Moje lata szkolne. Będzie długo.
W wieku 15 lat poszedłem do technikum. No i ni z gruchy ni z pietruchy stałem się obiektem prześladowań. Nie był to co prawda taki hardcore jak niektórzy tu opisują (nigdy mnie nie pobito), jednak wolałbym zapomnieć. Grożono mi pobiciem i śmiercią, wydzwaniano dziesiątki głuchych telefonów, zamawiano wszelakie towary i usługi na moje nazwisko, wyzywano, dokuczano, szturchano, popychano, niszczono moje rzeczy itp, itd, etc. Postawić się nie umiałem, poza tym bałem się jak cholera. Sprawę potęgował fakt, że miałem wtedy jakieś 150cm wzrostu i byłem bardziej chudy niż patyczak - przeciwstawienie się ośmiu większym ode mnie chłopakom byłoby samobójstwem.
Skrycie cierpiałem przez półtorej roku. Pomijam nerwicę, nieprzespane noce, strach, stres i resztę plag egipskich z myślami samobójczymi na czele, a chęcią zbiorowego mordu ostrym narzędziem zaraz potem. Nauczyciele nic nie widzieli, bądź nie chcieli widzieć. Nie wiem. Po tym czasie coś we mnie pękło. Poszedłem z problemem do mojej ówczesnej wychowawczyni. Błąd. Pani nie zrobiła nic, stwierdziła, że to "chłopięce zabawy". Idź w cholerę, kobieto, nie będę z tobą rozmawiał. Poszedłem do szkolnego pedagoga. Jeszcze większy błąd, o czym miałem się przekonać już wkrótce.
Pani pedagog, wielce "światła i obyta", po jakimś tam kursie pedagogiki stwierdziła, że najlepszym pomysłem będzie konfrontacja. Ale nie tylko nas, lecz też naszych rodziców. No i urządziła szopkę, w której ja i moja matka graliśmy role kozłów ofiarnych, a buractwo oraz ich rodzice, przygotowani na całą sprawę, nawymyślali bzdur, że ich prowokuję, to, tamto. Moja matka wyszła z tego "spotkania" zapłakana i z poczuciem ogromnej bezsilności. Ja natomiast stałem się zdeterminowany by to zakończyć. Kazałem pedagogiczce się więcej w "pedagogię" nie wpie*dalać, idę z tym do dyrekcji, do kuratorium i na policję. Nie omieszkałem powiadomić o tym moich dręczycieli i ich cwaniaczkowatych rodziców. Dano mi spokój...
...na całe dwa miesiące. Potem sprawa powróciła. Jako, że u mnie słowo droższe od pieniędzy (Pawlak przy mnie wysiada), poszedłem z tym najpierw do dyrekcji. I tu psikus - pani dyrektor o niczym nie wie. Zamknęła się ze mną w gabinecie i rozmawialiśmy kilka ładnych godzin. Stwierdziła, że cała ta sytuacja jest niedopuszczalna. Zebraliśmy dowody. Ja w rozmowie stwierdziłem, że chcę zmienić klasę - istniała taka możliwość. Pani dyrektor poparła moją decyzję o zmianie klasy i mocno zbulwersowana, obiecała zająć się sprawą.
Zajęła się z godną podziwu werwą: jeszcze tego samego dnia. Załatwiła papiery o przeniesienie do innej klasy. Moja wychowawczyni i "pedagog" dostały pisemne nagany. Natomiast dnia następnego wezwano do dyrekcji oprawców razem ich rodzicami. Tym razem nie na debilne spotkanie przy herbatce i gnębienie pognębionych. Wezwano przed pluton egzekucyjny.
Do szkoły przybyła policja oraz ludzie z kuratorium. Pani dyrektor w kilku zwięzłych i mocnych słowach opowiedziała o całej sytuacji oraz co myśli o dręczycielach i ich rodzicach, którzy nie tylko nie potępili ale bronili swoich "dzieciaczków". Zarzuty były mocne, istniały też niezbite dowody, zeznania świadków. Oni z myśliwych stali się zwierzyną. A ja... Pozwolono mi zdecydować co zrobić z moimi dręczycielami. W grę wchodziły: nagana, brak promocji do następnej klasy, wyrzucenie ze szkoły, oraz, jeśli zechciałbym tego, zatrzymanie oprawców przez policję i proces karny. Oczywiście rodzice prostestowali, lecz dyrekcja i policja szybko ich uciszyli. Brakuje mi epitetów by opisać satysfakcję, jaką miałem patrząc każdemu z nich prosto w oczy z poczuciem, że ich los zależy ode mnie. I nie, wcale mi nie wstyd z tego powodu.
Koniec końców, chciałem jedynie by przyznali się do winy i dali mi święty spokój. Nie chcę przeprosin - i tak nie byłyby szczere. Nie jestem mściwy. Wiem, mam zbyt miękkie serce. Dyrekcja zgodziła się, z zastrzeżeniem, że policja pojawi się natychmiast, jak tylko pojawi się choć jeden sygnał z mojej strony, że coś jest nie tak. No i jakby nie patrzeć, to przyznali się przy jakichś 10 świadkach, że są winni. Miałem ich w garści.
Finał: klasę zmieniłem następnego dnia. Najlepsi ludzie jakich znałem z lat szkolnych i studenckich. Wychowawczyni z głową na karku. Na korytarzach dotychczasowi oprawcy spuszczali wzrok i omijali mnie szerokim łukiem. Skończyły się groźby i telefony. Błogość. Absolutna błogość.
Epilog: spotkałem kilku z nich po latach. Przeprosili mnie za swoje zachowanie i przyznali się z całą szczerością do błędu. Natomiast jeden z tych, co nie przeprosili, zaatakował mnie na moim osiedlu. Dwa lata po ukończeniu technikum(!). Na szczęście wtedy już mi się trochę urosło - tak dokładnie do 191cm - i skończyło się to dla niego złamanym nosem oraz pozbawieniem dwóch zębów. Nie wezwałem karetki. Tylko nie wiem czy warto było brudzić sobie ręce.
szkoła (przetrwania)
Ja bym wytoczył proces karny o znęcanie a potem cywilny za straty moralne, karny nic by nie dał bo mieli mniej niż 17 lat ale kase na np. nowego kompa byś miał.
OdpowiedzKarny - nie. Ale Wydzial Rodzinny i Nieletnich owszem. Tam wlasnie trafiaja sprawy tych, ktorzy dopuscili sie czynow karalnych a wiekowo sa ponizej dolnej granicy, by odpowiadac w Wydziale Karnym. I takie postepowanie owszem mogloby dac - nadzor kuratora (srednio skuteczne jesli chodzi o resocjalzacje, ale prewencyjne i owszem, bo kurator ma obowiazek informowania sadu o "postepach" i w razie czego zglosic zastrzezenia), a nawet umieszczenie w placowce resocjalizacyjnej.
OdpowiedzNapisał, że nie był mściwy. Po drugie w takiej sytuacji mając 15 lat nie wiem czy byłbyś taki mądry by rzucać kodeksem prawnym na lewo i prawo. Po trzecie nie każdy lubi bujać się po sądach.
OdpowiedzUtnę, bo miałem lat 15 jak szedłem do technikum, natomiast przy rozwiązywaniu sprawy wszyscy mieliśmy już ukończone 17. Więc sprawa karna jak najbardziej. No i wiem, że byście to czy tamto zrobili lepiej. Ja nie.
OdpowiedzBym dał 100 godzin prac społecznych, i by zrobili coś pożytecznego.
OdpowiedzAuristel, bardzo, bardzo szczerze gratuluję wzięcia sprawy w swoje ręce i wygranej :) Sama mam obecnie trochę podobny problem, chociaż może nie aż tak nasilony - ale mimo wszystko takie gnębienie jest tak przykre i dobijające, że najzupełniej rozumiem, co czułeś kiedy Ci dokuczano. Tym bardziej cieszę się, że zebrałeś w sobie siły i wygrałeś :) Cóż mi pozostaje - pozdrawiam, i trzymaj kciuki, żebym ja też się z podobnego problemu wykaraskała (a chyba jestem na dobrej drodze ku rozwiązaniu problemu:)
OdpowiedzZ 150cm w technikum do 191cm 2l po? Człowieku, przywróciłeś mi nadzieję :D
OdpowiedzSam sobie przywróciłem, jak urosłem :D Tak konkretnie to urosłem jakieś 30cm w ciągu jednego roku. Nie polecam tak szybko - nieciekawe doświadczenie i do tej pory mam rozstępy na plecach.
OdpowiedzMoże coś w środku, w Tobie się odblokowało i ciało za tym poszło;)
OdpowiedzZnam ten ból auristel, ale nie jesteśmy kobietami żeby takie rzeczy jak rozstępy nam przeszkadzały;P
OdpowiedzKolejni ludzie z rozstępami z powodu wzrostu ;] Znikną w końcu, nie ma co się martwić :)
Odpowiedz@Cristoforo - nie wiem kiedy ma być to "w końcu", moje "trzymają się" moich pleców już dobre 10 lat, przez co wyglądam, jakbym miał bliskie spotkanie 3-ego stopnia z broną rolniczą - kilka "wspaniałych" białych pasów w poprzek całych pleców poniżej łopatek ;)
Odpowiedzhistoria ku pokrzepieni, jestem pod wrażeniem dyrektorki. Oby więcej takich pedagogów z powołania.
OdpowiedzDyrektorka swietna. Tacy wlasnie ludzie powinni pracowac w szkole. Zawsze bylam zdania, ze nauczyciele powinni zarabiac nawet 10x wiecej, niz obecnie, byle mieli powolanie i umiejetnosci. Takich, jak Twoja wychowawczyni nie powinno brac sie pod uwage.
OdpowiedzCoś Ty jadł, że tak urosłeś? Powiedz, proszę! A tak na serio, jestem zachwycona historią. Dopiero druga na piekielnych o szkolnym prześladowaniu, która miała odpowiednie zakończenie :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 stycznia 2012 o 15:39
Zazdroszczę Ci. Mi jeszcze czasem się śni, że dopadam któregoś z moich oprawców. Po 12 latach...
OdpowiedzNo, czyli istnieje jeszcze nadzieja w szkolnictwie. Miałeś szczęście, że chociaż dyrektorka sensowna... A teraz poważnie: jak tyś to zrobił, żeś tyle urósł?!
OdpowiedzCo Wy macie z tym rośnięciem? No kurczaczki, urosłem po prostu i tyle. Nie wiem, może matka mi cichaczem drożdży do wszystkiego dodawała... :/
OdpowiedzJestem pełna podziwu i admiracji dla pani dyrektor. Kobieta na właściwym miejscu, a w ogóle historia świetnym, odpowiednim stylem napisana. Więcej takich!
OdpowiedzTrafiłaś kulą w płot, bo wolałbym aby takich historii było jak najmniej ;) Jak Ci zależy to kliknij w mój nick i poczytaj resztę :)
OdpowiedzPisząc "takich" miałam na myśli tych, na które odpowiednio zareagowano, kiedy już miały miejsce, i które w sumie dobrze się skończyły ;)
OdpowiedzTo uczucie gdy kogoś przyszłość zależy teraz tylko od ciebie :)
Odpowiedzczyjaś...
OdpowiedzChciałabym mieć pewność,że gdybym była na twoim miejscu już w gabinecie dyrektorki okazałabym się tak samo łaskawa, naprawdę.
OdpowiedzBrawo! Dla Ciebie za determinacje i dla dyrektorki bo miała (ma?) głowę na karku:)
Odpowiedzsuper historia, bo z pozytywnym zakończeniem:) też miałam tego typu problemy w podstawówce, pozytyw z tego taki, że zdobyłam sporą wprawę w walce wręcz:P, no i że mam silną psychikę, nie zniszczyło mnie to. ale nauczyciele też byli poniżej poziomu, więc konsekwencje ponosiłam ja - bo "dawałam się sprowokować, a nie powinnam". no skandal po prostu
Odpowiedz@Auristel, pomimo, że Cię nie znam, podziwiam. Zaczynając od tego, że znalazłeś w sobie siłę, żeby walczyc o swoje, kończąc na tym, że w wieku 15 lat miałeś więcej rozumu i honoru niż nie tylko Twoi oprawcy ale i wiekszośc społeczeństwa. Oby więcej takich osób.
OdpowiedzO ku*wa je*ana mać. Pracownik szkoły który w ogóle coś robi poza wstawianiem jedynek za to, że nie umie nauczać. Cuda się zdarzają. A co do historii. Ja nie rozumiem. Znęcał się na do tobą 2 lata. Gdy się wydało to mimo możliwości nie posadziłeś go w klasie na rok dłużej ani w pudle. A po kolejnych 2 latach rzucił się na ciebie mając pretensje. Za co? Za to, że się nad tobą znęcał a ty mu oszczędziłeś kary. Logika.
OdpowiedzLogika jest bardzo prosta. Auristel przyznał, że nie był mściwy, dużo dało mu samo to poczucie władzy, możliwość zdecydowania. W ostateczności oprawcy się uspokoili, więc efekt został osiągnięty. Nie spotakała ich żadna kara. To, że uszło im to bezkarnie, może jest złe, ale kary które proponujesz byłyby za surowe. Koniec końców po kilku latach goście dojrzeli, zrozumieli(poza jednym), że robili źle, szczerze przeprosili i pewnie autor historii mógłby z nimi teraz napić się piwa. Często ludzie krzywdzą innych bo nie są świadomi jaką krzywdę wyżądzają. To nie usprawiedliwia działania, ale tłumaczy, że nie każdy jest zły z zasady. Wystarczy trochę dorosnąć, dojrzeć, żeby pewne rzeczy zrozumieć i stać się lepszym.
OdpowiedzAle gdzie ty w moim komentarzu widzisz najazd na resztę tych kolesi albo jakieś proponowane kary?
OdpowiedzCóż, moi poprzednicy napisali już dużo, mimo to, dodam coś od siebie. 'Cmoka' za wytrwałość. Bardzo dobrze, że się nie poddałeś, ani nie zniżyłeś do ich poziomu. Wygrałeś pod każdym możliwym względem. Po prostu masz ode mnie brawa. (Oklaski w tle) A z cmoknięcia jednak zrezygnuję, bo nie sądzę, byś chciał, aby Cię jakaś obca stara baba całowała. ;D
OdpowiedzAle happy end, dobrze że ci się taki przytrafił, że miałeś myślącego dyrektora i urosłeś ;)
OdpowiedzDO kamieniołomu z nimi o chlebie i wodzie. A tak na serio to dobrze się czyta takie historie, Z TAKIM ZAKOŃCZENIEM ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 stycznia 2012 o 21:48
miałeś rację. ja tak cierpiałem ale w gimnazjum. niestety mój błąd - nikomu o tym nie mówiłem. 3 lata. u mnie dopiero w technikum się wszystko zmieniło. jednak po 3 latach nauki, i męczeniu sie z jednym z nauczycieli, na którym nawet wizyta kuratorium nie robiła wrażenia zdezerterowałem do zawodówki...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 stycznia 2012 o 21:57
W tym roku konczę gimnazjum w którym jest bardzo fajnie (jest kilka 'dresów' i ludzi za którymi nie przepadam ale bójek zero, sami palacze i alko ew.). W tym roku wybieram szkołę średnią, i po takich opowieściach mam gęsią skórkę...;p
OdpowiedzŻebym to ja miał tyle jaj w czasach gimnazjum. Gratuluję obrotu spraw. Jedno co mnie pociesza to fakt, iż ja zrobię magistra, a te tłuki, które ongiś robiły mi piekło będą mi kafelki w domu układać (o ile dożyją, bo jeden z mych dręczycieli ćpa na umór). Polecam obejrzeć film "Bang! Bang! You're dead.", myślę, iż tak jak ja okrzykniesz ów doskonałym.
OdpowiedzI to się nazywa happy end.
Odpowiedzto się nazywa happy end - fakt :) moje gratulacje :) ale zwracaj uwagę na takie rzeczy jak PÓŁTORA (a nie półtorej) ROKU :) pozdrawiam
OdpowiedzBardzo podoba mi się to jak załatwiłeś tę sprawę. Naprawdę. Dla mnie, nie mszcząc się na nich, zachowałeś niesamowitą klasę :)
OdpowiedzJa w kwestii formalnej - poprawnie jest "półtora roku", a nie "półtorej"...
OdpowiedzDyrektorka była odpowiednią osobą na odpowiednim stanowisku.
OdpowiedzNie ma litości dla skur******w.
OdpowiedzA potem się obudziłem... Chcesz powiedzieć, że od rozpoczęcia technikum do dwóch lat po, przybyło Ci 40 cm wzrostu? Ty mutant jesteś czy jak? Całość nie wydaje mi się wiarygodna, sorry
OdpowiedzMój znajomy- w gimnazjum głową sięgał mi ledwo do biustu, a mam 155 wzrostu. Ja nie urosłam nic, za to on- już w liceum, jest wyższy ode mnie o głowę ;) prawdopodobna historia- i niestety jestem teraz w bardzo podobnej sytuacji... Tylko mi nikt nie chce pomóc
OdpowiedzBiologicznie możliwe. Ale wolę sobie nie wyobrażać stanu kości...
Odpowiedz@apo: nie zamierzam znowu udowadniać że nie jestem wielbłądem. @Ell: bolało, powiem tyle.
Odpowiedzhahah, zazdroszczę. mam nieciekawą sytuację cały czas, że aż wstyd się przyznać - ale w sumie klasa ''dręczycieli" psychicznych na szczęście tylko - rok starsza, za pół roku spokój.
Odpowiedzmi sie trafił wychowawca pijaczyna, jak do niego sie poskarżyć to powiedział żeby to samo robić tym chamom hahaaa, co ja mogłam dziewczyna najmłodsza w klasie na iluś chłopaków
OdpowiedzJa bym nie odpuścił ich ukarania. Z prostego powodu. Tacy ludzie zazwyczaj utwierdzają się w swojej bezkarności i potem ze szkolnych psychopatów zamieniają się w dorosłych psychopatów czyli np. w pracodawców stosujących mobbing albo mężów bijących żony (a w skrajnych przypadkach stają się pospolitymi bandytami). Fakt, trafiłeś na takich, którzy po latach i tak zrozumieli swój błąd (oprócz jednego z nich) ale mogło być całkiem inaczej.
OdpowiedzSądzę, że utrata dwóch zębów i złamany nos utwierdza chyba kogoś w przekonaniu, że był w błędzie ;)
OdpowiedzA ja bym na twoim miejscu wybrała zatrzymanie przez policję! skończyło by się na tym że byliby do końca życia 'na kartce' każdy czym nie zgodny z prawem = więzienie... Nauczyli by się!
OdpowiedzA ja na Twoim miejscu nauczył się czytania ze zrozumieniem - pisałem że nie jestem mściwy. Nauczyłbym się też ortografii języka polskiego - "nauczyliby", "skończyłoby", "niezgodny". Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUważam, że dobrze postąpiłeś nie robiąc im większych problemów po pierwsze wywalenie ze szkoły, albo sąd mogłoby się dla Ciebie gorzej skończyć mogli Cie później dopaś i zrobić poważną krzywdę, a po drugie sprawiedliwość i tak ich dosięgła a przy okazji nie powiem, że ładnie Ci się wyrosło. ^.^
Odpowiedz