Jeszcze o stałych pacjentach.
Pani H.
Zmora pogotowia wyjazdowego przez dłuuuugie lata...
Kobieta mieszkająca na trzecim piętrze, która potrafiła wymuszać po trzy albo i cztery wyjazdy karetki na dobę!!!
Po co? Dlaczego?
Otóż pani H. nie stroniła od eliksiru wiedzy i odwagi, przez całe swoje życie. Jak łatwo się domyślić, nie przysporzyło jej to ani majątku, ani powodzenia w życiu.
Mąż w pewnym momencie odkrył, że poślubił maszynę hydrodynamiczną, której credo życiowym było przerabianie dowolnej niemal ilości wysokowoltażowych płynów na filtrat nerkowy, niekiedy bez korzystania z toalety...
Toteż uciekł w panice i nikt go nigdy już nie widział.
A pani H została sama. W dwupokojowym mieszkaniu, na nowym osiedlu. Toteż zaczęła kombinować, jak by tu zejść z kosztów utrzymania.
Wynajęła pokój studentce. Potem poszła dalej: wynajęła drugi, a sama zamieszkała w kuchni... Mało!!!
No to pozostało tylko jedno: trzeba zamieszkać w szpitalu.
Zaczęła dzwonić na 999.
Numer darmowy, a jakże, więc wydzwaniała w trybie ciągłym i zbolałym głosikiem wzywała, wzywała...
Mój pierwszy wyjazd do pani H. Opisałem kartę:
- Pacjentka podaje: biegunkę, zaparcie, duszność, brak duszności, złe samopoczucie po użyciu środka do mycia toalet (nie napisałem o sposobie użycia). Parametry życiowe w normie. Zalecono leczenie psychiatryczne.
I tak to leciało. Jakieś pięć do sześciu lat...
Z czasem dyspozytorki przywykły i wiedziały, jak zniechęcić panią H. do żądania przyjazdu karetki. Nie ukrywam, że często jako powód podawały moją obecność na dyżurze...
Ja sam kilkakrotnie odbyłem, podczas siedzenia w dyspozytorni, z pacjentką następujący dialog:
- Proszę pana, proszę przyjechać, tutaj H. mówi.
- A co się stało tym razem?
- Oczy mi uciekają...
- To niech je pani łaskawa spróbuje dogonić! Miłego dnia...
Niestety, wielokrotnie wspinaliśmy się na tą cholerną górę po to, żeby wysłuchać litanii bezsensów i zbadać wychudłe, acz obrzydliwie zdrowe ciało pani H.
Dużą radość dał mi wyjazd, w trakcie którego H. została doprowadzona do szału naszymi tłumaczeniami, że zdrowych w szpitalu nie trzeba. Wykrzyknęła "Ja wam k...wa pokażę, że jestem chora!!!" i złapała za nóż rzeźnicki, leżący na stole.
Obezwładniliśmy, wezwaliśmy Policję, wywieźliśmy do psychiatryka. Przez trzy tygodnie cała załoga cieszyła się błogim spokojem...
Potem jednak, pani H. wpadła na nowy, równie piekielny, pomysł.
Udawała się mianowicie do dowolnie wybranej przychodni, gdzie teatralnie mdlała. Obsada wzywała karetkę i szpital jakby wliczony w procedurkę... No chyba, że trafiła na mnie... Albo kogoś ze starszych jeżdżących.
Ponieważ przestała opłacać mieszkanie, przeniesiono ją do Hiltona, czyli hotelu socjalnego, jednego z czterech w naszym mieście. I to na parter... Więc zero radochy z wzywania...
Piekielność H. sięgnęła zenitu.
Zaczęła odbywać tournee po szpitalach, gdzie wybierała sobie najbardziej zatłoczone miejsca i tam osuwała się na podłogę.
Dzięki temu, albo lądowała w sorze, albo... No właśnie.
Raz położyła się, nieświadoma, pod drzwiami gabinetu Szefa...
Ten, zwabiony rejwachem, uchylił wrota i ujrzał znajome, wychudłe truchło zaściełające podłogę...
Delikatnie trącił domniemane zwłoki nogą i powiedział:
- Pani H., ja mam prośbę... Weźmie się pani przesunie o metr, bo studenci nie będą mieli jak wejść...
Ta zerwała się jak strzała, sklęła starego od rozmaitych i wyrwała lotem koszącym w stronę wyjścia...
Niestety, obawiam się, że jeszcze ją zobaczymy. No chyba, że te oczy uciekną na dobre i nie trafi pod nasz dach...
służba_zdrowia
Chyba mi się coś urwało w brzuchu od śmiechu. Potrzebuję pogotowia! :P
OdpowiedzNo i teraz to potrzebujesz, taaaak? :)
OdpowiedzA, nie, już mi lepiej. Jak pomyślę o Twoim bucie w okolicach mojego kuperka... Czuję się o niebo lepiej, naprawiło się! :D
OdpowiedzZa późno. Iii-ooo, iii-ooo, iii-ooo :) (dla niekumatych: to symulacja sygnału karetki)
Odpowiedz@marchewka Po twoich komentarzach padłam już kompletnie. :) @Kobalamina A karetka czasami nie robi łii-juu,łii-juu, a ewentualnie łju,łju?
Odpowiedzmoże łiła? jak ten przebój, łiła de czempions;)
OdpowiedzCzepiaaaaaacie się.
Odpowiedz@Kobalamina no wiesz jest różnica iii-ooo, iii-ooo to raczej jak koń. ;)
OdpowiedzOjtam ojtam.
OdpowiedzMi raczej się z osiołkiem kojarzy.:) A co do piosenki, znam też taką: łiłe łiłe łakju!
OdpowiedzPrzez te wypowiedzi tutaj popłakałam się ze śmiechu bardziej niż z historii (chociaż z historii też). Ale Kobalamina ma poniekąd rację - jak się było dzieckiem, to się wyło iii-ooo, iiiooo... i karetka w postaci dwóch kumpli ściągała mnie po schodach metodą Krzysia ciągnącego Kubusia Puchatka.
Odpowiedzwhite0tea: a to nie było czasem łiłel łiłel rakju?:)
Odpowiedz@Mahon: "łiłe" ma w Google 444 trafienia, a to twoje ledwie 8.
OdpowiedzBuhahahaha, proszę przestańcie już, bo się utopię we własnych łzach! Oddychać nie mogę, brzuch mnie boli, no tragedia! Po historii się śmiałam, a teraz umieram ze śmiechu, pomocy!
OdpowiedzPrzepraszam, ale niestety edytować tamtej wypowiedzi nie mogę, więc dopiszę tutaj. Tak się śmiałam, że aż rodzina się mnie pytała czy dobrze się czuję, czy na pewno nic mi nie jest. W końcu dziwnie musiało wyglądać, jak 'starsza pani' leży na biurku, płacze, telepie się, a powoli zaczyna dusić. Do tej pory nie mogę się uspokoić i uśmiech mi nie schodzi z twarzy. Po prostu uwielbiam Cię, Michu. ;)
OdpowiedzJa tam jestem zwolennikiem wersji latynoskiej: łiła la łida loca :)))
OdpowiedzXirdus: wybacz, mój słuch mnie omylił... jakże bym śmiała się sprzeczać z wersją wujka google:] Michu: niech żyje latino:)
Odpowiedzten tekst o oczach najlepszy jaki czytałam xD pzdr ;)
OdpowiedzMnie się już dawno brzuch ze śmiechu oberwał, a pogotowie przyjechać nie chce :P
OdpowiedzCiesz się! Też chciałabym się pozbyć brzuszka! :) Poproszę o kolejne historie, może i mi się uda zgubić brzuch xd
OdpowiedzPolecam ćwiczenia :P Choć śmiech też dobry.
OdpowiedzNie dosyć, że kumpela mnie rozśmiesza co soczystszymi fragmentami twórczości własnej, to jeszcze tutaj zostałam pokonana śmiechem. Brzucha nie czuję, łzy od śmiechu tworzą kałużę na biurku. Szef miał piękny tekst. Ciekawe czy tak ocucająco działa również na innych symulantów. Wielki plus :)
Odpowiedzdobrze, że łzy. ja się mało nie posikałam. chyba też karetki mi trzeba. mam nierówny oddech = chyba mam astmę/zawal
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 29 grudnia 2011 o 23:56
mnie też potrzeba pogotowia bo mi oczy w ekran uciekły i wyję.Brawa dla szefa.
OdpowiedzNa pacjentów z typu K.U.M* skutkuje tylko kuracja B.D.D.** , jak to stwierdziła moja lekarka pierwszego kontaktu cytując stary dowcip, który tu pasuje idealnie. * Kolejna Upierdliwa Me*da ** But-> Dupa ->Drzwi
Odpowiedzo mistrz..
OdpowiedzOczy mi uciekają... - To niech je pani łaskawa spróbuje dogonić! Miłego dnia... Odpadłem...
Odpowiedzi ja też:) jestem zachwycona:) była kiedyś popularna taka seria dowcipów o lekarzu "100 pacjentów na minutę". Rzeczy typu: -Panie doktorze, mam piasek w nerkach, wodę w kolanach, kamienie w woreczku żółciowym, wapno w żyłach... Co robić? -Budować się! Następny proszę! Michu, to chyba Twoje teksty:)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 grudnia 2011 o 23:28
Nie moje, ale niezłe :)
Odpowiedz@Mahon: Pacjent: Panie doktorze, mam wodę w kolanie Doktor: A ja cukier w kostkach Pielęgniarka: To może ja zaparzę herbatę? ;) A Michu to się chyba z powołaniem minął, gdyby nie inna specjalizacja, to bym podejrzewał że pod tym nickiem się Kuba Sienkiewicz ukrywa :D BTW, Michu, NFZ pokrywa koszty kuracji za pomocą Twojego buta? Z czystej ciekawości pytam.
Odpowiedzwhite0tea: a to nie było czasem łiłel łiłel rakju?:)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 grudnia 2011 o 23:43
W pogoni za oczkami znowu do Was trafi :)) nie widząc przeszkód :)) Michu uprzedzaj, błagam, aby napoje odstawiać :)
OdpowiedzRozmawiają dwa ślepe konie: - Bierzesz udział w Wielkiej Pardubickiej? - Nie widzę przeszkód...
Odpowiedzi nie czytać kiedy świeżo wyklute dziecię łaskawe było dopiero co paść - bo tłumiony chichot konstrukcji nośnej Cyca jest niezwykle przekonywujący do wznowienia czynności motorycznych...
OdpowiedzMichu, uwielbiam Twoje historie. Serio.
OdpowiedzSpadkobierczyni 'czerwonych trampek'?:D
Odpowiedz"Proszę pana, proszę przyjechać, tutaj H. mówi. - A co się stało tym razem? - Oczy mi uciekają... - To niech je pani łaskawa spróbuje dogonić! Miłego dnia... " O Panie, jam nędzny szary mały człek nie godzien czytania twej prozy. Bądź jednak łaskaw i uracz mnie/nas większa ich ilością. :)
OdpowiedzNa bogów klnę się, iż proza moja dla wszej gawiedzi przeznaczona :)
OdpowiedzZaprawdę powiadam Ci wielki kronikarzu, ażebyś podpisywał swe dzieła od samego tylko wstępu, albowiem monitor mój zaplunien został płynem pomarańczowym ;D
OdpowiedzAzali ciecz pomarańczowa niezmywalną jest na wieki? Bo jeśli nie, to przetrzyjże patrzydło swej elektromaszyny płachtą jaką uczynioną z wełnistego zwierza alibo ze lnu przeczystego, a jasność wejrzenia odzyskasz :))
Odpowiedzmichu2606xyz - dzięki za Twoje historie! Masz liczne grono wielbicieli, w tym moją skromna osobę, Pozdrawiam!
OdpowiedzZakładamy fanklub, twoje historie są najlepsze!
OdpowiedzA tak abstrahując od samej historii, która jak zwykle jest genialna, czy tylko mnie się wydaje, że Pan B. z poprzednich opowieści i Pani H. z ww. tworzyliby idealną parę?:P Gdyby ich tak zeswatać?:)
OdpowiedzWypluj to! Wyobrażasz sobie, co by się stało, gdyby się rozmnożyli? xD
OdpowiedzNie rozmnożą się z pewnością. B. wylogował się z systemu czas temu jakiś, zaś pani H. jest starsza od torfu... Do szkoły dojeżdżała ani chybi rydwanem...
OdpowiedzMichu, do momentu przeczytania powyższego komentarza myślałam, że nie da się mnie rozłożyć bardziej niż tekstem o maszynie hydrodynamicznej:)
OdpowiedzAle lepiej się zabez... ubezpieczyć ;P A nuż okaże się, iż niektóre istoty gatunku homo nie bardzo sapiens potrafią się rozmnażać przez podział komórki, czy coś... ;]
OdpowiedzNo cóż... B. był przedstawicielem gatunku homo nie zawsze erectus... A pani H. z kolei nie ma wystarczająco wiele komórek, żeby się nimi dzielić. No poważnie. Jest tak wychudzona, że od lat nie chodzi na plażę - psy się na kości rzucają :)
OdpowiedzWielka szkoda :( oczami duszy mojej widziałam przedstawienia, które mogliby wspólnie odstawiać po wezwaniu karetki :(
Odpowiedzmichu2606xyz - nie myślałeś o napisaniu książki z Twoimi historiami? :P stałaby się hitem :D znowu muszę czyścić laptopa...
OdpowiedzJestem za stworzeniem fanklubu. Popłakałam się ze śmiechu, zakrztusiłam kakaem i zalałam klawiaturę czytając to ;] Już nie wspomnę o komentarzach pod historią, chyba też potrzebuję karetki... ^^
OdpowiedzTeż się zakrztusiłam (ka)kałem :D
Odpowiedzmichu, w jakim mieście pracujesz? Bo gdybym trafiła do Twojej karetki, to od razu poproszę o autograf :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 grudnia 2011 o 20:10
Daleki wschód i do tego północ :)
Odpowiedzhmm obstawiam Białystok lub okolice :D
OdpowiedzWstępuję do fanklubu !
OdpowiedzJa też wstępuję :)Bycie w takim fanklubie to zaszczyt :D
OdpowiedzJa też wstępuję!:) genialne podejście do upierdliwca:)
OdpowiedzProsze o pogotowie bo wlasnie umieram ze smiechu :)a na serio - takie upierdliwce zawracaja gitare co skutkuje znieczulica wsrod pan na centrali a wiemy do czego to moze doprowadzic.
OdpowiedzFanklub już sam się stworzył:) Zapisuje sie i ja. Dawno nie czytałam tak fajnej historii, która w komplecie z komentarzami tworzy niezapomniany kabareton! Oby taki humor dopisywał nam wszystkim w Nowym Roku Kochani.
OdpowiedzMi niestety nie dopisuje, ale szczegół ;)
OdpowiedzJak to mówią: "Każdy głupi ma swój rozum" :D
OdpowiedzHistoria świetna a ja się zastanawiam czy nie można jej zastosować jakiś nieprzyjemnych badań żeby zrezygnowała?w końcu ciągle blokuje jak nie karetkę to ludzki w szpitalu.
OdpowiedzJa też się zapisuję do fanklubu autora ;) Się spłakałam ze śmiechu i mam gratis nawilżanie oczu. Dzięks!
OdpowiedzI na takich pacjentach najłatwiej się potknąć. Ostatnio kolega do stałego klienta standardowo nie chciał przyjąć zgłoszenia, a jak zespół przyjechał to się pacjent przy nich zatrzymał. Ci ludzie sami sobie kopią dołki, bo po pewnym czasie nikt im nie wierzy i gdy karetka faktycznie jest potrzebna to każdy myśli, że znowu naciągają. Każda podstacja ma swoich stałych klientów...
OdpowiedzPrzez "homo nie zawsze erectus..." ja zatrzymałam się na dobrą chwilę:)) Normalnie oddechu mi zabrakło ze śmiechu.
Odpowiedz@michu2606xyz jak będziesz "produkował" takie teksty będziesz miał mnie na sumieniu, po prostu umarłam ze śmiechu :) Ostrzegam, że przypięłam Cię do ulubionych i nękać będę nawet po śmierci. Opublikuj te historie w postaci książki, bo się marnują na necie :)
OdpowiedzŚwietnie piszesz ;) Naprawdę miło czyta się Twoje historie.
OdpowiedzRany, jestem nienormalna. Jakiś czas temu, ze względu na natłok zajęć, przestałam czytać Piekielnych. Wczoraj wróciłam. Czytałam do siódmej rano. Mniej więcej między trzecią a czwartą nad ranem non stop budziłam mojego biednego męża, dusząc się i krztusząc ze śmiechu. Chyba powinnam się leczyć. Wezwać pogotowie, czy jak?
Odpowiedzooooooooooo płaczę ;D, ooooo pomocy!
OdpowiedzCzy nieuzasadnione wzywanie karetki nie jest jakoś karalne?
Odpowiedztak: za wezwanie karetki (nieuzasadnione)500 PLN
Odpowiedz