Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Swego czasu naprawiałem bankomaty. Bankomaty jak wiadomo, stoją w nie tylko w…

Swego czasu naprawiałem bankomaty.
Bankomaty jak wiadomo, stoją w nie tylko w bankach. Do bankomatów "zewnętrznych" powinna jeździć specjalna grupa konwojentów, ale w praktyce było różnie. A już zupełna jazda bez trzymanki, działa się w małych miasteczkach.

Któregoś dnia, w pewnej małej miejscowości, podjeżdżam pod bank celem podwiezienia pracowników pod bankomat. Ładują mi się dwie panie, przy czym jedna usiłuje przemycić na tylne siedzenie dużą, wypchaną reklamówkę - tak wielkości pudełka na buty. Odwracam się i mówię:
- Bardzo mi przykro, ale nie mogę przewozić gotówki należącej do banku, więc jeśli ma pani pieniądze do zasilenia bankomatu, to proszę wezwać transport bankowy.
Panie wymieniły spojrzenia i powiedziały:
- Dobrze, to my pójdziemy piechotą, zawsze tak chodzimy.

I poszły przez plac targowy i rynek niosąc pieniądze, za które wtedy można było kupić trzy, cztery domy jednorodzinne.

Bank

by Dominik
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar nataleg
29 29

kiedyś mój chłopak chciał wymienić sporą kwotę euro na złotówki. Po sprawdzeniu kursów w kilku kantorach zdecydowaliśmy się na jeden, weszliśmy, dla klientów aktualnie wymieniających pieniądze było tak jakby osobne pomieszczenie, zaciemnione, żeby osoby czekające w kolejce nie widziały ile poprzednik wymieniał pieniędzy. No to chłopak tam wszedł, no ale brak takiej kwoty w kasie kantoru, trzeba poczekać. Ok. kilka minut mija, wchodzi do kantoru facet. Ubrany byle jak, w jakąś dziwną kurtkę i brudne spodnie. Popatrzył chwilę i wszedł do tego 'pomieszczenia' gdzie już był mój chłopak, właśnie miałam zaprotestować, bo przecież kolejka obowiązuje, kiedy dotarło do mnie, że on przyniósł brakującą gotówkę. Tak sobie normalnie, pieszo, przez rynek, nie mam pojęcia skąd. Ale sądząc po ubiorze i wyglądzie faceta w życiu bym nie przypuszczała, że ma przy sobie większą gotówkę, może właśnie w tym rzecz? W tej zwykłej reklamówce i zawartości przypominającej pudełko na buty? I właśnie przy przejściu przez plac targowy? Najciemniej pod latarnią ;) złodziej jak się połakomi to raczej na torebkę a nie reklamówkę. Tak myślę

Odpowiedz
avatar Dominik
12 12

Nie o to tu chodzi. Widzisz, w twoim przypadku pieniądze przyniósł najprawdopodobniej właściciel kantoru, gdyż tylko taki może wypłacać w banku większą kwotę. Natomiast noszenie naprawdę dużych pieniędzy banku przez dwie kobiety i oszczędzanie na konwoju jest dosyć piekielne. Małą miejscowość, wszyscy się znają, wiedzą gdzie kto pracuje. Jeśli co kilka dni dwie pracownice banku maszerują do pomieszczenia bankomatu z reklamówką a wychodzą na pusto, to raczej każdy się domyśli, ze nie noszą tam kanapek.

Odpowiedz
avatar wolfikowa
13 23

oj tam. Skąd wiesz. reklamy pko na pustyni nie oglądałeś? W bankomacie też ktoś pracuje i ma prawo być głodny. Ty myślisz, że krasnoludki za free będą siedziały i wydawały Ci pieniądze?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 17

W mojej mieścinie rodzinnej krąży taka historia sprzed paru lat: Była sobie licytacja placu pod nieruchomość w centrum. Licytację wygrał właściciel zakładu pogrzebowego, kwota to był ponoć jakiś milion PLN. Po zakończeniu wygrywający został zaproszony na zaplecze w celu ustalenia formy i terminu płatności. Urzędnikom szczęki opadły, gdy facet odparł: "Płacę teraz, gotówką" i wyciągnął całą sumę z reklamówki, którą miał przy sobie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 12 stycznia 2012 o 12:54

avatar Dominik
10 10

Może to Urban Legend, ale opowiem co mi mówiono. Salon Mercedesa, wchodzi taki chłopek roztropek w gumofilcach, waciaku i ogląda merce. Ochrona już go miała wywalać, ale sprzedawcy nie pozwolili ze względu na innych klientów. Facet pooglądał podchodzi do biurka sprzedwacy, wywalił pieniądze z reklamówki i powiedział: "Biore tego białego"

Odpowiedz
avatar Miniaturowa
0 4

A ja słyszałam o wydawaniu kilkumilionowej wygranej w lotto do reklamówki właśnie. Historia raczej prawdziwa, opowiedziana przez osobę odpowiedzialną za wydawanie wysokich wygranych, w radiu z okazji dużej kumulacji.

Odpowiedz
avatar azahiel
1 5

@Miniaturowa Lotto nie wydaje wygranych od tak do reklamówek. Była kiedyś sytuacja że facet wygrał kilkanaście milionów i przyjechał po nie z dwoma torbami podróżnymi. Odmówiono wydania pieniędzy, takie kwoty to tylko na konta, a właściwie kilka kont, w różnych bankach. Nie wiem jak w radiu, płyty na pewno wręcza urocza pani ;)

Odpowiedz
avatar eRKaZet
0 0

Dominik, ja tą samą historię słyszałem, ale od znajomego pracującego w salonie Hondy w Warszawie.

Odpowiedz
avatar m0rr1s
4 4

ostatnio jak była ta wielka kumulacja lotka (chyba 27mln na głowę przypadło) mówili, że taka suma w banknotach stuzłotowych waży kilkaset kilogramów :)

Odpowiedz
avatar inmymind
0 0

@m0rr1s: z grubsza byłoby to prawie 443 kg :) A tak w ogóle to wiadomo, że gdyby każdy chciał wypłacić pieniądze jakie ma na koncie to zabrakłoby gotówki - bo jej faktycznie tyle nie ma, w sporej części to są pieniądze wirtualne

Odpowiedz
avatar katem
2 2

W gorących latach 90-tych pracowałam w firmie eksportowo-importowej. Aby odprawić jakiś import trzeba było złożyć w urzędzie celnym zabezpieczenie należności celnych i podatkowych - kwoty były duże - kilka milionów dzisiejszych złotych w postaci czeku na okaziciela - osobiście zawoziłam to do UC swoim maluszkiem. Może nie miałam wyobraźni ? Może na zasadzie - a któż mnie może posądzić o posiadanie przy sobie takich pieniędzy. A może na zasadzie podniesienia poziomu adrenaliny we krwi ? Choć z drugiej strony - czek na okaziciela bezpieczniejszy jednak niż żywa gotówka. W tej samej firmie i w tym samym czasie kolega jeździł po Polsce i odbierał należności za importowany i sprzedany towar - ze względu na długi czas oczekiwania na pieniądze płacone przelewem (wtedy trwało to 2 tygodnie a czasem dłużej) - za taki jeden transport (towar masowy i drogi) też było dobre kilkaset tysięcy (przeliczam na "dzisiejsze'), a on zbierał od kilku odbiorców. Na szczęście nic mu się nie trafiło i akcję importową przeżył bez szwanku. Ale też w danej firmie doskonale się zarabiało ! To se nevrati !

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

Przypomina mi się historia z Rotundy w Warszawie. Czekałam w kolejce z nudów obserwując ludzi. Dwa okienka dalej stała starsza, siwiuteńka, chudziuteńka kobieta. Wypłowiały płaszczyk gdzieniegdzie świecił dziurami. Rajstopy pocerowane tak, że lepiej nie można, buciki pamiętające czasy Piłsudskiego. Jednym słowem obraz nędzy i rozpaczy. W ręku siatka, taka wiązana ze sznurka a w środku pakunek, a właściwie tobół czegoś owiniętego dość niechlujnie Trybuną Ludu. Kiedy pani doszła do kasy podała ten tobołek kasjerce "górą". Okienko było za małe, żeby go przepchnąć. Okazało się bowiem, że staruszeczka chce wpłacić pieniądze. I to nie byle jakie jak na owe czasy, bo dolary. Nie wiem ile tego było, ale dużo. Summa summarum z późniejszej rozmowy wywnioskowałam że Pani przyjechała z podwarszawskiej miejscowości... pociągiem. Bez obstawy, sama. Brak wyobraźni? Nie. Po prostu w latach 70-tych nie było takiego bandytyzmu jak teraz. Ludzie byli może biedniejsi, jak to się mówi mieli wszyscy równo czyli g... ale nie było tylu przypadków napadów na bank, na jubilera a tym samym na starszych ludzi.

Odpowiedz
avatar Warchlak
7 7

Przepraszam, że się pani wtrącę, ale wydaje mi się, że się pani myli. Nie było w tamtych czasach takiego bandytyzmu w opinii społeczeństwa z powodu cenzury w mediach. Nie opisywano i nie podawano, przynajmniej prawdziwych danych statystycznych. Były one staranie ukrywane, tak jak inne nie wygodne dla ówczesnych władz dane. Złodziei, kieszonkowców czy innych kryminalistów nie wymyślono po 1989 roku. Tak samo jak nie raz słyszę, że jakiś tam rzeczy się kiedyś nie robiło. Nie było dziewczyn w ciąży, z nie wiadomo z kim, nie jeździło się po pijaku. No proszę, no :)

Odpowiedz
avatar katem
7 7

To pan się myli. Cenzura nie odnosiła się do bandytyzmu, ale też nie było mediów w postaci dzisiejszych gazet i niezliczonych stacji radiowych i telewizyjnych "pasących się" tanią sensacją. Przestępstwa były, są i będą, ale : nie było tylu napadów na starszych ludzi (takie rzeczy roznosiły się nawet poczta pantoflową błyskawicznie), nie było bandytyzmu w szkołach , ani w stosunku do uczniów ani , tym bardziej, w stosunku do nauczycieli, nie było tylu przypadków napadania i okradania pasażerów w pociągach, a pociągami jeździło się zdecydowanie więcej niż dzisiaj. Oczywiście, że zdarzały się kradzieże, włamania, napady, ale było tego zdecydowanie mniej, bo i milicja stosunkowo lepiej zarabiała, więcej jej było i miała więcej praw, niż obecnie (podobnie jak obecnie policja w USA), a pospolita ludność bała się tej milicji - a niestety ludzie "ubodzy duchem, kulturą i wychowaniem" zwykle w swoim postępowaniu nie kierują się jakimiś zasadami moralnymi, tylko ich postępowanie powodowane jest strachem przed konsekwencjami w postaci aresztu i jego następstw. Społeczeństwo było mniej zatomizowane i większa niż dziś ilość ludzi brała pod uwagę "co inni sobie pomyślą". Społeczeństwo było też zdecydowanie biedniejsze, a i chwalenie się bogactwem nie było w modzie (no i bezpieczne nie było), nie było więc tylu pokus, bo marketing socjalistyczny w powijakach nie kreował jeszcze potrzeb niezbędnych do zaspokojenia. Dziewczyn w ciąży było mniej, bo to był wstyd przed rodziną i okolicą i łatwiej było usunąć ( po 1956r. można było usunąć ze względu na "wskazania społeczne") - a ustrój państwowy akurat tyle miał z tym wspólnego, że ową ustawę złagodził po "odwilży"), po pijaku się jeździło, ale znowuż przepisy też były mniej rygorystyczne ,a i samochodów mniej nieporównywalnie. Rajem ta komuna nie była, ale i nie była piekłem, zwłaszcza dla szarych ludzików, grzecznie pracujących i nie wychylających się, a nie tak jak to jest przedstawiane w mediach. Sposób tego przedstawiania jest taki sam jak za tamtych czasów przedstawiano czasy przedwojenne - i tak samo prawdziwe. A to się rozpisałam :D

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 13 stycznia 2012 o 13:12

avatar Warchlak
-1 1

Tu mogę się po części z panem zgodzić. Trochę w mojej pierwszej wypowiedzi trochę źle ująłem, to, co miałem na myśli. Przestępczość za PRL była mniejsza niż dziś, owszem zgadzam się z tym. Jednak ta opisana przez panią Ela1959 babuszka postąpiła nieroztropnie. Sam pan napisał, ze chwalenie się bogactwem nie należało do bezpiecznych zajęć. Zwykły przypadek czy pech i mogło to się dla niej skończyć utratą oszczędności. Chociaż sam przyznam, że w dzisiejszych czasach potrzeba by na to mniej pecha. Co do reszty to mam trochę inny pogląd, ale nie chce mi się tutaj rozpisywać :)

Odpowiedz
avatar madzia5811651
0 0

Moja mama była kasjerką w mieście 60 tys. mieszkańców i codziennie nosiła po 50-100tys. w torebce do banku.Potem dopiero wymusili na dyrektorze konwojenta.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 stycznia 2012 o 8:32

Udostępnij