Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Na drugim roku studiów pracowałam w kawiarni jednej ze znanych sieciówek. Nasz…

Na drugim roku studiów pracowałam w kawiarni jednej ze znanych sieciówek. Nasz asortyment ograniczał się do kaw, czekolad, herbat, napoi, ciast oraz kanapek na ciepło do przekąszenia. Nic wyszukanego.

Przynajmniej raz dziennie przychodziła osoba pytająca się czy mamy alkohol, czy kupi zapiekankę/pizzę/zupę/obiad etc. Czarować nie potrafiliśmy w zasadzie do tej pory nie potrafię, więc grzecznie odpowiadaliśmy standardową formułką "Niestety nie mamy, ale zapraszamy na pyszną kawę, czekoladę, shake lub ciastko". Do niektórych docierało, jedni wzdychali i wychodzili, inni musieli pomarudzić bądź zaprezentować swoje oburzenie. Cóż zrobić, uroki pracy w gastronomii.

W szczególności jeden klient zapadł mi w pamięć. Pod wieczór po dniu bardzo dużego ruchu, gdy zmęczenie i gorąc dawał się we znaki, do kawiarni wszedł mężczyzna koło czterdziestki, słusznych gabarytów i donośnym głosie.

-Piwo jest?
-Witam pana, nie, nie ma to kawiarnia.
-O Boże, a bigosik dostanę?
-Niestety nie, ale mogę zaproponować ciasta, bajgle bądź panini.
-Tylko tyle?
-To jest kawiarnia nie restauracja, do jedzenia tak jak pan widzi- pokazując lodówkę przy kasie gdzie wystawione były wszystkie produkty do gryzienia.
-A jakieś frytki?
- Tak jak już mówiłam.. - irytacja wzrasta, bo ileż można tłumaczyć to samo.
-Schabowego pewnie też nie macie? K*** a tak bym schabowego opi****.
-Niech pan poczeka chwilę - akurat kelner podszedł do kasy. Klientowi oczy się zaświeciły, a ja z uśmiechem i spokojem do kolegi - Marcin tego kota, co rano znaleźliśmy na zapleczu to do lodówki wrzuciłeś?
Kolega mina "WTF" klient oczy jak pięciozłotówki trzy sekundy i klient mało co nie staranował w drzwiach babuszki, która wchodziła. Jednak babcia dziarska otrzepała się i z uśmiechem przywitała:
-Dzień dobry naleśniki to macie?

Na szczęście była trochę bardziej kumata, jednak myślałam, że nie dotrwam do końca dnia.

kawiarnia

by bee
Dodaj nowy komentarz
avatar Bastet
1 9

Cudne :) chociaż tak myślę, kot to nie, ale psa, gdyby był dobrze wysmażony to z dziką satysfakcją bym zszamała ;)

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
1 5

- Dwa mleka poproszę. - Zaszła pomyłka, nie jestem mleczarzem tylko lekarzem! - Eee... wiec to nie jest mleczarnia? - Nie. To jest lecznica. - Aaa, no to walić mleko - może być leczo...

Odpowiedz
avatar Piotrek1
6 6

Czyż to nie oznacza że należy rozszerzyć asortyment o naleśniki, gofry itd?

Odpowiedz
avatar rozwielitka
1 1

To znaczy, że trzeba wywiesić menu w widocznym miejscu. Sama lodówka jest mało wymowna. Słowo pisane ma większy dar przekonywania.

Odpowiedz
avatar bee
-1 1

Tak, o schabowe, piwo, wódkę również? Poza tym to sieciówka, ciężko zmienić asortyment w ponad 100 miejscach na świecie, dlatego, że my Polacy lubimy mieć wszystko już teraz i tu. A co do menu 4 ogromne tablice wiszą zaraz nad ladą i kasą, które znajdują się przy samym wejściu, gdyż jest też opcja kawy na wynos.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 lutego 2012 o 15:33

Udostępnij