Mój licealny nauczyciel [F]izyki (nie mam już tego przedmiotu, ale pana na korytarzu spotykam) jest naprawdę sympatycznym człowiekiem, ale… Nie na lekcji. Polonistka kiedyś przez piętnaście minut stała z klasyczną miną: „o.O”, kiedy pan wszedł do nas na lekcję i zapowiedział, mierząc w nas wyciągniętym palcem wskazującym, że „poprawa sprawdzianu odbędzie się tego i tego, a POPRAWY POPRAWY TYM RAZEM NIE BĘDZIE I MAMY SOBIE NIE MYŚLEĆ!” (użycie Caps Locka NIE przypadkowe), po czym opuścił salę, trzaskając drzwiami. Podobno w pokoju nauczycielskim to człowiek do rany przyłóż. Nieistotne.
Fizyka. Godzina 14:00. Klasa pierwsza licealna siedzi i zerka na ścienny zegar, który jakby się spóźnia… Pan profesor nie lubi rozleniwienia, a jakże.
[F] Numer czwarty, do tablicy. Zadanie to i to ze strony tej i tej.
„Numer czwarty”, prywatnie [M]arlena, podchodzi do tablicy jak na ścięcie. Męczy i męczy zadanie, nawet dobrze, w pewnym momencie popełniając bardzo prosty błąd rachunkowy. Dajmy na to dzielenie 30:2.
[F]: Co za głąb cię w gimnazjum matematyki uczył?!
[M] : Pana żona.
Do zakończenia lekcji trwała bezwzględna cisza, choć mogę przysiąc (siedziałam w pierwszej ławce), że nauczyciel był lekko rozbawiony.
fizyka
Już była taka historia
OdpowiedzNie wiem, ja osobiście nie czytałam. Za prawdziwość tej ręczę. Jesteś może w stanie podać mi linka? Może wstawiał ktoś z mojej klasy. :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 stycznia 2012 o 14:22
Tutaj: http://piekielni.pl/16112#comments
OdpowiedzDziękuję :) Historia w istocie bardzo podobna, chociaż są różnice w szczegółach :) Już napisałam do autorki :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 stycznia 2012 o 14:48
A czy przypadkiem historia ta nie miała miejsca w LO1 w małej mieścinie kończącej się na Śląski? :) Bo z opisu pan fizyk do złudzenia przypomina mojego nauczyciela, a i historia jakoś mi się o uszy obiła:)
OdpowiedzNie, wydarzyła się na północy Wielkopolski. :) Widocznie jest więcej takich nauczycieli fizyki, którzy w dodatku żony swoje poznali pewnie na polibudzie. :)
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 stycznia 2012 o 14:55
Całkiem to możliwe i prawdopodobne:)
OdpowiedzJa się tylko zstanawiam (bo jestem pewna, że pan Fizyk nie raczył zachować tego dla siebie) jaka była mina jego żony ;p
OdpowiedzTa historia to tak zwany "Urban Legend"
Odpowiedz@Tiramisu Z tego, co wiem, pan profesor przy żonie nagle staje się potulny, więc podejrzewam, że zachował. @Grimdar - nigdy nie słyszałam jej w ustach nikogo spoza moich znajomych.
Odpowiedz"[F]: Co za głąb cię w gimnazjum matematyki uczył?! [M] : Pana żona." - kojarzę kawał z tym cytatem...
Odpowiedz@Abigaila - kawału to już całkiem nie kojarzę. :) Zapewniam jeszcze raz, że historia jest prawdziwa i jakoś nie sądzę, aby nauczyciel świadomie doprowadził do tej sytuacji.
OdpowiedzNo cóż, ja się chciałem zapytać czy to nie przypadkiem pewna szkoła z Mazowieckiego bo akurat znam pewnego nauczyciela fizyki (ale takiego tekstu to bym się po nim nie spodziewał) który ma żonę uczącą matematyki w gimnazjum. Widać powszechne zjawisko ;P
OdpowiedzDość powszechne, w obie strony. W technikum miałem nauczyciela - matematyka, jego żona uczyła fizyki. (to były czasy ładnych parę lat zanim ktoś yntelygentny inaczej wprowadził gimnazjum)
Odpowiedz