Jak w wieku 12 lat zostać dilerem, czyli dramat w trzech aktach.
Akt I, scena I
Zima, godzina 16 albo 17. Za oknem ciemno, 20 uczniów (6 klasa podstawówki)pisze klasówkę z przyrody - przedmiotu najgorszego, najtrudniejszego, z najstraszniejszą nauczycielką.
Jakoś na początku lekcji dziewczyna siedząca przede mną, nazwijmy ją M., odchyla się do tyłu. Pewnie się wygłupia, więc uśmiecham się do niej. W tym momencie dziewczyna przewraca się z krzesłem. I nie wstaje.
Nauczycielka podbiega, M. nie oddycha, zaczyna się reanimacja. Wychodzimy na korytarz, jeden z uczniów dzwoni po karetkę.
Akt I, scena II
Zaprowadzili nas do biblioteki. Dziewczyny dostały herbaty, płaczą. 2 chłopaków i ja zwialiśmy na korytarz, przez okno patrzymy na karetkę, czy aby nie zabierają M. Po godzinie, może dwóch, zabrali. Nam pozwolili iść do domów.
Akt I, scena III
Jako optymistka stwierdziłam, że M. na pewno obudzi się jeszcze tego samego dnia, więc piszę jej smsa. Coś w stylu: "mam nadzieję że nic ci nie jest, daj znać kiedy się obudzisz". Nic szczególnego.
Akt II, scena I
Wieczór, siedzę sama w domu. Dzwoni domofon, rozmowa mniej więcej taka:
[J]a: Tak?
[G]łos z domofonu: Czy są rodzice w domu?
[J][przerażona, przecież nie powiem obcemu, że jestem sama!]: Nooo... mama, ale śpi.
[G]: To proszę obudzić. Policja.
W tym momencie wpadam w lekką panikę, zaczynam się tłumaczyć, że rodziców nie ma, ale zaraz do nich zadzwonię, itd.
Akt II, scena II
Rodzice wrócili, jesteśmy na komendzie. Przesłuchanie świadka. Dowiedzieliśmy się, że M. prawdopodobnie... wzięła narkotyki. Dwunastolatka. Przesłanki? Ma zapaść płuc, mnóstwo chemii w organizmie i problemy z sercem.
Pytają, czemu wysłałam M. smsa. Wzruszam ramionami. Bo co, mam tłumaczyć, że chciałam, żeby się miło poczuła po obudzeniu?
Akt II, scena III
Kilka dni później, ponowne wezwanie. Tym razem nie jest miło, zdecydowanie. Do takiego stopnia, że rodzice po całej sprawie złożyli skargę. Okazuje się, że jestem podejrzana. Czemu?
DOWÓD 1: Sms, który wysłałam i nie potrafiłam go uargumentować.
DOWÓD 2: Moje plątanie się przy wpuszczaniu policji.
Akt II, scena IV
Rewizja mojego pokoju. Rodzice i ja cali w nerwach, policjant sobie dowcipkuje. W pewnym momencie znajduje w moim plecaku szczelnie zamknięte metalowe pudełko. Próbuje otworzyć i aż mu się oczy świecą. A w środku jakiś kawałek materiału. Z nadzieją jeszcze go wącha, ale w końcu się poddaje.
Akt II, scena V
Pojawiają się media. Nagłówki o zaćpanej dziewczynce z podstawówki, o wmuszaniu w nią narkotyków, jacy uczniowie tej szkoły są zdemoralizowani, itd, itd. Czatują z kamerami pod szkołą, zostają wyrzuceni. No to przenoszą się na miejsca, gdzie naszych uczniów najłatwiej spotkać - koło pasażu, osiedli... No wszędzie ich pełno. Nam grozi się naganą za rozmowę z nimi.
FINAŁ
Akt III, scena I
Okazuje się, że żadnych narkotyków nie było. Serio. Dziewczyna po prostu miała zawał. Późna pora, stres, generalne problemy z sercem, o których nie wiedziano. Do tego zapadnięte płuco od reanimacji, a chemię w organizmie, bo jej podano za dużo leków.
Akt III, scena II
W kilku gazetach drukują z boku małe sprostowania, w większości przypadków nawet tego nie ma. W tym momencie tracę jakikolwiek szacunek do mediów, co utrzymuje się do dzisiaj.
Akt III, scena III
Brak happy endu. Jakieś pół roku później M. umiera w szpitalu.
Kurtyna opada.
EDIT: Po konsultacji z Rodzicielką wyszło, że to "dużo chemii" oznaczało opiaty, po podaniu morfiny.
Też znam historie rozdmuchane przez media poszukujące taniej sensacji. Jednemu mojemu znajomemu w ten sposób życie zniszczyli. Niestety zdarza się. A co do młodocianych dilerów to wiem, że to się zdarza. Lata temu była taka sprawa w szkole mojej mamy, dziewczynka z trzeciej klasy podstawówki pośredniczyła w sprzedaży narkotyków. Robiła to nieświadomie w zamian za słodycze. Ot, straszy brat kazał jej dostarczać jakieś paczuszki różnym ludziom, to dostarczała. Jak się sprawa skończyła - nie pamiętam.
Odpowiedzno to technicznie nie była dilerką tylko kurierem, braciszek dilował, ale tak czy inaczej kto obecnie bezgranicznie wierzy mediom? Lecą na sensację bo to = kasa, a jak nie ma sensacji to trzeba ją stworzyć ot takie życie.
OdpowiedzPrawda za słabo się sprzedaje
OdpowiedzU mnie był taki cwaniaczek w podstawówce, co paprotkę jako marihuanę sprzedawał.
Odpowiedzhttp://mistrzowie.org//uimages/services/mistrzowie/i18n/pl_PL//201011/1289078963_by_prokUbik.jpg?1289078964
Odpowiedz@Moira tego się nie jara, ale można się nieźle zatruć. Roślinka na zdjęciu to fatsja japońska. Ciekawych odsyłam do cioci "wiki" o wujka "gugla".
Odpowiedz@Ela1959: Thank you, Captain Obvious. Ale nazwy roślinki nie znałam, dzięki za doedukowanie. :)
OdpowiedzPowinni tę opowieść wydrukować, oprawić i sprzedawać z opisem "A to Polska wlaśnie".
OdpowiedzA ty myślisz, że za granicą takie rzeczy się nie zdarzają? Albo że w Polsce, czy gdziekolwiek indziej, to norma?
OdpowiedzNowa moda. Narzekanie na narzekanie na Polskę.
OdpowiedzGorn ty teraz narzekasz na narzekanie o narzekaniu na Polskę, uważaj tylko żeby nie powstała kolejna moda.
Odpowiedzto w ramach nowej mody ja może zaprotestuję przeciwko narzekaniu jakiemukolwiek :)
Odpowiedzja zawsze narzekam na stereotypy więc uważam że narzekanie na narzekanie na Poslkę jest reakcją ludzi myślących. co to za tekst "a to polska właśnie"?
OdpowiedzTo ja ponarzekam na protesty.
OdpowiedzCzy to Warszawska podstawówka?
OdpowiedzTak, na Białołęce
OdpowiedzCi policjanci to się chyba z czymś na mózgi pozamieniali...
OdpowiedzMnie to nie pasuje, co to znaczy "pełno chemii"?? Bez przesady, w badaniach wychodzi, substancja taka - jest, śmaka - jest. Idzie rozpoznać co w lekach podano.
Odpowiedzcholera wie o co dokładnie chodziło. takim zwrotem nam to opisywali, nikt się nie bawił w tłumaczenie dzieciakom co było i w jakich ilościach ;)
OdpowiedzPrzyszedł taki dziennikarzyna na oddział , chciał rozmawiać o tragicznym wypadku, lekarze go wygonili, pielegniarki pewnie też, otrzymał wiec informacje albo od personelu sprzatającego albo od mniej inteligentnej pielęgniarki, albo od pacjentów lub ich rodzin cos sobie dopisał i była sensacja. Niestety pełno takich "dziennikarzy" sie pałęta po szpitalach.
Odpowiedz"klasówkę z przyrody - przedmiotu najgorszego, najtrudniejszego, z najstraszniejszą nauczycielką" - już masz mocne ;)
OdpowiedzJak dla mnie przyroda to była najłatwiejsza w podstawówce ale jak się to rozbiło w gimnazjum na chemie, biologie to tragedia, bo fizyka i geografia jest spoko.
OdpowiedzTo wy chyba na matę nie chodziliście.
Odpowiedzalbo mieli dobrych nauczycieli.
OdpowiedzJa tam akurat przyrodę lubię. To znaczy, nie lubię, ale mam dobre oceny. Pamiętam, że pani kiedyś się burzyła, że na teście ktoś dał hipertrudne zadanie, na które nikt nie odpowie, i że to skandal. Pytanie brzmiało: "Dlaczego zimą sypie się sól na chodniki". mam nadzieję, że my też dostaniemy takie "trudne" pytania.
Odpowiedznie no, tak generalnie materiał był dość prosty, tylko nauczycielka cholernie ostra i wymagająca ;)
Odpowiedzszkoda dziewczyny :(
OdpowiedzŁykacie bajki jak młode karpie chleb
Odpowiedzjakby to była bajka, to bym się bardzo cieszyła...
OdpowiedzZapewniam Cię, że mówi prawdę(nawet autorka nie pokusiła się o zmianę inicjału...), chodziłam do tej podstawówki i dlatego pytałam, czy warszawska; a dziewczynę znałam dość dobrze, kolegowałyśmy się i nadal nie wiem co się wtedy wydarzyło... A co do dziennikarzy, był to program "Uwaga" i od tamtej pory nie mam do niego szacunku:/
OdpowiedzNienormalne, jak wszyscy w dzisiejszych czasach gonią za sensacją rozdmuchiwaną przez samych siebie. Odnoszę wrażenie, że lepiej byłoby jakby kilku nieprawych siedziało sobie na wolności, a takich sytuacji nie byłó, niż żeby przez te różne histerie, czy to na punkcie narkotyków, pedofilii czy czego tam jeszcze cierpieli niewinni. A nawiasem - uchyl rąbka tajemnicy i powiedz co to było to szczelne metalowe pudełko i materiał w środku?
OdpowiedzJakieś sto lat wcześniej coś w nim przyniosłam do szkoły (już nawet nie pamiętam co, pewnie jakiś twór na technikę/plastykę), coby się nie popsuło w drodze i w ogóle zapomniałam, że je noszę ;)
OdpowiedzNormalne jest, że jak nie ma rodziców w domu to się mówi obcym osobom że są, tylko śpią. Bardzo rozsądne zachowanie, a oni z tego widły...
OdpowiedzJako ciekawostkę wspomnę tylko, że grożenie uczniom naganą za rozmowę z mediami to poważna sprawa - dyrekcja szkoły zrobiła trochę głupotę, narażając się w imię dobra uczniów na poważne nieprzyjemności. Nie przeczę, że wybicie z głowy dzieciom sprzedawania się tabloidom to naprawdę dobry pomysł (swoją drogą - szkoda, że ludzie chcą czytać tylko takie media, bo dzięki temu sami tępią dzienniki zwracające jeszcze uwagę na pojęcie etyki :|) ale chyba nie w tę stronę. Gdyby nierozsądne dziecko pochwaliło się tą rewelacją jakiemuś pismakowi z Faktu, albo innego równie "profesjonalnego" dziennika, wydawca mógłby narobić poważnych kłopotów dyrekcji.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 stycznia 2012 o 21:56
6 klasa to 13 lat. Jeśli dziewczyna faktycznie miała zawał to jest to przypadek na rekord Guinnessa, bo ja słyszałem, że najmłodszy zawałowiec miał 18 lat. Zatem wydaje mi się, że musiała to być jakaś inna niewydolność serca. Mediami się nie przejmuj, bo każdy kto uczestniczył w jakimś wydarzeniu, które potem zostało opisane w mediach, wie, że media dorabiają własną teorię do wszystkiego, żeby tylko sprzedać news.
OdpowiedzTa... widzę, że masz ogromną wiedzę z zakresu kardiologii. Osobiście choruję na serce od 7 roku życia. Nie chciałbyś wiedzieć ilu z moich MŁODYCH szpitalnych współlokatorów odeszło z tego świata. Polecam lekturę - http://www.pulsmedycyny.com.pl/index/archiwum/2789,zawa%C5%82y,serca,dzieci.html
Odpowiedz@pwone, niektóre wady serca mogą zwiększać ryzyko zawału. Dodatkowo u dzieci i młodzieży rokowania w takim przypadku są nawet gorsze niż u dorosłych czy pacjentów w wieku podeszłym - ci bowiem latami "hodując" (np. blaszkę miażdżycową) dają organizmowi zdecydowanie więcej czasu na wytworzenie krążenia obocznego w obrębie tętnic wieńcowych. U dzieci szanse na to są niewielkie, więc i zawały niestety rozleglejsze...
Odpowiedzdo szkoły się szło, jak się miało 7 lat. 1 klasa - 7 lat 2 klasa - 8 lat 3 - 9 4 - 10 5 - 11 6 - 12 Jeśli ktoś urodził się w pierwszej połowie roku, to w drugim semestrze danej klasy mógł mieć o rok więcej (czyli np w 6 klasie 13 lat), ale tu chodzi o to, w jakim wieku zaczyna się daną klasę, a 6 klasę zaczyna się w wieku 12 lat :)
Odpowiedzmoja koleżanka rocznik 1991 poszła do szkoły w tym samym czasie co ja rocznik 1990. różnie sie zdarza, nie ma sie co kłócić o wiek :P
Odpowiedzto jest 342 podstawówka tak? chodziłem tam. pamiętam tamten dzień.
OdpowiedzMedia... A to był jeszcze w miarę niegroźny przypadek, bo nie wymieniano nikogo z nazwiska. Ale zdarzają się przypadki, dość często nawet, że niesprawdzone informacje o kimś idą do prasy, komuś niszczy się życie, by za dwa lata, gdy w procesie, który na tej podstawie jest komuś wytaczany nie wykaże się nic, wydrukować małe sprostowanie gdzieś z tyłu, gdzie nikt nie czyta. I jeszcze media krzyczą głośno, że z Kodeksu karnego musi zniknąć "zniesławienie", bo jak to jest, żeby ponosić odpowiedzialność za to, że się kogoś szkaluje. Jak to jest, że nie można napisać "Jan Kowalski jest złodziejem, bez żadnych podstaw" a potem móc za to nawet trafić do pudła.
OdpowiedzPoprawka - media chcą, by zniknęła odpowiedzialność KARNA za zniesławienie. Czyli, żeby nie dało się nikogo próbować wsadzić do więzienia za to, że na przykład pan Kaczysław Jarosławski poczuł się obrażony np. tym, że ktoś mu próbuje udowodnić kłamstwo albo kradzież. Teraz za zniesławienie można karać DWUKROTNIE - najpierw w procesie karnym, a potem jeszcze w cywilnym. Po co? Nie wystarczy sam cywilny?
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 1 lutego 2012 o 7:38
A mnie zastanawia po co morfina osobie nieprzytomnej? Żeby dłużej spala? No dobra, nie znam się, może rzeczywiście była potrzebna. W takim wypadku wyjaśniłoby to skąd narkotyki w organizmie 12-latki. W końcu morfina jest uznawana za narkotyk, może nie tak powszechny jak np marihuana ale zawsze
Odpowiedz