O tym, jak po raz pierwszy spotkałem emeryta-społecznika, bojownika o wolność prądu i jabłek.
W życiu miałem wyjątkowe szczęście. Właściwie wszystkie starsze osoby, z jakimi miałem okazję rozmawiać, nadawałyby się raczej na wspaniałych.pl.
Poza jednym, jedynym wyjątkiem sprzed kilku lat.
Wstęp:
Mieszkam w bloku. Obok niego mam ogród, swój. Nic nadzwyczajnego, kilka drzew owocowych, a głównie trawa.
No właśnie, trawa.
Nie jedna z tych odmian, którą trzeba kosić raz na pokolenie. Zwykła. Dwa tygodnie po koszeniu można w niej ukryć bydło domowe i zgraję nomadów.
Teren nieuzbrojony, kosiarka elektryczna. Nic czemu nie można zaradzić dzięki kupnu jakichś 100m kabla.
Co ważne: zawsze podłączanego w domu. Nie wyznaję zasady "Jak wszystkich to niczyje", więc nie podpinam się w piwnicy.
Prolog:
Rozciągam kabel, idę na ogród, zbieram i segreguję owoce (szkoda byłoby zgnieść czy podeptać), zaczynam kosić.
Po dłuższej chwili wychodzę przed bramę. Wypada w końcu zadbać i o front.
Zaczepia mnie starszy człowiek.
I zaczyna się groteska.
W rolach głównych: (B)Bendi i (SPS)Szurnięty Pan Starszy. Rolę drugoplanową (niemą, półgłuchą i nieruchomą) gra towarzysz (T) SPS:
SPS: - Ty gówniarzu.
B: - Pan do mnie?
SPS: - Złodzieje, k***a, k***a, prąd k***a kradną!
B: - Ale o co Panu chodzi?
SPS: - Prąd kradniesz! Złodziej!
Pokazuję kabel, biegnący wprost do mieszkania i wesoło zwisający z poręczy balkonu. Logika działa na każdego, prawda?
O, naiwna młodości!
SPS: - Ale co ty gówniarzu k***a, złodziej k***a, prąd kradną! ( słowo daję, człowiek się zaciął)
B: (Nieco zirytowany) - Kabel prowadzi do mieszkania. Mojego. Stamtąd idzie prąd. Płacę za niego.
SPS: - K***a, gówniarz, złodziej! (nerwowa gestykulacja)
B: (zły) - Kabel. Dom. Prąd. Mój. Ugh!
SPS: (Czas niestety zatarł w pamięci resztę szczegółów tyrady, zmyślać nie zamierzam. Było jednak dużo o złodziejach, nierządnicach, przedstawicielach mniejszości rasowych i upadku moralnym młodzieży w III RP)
B: (Traci w końcu cierpliwość)- K***a mać!
SPS: - Tylko nie k***a gówniarzu (sic!)! Starszym należy się szacunek!
Późno decyduję, że dysputa nie ma sensu. Wracam więc do pracy. Rozjusza to SPSa.
SPS: - K***a, złodziej, ja ci ten kabel przetnę!
Groźby nie spełnia, stojący obok (T) wychodzi w końcu z letargu i odciąga kompana.
Jak się okazuje: niedaleko i na krótko.
Korzystając z chwili mojej nieuwagi (kosiarka zapycha się mokrą trawą), wchodzi na posesję (bramki nie zamykam), łapie pierwszą reklamówkę z brzegu i ucieka z prędkością, na jaką mu stetryczałe członki zezwalają.
W gruncie rzeczy miły człowiek, uczynny.
W końcu bezzwrotnie "pożycza" przecież owoce, będące głównie w sporym stopniu rozkładu. Przygotowane do wyrzucenia ;)
Mam nadzieję, że mu "smakowały".
OdpowiedzGuten Appetit!
OdpowiedzJak zareagował, nie wiadomo. W każdym razie nie wyrzucił w najbliższej okolicy, sprawdziłem. Najśmieszniejsze jest to, że jakby poprosił o jakieś owoce to by je dostał. Za popis chamstwa na pewno dużo mniej niż normalnie, ale dostałby. Zdrowe. Drzew dużo nie ma, ale rok w rok owocują na potęgę. Zatrzymuję może z 20%, po resztę zapraszam na ogród ;D. Jak ktoś zwinny może sobie narwać czy natrząść do woli, legalnie i za przyzwoleniem. Nie macie pojęcia jak ludzie czasem są przerażeni, gdy się im oferuje coś za darmo :D
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 stycznia 2012 o 14:52
Wiesz, bo "gówniarz, k... trujące pewnie! albo i kradzione k... gówniarz, złodziej!" :DD
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 stycznia 2012 o 19:44
masz rację:) dlatego mój facet od monety uciekł:) ja mam sad obok siebie. często przechodziłam tam z psem. pewnego dnia właściciel przyniósł mi siateczkę i zaproponował jabłka:) mówiąc, że zna mnie z widzenia.
OdpowiedzCiesz się, że nie sprał Cię na kwaśne jabłko za tą kradzież prądu.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 stycznia 2012 o 23:33
No i jaka ma być ta młodzież skoro przykład idzie z góry...;)
OdpowiedzA u nas kiedyś też był taki emeryt-społecznik. Kojak nań mówiliśmy - z racji łysiny :P Któregoś razu wychodzę sobie z psem, a on do mnie, że ja ludziom ponoć szyby lubię wybijać. Ja klasyczny WTF, na co on rzecze: "no no, nie cwaniakuj, bo ci psa zlikwiduję"... Innym razem gdzieś w okolicach Sylwka, mój brat z wujasem odpalali fajerwerki (dość daleko od zabudowań). Wylatuje Kojak i się drze: "k...wa, my tu okna myli"! Także wiem o czym mówisz - istnieje pewna kategoria ludzi starszych, co to już "tematu nie ogarnia".
Odpowiedzco się stało z tym panem i z tą reklamówką, to można zobaczyć tutaj http://www.youtube.com/watch?v=6txBnBueWvs :)
Odpowiedz