Piekielna fryzjerka, część pierwsza.
Od trzech lat zapuszczam włosy. Konsekwentnie, porzucając każdą myśl o tym, że mogłabym je ściąć. Nie i koniec. Jednak końcówki podcinać trzeba, żeby jakoś to wszystko wyglądało.
Jakoś dwa lata temu, z zamiarem podcięcia końcówek wybrałam się do fryzjera. Co ważne, miałam tylko jeden dzień wolny od zajęć, wiec chciałam to załatwić właśnie wtedy, bo specjalnie w tym celu pojechałam do rodzinnego miasteczka. I, jak na złość, okazało się, że salon "mojej" fryzjerki jest akurat zamknięty.
Najpierw miałam ochotę walić o drzwi głową tak długo, aż ktoś się zlituje i otworzy, ale stwierdziłam, że nie ma to większego sensu, a końcówki mogę podciąć gdziekolwiek.
Wybrałam się do salonu dwie ulice dalej. Pierwszy błąd.
Weszłam, okazało się, że nie ma problemu, mają chwilę, to podetną. Właścicielka salonu nie miała czasu, co zrozumiałam, bo przyszłam niezapowiedziana, więc zgodziłam się na podcięcie końcówek przez "nową" w salonie dziewczynę. Nie kieruję się stereotypami, ale była tlenioną blondynką. Drugi błąd.
Usiadłam na krześle, dałam się obwiązać fryzjerską szmatką, określiłam długość podcięcia (zniszczone końcówki, ale maksymalnie 5 cm), bez cieniowania jakiegokolwiek. I, jak tradycyjnie u fryzjera, zamknęłam oczy. Trzeci błąd.
Ciachanie nożyczek trwało chwilę, po czym usłyszałam:
- A może jednak pocieniujemy?
Na co otworzyłam oczy i... Nie wiedziałam, czy zacząć płakać, czy wrzeszczeć, więc zrobiłam oba naraz. Dodatkowo zerwałam się z krzesła, łapiąc to, co zostało z moich włosów, wtedy sięgających za łopatki.
Dziewczyna ścięła je jakieś 20 centymetrów.
Awantura, jaką urządziłam, musiała być słyszalna w promieniu kilkudziesięciu metrów.
Kiedy usłyszałam tłumaczenie nieudolnej fryzjerczyny brzmiące "bo długie włosy są niemodne", mało brakowało, a powyrywałabym jej własne.
Efekt? Nie zapłaciłam za usługę, dostałam "oficjalne" przeprosiny oraz talon na darmowe usługi fryzjerskie na rok, z którego nie zaryzykowałam skorzystać. Włosy odrastające kolejne półtora roku do poprzedniej długości.
A ja omijam salon z daleka. A fryzjerczyna omija mnie, kiedy tylko widzi mnie gdzieś na ulicy.
Fryzjer.
Jeżeli przez jej ciemnote nie przebija się to ile mają być podcięte włosy i tnie jak jej się podoba to powinna iść na fryzjera typowo męskiego bo mężczyzna ma to do siebie że jak go zetniesz to i tak mu będzie pasowało. Może być też tak że po prostu w tym momencie zachodziły u niej jakieś procesy myślowe (komu da albo jakie ubrania ma kupić) więc nie usłyszała o co chodzi.
OdpowiedzNie, nie będzie pasowało!!! Do swojej fryzjerki jeżdżę ponad 400 km. W Warszawie odwiedziłem kilkanaście najróżniejszych zakładów. Tylko raz. Wolę się przemęczyć z za długimi włosami i iść tam, gdzie zetną profesjonalnie.
Odpowiedzgremlin: a co na to Twój chłopak?
OdpowiedzWypróbuj panią Izę na Niekłańskiej
OdpowiedzBurn !
Odpowiedz@gremlin rozumiem to, w moim mieście średnio 6 fryzjerów rocznie zmieniam bo żaden się nie nadaje a włosy czasem skrócić trzeba. Każdy z nich jedzie typową fryzurę -> golarka ileś tam cm i wrrr, jak wyraźnie mówię że chcę ścięcie nożyczkami, po prostu zlewka na maxa jeśli chodzi o facetów. Mam jedną fryzjerkę ale muszę jeździć do niej 250km :/
Odpowiedzja sam ścinam się na łyso i jest dobrze :> ale jak ktoś ma długie włosy i mu pasuje to ok. Podziwiam, że komuś chce się jeździć te 400 km do fryzjera o.O
OdpowiedzChojnice na Młyńskiej-świetny męski fryzjer;)
OdpowiedzByło chwycić za narzędzia i ją na łyso ogolić...
Odpowiedz20 cm? Czyli około 2 lata zapuszczania? Zabiłabym wstrętną małpę. Chociaż nie, poszłabym siedzieć jak za człowieka... Coś czuję, ze przed robieniem czegokolwiek u nowego fryzjera, będę dawała mu do podpisania kartkę z maksymalną długością ścinanych końcówek lub wybranym kolorem. Powodzenia w zapuszczaniu włosów :)
OdpowiedzOdnośnie koloru mam inną historię w zanadrzu. Wrzucę, jeśli ta przypadnie do gustu ;)
Odpowiedz@marchewa - przypadła do gustu - wrzucaj :)
OdpowiedzLubię jak dziewczyna ma długie włosy, więc chyba też jestem nie modny.
OdpowiedzW rzeczy samej. Kto wmówił tym dziewczynom, że krótkie włosy są modne? Chyba ktoś, kto się chciał pozbyć konkurencji...
OdpowiedzDlatego boję się chodzić do nieprzetestowanych fryzjerek. Zwyczajnie się boję. A moja ostatnio zniknęła...
OdpowiedzNIGDY nie zamykaj oczu u fryzjera, toż to przecie pierwsza zasada aby przeżyc.
OdpowiedzJa zawsze zamykam (co jakiś czas zerkam tylko czy wszystko w porządku) bo mam grzywkę i boję się, że mnie dziabnie w oko nożyczkami :) A co do nieudanych fryzur, też miałam parę takich i wyglądałam naprawdę fatalnie przez nieudolnego fryzjera, ale włosy to nie ręka, odrosną ;)
OdpowiedzJa mrużę oczy jak kret bo z moją wadą nie widzę zbyt dobrze;/ Dlatego zawsze muszę brać kogoś ze sobą.
OdpowiedzTo już nie pierwszy raz, kiedy czytam/słyszę podobną historię i naprawdę zaczynam się bać chodzić do fryzjera ;) Sama zapuszczam włosy i mam gdzieś czy jest to modne czy nie, a gdyby mnie fryzjerka tak załatwiła to nie wiem, czy nie doszłoby do rękoczynów. Powodzenia w dalszym zapuszczaniu, trzymam kciuki abyś już trafiała tylko na zrównoważone psychicznie fryzjerki ;)
OdpowiedzByło kazać właścicielce w ramach rekompensaty obciąć na króciutko włosy swojej pracownicy. :3 To by zapamiętała, że nie robi się nic, o co klient nie prosi...
OdpowiedzPopieram, zabić małpę! Ja mam swoją sprawdzoną fryzjerkę, jestem tam stałą klientką i nie wyobrażam sobie zmiany fryzjera.
OdpowiedzJa bym wzięła jakąś golarkę albo nożyczki, co pierwsze bym ze stoł łapnęła, i zgoliła małpę, najlepiej na łyso!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 grudnia 2011 o 12:42
Mam włosy do pasa. Zabiłabym.
OdpowiedzJa mam włosy za tyłek i nie chodzę do fryzjerów. Zresztą fryzjerzy na mój widok też nie pieją z zachwytu... Wrzuciłam tutaj kiedyś historię o pewnej nerwowej fryzjerce...
OdpowiedzJa też miałam włosy do pasa. Aż pewna fryzjerka z zaćmieniem umysłowym chwyciła mojego kucyka i go obcięła, tak po prostu. (Nigdy nie zapomnę awantury zrobionej przez moją matkę.)
Odpowiedz"Bycie głupią nigdy nie było modne."
OdpowiedzA więc włosy zapuszczasz od 2 lat.
Odpowiedz6 lat już długie pióra noszę i nigdy nie widziały one fryzjera ;). Przyjaciółka mi podcina co jakiś czas :P
OdpowiedzTo mnie nastraszyłaś, chyba nie wybiorę się w ciągu najbliższych kilku albo nawet kilkunastu miesięcy do fryzjera. Obcięłam się na krótko (to bez problemu potrafią) w czerwcu, bo miałam bardzo zniszczone włosy farbowaniem, teraz zapuszczam swoje i koniec z farbami. Już trochę odrosły, ale jeszcze z 2 lata i dopiero będę zadowolona z ich długości. Wracając do fryzjerek, to byłam już u wielu u mnie w mieście i zawsze wychodziłam nieusatysfakcjonowana, czy to z obcięcia czy farbowania.
OdpowiedzPowinnam dziękować aniołom za moją fryzjerkę. Mega profesjonalna, ścina tyle, ile trzeba (czyli tyle, ile chcę). Raz nawet obsłużyła mnie, choć w zakładzie nie było prądu. Stanęłam przy oknie (włosy mam dość długie, często ścinane na stojąco), a ona uwinęła się ze wszystkim w parę minut. Za ścięcie dwudziestu centymetrów, choćbym zdrowie na tym straciła, tak zepsułabym zakładowi renomę, że w końcu by upadł. A co.
OdpowiedzDlatego sama ścinam swoje włosy, nie mam za sobą żadnego kursu czy szkoły - tylko youtube i LongHairCommunity :) To nie takie trudne, jak się wydaje. Fryzjerzy zdają się nie lubić długich włosów - nie mam pojęcia czemu, bo schylać się ciut trzeba? Albo, że "niemodne"(what?) ? Straszne.
OdpowiedzMiałam bardzo podobną sytuację, poprosiłam o podcięcie do max. 4 cm, pani jednak wolała ściąć mi włosy o 10 cm więcej. Również nie zapłaciłam. Nie robiłam awantury, po prostu wyszłam. Zrobiłam za to antyreklamę na całą gminę. Salon zamknięto po dwóch miesiącach.
OdpowiedzW mordę... Pomyliła się, jest nowa, doprowadza to do szału, należy jej się ostry opieprz, ale już trudno. Ale do tego jeszcze próby tłumaczenia się?!!
Odpowiedz