Sytuacja ciekawa. W sklepie - dokładniej w Lublinie. Tam miałam styczność ze stereotypami i jakże jawnym uważaniem każdego młodego człowieka za złodzieja, albo początkującego kryminalistę. Niemiło.
Oczywiście, tydzień przed świętami. Na śmierć zapomniałam kupić prezent siostrze. No dobra, tłumaczę szanownej Rodzicielce jak jest. Ku chwale bogom - zgodziła się podrzucić do sklepu. Jako że siostra już od października mówiła o pewnej torebce w pewnym markowym sklepie (Nazwy nie wymienię, coby złej reklamy nie robić), więc dobrze wiedziałam czego szukać.
Wchodzę do sklepu, chwilę się rozglądam, szukając wcześniej upatrzonej rzeczy. Szanowna Rodziciela pozostała na zewnątrz, prowadząc jakąś rozmowę telefoniczną. No ok. Podchodzę do półeczek, na których piętrzyły się owe torebki. Już miałam po jedną sięgać, by następnie wesoło pomknąć do kasy, zapłacić i zmyć się w mgnieniu oka (Zakupy to zło konieczne), a tu podlatuje do mnie jedna ze sprzedawczyń z okrzykiem, że mam się wynosić w tej chwili, bo dla takich jak ja to nie ma miejsca w takich sklepach.
Nie mam pojęcia o co chodzi, a ta szarpie mnie i stara się wyrzucić ze sklepu. Jedni diabli wiedzą dlaczego, oczywiście pomijając tę konkretną diablicę.
Tłumaczę, że chcę kupić torebkę - dla siostry. A Piekielna wydziera się głośniej, że ona już zna takie "kupowanie" i jak wezwie ochronę to sama pójdę. Sytuację zauważyła Rodzicielka, przybiegła i oczywiście pyta co się stało. Piekielna straciła rezon. Dokładniej na pięć sekund, bo znów zaczęła wydzierać się, że jestem paskudną złodziejką, ćpunka i pewnie trafię za kratki, jeśli nie przestanę kraść. Cóż, ja nigdy za elegancko się nie ubieram - workowate bluzy, jakieś koszulki z głupimi nadrukami i powycierane czy tam podarte spodnie to chleb powszedni. Oczywiście, co innego pozostałe osobniki płci żeńskiej w mojej rodzinie. Elegancko, stylowo i tak dalej.
Koniec końców, Piekielna kazała mi wynosić się ze sklepu, całkowicie nie zważając na protesty mojej Rodzicielki.
Wróciłyśmy następnego dnia - obie ubrane jak do szkolnej akademii, ostentacyjnie pytając owej Piekielnej o tamtą torebkę. Jej mina - nie do opisania.
I jaki z tego wniosek? Wystarczy mieć 16 lat i ubrania "luźniejsze", by zostać wyrąbanym ze sklepu... A przynajmniej w moim przypadku. Choć mój pech urósł do rozmiarów Kilimandżaro. Jeszcze trochę a sięgnie Everestu...
sklepy
Mogłaś wyjść ze sklepu powiedzieć mamie co i jak i pewnie nie miała by problemu kupić tej torebki.
OdpowiedzPf, co z tego, że mama by nie miała problemu, sprzedawca ma obowiązek dobrze traktować każdego klienta. Kobieta najwyraźniej zakompleksiona, sama pewnie kokosów nie zbija, a ma się za nie wiadomo kogo.
OdpowiedzKierownik, obojętnie jakiej płci, skarga, zadyma na cały sklep bez obaw o policję, ochronę, papieża i wszystkich świętych. Jeśli Ty nie byłaś w stanie to mama powinna.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2012 o 13:59
A ja tam bym na Twoim miejscu podała nazwę sklepu. Skoro pracują w nich tak "kulturalni" sprzedawcy, nie ma co ich kryć.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2012 o 18:15
To nie wina sklepu, tylko tej jednak babki. Nie oznacza to, że we wszystkich ich sklepach tak Cię potraktują.
OdpowiedzNiby tak, ale miło wiedzieć, gdzie zatrudniają takie kulturalne sprzedawczynie.
OdpowiedzJa mam zdanie, jak zaszczurzony. Gdyby to był wadliwy towar, ogromne problemy przy uargumentowanej reklamacji, wtedy powinno się podać nazwę sklepu. Ale z powodu jednego pracownika nie warto.
OdpowiedzSklep wyznacza standardy obsługi klienta. Jeśli był ktoś jeszcze z obsługi i nie zareagował to nieciekawie. Tak czy inaczej powinna pójść skarga, a ja bym już napewno w tym sklepie nic nie kupił.
OdpowiedzOwszem, to ta kobieta wykazała się niskim poczuciem kultury, jednakże właściciel sklepu przyjmując ją do pracy musiał również kierować się pewnymi kryteriami. Dlatego moim zdaniem złożenie skargi to podstawowe działanie w tym przypadku.
Odpowiedzno niestety ekspedientka jest "twarzą" firmy, poza tym jeśli kierownik nie dostaje skarg to znaczy że nic się nie zmieni bo przecież wszystkim to pasuje, nie ?
OdpowiedzBardzo, bardzo się dziwię, że wróciliście i daliście zarobić temu sklepowi. Moja noga by tam nie postała więcej.
OdpowiedzO ile wiem, to na odmowę sprzedaży jest paragraf. Wystarczyło policję wezwać a kobieta by się oduczyła takiego traktowania ludzi.
OdpowiedzArt. 135. Kodeksu wykroczeń mówi" "Kto ... umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia sprzedaży takiego towaru, podlega karze grzywny." Więc można było policję wezwać na tą okoliczność. Poza tym nie bardzo rozumiem poco przychodzić 2-gi raz do tego sklepu. Jeśli nie klientka to jej mama mogła tego zakupu dokonać.
OdpowiedzNajbardziej podoba mi się ten fragment:"Wróciłyśmy następnego dnia - obie ubrane jak do szkolnej akademii, ostentacyjnie pytając owej Piekielnej o tamtą torebkę. Jej mina - nie do opisania. Hehehe - albo trzeba być strasznie zakompleksionym, żeby nie tylko dać się tak potraktować jakiejś źle wychowanej babie, ale jeszcze wracać i kupować w tym samym sklepie - "ładnie" ubrawszy się na tą wizytę - to dla mnie przechodzi ludzkie pojęcie i to głośno przy tym tupiąc.
OdpowiedzNagrodziłyście tę kobietę swoimi pieniędzmi mimo, że ewidentnie ich nie chciała?
Odpowiedz