Dzień ślubu... Piękny, romantyczny, najszczęśliwszy dzień w życiu... A jednak zdarzają się rzeczy, które doprowadzają do białej gorączki lub co najmniej do stanu przedzawałowego...
Mój (już) mąż miał mnie odwieźć na makijaż i fryzurę, po drodze wstąpić chcieliśmy do kwiaciarni po odbiór moich kwiatów i kwiatów druhny, dekoracji samochodu i kwiatuszków do butonierki dla chłopaków.
Mój bukiet miał być z gipsówki, z dodatkiem pąków białej róży (lub róży ecru gdyby nie było białych), związany jasnosrebrną wstążką z satyny. Natomiast bukiet był z minimalną ilością gipsówki, róże były pomarańczowo-różowe i wielkie, a w dodatku stare, bo z pomiętymi, brązowymi końcówkami, wszystkie kwiatki oplecione były jakimiś srebrnymi wiórkami, a wstążka była CZARNA...
Ugięły się pode mną kolana. Bukiet druhny wyglądał o wiele lepiej niż mój, choć tam też wsadziły panie srebrne wiórki, mimo że mówiłam wyraźnie, że nie chcemy żadnych koralików, kryształków i ozdóbek... Kategorycznie zażądałam zmiany koloru wstążki i zażądałam wyjaśnień dlaczego jest tak a nie inaczej. Pani stwierdziła, że ona ma zapisane jasne róże, a te nie są ciemne... (Nieważne, że do dekoracji samochodu (i sali) zamawiałam białe i białe jakoś były - po co mi w bukiecie w takim razie pomarańczowo-różowe???)
No nic, 26 grudnia, odebraliśmy te, pani tylko zmieniła wstążkę na cielistą (też ni w pięć ni w dziewięć bo srebrna satynowa miała pasować do butów, paska sukienki i krawata pana młodego...), zapłaciliśmy, wróciłam do domu, napisałam do pani właścicielki SMS, że z nerwów nie jestem w stanie dzwonić, ale to, to i to jest nie tak i będę to reklamować. Odpisała, że jej przykro, ale bukiet był robiony ściśle wg. moich wskazówek... W dodatku narzeczony musiał jechać raz jeszcze bo pani zapomniała dać nam butonierek, a policzyła za nie...
Jeszcze lepsza niespodzianka czekała nas na sali...
Tort zamawiałam zimowy, obłożony masą marcepanową, dekorowany śnieżynkami, srebrnymi kuleczkami i jadalnym brokatem... Natomiast to co wjechało... to był zwykły tort śmietanowy obsypany wiórkami z opłatka, na górze tkwiły trzy róże, w boki powtykane były gałązki gipsówki... Byłam w szoku, myślałąm, ze pomylili torty...
Okazało się, że masa marcepanowa im się rozpuściła... w lodówce... i zawołali znajomego cukiernika i naprawił im to tak jak tylko się dało. Cukiernia pokazała nam zdjecia dostarczonego tortu, był piękny i cholernie drogi, mniej więcej dwa razy tyle, co tort bez masy marcepanowej... Pani, która robiła tort, powiedziała, ze nie wie co mogli zrobić, zeby ta masa się rozpuściła (ja się nie znam), ale kobieta miała łzy w oczach bo napracowała się bardzo dużo, a nic z tego nie było...
Niby nic powiecie. Nikt z gości w zasadzie nie wiedział o tych wpadkach, oprócz rodziców. Tylko my, ale to jest taki jeden dzień, kiedy chciałoby się mieć tak, jak się omawia i za co się płaci, bo nikt przecież nam łaski nie robi, że zrobi wg. zamówienia...
Co do finału:
w kwiaciarni pani oddała nam 50 zł (ze 150), powiedziała, że srebrne wiórki były jej pomysłem i własną inwencją (no helloł - dobrze, ze dało się to wyplątać...), a wstążka była ciemnoszara, tylko namoknięta w wodzie wyglądała na czarną... a róże ona ma zapisane jasne i zdania nie zmieni, były jasne, świeże i poobijały się dopiero w moich rękach (w ciągu tych 5 sek. kiedy dostałam kwiaty do ręki chyba...)
Cukiernia nie wzięła odpowiedzialności na siebie za tort (dostarczyli prawidłowy przecież), lokal stwierdził, że to z tortem musiało być coś nie tak, u nich wszystko gra. Nie obniżyli nam kwoty do zapłacenia, choć mieliśmy też inne zastrzeżenia (m.in. zginęły dwa wina - żeby było śmieszniej moje bezalkoholowe, zniszczyli nasze dekoracje, kupione przez nas "bo wyraźnie nie powiedzieliśmy, ze chcemy je do zwrotu, więc wyrzucili dużą część). Zaproponowali, że jak zrobimy u nich chrzciny, to dadzą nam taki tort w prezencie.
Zapomnieli chyba, że chrzciny nie są obligatoryjne, może nie każdy zaprasza 50 osób na chrzciny, nie każdego na nie stać i taki tort to chcieliśmy mieć tego dnia, gdy był z nami fotograf, a nie kiedyś, na "być może chrzcinach"...
Ślub i wesele
No ale przeciez zdjecie tortu dostaliscie z cukierni, a skoro zalezalo ci tylko na tym, zeby "miec go tego dnia, gdy byl z nami fotograf" to o co chodzi? LOL
OdpowiedzW dzisiejszych czasach trzeba mieć wszystko na piśmie. wszystko dosłownie, każdą pierdołę najmniejszą
OdpowiedzChodzi o malkontenctwo. Sihaja przyjęła regułę, że zawsze narzeka i jest wiecznie niezadowolona. Współczuję mężowi...
Odpowiedza ja myślę, że chodzi o perfekcję i przyznam, że sama uwielbiam, kiedy wszystko jest na tip top :) jest to tak wada jak i zaleta
OdpowiedzCzłowiek by chciał mieć ten jeden piękny dzień w życiu kiedy wszystko jest idealnie a ty nazywasz to malkontenctwem? Współczuję.
OdpowiedzLudzie! To ma być najpiękniejszy dzień w życiu! A nie martwienie się, czy tort będzie smakował, czy wiązanka ślubna co do milimetra ułożona! To ja wam współczuję. Sama miałam i ślub i wesele. I nie zwracałam uwagi na takie bzdety. Zwracałam uwagę na Mojego Ukochanego. Na to, że za chwilkę będzie moim Mężem a ja jego Żoną. I ogarniało mnie bezgraniczne szczęście. I to przeżywałam, a nie nic tak na prawdę nie znaczące dodatki. Od tego czasu minęło dobrych kilkanaście lat. I wierz mi, że w życiu nie ważne są bzdety. Nie na tym to polega.
OdpowiedzSłuchaj, oni zapłacili za określone usługi i ich nie otrzymali. W normalny dzień byłoby to irytujące. W szczególny dzień jest irytujące do kwadratu. Miałaś przyjęcie weselne, tak? Po co, skoro takie bzdety są według ciebie nieważne? Skoro już za coś płacę, chcę to otrzymać dokładnie takie, jakie zamawiałam.
OdpowiedzA powiedz ty mi, w którym miejscu napisałam, że wesele to dla mnie bzdety? Kłania się czytanie ze zrozumieniem. Oczywiście, że jak za coś płacimy - to żądamy wykonania. I to nie jest dla mnie dziwne. Ale dziwna jest dla mnie indolencja młodych. Nie umieli wyegzekwować tychże usług. A żal i gorycz przelewa się teraz na forum.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 31 grudnia 2011 o 17:58
"Sama miałam i ślub i wesele. I nie zwracałam uwagi na takie bzdety." Twoje słowa... Sihaja dokładnie napisała, że zostawiła swoje wymagania odnośnie bukietu i tortu. Które zostały zignorowane. Naprawdę uważasz, że panna młoda w dniu swojego ślubu myśli tylko o wykłócaniu się o jakość usług? BTW Twój pierwszy post - przebywasz z nią 24h/dobę, że wiesz? :]
OdpowiedzCzytania ze zrozumieniem uczą już w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Ale pomogę Ci zrozumieć, bo jak widać masz z tym problem. "Sama miałam i ślub i wesele. I nie zwracałam uwagi na takie bzdety." Twoje słowa... " Tłumaczę więc: nie zwracałam uwagi na bzdety typu: wiązanka, tort etc. Nigdzie w poście nie wspomniałam, że wesele jest bzdetą :) Czy jest to już dla Ciebie zrozumiałe?
OdpowiedzBTW: poczytałam sobie historie Siahji i wiecznie jest w nich niezadowolona. I zawsze pokrzywdzona.
OdpowiedzKończę tę rozmowę. Wrócimy do niej, kiedy nauczysz się, że "dyskusja" nie oznacza "obraź rozmówcę".
OdpowiedzPrawda w oczy kole... Czyżby zabrakło argumentów?
OdpowiedzAle tutaj nie pretensje panny młodej są "piekielne", bo zapłaciła za coś, a dostała coś innego, tylko idiotyczne jest podsumowanie z którego wynika, że największym problemem był brak możliwości zrobienia zdjęcia na pamiątkę.
OdpowiedzPosłuchaj, ja nie zaczęłam ci wrzucać, że "nie rozumiesz co piszę". Powstrzymaj się od argumentów ad personam i możemy kontynuować.
OdpowiedzZwróciłam Ci tylko uwagę, że nie przeczytałaś ze zrozumieniem mojego postu. Nie było moim celem obrażanie Twojej osoby. Dyskusję możemy kontynuować dalej.
Odpowiedz@katebush: "BTW: poczytałam sobie historie Siahji i wiecznie jest w nich niezadowolona. I zawsze pokrzywdzona."... Pragnę przypomnieć, na jakim portalu jesteśmy...
Odpowiedz@SatiacjaSemantyczna Dobrze prawisz, polać Ci!
OdpowiedzTak jest to portal piekielni.pl. Ale piekielnego nic tu nie ma. Żałosne to a nie piekielne... Tort wg Sihaji miał może nie tyle smakować, jak dobrze wyglądać do zdjęcia... A cóż: "są różne gusta rzekł chłop całując krowę w usta"
Odpowiedz@kattebush Jasne, to tak jakbyś zamówiła sobie BMW X5 a dostała Fiata 126p. Nie byłoby w tym nic piekielnego, no bo w końcu co za różnica! Może i głupi przykład, ale tak mniej więcej wygląda Twoje rozumowanie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 stycznia 2012 o 22:44
@kobalamina jeśli tak mocno "do siebie" odbierasz krytykę (moim zdaniem uzasadnioną) to może przestań udzielać się w Internecie?
Odpowiedzi btw otrzymała usługi za które zapłaciła -> tort był tylko lokal go schrzanił (albo w transporcie), bukiet był -> niedopilnowany opis w kwiaciarni. Tylko tyle ? na moim ślubie to były dopiero jaja, też zaplanowaliśmy wszystko ... i niemal wszystko się posypało, ale wtedy trzeba na gorąco kombinować no i się uśmiechać że tak powinno być :)goście nie wiedzą jakie były plany. Teraz się z żoną śmiejemy z tego wszystkiego. PS. Wesele to nic innego jak zabawa dla gości Młodzi graja tylko swoje role i zapewniają dobrą zabawę ot co
Odpowiedza mówiłam że wesele to żadna przyjemność ; )
OdpowiedzCo do róż to są dwa wytłumaczenia. Albo wyssałaś z nich całą energię życiową lub też byłaś tak piękną panną młodą że zwiędły z zazdrości.
OdpowiedzMasa marcepanowa rozpuszcza się , jeśli położy się ją na masę śmietanową, albo bitą śmietanę. wiem bo sama często ją robię.Jeżeli w cukierni posmarowali tort bitą śmietaną, a potem położyli masę marcepanową, to nic dziwnego, że masa się rozpuściła.
Odpowiedzdobrze wiedzieć :)
OdpowiedzNo kuźwa, to co za idioci pracują w tej cukierni, że tego nie wiedzieli? To chyba powinna być oczywista dla nich wiedza, skoro są specjalistami w dziedzinie cukierniczej?
Odpowiedzwiem cos o stresie w dniu slubu.. nawet najmniejsza rzecz ktora nie idzie po naszej myśli potrafi doprowadzic czasami do placzu. Cóż, wszystkiego dobrego na nowej drodze życia!
OdpowiedzWspółczuję. Miałaś ślub w święta teraz? Wiesz, mogło nie być białych róż, czasem tak się zdarza, owszem, jest to wina kwiaciarki, że odpowiednio wcześniej ich nie zamówiła. A że miały brązowe końcówki, to niekoniecznie świadczy o nieświeżości, tylko główki mogły byś poobijane w trakcie transportu, czy to z miejsca produkcji na giełdę, czy to w trakcie przywożenia do kwiaciarni czy nawet po odebraniu bukietu przez młodego, mógł położyć bukiet tak niefortunnie, że kwiaty się poobijały. Niemniej jednak współczuję. Kwiaciarka powinna była zadzwonić skoro nie zdobyła białych róż i uprzedzić, że będą inne. Jednak w tym dniu i tak każdy będzie pamiętał Ciebie i to jak się bawili na weselu a nie to, jakie kwiaty miałaś przy sukience i jaki tort był ;) najważniejsze, jeżeli goście się dobrze bawili i wy cieszyliście się, ze zostaliście małżeństwem, Wszystkiego dobrego na nowej drodze życia i w nowym roku. A tak z ciekawości, to kwiaciarnia w jakim mieście?
OdpowiedzChrzciny nie są obligatoryjne, ale wesele, i to w dodatku w Święta to już tak???
OdpowiedzNie wesele, tylko przyjęcie-kolacja dla najbliższej rodziny po ślubie w USC, a Święta tylko dlatego, ze ludzie mają wolne i mogli przyjść. Zresztą, co to ma do rzeczy?
Odpowiedza ja mysle, że autorka jest po prostu perfekcjonistka. Wkrotce biore slub i szczerze mowiac, raczej mi wesela nie zepsuje to, ze bukiet troche sie roznil od tego, jaki chcialam (zwlaszcza ze oddano czesc kasy) albo ze tort nie byl az tak ladny. Przeciez goscie niczego nie zauwazyli, i kto w ogole pamieta dokladnie, jak wygladal tort? zwlaszcza ze autorka jest w ciazy, do tego zagrozonej - i przejmuje sie takimi, za przeproszeniem, głupotami? dla mnie, na moim slubie, najwazniejsze jest, zeby goscie dobrze sie bawili (dlatego rezygnuje z pierwotnego zamiaru zagrania swojej muzyki na rzecz muzyki popularnej), zeby miec wowczas przy sobie Milego. A kwiaty? nieudany tort? to drobiazgi, nigdy nie pojdzie wszystko dokladnie po naszej mysli, nigdy. Chyba ze autorce chodzilo o pozalenie sie tu, bo bylo to dla niej albo szczegolnie wazne, albo ma taki charakter, ze byle drobiazg wyprowadza ja z rownowagi (co w jej stanie w sumie jest wytlumaczalne) - wtedy rozumiem pomysl opublikowania tej zupelnie niepiekielnej historii tu.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 stycznia 2012 o 8:50
Goszka - w 100% się z Tobą zgadzam. A tort wg Sihaji miał może nie tyle smakować, jak dobrze wyglądać do zdjęcia... Żałosne to a nie piekielne... A cóż: "są różne gusta rzekł chłop całując krowę w usta"
Odpowiedzjuż się katte podnieciłaś dodając po raz kolejny taki komentarz? :) To dopiero żałosne...
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 1 stycznia 2012 o 13:20
czyżbyś miała jakiś problem?
OdpowiedzW przeciwieństwie do Ciebie nie mam problemów :) Strasznie nadużywasz słowa "żałosne" - jakieś kłopoty podczas własnego ślubu i wesela miałaś?
OdpowiedzNo właśnie nie Brajanka:) Nie rozumiem, jak można być niezadowolonym z własnego ślubu i wesela. Ale pewnie są osoby niezadowolone. I pewnie nie powinnam komentować tego.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 stycznia 2012 o 15:47
Oooo w końcu doszłaś sama do tego ważnego punktu - pewnie są osoby niezadowolone :) I mają prawo być niezadowolone. A tak BTW Do trzech razy sztuka, na pewno uda Ci się napisać mój nick poprawnie :D Wierzę w Ciebie!
Odpowiedzteż wierzę, że napiszesz mój nick poprawnie :D
OdpowiedzSihaja, ja Ci bardzo współczuję. Jednak uważam, że to tylko detale i najważniejsze, że udało Ci sie szczęśliwie hajtnąć. Szczęścia!
OdpowiedzW przypadku takich historii powinniśmy podawać dokładne namiary "piekielnych". Nauczka dla nich i przestroga dla innych.
OdpowiedzNo tak, oczywiście. W zasadzie na Piekielni.pl powinnam wychwalać pod niebiosa tych, którzy mi coś zepsuli, od tego jest ten portal. W zasadzie sami tu malkontenci, nie uważacie? A co do wesela: wesele kosztuje. Nasze kilkukrotność naszych miesięcznych zarobków. Owszem, było nas na to stać, na szczęście nie musieliśmy się pakować w kredyty itd. (bo to uważam za bezsens i wolałabym nie robić przyjęcia wcale, niż je potem 5 lat spłacać...). |Co nie znaczy, że skoro mieliśmy te pieniądze do wydania, to ich nie szanujemy. Przeciwnie. I dlatego właśnie, skoro coś zamawiam, płacę za to, to chciałabym dostać właśnie to? Rozumiem, że niektórzy z Was kiedy idą do restauracji i zamawiają potrawę z wołowiny, a dostają kurczaka, to potulnie jedzą i nie zwracają uwagi, płacą dwa razy więcej za potrawę, której nie dostali, a potem chwalą tę restaurację? Owszem, nie było to najważniejsze tego wieczoru, że tort był taki a nie inny czy kwiaty - ale nie po to spędziłam czas na wyborze i zamawianiu, a wcale nie było łatwo, zapłaciłam (ja się z umowy wywiązałam), żeby ktoś to olał i zrobił po swojemu, czy zniszczył i nie odpowiedział za to. Emocje są, bo to bardzo emocjonujący dzień, nieważne, czy w ciąży, czy nie, w ciąży co najwyżej emocje są przez hormony silniejsze. Wspomnienia z czasem bledną, ale zdjęcia pozostają i chciałabym mieć pamiątkę po tym, co było fajne, a nie przypominacz o tym, co nie wyszło. A co do innych, o wiele ważniejszych momentów tego dnia - to bardzo prywatne momenty i nie chciałam o nich pisać, a poza tym to nie ten portal chyba...
Odpowiedzależ nikt nie pisze, że sytuacja nie była piekielna :) raczej trwa spór o to kogo należy obarczyć winą za ta sytuację. Wg. mojego zdania bukiet był niedopilnowany w waszej strony, na swoim ślubie pilnowałem co kwiaciarka zapisuje na zamówieniu. Tort tu ciężka sprawa jeśli wyjechał piękny z cukierni no to problem w transporcie/lokalu ale ktoś napisał że bita śmietana + marcepan to kiepskie połączenie więc może brak fachowości cukierni ? Tak czy inaczej tort został zrobiony według zamówienia to że nie wytrzymał do wesela to inna sprawa. Mam nadzieję że dobrze doczytałem historię bo tu jest trochę zagmatwana
OdpowiedzWiesz, był niedopilnowany - nie widzę, co pisze pani w swoim zeszycie, odwróconym do niej a nie do mnie, ja wiem, ze powiedziałam BIAŁE. Sama zresztą przyznała, że srebrne wiórki były jej inwencją... Nigdy nie przewidzisz. Co do tortu to zamierzam zadzwonić i zapytać w cukierni, czy marcepan był kładziony na bitą śmietanę (dziękuję za podpowiedź, czy są gdzieś informacje, że tak nie wolno robić, czy to tylko z doświadczenia - bo wolałabym się podeprzeć czymś) i ew. zażądać wtedy części pieniędzy...
OdpowiedzSihaja mam do ciebie pytanko. Gdzieś z któregoś twojego komentarza wywnioskowałam, ze też jesteś z Lublina. Powiesz mi co to za kwiaciarnia? Albo gdzie ona jest? Bo dosyć czesyo z takowych korzystam i chciałąbym wiedzieć gdzie nie zaglądać. ;)
Odpowiedz