Witajcie. Poczytałam sobie historie dotyczące promocji w marketach i stwierdziłam, że swoją tu opiszę. Jestem piekielna od zawsze. Jednakże nie w związku z moim charakterkiem, tylko w związku z tym, iż nie daruję jeśli w stosunku do mnie ktoś zachowuje się źle. Może chodzić tu zarówno o instytucje, sklepy czy po prostu ludzi. Do rzeczy:
Któregoś pięknego popołudnia poszłam z koleżanką do Carrefoura w Arkadii w Warszawie na małe zakupy. Weszłyśmy na dział kosmetyczny i zauważyłyśmy, że opakowanie mydła w płynie Luksja (takiego do uzupełnienia dozownika) kosztuje 2,19 zł. Czyli jest na nie promocja. Skuszone nią wzięłyśmy po 2 opakowania o różnym zapachu. Zakupy okazały się wcale nie takie małe ;) Po odejściu od kasy mam zwyczaj sprawdzania rachunku, więc zaczęłam sprawdzać.
Widzę nabitą za mydło należność w wysokości 4X 5,99 zł a nie 4X 2,19 zł jak być powinno, zgodnie z tym co znajdowało się na półce. Cóż, jako że jak pisałam wyżej nie daję się rolować, od razu udałyśmy się do POK -u. Jednak w związku z tym, że kolejka była niemała, a ja mam już doświadczenie w próbie robienia ze mnie przysłowiowego balona, poprosiłam koleżankę by stanęła w kolejce, a sama poszłam na sklep. Dzięki za postęp techniczny!!!! Zrobiłam parę zdjęć półki z ww. mydłami i cen jakie przy nich widniały. Wróciłam do koleżanki i czekamy na swoją kolej. Nadeszła.
Podajemy Pani rachunek oraz mydła i prosimy o zwrot różnicy kwoty jaką zapłaciłyśmy. Pani łapie za telefon i rozmawia z kierownikiem działu kosmetycznego. Odwraca się do nas i mówi, że o pomyłce nie ma mowy, bo ceny się zgadzają. Poinformowałam panią, że szczerze w to wątpię ale jeśli ona jest pewna tego, co mówi to na dowód moich słów zrobiłam parę zdjęć i pokazałam jej owe zdjęcia. Pani do kierownika działu powiedziała mniej więcej coś takiego (szeptem prawie cobyśmy jej nie usłyszały):
- Niestety panie widziały i mają dowody... Jakie? Zdjęcia zrobiły.
Rozłączyła się. A nas zaczęła pouczać, że na terenie sklepu nie wolno robić zdjęć.
Ja: - Ja nie widzę zakazu. Proszę powiedzieć gdzie jest to napisane?
Pani: - Nie można robić zdjęć, to prywatny teren.
Ja: - Sklep jest publiczny i nie ma zakazu zawieszonego w widocznym miejscu.
Pani: - Owszem nie ma, ale nie można!!!
Koleżanka: - To co nie jest zabronione jest dozwolone. Prosimy nasze pieniądze.
Pani chcąc nie chcąc wypłaciła nam różnicę (około 27 zł).
Nie było mnie tam od tamtego czasu (jakieś 2 miesiące) ale jutro mam zamiar sprawdzić czy wisi gdzieś zakaz robienia zdjęć na terenie sklepu. :)
sklepy
To Ci powiem że nie wisi na pewno, zawsze możesz zdjąć karteczkę z ceną z półki i oddać w poku... a te co tam pracują w poku... szkoda gadać...
OdpowiedzDla samej zasady wykłócam się nawet o grosik :) co do tego sklepu to notorycznie nabijają kilka groszy więcej na gumy do żucia. od 9 czy 10 lat (bo chyba tyle ma Arkadia a ja po prostu nie daleko niej mieszkałam) walczę z nimi o te parę groszy bo zawsze ceny różnią się między wystawionymi a nabijanymi na kasę.
OdpowiedzNawet przy fontannie nie można robić zdjęć, w cieplejsze dni do fotografujących podchodzi ochroniarz i informuje o zakazie :P. W sumie nie wiem, czy nawet nie stoi tam jakaś tabliczka.
Odpowiedz@SiewcaSierot - mówić może co chce, tabliczkę dowolnej treści każdy też sobie może postawić - co nie znaczy, że jest to prawnie wiążące - bo nadrzędne jest prawo krajowe.
OdpowiedzW takim razie przepraszam za przekazywanie złych informacji ;_;
OdpowiedzNa terenie prywatnym jakim jest galeria handlowa właściciel może wprowadzić zakaz fotografowania i takie zakazy niestety funkcjonują w kilku centrach handlowych. Inna sprawa że są absurdalne moim zdaniem.
Odpowiedz@PrettyNoise w zakazie robienia zdjęć w centrach handlowych chodzi o to by potencjalny złodziej nie zrobił sobie dokumentacji dotyczącej zabezpieczeń zainstalowanych w sklepie.
OdpowiedzMnie ciekawi jak to jest z tym zakazem fotografowania w sklepach? Bo niby można, ale nie można. Bo podobno na to nie ma żadnej regulacji prawnej zakazującej. Niemniej większość sklepów ma w regulaminach właśnie takie zakazy. Automatycznie stoją one w sprzeczności z prawem do fotografowania, więc są chyba bezpodstawne?
Odpowiedz@Dante - sklep jest obiektem publicznym z wejściem nieodpłatnym, a nawet przy obiektach z wejściem płatnym patrz: http://prawo.vagla.pl/node/9027 o ile nie robisz zdjęć komuś, jako komuś (nie jako elementowi scenerii) i nie rozpowszechniasz bezprawnie jego wizerunku - to nie ma penalizacji zachowania.
OdpowiedzTak, możesz robić zdjęcia, a te zakazy są bezprawne.
OdpowiedzNie żebym był czepialski, ale skąd ty wzięłaś różnicę wynoszącą aż 27 zł... o.O
Odpowiedzsławcio99 właśnie też zauważyłam że z moją matematyką jest nie za ciekawie w tej historii :):):) policzyłam jakoś dziwnie za dużo:) miało być około 15 zł a że w pracy jestem to mi się liczby pokićkały ... WYBACZCIE!!! miało być 15 zł nie 27 zł!!!!!
OdpowiedzJak mają zakaz robienia zdjęć zawsze można nakręcić filmik :)
Odpowiedzhahahahahahahahaa rozwaliło mnie to :):):)
OdpowiedzPomyślałam o tym samym:)
OdpowiedzMnie kiedyś naciągnęli w realu... Kupiłam sałatkę w dziale gastronomicznym (oczywiście płacąc za nią w tym punkcie) i stojąc przy kasie nie zauważyłam, że koleś zeskanował już ową nieszczęsną sałatkę. Najgorsze jest to, że wypierał się jak mógł, że on nie wiedział, że za takie sałatki (opakowane w specjalną folię) płaci się przy wyznaczonych punktach o.O Ale było minęło i gratuluję uporu!;)
OdpowiedzDobrze, że zrobiłaś zdjęcie. U znajomej pracującej w znanej sieci sklepów z wyposażeniem wnętrz (na I) pracownicy po telefonie z pOKu drukują aktualną cenę na półkę. Jak klient przychodzi na miejsce żeby coś udowodnić to ma pozamiatane :(
OdpowiedzJakby się klient zaparł i chciał udowodnić to zawsze można obejrzeć monitoring.
OdpowiedzZ tego co pamiętam zakaz fotografowania w Arkadii jest naklejony na drzwiach, tak gdzieś na poziomie pasa, razem z zakazem wnoszenia broni i palenia.
Odpowiedz"Zakaz wnoszenia broni" dobre :D
Odpowiedzdzisiaj będąc na zakupach (pare minut przed zamknięciem) w polomarkecie miałem ze sobą 45zł i kartę płatniczą. Koszt zakupów wyszedł ok 55zł to postanowiłem resztę (czyli te ok10zł) dopłacić kartą. Jako że śpieszyłem się żeby nie przedłużać pracy kasjerce (będąc przy kasie było ok 21:03) to wklepałem pin nie patrząc na wyświetlacz terminalu, dostałem paragony i poszedłem do domu (na szczęście mieszkam rzut beretem od polo). Po wejściu patrzę na paragon i było jak byk że zapłaciłem gotówką 25zł a resztę kartą... Szybko wybiegłem z domu i pobiegłem do Polo. Oczywiście sklep był już zamknięty a moich pukań w szybę nikt nie słyszał. Podszedłem do drzwi bocznych gdzie m.in. przyjmują dostawy towaru i opuszczają sklep po zamknięciu. Akurat wychodziła jakaś pracownica więc wytłumaczyłem jej o co mi chodzi a ta zawołała kasjerkę i kierownika. Wszystko się wytłumaczyło bo akurat ona rozmawiała z kierownikiem o tym dlaczego ma 20zł więcej w kasie niż powinno być i oddała mi te 20zł ;)
OdpowiedzUrodziłam córkę w sierpniu 1992r.Pamiętam,jak dziś....w pierwszym tygodniu stycznia 1992 r,kiedy poszłam pierwszy raz do ginekologa,ten stwierdził 6 tydzień ciąży,kazał zapłacić około,na dzisiejsze ,40 zł w okienku rejestracji, i chciał zapisać na zabieg aborcji...,bo "- po co pani ten kłopot,w tym wieku".Uciekłam."Kłopot" ma ponad 19 lat,a moje studia poczekały.(Do,chyba,1993 roku aborcja była w Polsce całkowicie legalna,traktowana jak zabieg...).Sam poród...jedna pani doktor na stażu,która stwierdziła,żebym tak nie nie nabierała powietrza w policzki,bo to brzydko wygląda.Ale słyszałam też historię,że gdy w/w pani doktor miała praktyki na ortopedii,to 1 pacjent,chłop ze wsi,zwiał ze złamaną nogą ze szpitala,jak mu chciała sama ją nastawiać i za 1 razem "nie zaskoczyło".
OdpowiedzNo dobrze, ale co to ma wspólnego z historią?
OdpowiedzPewnie się pomyliła i napisała komentarz pod nie tą historią co należy. Ja często czytam historie a w zakładkach odkładam sobie te do skomentowania, o błąd nie trudno;)
OdpowiedzAle skąd Wam się wzięło, że sklep to obiekt publiczny to nie mam pojęcia :)
OdpowiedzOdnośnie robienia zdjęć w galeriach handlowych i innych wnętrzach, to tu jest to obszernie wyjaśnione: http://www.f-lex.pl/index.php/2011/07/23/zakazany-owoc/ Poza tym, jeśli ktoś interesuje się fotografią, to polecam mu tą stronę. Blog pisany przez prawnika i miłośnika fotografii w jednej osobie.
Odpowiedzha, chyba różnica ok. 15 zł.
Odpowiedz15,20zł a nie 27...
Odpowiedzjuż to wyjaśniłam wcześniej odpowiadając na wpis pawcio99
Odpowiedz