Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Teraz historia o polskiej policji... To już było kilka lat temu. Mój…

Teraz historia o polskiej policji...

To już było kilka lat temu. Mój ojciec dostał jakiejś szajby i dość dotkliwie pobił mamę. Ledwo uciekła z mieszkania na dwór i zadzwoniła na policję.
Całego dialogu nie przytoczę, bo nie warto. Napiszę tylko kawałeczek...

[P] Gdzie pani w tej chwili jest?
[M] Na zewnątrz pod blokiem.
[P] To my nie możemy przyjąć zgłoszenia.
[M] Ale dlaczego?!
[P] Ponieważ pani nie ma w domu.
[M] Ale ja się boję wrócić do domu!

Po krótkiej dyskusji z tą panią w końcu kogoś wysłano... W sumie to co z tego, skoro zabrali ojca na jeden dzień, a potem odesłali do domu żeby mógł zrobić to samo...

policja

by AzjatyckaFuzja
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar GoodbyeBlueSky
11 11

Niestety standard w naszych realiach.

Odpowiedz
avatar katarzyna
2 2

a czy nie jest tak, że muszą przyjąć zgłoszenie? albo policjantka była skończoną kretynką, albo to jakaś paranoja. po drugie jakie ma znaczenie skąd dzwoni. jeśli mnie napadną na przystanku, odcisną buta na twarzy i jakoś dotrę na posterunek to mnie nie wysłuchają, bo nie jestem już na przystanku? jeśli mąż zniszczył telefon na mojej głowie, nie mogę zadzwonić z budki lub od sąsiadki?

Odpowiedz
avatar Elinka7991
14 14

Dlatego, gdy panuje przemoc w rodzinie to członkowie boją się reagować, bo sprawca wraca za kilka dni i często się mści...

Odpowiedz
avatar MsciwyFrustrat
4 8

Przypomniał mi się jeden z pierwszych odcinków "Głębokiej wody". Nie potrafię zrozumieć kobiet, które jeszcze bronią swoich oprawców. Na policję niestety niema co liczyć w tym kraju.

Odpowiedz
avatar AzjatyckaFuzja
4 14

Lepiej bronić oprawcy i dostawać "lekkie baty" niż zgłosić to na policję i być katowaną 10 lat aż do rozpoczęcia procesu sądowego.

Odpowiedz
avatar ellee
6 8

To kwestia głęboko psychologiczna. Zastraszenie, poniżenie, wmawianie przez lata, że się jest nic nie wartym. Każdy mocny psychicznie człowiek po prostu by sobie nie pozwolił na to by tkwić w takim układzie i jeszcze bronić własnego oprawcy.

Odpowiedz
avatar Sardonicus
0 2

"10 lat katowania" to mocna przesada. Przeczytaj na dole wpis Magic1948. Kobiety na ogół nie składają zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, więc facet może być zatrzymany najwyżej na 48 godzin. Jeżeli brak zawiadomienia, to skąd potem zdziwienie, że policja wypuszcza kogoś ? Jeżeli zawiadomienie zostanie złożone, to odbędzie się proces i nastąpi skazanie a często napastnik przebywa w areszcie na czas procesu. Nawet jeżeli otrzyma wyrok w zawieszeniu (jeżeli to było pierwszy raz), to ponowny atak na kobietę oznacza automatyczne odwieszenie poprzedniego wyroku oraz nowy wyrok za pobicie. Nie wiem, czy to nieznajomość prawa, czy to przekonanie, że "na ślubnego się nie donosi", powoduje, że ludzie popadają w jakieś surrealistyczne sytuacje życiowe, trwające latami. Koszmar !

Odpowiedz
avatar GambitG
5 5

Może jestem optymistą, ale czy nie można się ubiegać o zakaz zbliżania się? Opis obrażeń przez lekarza, jakiś dowód na to, że policja reagowała (policja wydaje jakieś papiery, że reagowali?) i sąd powinien mieć wystarczające pobudki do tego, żeby zareagować.

Odpowiedz
avatar Anatolay
6 6

@GambitG - w teorii: można, w praktyce: to jednostkowe przypadki jak się uda (plus podobno praktyczny nawet ich brak upilnowywania przez organy właściwe).

Odpowiedz
avatar GambitG
2 2

No dobra, ale jeśli jest realne zagrożenie to trzeba działać, żeby nie było gorzej. Jak się uda uzyskać już zakaz zbliżania, to może warto zainwestować w kamerkę, albo nawet po prostu umówić się z sąsiadami, żeby byli w razie czego świadkami. Nie można przecież być obojętnym wobec własnego życia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

Z ostatniej chwili (wczorajsze wiadomości), koleś zabił żonę i siebie na oczach 6ściorga dzieci, a niby miała "niebieskie" papiery gwarantujące ochronę policji właśnie za znęcanie się

Odpowiedz
avatar Piekielnaaaaa
1 1

Można, ale to TRWA. Poza tym w praktyce - jeżeli taki bydlak jest współwłaścicielem mieszkania, to wywalenie go z niego jest już baaaaardzo skomplikowane.

Odpowiedz
avatar Shawo
2 6

Wyszkolenie, przepisy i wszechobecna znieczulica, też miałem podobny problem i policja również nie potrafiła mi pomóc. Człowiek przechodzi przez coś takiego i nie wie czy ma do czynienia z Istotą Ludzką czy małpą w mundurze.

Odpowiedz
avatar Bastet
6 8

To że sprawca wraca do domu to jest winą przepisów a nie policji. Muszą go zwolnić i wiele więcej nie mogą. Z czasem nie chce się im nawet jeździć, bo po pierwsze i tak muszą wypuścić, po drugie żona często wycofuje zeznania zanim coś zacznie się dziać w prokuraturze.

Odpowiedz
avatar magic1948
5 5

Dziwna historia, bo mamy obowiązek przyjąć zgłoszenie i pojechać. Oczywiście, czasem nie moze to być natychmiast, bo jak jest jeden wózek na cały rejon a w kolejce natłok interwencji, to trzeba poczekać chwilę. Co do meritum - nic nieraz nie można zrobić, bo TAKIE SĄ PRZEPISY a nie widzimisię Policji. Poza tym najczęstszy przypadek to taki, gdzie ofiara wycofuje zeznania. W przypadku znętów kobieta musi złożyć zawiadomienie czyli zeznać na papier a potem, żeby nie cierpiała, lub się bała, to nie wycofywać. Nieraz zatrzymywałem gości, bo kobieta doniosła i potem się skończyło, bo wycofała. Zdarzało się również, że nie odpuściła, gość został zatrzymany i potem nawet Prokurator dał mu areszt do czasu rozprawy. Gościa doprowadziłem na salę, sędzia go zj**ał i dowalił mu jakiś wyrok, że poszedł siedzieć, choć nie pamiętam na jak długo. Proszę, nie wypowiadajcie się na tematy o których nie macie pojęcia.

Odpowiedz
avatar ZlotyGranulekEdukacji
3 3

Podobna historia odbywała się u mojego sąsiada. Mieszka on wraz z żoną, dwójką dzieci i dziadkiem - alkoholikiem. Ten ostatni w pewną spokojną noc, dźgnął ot tak syna nożem. Nie muszę chyba wspominać, że wrócił do domu syna na drugi dzień... PS. Współczuję takiego ojca, mam nadzieję, że już macie z nim spokój.

Odpowiedz
avatar lola
3 3

Ironizując przepisy polskiego prawa to powiem Ci, że miała mama szczęście, że zatrzymali go chociaż na jeden dzień - miał szansę wytrzeźwieć. Mój ojciec jak latał pijany po domu z nożem lub siekierą itp. to wracał po godzinie, bo pokazywał książeczkę cukrzyka. Jeszcze ładnie policja odwoziła go pod klatkę. To nic, że nawet nie odjezdżali spod bloku, tylko czekali na kolejne zgłoszenie po kilkunastu minutach. Wiem, że teraz sporo się na szczęście zmieniło, ale kiedyś to oprawca mimo wyroku za znęcanie się nad rodziną miał więcej praw... (wyrok wysoki, ale w zawieszeniu)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 lutego 2012 o 11:04

avatar lawyered
1 1

Problem jest taki, że gdy policja reaguje to wszyscy podnoszą głosy, że to naruszenie praw obywateli. Tak naprawdę w tym kraju policja, nawet jak funkcjonariusze są w miarę ogarnięci (bo niestety wielu jest takich, którzy są wściekli, że im się przerywa odpoczynek w pracy, albo ja miałam do takich pecha), to i tak nie mają w ręku zbyt wielu faktycznych narzędzi do walki z przemocą w rodzinie. Rozwiązania prawne niby są, ale żeby z nich skorzystać, trzeba bardzo wiele samozaparcia i siły, którą mało która ofiara przemocy czy rodzina alkoholika ma... To co jest dla nich normą... jest dla nich niestety normą i nikomu nie chce się za tym biegać, a mało kto wie, że w Polsce istnieje instytucja prawnika (radcy prawnego lub adwokata) z urzędu, jeżeli czyjeś zarobki są naprawdę niskie (lub w określonych przypadkach wymienionych w Kodeksie postępowania karnego). Sama policja, bez dalszych kroków prawnych nic nie zrobi. Konieczne są jednak dowody, najlepiej kilka wezwań, obdukcje, zeznania świadków... Tylko najpierw trzeba je uzyskać...

Odpowiedz
avatar superblume
1 1

Koszmar jakis. Sama przezylam cos podobnego jakies 1,5 roku temu. Ojciec byl kompletnie nawalony i chociaz bylam w pokoju obok slyszalam, jak zaczal (po raz enty) rzucac mame o meble. Balam sie jak jasna anielka i zadzwonilam po policje. Owszem, przyjechali. Zabrali go nawet ze soba, ale chyba bardziej z obowiazku, bo w ktoryms momencie podeszli do mnie i mamy i powidzieli (miedzy wierszami), ze wspolczuja mojemu ojcu, bo biedak taki samotny i w sumie mu sie nie dziwia (mama wyjezdza do pracy za granice, ja tez nie mieszkam w domu rodzinnym). Pozaty ojciec posiada legitymacje dla osob niepelnosprawnych (w ramach slabego wzroku) i widzialasmy przez kuchenne okno z mama, jak UDAWAL, ze musi wziasc ze soba lekarstwa (notabene "zalatwione" przez znajomych lekarzy)i nie jest w stanie przeczytac jakie opakowanie trzyma w reku (zblizal je bardzo do oczu - chociaz ja z mama wiemy, ze normalnie nie ma takiej potrzeby). Jednym slowem wykonal swoje show i podzialalo. Nas nie chcieli juz potem sluchac. Poniewaz nastepnego dnia mialam juz z mama wyjezdzac, zapytalam panow policjantow, jak dlugo go zatrzymaja w areszcie. Odpowiedz: "az alkomat pokaze 0.0". Ucieszylam sie, bo mialam nadzieje, ze przynajmniej bedziemy mialy spokojna noc. G.... prawda. O 5:00 rano nieustajacy dzwonek do drzwi. Ojciec wrocil.

Odpowiedz
Udostępnij