Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Miałam kiedyś koleżankę, znałyśmy się od zerówki, przez całą podstawówkę w jednej…

Miałam kiedyś koleżankę, znałyśmy się od zerówki, przez całą podstawówkę w jednej klasie, często i ławce. Przychodziła do mnie przed lekcjami czasem, w jedną stronę miałyśmy do szkoły. Nazwijmy ją Patrysia.

W gimnazjum kilka razy mi zginęły pieniądze- może nie astronomiczne kwoty, ale jednak dla 14latki 20 zł to jest pieniądz. Zawsze jak odkrywałam braki była u mnie wcześniej. Głupia sobie wmawiałam, że gdzieś położyłam, może wypadło.

Nie byłam jedyną osobą, której znikała zawartość portfela, kilka razy było zgłaszane, że ktoś w szkole ukradł w naszej klasie ale wychowawczyni twierdziła zawzięcie, że gubimy i dostawaliśmy ochrzan o to, że nosimy do szkoły więcej niż 5zł, bo po co nam.

Pewnego dnia przyszła do mnie, poszłam zrobić kawę. Jakoś czas przyspieszył, trzeba lecieć- no ale gdzie mam portfel?
Jako, że spóźnić się nie chciałam to stwierdziłam, że przeżyję bez i poszłam do szkoły. Po powrocie do domu przeszukałam cały pokój, następnie dom.
Nie ma, amba wcięła.
Portfel portfelem, dużo tam nie było ale był dowód osobisty. Egzamin gimnazjalny za kilka dni a ja ani legitymacji ani dowodu. Po przeanalizowaniu każdej możliwości, łącznie z porwaniem przez ufo i zjedzenia przez potwora z pod łóżka wyszło, że nie ma wyjścia- albo ufo, albo ona. Dowodów nie miałam, tylko wspomniałam, że mi zginął a ona przestała się odzywać i obraziła się przeokropnie, że ją osądzam- nie, nie zasugerowałam, że jej się "przykleił".

Miałyśmy jeszcze jedną koleżankę (dla ułatwienia powiedzmy, że nazywała się Mariola), często ją odwiedzałyśmy po i przed lekcjami.
Pewnego dnia wpadła do Marioli, posiedziały a potem szybko do szkoły. Mariola wtedy miała telefon w naprawie i korzystała z maminego. Wróciła do domu i okazało się, że telefon zginął. No ale jak? Przekopała razem z mamą i siostrą cały dom, patrzyły wszędzie- nie ma, jedyna osoba, która była to Patrysia właśnie. Dzwonienie do niej, odrzuca. Zadzwoniły na domowy, odebrała mama Patrysi, zarysowały jej sprawę.

Po przybyciu Patrysi i jej rodziców do Mariolki najpierw próbowała zrzucić kradzież na mnie, po wytknięciu faktu mojej nieobecności tego dnia zaczęła krzyczeć, że tak się nie robi, a i tak telefon nie jest dużo warty i powinna to zrozumieć, bo jej rodzice zabrali(za co to już inna historia, swoją drogą chyba za takie wyskoki bym w piwnicy zamknęła aż nie zmądrzeje). Telefon oddała.

Patrysia mnie i Mariolkę nazywała przyjaciółkami. Obraziła się, bo żadna z nas nie wpuszczała jej do domu po tym a kontakty z nią polegały na niezbyt entuzjastycznym "cześć".
Ile mogło mi łącznie zginąć policzyłam orientacyjnie- pomiędzy 150 a 200zł. Cena "przyjaźni"?

by Izura
Dodaj nowy komentarz
avatar Xirdus
11 11

Gówno nie przyjaźń. Ciesz się, że to w wieku, gdzie w portfelu nie nosisz stówek.

Odpowiedz
avatar Izura
4 4

Żebyś wiedział, że się cieszę- tak jak z tego, że grubsze nominały trzymałam wtedy u rodziców, pieniążki z komunii wtedy jeszcze miałam.

Odpowiedz
avatar h83r
1 17

"Portfel portfelem, dużo tam nie było ale był dowód osobisty. Egzamin gimnazjalny za kilka dni a ja ani legitymacji ani dowodu." Co???? Jak mogłaś mieć 14 lat, egzamin gimnazjalny i dowód osobisty? Typowa ściema. Przemyśl następnym razem historię zanim napiszesz :/.

Odpowiedz
avatar Izura
2 8

Historia dzieje się pomiędzy zerówką a 3 klasą gimnazjum. Dowód miałam wyrobiony bo był mi potrzebny na egzamin bo nie miałam legitymacji a wychowawczyni się wściekała o to, że ktoś chce w środku roku wyrobić.

Odpowiedz
avatar Bartoszu
8 10

Czy mam rozumieć, że wyrobiłaś sobie dowód bo nie miałaś legitymacji? to nie lepiej było wyrobić sobie legitymacji?

Odpowiedz
avatar Xirdus
6 6

h83r, dowód można wyrobić każdemu, nawet dziecku (tyle że ważny jest tylko 5 lat). Moja siostra jak jej rodzice wyrabiali miała z pięć lat (jechaliśmy wtedy na wakacje do Hiszpanii, a paszport miała ze zdjęciem niemowlęcym). Bartoszu, czytaj uważnie: szkoła NIE CHCIAŁA jej wyrobić legitymacji.

Odpowiedz
avatar Bartoszu
6 6

To widzę, że sporo się pozmieniało od czasu kiedy chodziłem do szkoły. Wtedy szkoła nie robiła takich problemów jak wyrobienie legitymacji w środku roku szkolnego. A na pewno nie musieliśmy tego załatwiać za pośrednictwem wychowawcy.

Odpowiedz
avatar Xirdus
3 3

Wiesz, ja gimnazjum skończyłem ledwie parę miesięcy temu, i też bez problemu wyrobiłem w środku roku legimkę (tylko panie z sekretariatu nie wiedziały czy moje nazwisko pisze się przez 'd' czy przez 't' - oczywiście napisały źle, i trza było od nowa pisać [+24h czekania]). Zależy od szkoły.

Odpowiedz
avatar Lenvaldear
9 11

Tymczasowy dowód osobisty potrzebny na jakiś wyjazd. Nie słyszeliście o czymś takim?

Odpowiedz
avatar h83r
-3 9

Jaki dowód na jaki wyjazd? Legitymacja świadczy o tym, że jesteś uczniem, a za granice można sobie paszport wyrobić w dowolnym wieku...

Odpowiedz
avatar Izura
7 9

A po co paszport, który jest droższy jak możesz jeździć z dowodem po szengen?

Odpowiedz
avatar olakowalska
4 4

Dajmy na to, ze chcesz jechac na wakacje za granice, ale nie masz dokumentow do tego uprawniajacych. Nie masz tez osiemnastu lat, lecz mniej. Aby wyrobic paszport musisz miec zgode obu rodzicow, a zeby wyrobic dowod tylko jednego. Ja chcialam jechac na wakacje do mamy za granice, ale tylko ojciec byl w kraju. Wiec wyrobilam dowod tymczasowy w wieku 14 lat. Proste? Kiedys jak byly dowody ksiazeczki to tymczasowe byly czerwone.

Odpowiedz
avatar adfgt
-3 3

To paszporty dla osób do 16 lat już nie są za darmo?

Odpowiedz
avatar konto
4 6

Dzieciaki teraz wyrabiają tymczasówki by móc alkohol kupować (nie mówię że każdy ale sporo tak robi). Ważny 5 lat ale wygląda jak te ważne 10. Przysługuje bodajże od 13 roku życia.

Odpowiedz
avatar digi51
7 11

Kawa w gimnazjum...? To ja mam jednak archaiczne poglądy...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

Ja do teraz nie piję, bo mi nie smakuje :D PS. Idźcie spać :D

Odpowiedz
avatar jasiobe
2 2

Taaaaanio się sprzedała.

Odpowiedz
avatar jasiobe
1 5

@digi51 Kawę w gimnazjum jak najbardziej się pije ( mówię oczywiście o wieku młodzieży, nie o budynku )

Odpowiedz
avatar Piotrek1
7 7

W budynku też piją D:

Odpowiedz
avatar digi51
1 5

No teraz już wiem ;) Pytanie czy to coś dobrego? Nie wydaje mi się...

Odpowiedz
avatar InuKimi
2 10

Głupie dzieciaki, udają dorosłych pijąc kawę. Chociaż lepsza kawa niż alkohol...

Odpowiedz
avatar sabath85
3 7

Matko Boska, co to się wyprawia - w wieku 14 lat kawę pić i dowód mieć. a co do procederu wspomnianego przez Konto, to na tymczasowym dowodzie też widnieje data urodzenia, więc to tylko od sprzedawcy zależy czy sobie jakiś dziki bajer typu "mam dowód to znaczy, że mogę kupić" da wkręcić.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 stycznia 2012 o 15:20

avatar Piotrek1
1 1

Podejrzewam że u 16-17 latka przejdzie, u 14 latka pewnie nie. Co do kawy to nie wiem co w tym złego, raz na dłuższa chwile nie zaszkodzi bardziej od miejskiego powietrza.

Odpowiedz
avatar digi51
2 2

Kawa uzależnia i to silnie, wiadomo, że im człowiek młodszy tym łatwiej się uzależnia. Poza tym ja się tak zastanawiam na ile picie kawy u 14-15 latków wynika z "potrzeby" tzn chęci pobudzenia, a na ile z z chęci szpanu.

Odpowiedz
avatar sabath85
2 2

nie drogi Piotrze, nie przejdzie. wiem bo koleżanka pracuje w barze i miewała już sytuacje kiedy prosi o dowód a delikwent tylko nim tak zamerdał przed oczami i hyc go do kieszeni.no ale na głupiego nie trafił, poprosiła czy może jeszcze raz zobaczyć tak by dokładnie sprawdzić datę urodzenia. tak więc, ponownie, zależy na kogo trafi.

Odpowiedz
avatar Piotrek1
1 1

Słowo klucz "podejrzewam", w jednym miejscu przejdzie w innym nie. A w innym (np. sklep u mnie na wsi) sprzeda bez pytania i 12stolatkom po korbolu. A co do uzależniania: alkohol, narkotyki, niektóre przyprawy też uzależniają. Zresztą w kawie rozpuszczalnej jest tyle kawy co we mnie baletnicy.

Odpowiedz
avatar digi51
1 1

Alkohol i narkotyki też uzależniają, dlatego są nielegalne lub dostępne od 18stki, prawda?

Odpowiedz
avatar Piotrek1
-1 1

Znajdź mi kraj gdzie zakazane są środki z Mirystycyna, ba, znajdź mi ludzi którzy do osiemnastki nie mieli kontaktu z tą substancją, znajdź mi kraj gdzie dzieciom do 18 roku życia nie daje się deksometofanu bądź kodeiny, albo pseudo-efedryny. Tak na prawdę czekolada też uzależnia. Zresztą, dzieci piją herbatę która też zawiera kofeinę.

Odpowiedz
avatar digi51
2 2

Ale ja nie twierdzę, że kawa powinna być zakazana dla osób poniżej 18stego roku życia. Wiadomo, że np. również słodycze uzależniają, dlatego dzieci powinny spożywać je w ograniczonych dawkach, ale jestem w stanie zrozumieć dlaczego dzieci po nie sięgają (no chyba każdy je lubi), ale po co 14-latkom kawa? Przecież jak ja się pierwszy raz napiłam kawy w wieku bodajże 16 lat nie mogłam zrozumieć, co ludzie w tym widzą ;)

Odpowiedz
avatar Izura
-1 1

Ja jestem uzależniona od czekolady, nie potrafię nie zjeść na raz całej tabliczki, jak batoniki zjadam. Od czasu do czasu piłam w gimnazjum kawę- miewałam sytuacje, że 8 lekcji, przespałam się do godziny 19-20 i do 2 siedziałam nad lekcjami bo sprawdzian, bo kartkówka czy inna "przyjemna" rzecz.

Odpowiedz
avatar Piotrek1
2 2

I Izura wytłumaczyła. Lepiej żeby piły kawę aniżeli wciągali fetę.

Odpowiedz
avatar TheEliann
1 1

Zabawny zbieg okoliczności. Również miałam taką ,,przyjaciółkę" na literę P. z jedną różnicą: w podstawówce. Zauważyłam, że najpierw zaczęły mi znikać drobne rzeczy codziennego użytku np. długopis z pieczątkami, gumki do włosów z kolorowymi aplikacjami czy rzadkie karteczki z Sailor Moon, które w tamtych czasach dzieciaki masowo zbierały. Bolało mnie kiedy widziałam później te rzeczy u niej w domu, ale nie miałam żadnych dowodów kradzieży (chociaż pilnowałam jej non stop). Miarka się przebrała kiedy ukradła mi trójwymiarowe magnesy, które były jedyne w swoim rodzaju, w dodatku wcześniej ,,zaznaczone" przeze mnie. Jednak ona zamiast się przyznać kiedy przedstawiałam jej dowody to szła w zaparte, a dodatkowo jej mama popierała córunię, wyzywając mnie od zazdrośnic. Przestałam się z nią przyjaźnić, ale ona ciągle nachodziła mnie w domu, a to pod pretekstem pożyczenia zeszytu, a to chciała skserować jakąś książkę itp. Jednak nauczona już o jej ,,zdolnościach" nie wpuszczałam jej do domu a tylko kazałam czekać na przedpokoju przy wejściu. Przy drzwiach wisiała zamontowana półeczka np. na kluczyki czy dokumenty. Otóż któregoś razu tata (starając się najpierw bardzo spokojnie) zapytał: ,,Dlaczego go okradam, że jak to? On wychował w domu złodziejkę?!" Od razu wiedziałam kto za tym stoi, chociaż nie zdawałam sobie sprawy z tego skąd okrada tatę i w jaki sposób. Okazało się, że tata miał w dokumentach zawsze określoną kwotę pieniędzy na czarną godzinę. I właśnie to zgubiło P. Przy kolejnej jej wizycie, po tym jak poszłam po jakąś książkę dla niej tata twardo kazał jej wywrócić kieszenie na lewą stronę. Najpierw się zapierała ale później zmiękła. Gdyby nie brała całej sumy pieniędzy a w mniejszych ilościach tata pewnie by jej nigdy nie przyłapał. W sumie najgorsze były plotki rozpowiadane przez mamę P. że jej ukochana córunia (mimo, że przyznała się do kradzieży w obecności mnie, taty i jej mamy) ,,tylko raz pożyczyła ode mnie zawrotną sumę dwóch złotych a my się o to wykłócamy".

Odpowiedz
avatar MsciwyFrustrat
1 1

Mi kiedyś zniknęło kilkadziesiąt złotych zaskórniaka schowanego w pokoju. Później okazało się że kuzynowi się "przykleiło". Po paru latach od tego incydentu jest już znany z lepkich rąk. Dosłownie wszystko mu się "przykleja".

Odpowiedz
Udostępnij