
avatar Lapis
0 0

A brak ślubu powoduje jakies embargo na chodzenie do koscioła i opowiadanie wspólnemu dziecku o Bogu? Sorry, ale osoba wierząca to zrobi ze ślubem czy bez nie robi różnicy.

Odpowiedz
avatar merrik
-2 2

No tak, ale zgadzając się na ślub mieszany ze swojej strony obiecuję nie przeszkadzać wychowywaniu w wierze - tj - milczeć i nie podejmować tematu. Bez takowego przyrzeczenia, partner może opowiadać o Bogu, ja mogę to podważać i pokazać że są inne wyznania/światopoglądy bez łamania obietnicy(oraz uniemożliwiam oskarżenie o to, ze obiecałam, a staję okoniem)

Odpowiedz
avatar Anastazja
0 0

Tak, jak zaden wyznawca zadnej religii nigdy nie udowodni, ze jest ona prawdziwa, tak Ty nigdy nie udowodnisz, ze jest ona klamstwem. I mnie, jako osobe niewierzaca, denerwuja tacy wojujacy ateisci.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
1 1

Jest jeszcze jedna rzecz, z której chrześcijanie często nie zdają sobie sprawy. Tzn tak mi się przynajmniej wydaje, bo jak to bloodcraver powiedział jako ateistka bardziej zastanawiam się nad kwestiami wiary niż przeciętny wierzący. Otóż modlitwa - przynajmniej chrześcijańska - nie ma być mantrą, klepaniem formułek, ale rozmową z Osobą, w której Obecność się wierzy, a zatem wierzy się, że jest się słuchanym, że to nie monolog a dialog. Ateista nawet, jeśli wymawia słowa modlitwy to de facto się nie modli, bo po prostu nie może; bo nie wierzy w istnienie partnera w dialogu. Dlatego prośba katolika do ateisty "pomódl się ze mną" jest nie tylko łamaniem konstytucji ale też dowodem bezmyślnego traktowania własnej wiary.

Odpowiedz
avatar drosera
2 2

ponad ROK walczyłam o prawo do ślubu cywilnego. Najbardziej w kość dała mi teściowa i mamusia teściowej. Cały wachlarz argumentów przedstawiały, z których najlepsze to: 1) co Wy dzieci nie będziecie chrzcić? 2) goście z naszej rodziny nie przyjadą na taki ślub i wesele! 3) po co Wam wesele, skoro nie będzie ślubu kościelnego? (wtf?!) 4) ceremonia kościelna jest ładniejsza! 5) ale Narzeczony jest PRZYGOTOWANY do ślubu kościelnego (przygotowany tzn. ochrzczony, po komunii i bierzmowaniu - ja też w takim razie jestem "przygotowana") 6) co wy w grzechu będziecie żyć?? (mówi osoba, która ma drugiego męża... nie, pierwszy nie zmarł, ani ślub kościelny nie został unieważniony) i ten deseń przez rok przy każdym obiedzie, święcie, kolacji i rozmowie telefonicznej. Katohipokryci.

Odpowiedz
avatar Xenopus
0 0

Masakra. Współczuje. Osobiście ogromnie szanuję ludzi, którzy nie uginają się pod presją otoczenia i rodziny i postępują zgodnie z własnym sumieniem. Ślub bierze się w końcu dla siebie a nie dla innych, więc powinien być taki, jaki sami świadomie wybieramy, bo tak czujemy. Tak trzymać :)

Odpowiedz
avatar Shade91
0 0

Też mam coś w ten deseń. Na szczęście nie przy każdym spotkaniu, ale jednak. Moja babcia twierdzi, że jak będę mieć ślub cywilny, to ona nie zamierza przyjść. Wujek - ojciec chrzestny to samo. Przykro mi będzie, jeśli dotrzymają obietnicy, no ale to dla siebie ślub będę brała, a nie dla nich. Rodzina <3

Odpowiedz
avatar maggie
-1 1

z rodziną to najlepiej na zdjęciu, niestety. myślę, że z mojej rodziny by przyszli, chyba. z rodziny przyszłego ślubnego- cóż.. idealnie byłoby: maksymalnie 30 osób zaproszonych, z każdej strony po 15 i git. jak wyjdzie- zobaczymy, ja nie będę przed nikim płaszczyć się..

Odpowiedz
Udostępnij