Rozmowa o pracę. Tarija siedzi w odprasowanej koszuli i grzecznie odpowiada na pytania. Miła pani zadaje w końcu pytanie:
- Czy zamierza pani urodzić dziecko?
- Jestem panną, więc nie planuję teraz ciąży.
- A kto planuje? Ja się pytam, czy jakby co, to pani urodzi!
Mnie też pracodawca zadał to pytanie ale dla odmiany namawia mnie co bym w ciążę zaszła, na szczęście nic nie wspomina z kim :)
OdpowiedzNamawia? Ale dlaczego? Ma już kogoś na zastępstwo czy z czystej sympatii?
OdpowiedzPewnie sympatia, bo raczej nie znajdzie szybko kogoś za mnie do pracy.
OdpowiedzBędąc panną też można mieć dziecko ;)
Odpowiedzale zdecydowana większość osób PLANUJE mieć dziecko jak już się ustatkuje.
OdpowiedzW dzisiejszych czasach małżeństwo do stabilizacji niezbędne nie jest, cała masa par żyje i wychowuje dzieci na kocią łapę. O, przepraszam. W konkubinatach.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2012 o 18:38
Ja nie mówię że ślub jest obowiązkowy, tylko że jednak jakoś tak jest że o ile nie ma wpadki, to ludzie planują powiększać rodzinę po jakiejś rejestracji związku. Nikomu nie twierdzę że inaczej nie można. Ani że się nie zdarza. Podkreślam: WIĘKSZOŚ (nie wszyscy) PLANUJE mieć dzieci po ślubie (nie koniecznie tak się dzieje)
OdpowiedzPracodawca nie ma prawa pytać o takie rzeczy...
OdpowiedzOgólnie rzeczy ujmując sytuacja wygląda troszkę bardziej kolorowo. Zaszczurzony w takich momentach zazdroszczę Ci że jesteś mężczyzną. Jeżeli na tak postawione pytanie odpowiem "Nie ma Pan/Pani prawa o to pytać" pracy nie dostaniesz. Jeżeli odpowiesz tak...masz jakieś 20% szans, jeżeli odpowiesz "tak w przyszłości" masz 50% szans, jeżeli "nie planuje nigdy mieć dzieci" szansa wbrew pozorom również spada do podłogi. Jednak od strony pracodawcy wygląda to też tak że młoda kobieta zatrudniona na okres próbny, jest świetna! Doskonale się sprawdza... trzy dni po podpisaniu umowy o pracę przynosi zwolnienie lekarskie że jest w ciąży i będzie leżeć całą ciążę. Prowadziłam rekrutację w firmie która dostała rządowe fundusze na pewien projekt i z 4 zatrudnionych kobiet wszystkie zastosowały tą samą strategię, jedna odczekała 3 tygodnie od podpisania umowy. A możliwości na zatrudnienie zastępstwa nie było bo to umowa czasowa.... i pracodawca jak to się mówi w czarnej zupie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2012 o 19:30
Co nie zmienia faktu, że pracodawca nie ma prawa pytać o takie rzeczy. Mnie się trafiło normalne towarzystwo i na rozmowie i teraz w pracy. Nie było dziwnych pytań kiedy miesiąc po rozpoczęciu pracy wyszłam za mąż. Ba, moja firma bardzo wspiera kobitki rozmnażające się. :]
OdpowiedzMyszko, jestem facetem, też pytano mnie czy jestem żonaty i czy mam dzieci, czy partnerka w ciąży lub czy planujemy - nie odpowiadam na takie pytania. Poza tym w dzisiejszych czasach jest tacierzyńskie, więc w stosunku do facetów trochę podobnie ich to interesuje za wyjątkiem, że nie są w ciąży.
Odpowiedzoj tacierzyńskiego od tego roku jest raptem 2 tygodnie a macierzyńskiego prawie 5 miesięcy jest jednak trochę różnicy :), osobiście się nie dziwię i raczej nie mam nic do pracodawcy za tak "nietaktowne" pytania, ale naciskanie by tego dziecka nie było już jest karygodne. A dlaczego nic nie mam ? W oddziale firmy gdzie pracuje moja żona jest formalnie zatrudnionych 13 osób w tym jeden facet a praktycznie pracuje 8 ... 5 jest na urlopach macierzyńskich
OdpowiedzJa swojej drugiej połowie doradziłem żeby w takich przypadkach kłamała że nie planuje. Po pierwsze nie mają prawa pytać (ale to już mlecznamyszka wyjasniła czym skutkuje), po drugie nawet jak zajdzie w ciążę to co to zmieni, po trzecie taka deklaracja nie jest wiążąca.
Odpowiedza ja tam się nie dziwie, że pracodawcy o to pytają. Pracownice oszukują.. zatrudniają się.. szkolą a potem au revoir... i pracodawca zostaje bez pracownika. Trzeba zatrudnic nowego, wyszkolic. Codla reszty zalogi bywa upierdliwe, bo znow przez jakis czas pracuje sie nieco ciezej, bo nowy musi sie wdrozyc i to trwa.
OdpowiedzNajwyraźniej chodziło jej o Twój stosunek do aborcji.
Odpowiedz"jeżeli "nie planuje nigdy mieć dzieci" szansa wbrew pozorom również spada do podłogi. " Nie rozumiem - nie chcę mieć dzieci, a więc będę dyspozycyjne i nie będę miała zwolnienia w ciąży/po ciąży/na dziecko itd. sprawia, że mnie nie zatrudnią?
OdpowiedzW oczach pracodawcy możesz się wydać nie odpowiedzialna, lekkoduch. Z jakiegoś powodu odrzucasz klasyczny model rodziny przeciwstawiasz się schematom, zatem możesz się nie podporządkować zasadom panującym w firmie itd itp. można przykłady mnożyć aż się fantazja skończy. Jest to nietypowa odpowiedź Polki, skoro nie typowa znaczy zła. (nie dla mnie rzecz jasna!)
OdpowiedzMlecznamyszka na rację. Powiem więcej. Kiedy mój brat szukał pracy, pracodawca pytał go czy ma dzieci (wtedy miał jedno), czy planuje mieć więcej czy żona pracuje. Pracodawcy chętnie zatrudniają jedynych żywicieli rodziny, bo takim bardziej zależy na pracy, bardziej się do niej przykładają i więcej trudności jest w stanie zjeść. Taki 30-letni singiel na przykład, zarabiający załóżmy 3000zł miesięcznie, może mieć spore oszczędności i pozwolić sobie na utratę pracy, jeśli nie będę mu odpowiadać trudne warunki.
OdpowiedzDobrze wiedzieć, że trzeba mówić, że nie mogę mieć dzieci, zamiast prawdy, że nie chcę. Ehh, i tak źle i tak niedobrze. A co do tego singla, który może mieć oszczędności - to prawda, spotkałam się nie raz z tym, że jedyni żywiciele rodziny są ugodowymi pracownikami (czasami niestety).
Odpowiedz@pieprzowa proponuję jednak zasadę "złotego środka" i dowiedzieć się jak najwięcej o pracodawcy przed rozmową i odpowiedzi dostosować do potrzeb danej rozmowy. Nie namawiam do kłamstwa, ale do kreatywnego zarządzania prawdą.
Odpowiedzpoza tym właśnie taka odpowiedź (nie planuje nigdy mieć dzieci) może zostać uznana za kłamstwo podczas rozmowy :) po to by się przypodobać pracodawcy, a nie niekoniecznie tylko jako cecha charakteru
OdpowiedzPytanie bezczelne, ale częste. I obecnie, stety albo niestety, osoby, które oszukują i mówią, że nie są w ciąży i nie będą, a po miesiącu przynoszą kwitek, że jednak są, są wyrzucane z pracy zaraz po skończeniu się ich "okresu ochronnego". Z jednej strony współczesna sytuacja na rynku na swój sposób wymusza takie zachowania, ale z drugiej jest to bezczelne oszustwo. A tak z innej beczki to nie rozumiem do końca tego podejścia "kobieta z dzieckiem = zły pracownik". Kobieta, która ma dziecko, nie może sobie pozwolić na utratę pracy i brak pieniędzy, więc siłą rzeczy może być często lepszym pracownikiem niż osoba bezdzietna - co prawda jest to tylko moje przypuszczenie, bo nie mam dziecka, ale gdybym miała, to starałabym się w pracy raczej jak najszybciej wrócić do "normalnego trybu", właśnie po to, aby mieć pewność, że nie będę wyrzucona... dlatego zdumiewa mnie to podejście "kobieta świeżo po ciąży = najgorszy pracownik z możliwych"...
OdpowiedzPotwierdzam, jakbym dziecka nie miała to bym pewnie rzuciła obecną pracę i szukała czegoś innego, a tak raz, że ta praca zapewnia mi stabilizację, dwa mogę trochę od dziecka odpocząć będąc w pracy :D
Odpowiedzto jest jedna strona medalu, druga to fakt że dzieci moga powodowac dodatkowe problemy. Szczególnie te bardziej chorowite. Bo niby co, jak dostaniesz telefon o godzinie 9 z przedszkola, że twoja pociecha upadła rozwaliła głowę i pojechała na pogotowie (wersja hard bo nie przypominam sobie by sie cos takiego zdarzało, ale to tylko przykład) to co nie pojedziesz ??? polecisz w te pedy nie zwiarzając na fakt czy pracodawca ma kogo obsadzic w firmie czy nie. Ale z drugiej storny, nawet u siebie w pracy pytajac ludzi po cholere to robią, odpowiadają że muszą.. bo.. mają dzieci na utrzymaniu. Podczas gdy ja moge powiedziec mam to w d.... i podchodzic po swojemu, bo ostatecznie zwolnienie mi nie straszne, to oni starają sie nieco bardziej. A ja.. adekwatnie do tego co zarabiam. (zarabiam 600 zl.. wiec wyobrazcie sobie moja motywacje)
Odpowiedz"Wie Pani, z szacunku do pracodawców i ich pieniędzy podpisałam kontrakt z kliniką aborcyjną w Holandii na najbliższe 4 ciąże, więc proszę się nie martwić> Jeśli pracodawca będzie nalegał oraz podpisze ze mną umowę na czas nieokreślony na co najmniej 5k, mogę usunąć macicę" :P A poważnie, to chyba bym powiedziała, że z przyjemnością zajdę teraz do PIPu opowiedzieć, jakie sprawy potencjalnego pracodawcę interesują, bo mam po drodze do domu. Ciekawe, co oni na to :P
OdpowiedzŚwietny tekst, chciałbym zobaczyć minę rekrutującego gdyby to usłyszał :)
OdpowiedzZnakomita historia. Bez modnych akapitów o moralnych i etycznych rozważań oraz retorycznych pytań. Plus.
OdpowiedzJa bym odpowiedziała, że nie urodzę- jak wpadnę to zaleję pochwę żelbetonem i zrobię sobie małą dziurkę na podbrzuszu aby mocz miał którędy uciekać.
OdpowiedzŻelbetonu nie można "lać".
OdpowiedzUuuu Tarija jest panną. Pamiętajcie jest paNNą. A co do tekstu szefa to genialny.
OdpowiedzMój ojciec w pierwszy dzień pracy miał swoje wesele. :)
Odpowiedz