Kiedy w końcu opuszczę dom rodzinny, będą mi przyświecać trzy drogowskazy jakie wpoiła mi moja Matula.
1. Mięso po przyniesieniu do domu należy przygotować do smażenia natychmiast, dopiero pocięte i przyprawione można schować do lodówki.
2. Kalendarzyk, to nie jest metoda antykoncepcyjna.
3. Ukryte pod enigmatycznym hasłem "oddany chleb" podstawy skomplikowanej filozofii życiowej, polegającej na wierze, że co z siebie dasz, to do ciebie wróci.
Właśnie to trzecie hasło będzie nam dziś towarzyszyć.
Jako profesjonalistka, moja Mama wierzy w podnoszenie swoich kwalifikacji. Na przykład niedawno, opanowała obsługę skomplikowanego programu MS WORD. Zwłaszcza spodobało jej się zmienianie fontów, ich kolorów, wstawianie clipartów i podkreśleń. Było to dla niej naprawdę wielkie osiągnięcie.
Swoje nowo nabyte umiejętności wykorzystała drukując kartki z promocyjnymi cenami, które następnie rozwiesiła w markecie. Wyglądały mniej więcej w ten sposób: napisana dużą czcionka nazwa i cena produktu i obrazeczek z tymże. Kolor czcionki zazwyczaj odpowiadał obrazkowi, czyli np. woda mineralna miała kolor granatowy i obrazek butelki.
Moja mama puchła z dumy patrząc na swoje dzieło. Z zachwytu rozpływały się też jej współpracownice i większość klientów, którzy sami komputer widują tylko w pokoju swoich dzieci. Nikomu to nie przeszkadzało. Ot, od prostych ludzi dla prostych ludzi.
Aż do przybycia Pana Krzysia (żadnych aliasów! Tak, na imię miał Krzysztof, niech cierpi!). Pan Krzysztof został wezwany na prośbę właścicielki sklepu, w celu zaprojektowania i wykonania płachty reklamowej, która miała zwisnąć przy głównej drodze naszego małego miasta.
Zwrócił swoje oko grafika na te nieszczęsne plakietki promocyjne. Fakt ten odnotowała moja Mama. I.. pochwaliła się ze jest ich autorką.
- Pani? - Zapytał Pan Krzyś, a nos jego podjechał w okolicę wiszącej na suficie lampy - To niech to Pani pozdejmuje! To obrzydliwe, obrzydliwe! Jak to nieprofesjonalnie wygląda. Boże, dać debilom ze wsi komputer! Boże, jakby dziecko z downem pisało! Powinni panią wywalić z tego sklepu, kto nie wejdzie, to jak na festynie... - I tak dalej, i tak dalej.
Moja Mama wróciła tego dnia do domu z naręczem karteczek i łzami w oczach. Cały wieczór spędziła wypłakując się swoim pociechom. Was może to śmieszyć, dla niej było więcej niż ważne, bo przez chwilkę czuła się jak prawdziwy profesjonalista, a potem jak śmieć. Najgorzej wspominała zdanie jakim ją obdarzył Pan Krzyś opuszczając ich przybytek - Ja chyba pani przyniosę jakaś książkę o Wordzie dla niedorozwiniętych.
Taaak, nie ma to jak utwierdzić się w przekonaniu o swoim profesjonalizmie, krytykując 54-letnią pracownicę supermarketu. Doprawdy, w sam raz przeciwnik dla WYKSZTAŁCONEGO GRAFIKA.
Jakiś czas później zadzwoniła do mnie Mama - do sklepu zajechał Pan Krzyś z wykonaną przez siebie reklamą. Przez telefon, Mama poprosiła mnie żebym przywiozła jej.. No, zaraz dowiemy się co.
Gdy dobiegłam do sklepu, płachta rozciągnięta była na ziemi i otoczona wianuszkiem czerwonych ze śmiechu pracownic sklepu. Pan Krzyś stał pośród tego zbiegowiska i udawał, że nie istnieje. Mama wzięła ode mnie pakuneczek i podeszła do naszego bohatera.
- Panie Krzysiu, książeczkę panu przyniosłam. Może nie dla niedorozwiniętych, ale myślę że pan sobie poradzi. - I wręczyła mu... Elementarz, którego używaliśmy w podstawówce.
Albowiem Pan wielce profesjonalny, w szkołach bywały, przez najlepszych uczony grafik umieścił na swojej reklamie słowo:
"HÓRTOWNIA"
Gratulujemy, Panie Krzysiu. Jest pan zaiste ′najprofesjonalniejszym′ grafikiem na ziemi.
Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni :)? Profesjonalista, psia mać :P
OdpowiedzPrzyganiał kocioł garnkowi
OdpowiedzBardzo ładnie piszesz o swojej mamie, to miłe czytać, że ma pasje i stara się rozwijać :) (moja nauczyła się najpierw pisać i odbierać maile, a teraz sieć nie ma dla niej tajemnic:) a szanowny Pan Krzyś dostał za swoje, oj z nawiązką. Tak się kończy jak się próbuje zniszczyć cudze nadzieje, bo nawet coś co dla ciebie jest błahe, dla kogoś może być niezłym osiągnięciem.
OdpowiedzMoja Mama już nawet uczy się robić tabelki :D. Ciężko idzie, ale do przodu.
Odpowiedzpozostaje trzymać kciuki:) u mojej zaczęło się od głodu informacji - uwielbia programy informacyjne, no a jak raz telewizor się zepsuł... tata przeczytał chyba wszystko co było w domu, a mama wsiąkła w Internet :)
Odpowiedzmój dziadek przegląda wiadomości na onecie i googluje wyniki olimpiad, które później wpisuje do zeszyciku. ma pasję :D
OdpowiedzMoja mama opanowała tylko podstawy (które jej wpoiłem) i na tym koniec bo w domu gdzie są 2 komputery (ale 1 z netem) mieć kolejną (po ojcu i braciach) osobę uzależnioną od kompa to tortura ; )
OdpowiedzPan Krzyś to zwykła dupa a nie profesjonalista. Żaden informatyk (a grafik takim jest) nie skrytykuje otwarcie dzieła innej osoby (co najwyżej na osobności), ewentualnie jego twórczość musi być na prawdę do niczego (ale tyczy się to wyłącznie innego profesjonalisty i to najlepiej w tej samej specjalizacji). Jeśli już (bo czasem po prostu się należy) to nie w taki sposób i nie bez podania kilku powodów. BTW literówki w reklamach są częstym zabiegiem. Bardziej przyciągają wzrok i uwagę, ale w tym przypadku... szkoda gadać. P.S. może fajnie było by dać Twojej mamie do zabawy coś bardziej praktycznego. GIMP, lub inny program graficzny (nie trzeba się od razu wykosztowywać na PhotoShopa).
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 stycznia 2012 o 10:54
Całkowicie się zgadzam. A dla mamy proponuję paint.NET - proste, przejrzyste, spore możliwości ;)
Odpowiedzoj myślę że każdy profesjonalista nie skrytykuje pracy innego, najwyżej warsztat ale nie twórczość. W przypadku grafików np kiepskie wykonanie zlecenia pod kątem jakości a nie pomysłu nawet jeżeli jest do d..uszy :) to jest profesjonalizm
OdpowiedzRaz zdarzyło mi się tak wybuchnąć i pouczyć pewnego "profesjonalistę". Całość opisałem tutaj: http://piekielni.pl/22535 Dlatego napisałem, że może się to zdarzyć jeśli twórczość tej drugiej osoby jest na prawdę do niczego.
OdpowiedzZaden informatyk, a grafik takim jest... dalej nie czytam, minus za przekroczenie dopuszczalnego stezenia glupot. Informatyk to informatyk - doczytaj sobie, kto to taki, nie jest to ani grafik, ani pan Zdzisiu wymieniajacy tonery w firmowych drukarkach. Grafik to grafik, jego poziom wiedzy informatycznej (albo komputerowej, bo to tez nie to samo) moze byc dokladnie zerowy, co nijak nie przeszkodzi mu byc doskonalym grafikiem.
OdpowiedzZa whateva, bo mnie samą przeraziło to zdanie. A i nie tylko to jedno... powiedz mi Shadow85, skąd czerpiesz te informacje o tym, jak się zachowują PROFESJONALNI graficy? Powiem Ci, jak wygląda praca PROFESJONALNEGO grafika. Każdy przeciętny człowiek ma oczy i potrafi ich używać, więc mówiąc dosadnie wpierdziela się w pracę grafika, bo "on wie lepiej" - czy z Wami informatykami też tak jest? Też Wam się tak klient we wszystko wpierdziela, bo "on jest klientem i on ma zawsze we wszystkim rację i lepiej umie kodować"? Do tego "wszyscy graficy to oszuści i klient nie zapłaci za coś, co sam może "lepiej" zrobić" - i nic to, że nie ma podstaw DTP, pojęcia o typografii, kompozycji, mieszaniu kolorów - i ma gdzieś, że psuje cały zamysł, że to wszystko co on proponuje nijak do siebie nie pasuje - on jeszcze żąda poklasku, że jaki to on jest dzielny, jaki fajny i że ma lepsze pomysły niż profesjonalny grafik. Jeżeli jakiś amator wie lepiej, jak powinna wyglądać reklama, to niech ją, do jasnej ciasnej, zrobi całkowicie sam. A pretensje za rozjazdy kolorystyczne i wtopę kolorystyczną niech wtedy kieruje do samego siebie. Jeżeli coś jest zrobione do dupy, to PROFESJONALISTA o tym powie krótko i otwarcie. Rzecz inna, że powinien zrobić to w sposób kulturalny, ale owszem, ROBI TO OTWARCIE, bo dlaczego by nie miał? Jak trafisz na zepsuty jogurt w sklepie i chcesz reklamacji, to też się z tym tak bardzo chowasz i zamiast iść do sklepu i powiedzieć wprost, o co chodzi, szukasz kontaktu do fabryki jogurtów, aby się bardzo dyskretnie skontaktować z kierownikiem produkcji? Praca grafika z klientami, zwłaszcza polskimi, jest BARDZO trudna, bo polski klient zawsze wie lepiej. Wierz mi, że dla grafika przyjemnością jest stworzyć coś dobrego, fajnego, z czego i on sam, i klient byłby dumny, a nie coś, czego się grafik będzie wstydził. Tylko że najczęściej z polskimi klientami tak się nie da, bo "wszyscy graficy to oszuści i trzeba wszystko zrobić samemu". Dzisiaj jestem już doświadczona z takimi ludźmi, więc pracuję z większymi firmami albo ludźmi, którzy oczekują profesjonalizmu - a z takimi wszystkowiedzącymi klientami niech się użerają studenci i amatorzy. Kultura kulturą, bo kultura jest podstawą i tutaj pan Krzysztof zachował się źle, ale nie mów nam, grafikom, jak powinna wyglądać praca grafika, jeżeli nie masz o niej zielonego pojęcia.
Odpowiedz@whateva, @heidis Pytanie: Na jakim wydziale na studiach jest wykładana grafika komputerowa? Informatyka.... no więc jakby nie patrzeć grafik to też informatyk. Pracuję jako programista, to taki ludek który napisał wam photoshopa, gimpa i parę innych narzędzi, bez których pewnie malowalibyście swe dzieła za pomocą sztalug... tak się składa, że w swojej pracy spotykałem się z rożnymi ludźmi. Z grafikami także. Ja nie wtryniałem się w ich dzieło (chyba, że ni jak nie szło tego wpiąć w aplikację, bo twór miał złe proporcje, albo był za mały), oni nie wtryniali się w to co ja zrobiłem. Resztę wypowiedzi oparłem na własnych doświadczeniach. Nigdy nie naskoczyłbym na klienta, który jest amatorem i zrobił coś zupełnie nie związanego z moją przyszłą pracą.
Odpowiedz"@heidis Pytanie: Na jakim wydziale na studiach jest wykładana grafika komputerowa" Artystycznym, na ASP. Inne "grafiki komputerowe" (co to w ogóle za nazwa kierunku?... Grafika KOMPUTEROWA? Już samo to świadczy o tym, że nie jest to poważny kierunek, poprawna nazwa kierunku to "Grafika") to żenada, taka sama jak studiowanie zaocznie prawa w szkole lansu i baunsu. "Pracuję jako programista, to taki ludek który napisał wam photoshopa, gimpa i parę innych narzędzi" Nie ty napisałeś, tylko inni programiści napisali, tak gwoli wyjaśnienia. [; Notabene - co to ma do rzeczy? Chcesz udowadniać teraz swoją wyższość nad grafikami? Co to ma na celu, bo nie rozumiem? Przypomina mi to zabawę dzieciaków: "A ja jestem na profilu matematycznym, więc jestem lepszy niż humaniści, hahaha, ale jestem przez to fajny!". "Nigdy nie naskoczyłbym na klienta, który jest amatorem i zrobił coś zupełnie nie związanego z moją przyszłą pracą." Grafik dąży na ogół do tego, aby całość reklamowa była spójna. Jak już napisałam, pan Krzysztof wykazał się brakiem kultury (typowe buractwo), ale profesjonalny grafik jak najbardziej sugeruje ujednolicenie materiałów reklamowych, tak aby wyglądało to profesjonalnie i dobrze. :)
Odpowiedz@heidis "Grafika komputerowa to część informatyki zajmujący się użyciem komputerów do przetwarzania obrazów a także wizualizacją rzeczywistych danych. Grafika komputerowa jest dzisiaj narzędziem powszechnie używanym w edukacji, technice, kulturze albo rozrywce." Wykładana np na AGH, a tej nazwać wyższą szkoła bansu i lansu raczej nie można. Na wykładach jest nauka obsługi programów graficznych typu Photoshop, Gimp, Blender, AutoCad. Nie napisałem Photoshopa, ani Gimpa. Nigdy tego nie sugerowałem. Napisałem jedynie, że taki ludek jak ja, zajmujący się tym co ja, je napisał. Nie nie chcę niczego udowadniać, ale nie dam po sobie jeździć jak po burej suce (czyt. "dalej nie czytam, minus za przekroczenie dopuszczalnego stezenia glupot."). BTW. wywyższać to zaczął się kto inny (czyt. "Powiem Ci, jak wygląda praca PROFESJONALNEGO grafika" i cała reszta) BTW pomiędzy sugerowaniem, a OPR jest znacząca różnica. Ja również klientom sugeruję, że pewne rozwiązania, które by chcieli, są nie dobre z takiego i takiego powodu, ale nie powiem wprost, ze klient jest zwykłym idiotą i ma się nie odzywać. W ostateczności jak się uprze to zrobię jak chce. W końcu to on będzie tego używał. "czy z Wami informatykami też tak jest? " tak z nami też tak jest.
Odpowiedz@Shadow85: Grafik to nie informatyk. To bardziej dziedzina artystyczna, inaczej architekci by też byli informatykami.
OdpowiedzPrzyłączam się do oklasków z moją Mamą było podobnie. I muszę się pochwalić, że niedawno udało mi się zainteresować ją czymś innym - grami online - gra z nami, świetnie rozwija postać, a nikt z gildii nie podejrzewa , że świetnie mu się gra i rozmawia na czacie z 70-latką :D
OdpowiedzLudzie nawet nie mają pojęcia ile takich osób na emeryturze gra w takie gry. U mnie w pracy parę lat temu pokazałam kobitce grę BlodWars. I tak zaczęła. Teraz jest na emeryturze i gra w sieci w o wiele bardziej zaawansowane rzeczy do których ja już ani sprzętu ani czasu nie mam. I mówi, że sporo osób w tych grach już poznała w swoim wieku.
OdpowiedzAż mi się przypomniała historia o poważnym panu doktorze po pięćdziesiątce, który na nocnym dyżurze kazał się pielęgniarce obudzić o określonej godzinie żeby odeprzeć atak na Plemionach czy innym Travianie. :D
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 22 stycznia 2012 o 18:49
wallian- no co, przecież level sam się nie wbije ;) Za to moja babcia korzysta namiętnie ze skype'a ;)
OdpowiedzWidzę, że nie tylko ja uważam, że w tej całej karmie coś jest :) Dobrze tak idiocie.
OdpowiedzOczywiście, wystarczy trochę życie poobserwować świadomie i karmę widać ''jak na dłoni'':)
OdpowiedzMimo piątku trzynastego, po tej historyjce humor mi się poprawił na maxa :D:D:D Pozdrów Mamę i przekaż Jej, że w żadnym wieku nie trzeba się bać komputera (a także przejmować debilami z przerosłym ego).
OdpowiedzGenialna historia :) Chapeau bas dla mamy. A dla Krzysia karny jeżyk ;)
OdpowiedzZa chamstwo i naśmiewanie się Panu K. należy się karny ale k***s
OdpowiedzNa przyjemności to trzeba sobie zasłużyć
OdpowiedzJa moge zagnieść ciasto:) a mama super:) tylko tak dalej:)
OdpowiedzJa moge zagnieść ciasto:) a mama super:) tylko tak dalej:)
OdpowiedzCo za "chapeau bas"??? Języka polskiego nie znasz?
Odpowiedz@mooz, rozumiem, że możesz mieć problem z rozpoznaniem znaczenia tego, jakże rzadko używanego zwrotu, może taka wersja dla Ciebie będzie bardziej przystępna: Szacun dla mamuśki, zajebi*** gościa zgasiła!
OdpowiedzKatka, a why can't you tego napisać po polsku? W school nie nauczyli?
Odpowiedz@mooz: Powszechnie używa się obcojęzycznych zwrotów typu "a' propos", "de facto" (z tych prostszych). Jak czegoś nie rozumiesz to sobie sprawdź w google. Masz i ciesz się: http://lmgtfy.com/?q=chapeau+bas
OdpowiedzSkoro tak powszechnie używa się obcych zwrotów, to dlaczego jest takie oburzenie jak ktoś użyje angielskojęzycznej nazwy? Dlaczego jeżeli powiem zdanie po łacinie to będę uważany za mądrego człowieka, a jak po angielsku, to za idiotę? Poza tym używanie zwrotów z języka którego się nie zna to dla mnie jedynie buractwo i chęć szpanowania.
OdpowiedzMoja mama też zaczynała od robienia ramek w WORDZIE i wstawiania clipartów. W tej chwili ma ukończone studia podyplomowe na kierunku informatyka. Wspieraj mamę w bojach z komputerem, podziwiaj jej "dzieła", a zobaczysz, jak rozwinie skrzydła. ;)
OdpowiedzCo za pajac. A skoro przy tym byłaś to mogłabyś choć oględnie nakreślić wyraz, jaki się na jego mordce wymalował gdy dostał pomoc naukową. Jestem nad wyraz ciekaw czy zmienił kolor, zapadł się pod ziemię czy może jeszcze jakaś inna reakcja miała miejsce.
Odpowiedzdobrze ze nie "CHÓRTOWNIA" ;]
Odpowiedzale przecież "hurtownia","hurt" spotykane są bardzo często na różnych tablicach/ogłoszeniach,więc taki wyraz po prostu każdemu wryje się w pamięć.
Odpowiedzcham i prostak, nic więcej :)
Odpowiedzi dobrze mu tak.Kto takiego buraka zatrudnił co podstaw ortografii nie zna??
OdpowiedzZmieńmy "nie zna" na "nie używa" i OliwaDoOgnia mam nadzieję będzie usatysfakcjonowany.
OdpowiedzNo niestety czasami tak jest ze człowiek siedzi tyle że ma już plamy przed oczami. Jak pracowałem w drukarni jako grafik to często się tak zdarzało jak się projekt długo robi. Ja się pomyliłem w nazwie produktu (błąd ortograficzny i to aż z daleka raził), ale ani ja, ani klient, ani mój szef, ani wspólnicy klienta nie zauważyli bledu. Dobrze że u nas był taki zwyczaj że po zaakceptowaniu przez klienta projektu a jeszcze przed drukiem szło się do sekretarki i jeszcze jednej dziewczyny z produkcji żeby sprawdziły pod kątem błędów. One wtedy nie skażone zboczeniem zawodowym grafika nie zwracały uwagi na obraz tylko na litery
OdpowiedzNo niestety czasami tak jest ze człowiek siedzi tyle że ma już plamy przed oczami. Jak pracowałem w drukarni jako grafik to często się tak zdarzało jak się projekt długo robi. Ja się pomyliłem w nazwie produktu (błąd ortograficzny i to aż z daleka raził), ale ani ja, ani klient, ani mój szef, ani wspólnicy klienta nie zauważyli bledu. Dobrze że u nas był taki zwyczaj że po zaakceptowaniu przez klienta projektu a jeszcze przed drukiem szło się do sekretarki i jeszcze jednej dziewczyny z produkcji żeby sprawdziły pod kątem błędów. One wtedy nie skażone zboczeniem zawodowym grafika nie zwracały uwagi na obraz tylko na litery
Odpowiedzzna i używa. ortografii alternatywnej... nie on jeden;) dostałam ostatnio smsa, który zaczynał się od "chej"...
OdpowiedzBardzo dobrze tak burakowi. Profesjonalista może by i skrytykował, ale konstruktywnie. A mogłabyś wytłumaczyć 1 mądrość życiową?
OdpowiedzWydaje mi się że jest jasna. Tak robić należy, wtedy: 1. Szybciej zrobisz posiłek kiedy musisz 2. Mięso dłużej wytrzymuje w dobrym stanie, bo jest zakonserwowane przyprawami, a w poza tym szybko pozbywasz się bakterii które na świeżo kupionym mięsku bytują. 3. Zamiast kłaść się na kanapę "bo nogi bolą" bierzesz się do roboty i w ten sposób przezwyciężasz pierwszą chwilę słabości.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 stycznia 2012 o 16:02
Zapomniałam napisać w pierwszym komentarzu że te mądrości życiowe naprawdę mnie urzekły :)
OdpowiedzKupujesz np. kilogram mięsa... Jak zamrozisz, to później musisz rozmrozić całość. Jak po porcjujesz, to pakujesz do oddzielnych woreczków. Rozmrażasz tyle, ile potrzebujesz i oczywiście szybciej się rozmraża.
OdpowiedzByleby nie solić zawczasu, bo wyschnie
OdpowiedzJa zawsze kupione mięso myję i porcjuję przed zamrożeniem. Ale nigdy nie doprawiałem.
OdpowiedzAster812 bo przyprawiasz przed włożeniem do lodówki a nie do zamrażalnika ;)
Odpowiedzbo: 1) jak już je przygotujesz do gotowania, to jak cię dopadnie leń po zdjęciu kapci i ewentualnym wypiciu kawy - to wizja obrabiania tego też będzie mniej straszna. 2) mieso się przegryzie z przyprawami 3) patrz punkt 1 - mięso w lodówce wykazuje tajemniczą i dziwną skłonność do przyśpieszonego psucia (prawdopodobnie z uwagi na florę bakteryjną lodówy)
OdpowiedzIzabela - o widzisz. Tak zgubny skutek mają czasem moje skróty myślowe ;)
OdpowiedzPokaż mamie piekielnych :))
OdpowiedzPokazałam. Reakcja: "Jak Mnie tak wszyscy lubią to niech mi przyjdą pierogi zrobić bo Mnie ręce bolą."
OdpowiedzOj ja uwielbiam pierogi jeść, a nie robić :) Pozdrów Mamę i niech się nie przejmuje takim chamem :)
OdpowiedzCoś mi się z telefonem stało.... ten komentarz o zagniecaniu ciasta miał byc tutaj, przepraszam za zamieszanie.
OdpowiedzRozwalił mnie tekst "żadnych aliasów! Tak, na imię miał Krzysztof, niech cierpi!" xD
OdpowiedzPan Krzysio musi się jeszcze duuużo uczyć, zwłaszcza rozmawiać z ludźmi. Po pierwsze: żaden szanujący się grafik nie krytykuje i nie potępia w czambuł czyjejś pracy. Można zwrócić uwagę, że może warto by coś zmienić lub poprawić, co o tym sądzi druga strona, zaproponować pomoc itp. Pan Krzysio działając tak jak działa, nie będzie miał nigdy klientów, bo każdy przyjdzie do niego z zamówieniem tylko raz, ale powie dziesiątej osobie, że facet to zwykły buras. A Twojej Mamie życzę powodzenia i niech się nie zraża głupim gadaniem.
Odpowiedzciężko uwierzyć że można zrobić napis z takim błędem, szkoda że Pana Krzysia nikt nie upomniał przy wykonaniu tegoż transparentu :P
Odpowiedzwcale nie tak ciężko, znam grafika który namiętnie robił błędy literowe, aż go w końcu wywalili na łeb z redakcji
Odpowiedzno może masz rację, mi ciężko bo jestem maniaczką na punkcie ortografii (a wcale nie jestem humanistką;))
OdpowiedzŚwietną nauczkę dostał pan Krzyś. Lepiej bym tego sama nie wymyśliła:) Jak już wcześniej ktoś pisał, miło czytać jak piszesz o swojej Mamie, musi być z Ciebie bardzo dumna:)
Odpowiedzoddany chleb ? w bajki już nie wierzę.
OdpowiedzJestem fanką Twojej mamy :)
OdpowiedzMam wuja (brat mojej rodzicielki). Który jest dobrym grafikiem w bardzo dobrze płatnej firmie. Ale wyrazu rycerz nie napisze dobrze albo zapyta się jak się to pisze.
OdpowiedzWydaje mi się, że Pan Krzyś to przeczytał, albo przeczyta.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 stycznia 2012 o 23:44
Mądrości życiowe Twojej Mamy są super! A co do pana Krzysia... stara prawda, im bardziej ktoś jest zakompleksiony, tym bardziej innym dowala, żeby się przez chwilę poczuć dowartościowanym, nawet przez samego siebie - żenada... Buc
OdpowiedzSuper historia. Plusowałabym dziesięć razy :P Pan Krzyś powinien teraz za banerek zapłacić, a Twoją Mamę przeprosić. Myślę, że fotka banerka powinna znaleźć się na wszechpolsce lub demotywatorach. Swoją drogą, jeśli tak bardzo dba o corporate identity sklepu Twojej Mamy, to niech się zapisze na jakieś kursy PR-u. Kultury ma mniej niż jogurt.
OdpowiedzChce się rozwijać - niech to robi. A co do krzysia - grafik wielce się znalazł. To tak jak bym ciebie zapytał : Czemu zmienna w PHP nie może zaczynać się od cyfer ale niema nic przeciwko znakom ASCI ?
OdpowiedzTrafiłam na opowiadanie drogą losową i.. aż przeczytałam dwa razy! Masz super mamę, podziwiam za odwagę w okiełznaniu bestii, czyli komputera. Moja niestety omija szerokim łukiem i zerka na kompa podejrzliwie. :)
Odpowiedz