26 grudnia się pobieramy. W związku z tym przygotowaliśmy niewielkie wesele (na ok. 45 osób+dzieci). Poprosiliśmy o potwierdzenie przyjścia do 30 listopada, lub na początku grudnia, zebyśmy w razie odmowy gości mogli doprosić przyjaciół. Ze względu na to, że nie reprezentujemy grupy "zastaw się a postaw się" i nie chcemy w nowe życie wchodzić z długami na 10 lat z powodu wesela, postawiliśmy tylko na najbliższą rodzinę + właśnie kilkoro przyjaciół "w rezerwie".
Wczoraj mieliśmy wyznaczoną datę poinformowania lokalu o tym, ile osób będzie. Wszystko zliczone, kwestia podania liczby gości. Rano dzwoni mój narzeczony, że jednak dzwoniła jego ciocia, ze nie będzie jej dwóch córek, jednej z mężem i dzieckiem, drugiej z chłopakiem. Bo mąż jednej pracuje, a druga ma wyjazd.
Pomijam fakt tłumaczenia się kobiety za swoje dorosłe bądź co bądź córki, ale mogły one choć zadzwonić, ze przykro im, ale ich nie będzie. Nie, po co, przecież to normalne, że się nie poinformuje i nie przyjdzie w 5 osób, nie?
Od mojej siostry usłyszałam, że wybraliśmy debilną datę, bo nikt nie chce z nią przyjść tego dnia, sukienka jest głupia i dlaczego w pół łydki a nie długa - jak jej wytłumaczyć koncepcję lat 50-tych, a w ogóle to ona CHYBA przyjdzie na sam slub, ale jeszcze nie wie.
Od mojej bratanicy (14 lat) usłyszałam, że data jest wyjątkowo głupia, bo ona nie znajdzie fryzjera.
Od mojego bratanka dziś na facebooku dostałam wiadomość (chłopak 19 lat):
on: no sory miałem napisać wcześniej, ale bede sam na weselu.
ja: hmm, no szkoda że nie dałeś znać chwilę wcześniej, bo już musieliśmy podać liczbę gości do restauracji, w końcu pobieramy się za 4 dni w tym Święta...
on: no to trudno, ja bede sam, pa
Wkurza mnie niemożebnie taka niefrasobliwość ludzi i takie komentarze. Nikt im nie każe przychodzić, ale mogliby o tym zawiadomić choćby SMSem osobiście, a nie okazywać totalny zlew i brak szacunku... A komentarz 14-tolatki o fryzjerze jest już moim zdaniem conajmniej niestosowny.
Powiadomienie o tym z kim się przychodzi - dobrze wiedzieli, że ze wgzlędów finansowych robimy małe wesele i każda osoba się lizy. Teraz nie zaprosimy nikogo, bo już nie wypada. Jestem zła.
Aha, żeby nie było, ze data jest zła, gości zapraszaliśmy już na początku września, żeby mogli zaplanować sobie ten dzień, albo dać znać, że nie będą mogli być wtedy z nami.
rodzinka...
Prawie wszystkie Twoje zastrzezenia sa sluszne, ale mam wrazenie ze data faktycznie jest dosc nieszczesliwa :P
OdpowiedzZgadzam się. Data mało wygodna, ALE wszyscy byli o niej poinformowani wcześniej. Wypinanie się na ostatnią chwilę, kiedy pieniądze jedynie zostaną wyrzucone w błoto, bo nikogo w ich miejsce nie da się zaprosić, to jest zwykłe chamstwo
OdpowiedzPopieram. Nie uważam, żeby data była jakoś szczególnie nietrafiona, jak pracowałam w kwiaciarni to co roku jedna, dwie, trzy pary pobierały się w święta. To piękny okres, zazwyczaj wtedy każdy jest w domu i może przyjść na wesele, święta powinno się spędzać w gronie rodziny, a wesele jest takim spotkaniem w gronie rodzinnym, które dodatkowo umili ten czas. Ale faktycznie chamstwem jest odmawianie na ostatnią chwilę, zwłaszcza, że zaznaczyliście w zaproszeniu do kiedy mają goście potwierdzić przybycie. Nie na darmo się mówi, ze z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu, dlatego szkoda, że nie postawiliście w większości na znajomych, oni by was pewnie nie zawiedli tak jak rodzina. Pozdrawiam i życzę pięknego ślubu i wesołych świąt ;)
Odpowiedzjestem ciekawa Autorko kto Ci nakłamał że wesele to wesoła okazja ;) oczywiście żartuję. jednakże ja sama przyrzekłam sobie po ostatnich własnych weselnych przeżyciach iż w życiu nie zrobię wesele, gdyż to zwykłe ładowanie pieniędzy w błoto, lepiej pieniądze wydać na jakąś fajną zagraniczną podróż poślubną lub na mieszkanie czy coś w tym stylu. Przekonałam się iż wesela to kłótnie, obgadywanie czy takie sytuacje jak wyżej i nic przyjemnego z tego nie ma ;) oczywiście to moje zdanie i nie trza się ze mną zgadzać :)
OdpowiedzJeśli wesele zrobi się naprawdę dla najbliższej rodziny i przyjaciół i nie zaprosi osób 'bo tak trzeba' to nie powinno być takich problemów.
OdpowiedzZgadzam się co do zasady, ale spróbuj nie zrobić wesela, a np. sam ślub lub tylko przyjęcie z obiadem bez całonocnej balangi. Kłótni i obgadywania nie unikniesz, bo zawsze się odezwą "tradycjonaliści". W końcu co to za zaczynanie wspólnego życia bez kredytu? ;)Mi się bardzo podobają takie skromne śluby, dla mnie są naprawdę romantyczne. :)
Odpowiedz@Sla, w klasie licealnej miałam dwie koleżanki, które się psiapsiółkowały, zdarzyły się że obydwie umawiały się z chłopakami, którzy zostali zaproszeni na wesele, więc owe psiapsiółki zostały zaproszone jako osoby towarzyszące, czym się chełpiły nieźle. Najbardziej rozbawił mnie tekst: 'Hahaha, bo wiesz Gośka, podeszliśmy do pary młodej, w ogóle ich nie znałam, cały czas się śmiałam, ale nieźle się naje*ałam, haha', w tonie cukierkowatym ;) wolę zaprosić 30 osób mega dla mnie ważnych, niż 150, z czego połowa to będą ludzie obcy. @Meg, masz rację. osobiście marzy mi się ceremonia na końcu świata, niestety tak się nie da :/ bo jakże to tak? nie zaprosić kuzyna siostry matki trzeciego męża wujka Felka, brata dziadka Wiesia, szwagra pani Jadzi z pralni? Czemu starsi członkowie rodziny nie rozumieją iż uroczystość nie jest dla nich, a dla młodych? niby też racja- za ich czasów było inaczej, ale czasy są już nie te same. ach te dylematy ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 grudnia 2011 o 15:26
meg ja mialam slub i obiad na 20 osob - najbliższa rodzina i 4 przyjaciół droższych nam niż kuzyni kuzynów od strony stryja ciotki babki - i miałam głęboko gdzieś co taka osoba ma na ten temat do powiedzenia. Jak boisz się plotek to potem tak jest, że na własnym ślubie/weselu czujesz się źle, bo i tak cię obgadają i tak.
Odpowiedz@elda pisałem trochę przekornie - bo wiadomo, że nie da się nigdy dogodzić wszystkim i co więcej dla własnego zdrowia i spokoju lepiej nie próbować. Coraz mniej boję się tego co ludzie o mnie myślą, buntuję się, więc plotki choć bolą, szybko przestają mnie obchodzić. Dlatego jeśli kiedykolwiek znajdę się na tym etapie, będę miała taki ślub jaki chcę ja - a nie kuzyn po cioci Wiesi z drugiego małżeństwa dziadka Zygmunta ;) Pozdrawiam :)
Odpowiedz@ maggie Dlaczego tak się nie da? Może nie dosłownie na końcu świata lecz czemu na siłę poddawać się tradycji wbrew sobie? Owszem, będzie gadanie, lecz gadanie jest dosłownie zawsze.
Odpowiedz@ meg Ja miałam wesele na 12 osób.Zaprosiłam tych których chciałam,a nie tych których musiałam.Był obiad,tort,kolacja.I nie mogę powiedzieć,że chciałabym większe wesele. A kuzynkę którą zasponsorowali rodzice,i miała imprezę dwudniową na 100osób,i czteroletnie małżeństwo,jak zaprosiłam na moje wesele powiedziała "i tak Wam nie wyjdzie,ale przyjdę na wesele",powiedziałam,że może zapomnieć o moim istnieniu,ślubie i weselu.
Odpowiedz@Sihaja, ojjj zaproś nas :)!
Odpowiedz@allein, a jesteś z Lublina? :D Zrobiliśmy wesele, bo to są jedyne okazje, kiedy cała rodzina może się zebrać. Widocznie nie wszyscy mają takie podejście, choć gorąco zapewniali, ze będą :/
Odpowiedzniestety nie, ale pozdrawiam serdecznie i życzę udanego ślubu :)
Odpowiedzja jestem ;-) ale spróbuj jednak zaprosić przyjaciół - oni zrozumieją, a może ktoś będzie mógł przyjść. Wypada nie wypada - przyjaciele zrozumieją
OdpowiedzZapewniają że będą bo wypada albo są rozemocjonowani. Potem w domowym ciepełku myślą 'Mi tak naprawdę to tak na 100% to się tam nie chce jechać. Jak wypadnie coś ciekawszego - to nie pojedziemy.' Czekają do ostatniej chwili, a potem odkrywają, że jednak mecz w TV, wizyta w kinie, urodziny u psiapsiółki czy inne banalne (z punktu widzenia Młodych) sprawy i ich nie ma. Dla mnie pewne deklaracje są jak mur beton, skoro świadomie się zadeklarowałem to tylko wyjątkowe wypadki mogą mnie odstraszyć. PS. Sihaja - podobne problemy są np. ze spotkaniami towarzyskimi (fakt nie ta ranga co wesele), spotkaniami biznesowymi (to sukces jeśli klient lub potencjalny pracownik zadzwoni na 1-2 wcześniej by powiedzieć, że go nie będzie). Po prostu - ludzie...
OdpowiedzCiąża zagrożona, ale wesele musi być... http://piekielni.pl/21374
OdpowiedzPrzy cym ja nie pije, nie tancze i po prostu siedze na krzesle do 20 o ktorej sie zmywamy do domu lezec. Impreza jest dla gosci a nie dla nas.
OdpowiedzTo masz niezłe podejście... Zawsze mi się zdawało, że wesele przede wszystkim jest dla samych młodych...
OdpowiedzMlodych jest dwojka. Gosci 40. To dla nich jest przyjecie. Ja zjem obiad. Rzuce bukietem. Pokroje tort. I do domku ;)
OdpowiedzNo cóż, 45 osób to jak na mój gust wielkie wesele :) Brat miał małe, bo było 10 osób (rodzina sama). No, ale nie to istotne. Niestety nigdy nie bedzie tak, że przy takiej ilości osób wszystko pójdzie dobrze, bo ludzie to jednak ludzie i dopóki to nie oni mają problem, to nie myślą.
OdpowiedzJa uważam, że nawet data dobra bo wielu sobie urlop bierze w okresie świąteczno-noworocznym
OdpowiedzW moich okolicach ślub w Boże Narodzenie ma przynieść szczęście młodej parze :) Co do wesela - sytuacja paskudna, rodzina wredna... ale popatrz jakoś pozytywnie ^^' Będziecie mogli wziąć do domu jedzenie, kilka dni gotowania z głowy ^^ No i poznałaś się na niektórych członkach familii i wiesz, kogo nie zapraszać na chrzciny ;)
OdpowiedzA skąd wiesz, że będą chrzcić?
OdpowiedzMnie ta rozrywka czeka w maju... już się cieszę... z mojego obiadu dla rodziny i domówki dla znajomych wyszło wesele na 100 osób. Teściowa zaprosiła 30 osób z rodziny swojego drugiego męża... po naszym ostrym proteście te osoby nadal są zaproszone ;) i ze wszystkim tak jak grochem o ścianę, sukienkę też próbowała mi kupić (bez mierzenia, a po co)... w każdym razie trzymam za Was kciuki :) mam nadzieje, że wszystko się uda i będziecie miło wspominać ten dzień :)
OdpowiedzCo ma rodzina drugiego męża teściowej do Waszego ślubu? Niech Narzeczony zainterweniuje, to Para Młoda decyduje kto ma być.. a co ja tam wiem :) ja bym na przykład nie zaprosiła swojej macochy, nie wiem czy ja ją na własny ślub zaproszę, bo na cholerę :P skoro teściowa teściowa tak się wtrąca już teraz to co będzie później..
OdpowiedzMoja teściowa to ciężki orzech do zgryzienia... na naszym weselu będzie rodzeństwo tego drugiego męża, a narzeczony interweniował, owszem, ale co z tego... ona swoje wie! poza listą gości i sukienką ślubną ma również dużo do powiedzenia w kwestii: lokalu, zespołu, transportu gości (po co autokary, niech sami dojadą!), zapraszania naszych znajomych (nie ma sensu, bo w kopercie nie przyniosą odpowiednio dużo). Jeszcze tylko czekam, aż mi obrączki wybierze... Teść się tylko śmieje i mówi: a widzisz, ja tak przez 25 małżeństwa miałem!
Odpowiedzale.. ale jak że tak? wybacz, ale dziwne i niestosowne pytanie: teściowe w dużym stopniu sponsorują wesele? jak tak, to nawet się nie dziwię ;)
OdpowiedzZwiązek z teściową nie należy do najłatwiejszych ;) moja przyjaciółka trafiła właśnie na tak okropną babę - choć z drugiego końca Polski musiała być przed weselem o wszystkim informowana. Nic nie mogło przejść bez jej akceptacji. a w dniu ślubu, kiedy siedziałyśmy u kosmetyczki powiedziała Młodej, która świeżo wstała z fotela, że "fryzura jej się podoba, ale w makijażu wygląda wulgarnie, ona sama nie ma zamiaru malować się w ogóle", zamurowało całe towarzystwo. młodej zrobiło się przykro, ale co miała robić. A wyglądała naprawdę skromnie - specjalnie unikała ekstrawagancji żeby nie podpaść teściowej. no nie da się czasem, nie da...
Odpowiedz@drosera, moja teściowa by w takim wypadku nie słuchała żadnych argumentów - o prostu te osoby nie dostałyby zaproszeń, a bez nich nie weszłyby na salę. To Wy je w końcu rozsyłacie, prawda? Nienawidzę takiego rządzenia się u kogoś. Wasze wesele czy jej? Krótka piłka. trzymam za Was kciuki, bo jak nie będziecie dość asertywni teraz, to wejdzie Wam na głowę ;)
OdpowiedzStandard. Ludzie nie szanują czasu innych. Moja żona jak było kilku, którzy nie "odhaczyli" się po ostatecznym terminie deklaracji chciała dzwonić pytać się czy przyjdą czy nie. Rozumiem, że jedna czy dwie starsza osoby mogą zapomnieć, ale pozostali? Totalny brak szacunku.
OdpowiedzNo, mega piekielnie. Nie rozumiem tylko czym zawiniła ta czternastka, chyba na wesele dziewczę, które powinno na co dzień chodzić w worku pokutnym może się nieco "odstawić".
OdpowiedzOdstawić jak odstawić, ale odmówić przyjścia na wesele z powodu braku fryzjera? O_o niech ją matka uczesze, albo koleżanka. NIGDY by mi do głowy nie przyszło, by wykręcać się z weselem w rodzinie z powodu fryzjera. A wesel nienawidzę bardziej, niż pogrzebów.
OdpowiedzZ tego co zrozumiałam, nie odmówiła przyjścia, tylko stwierdziła że "data jest głupia".
OdpowiedzJak dobrze, że mam krótkie włosy i nie potrzebuję fryzjera przed uroczystościami ;)
OdpowiedzWiesz, ale ja teoretycznie też potrzebuję fryzjera czy makijażystki, a nie rozpaczam. Wystarczyło powiedzieć, ze szkoda, że nie pójdzie do fryzjera - moja reakcja byłaby taka sama - mnie przyjdzie uczesać koleżanka fryzjerka, więc ją też może. Ale zjechanie kogoś, ze jego data jest "głupia"... A może właśnie dla nas coś znaczy? Może dla nas TA data jest ważna?
OdpowiedzNie przejmuj się głupcami. Nie to nie. Przynajmniej wiesz już z kim masz do czynienia... A data jak dla mnie bardzo fajna :) Ludzie z reguły mają wolne, więc w razie czego nie muszą brać urlopów. Lekko prószy śnieg i jest bardzo magicznie :) Wszystkiego dobrego :)
OdpowiedzMy mieliśmy przyjęcie weselne w restauracji. Z nami 25 osób. 2 osoby nie przyszły, bo nie mogły, żona kuzyna męża miała wyjazd służbowy (ale kuzyn z synem przyszli sami) oraz najlepszy przyjaciel męża, który 3 tygodnie wcześniej zaczął pracę za granicą i na prawdę nie mógł przyjechać, czego bardzo żałuje.Zresztą mówił o tym na długo przed ślubem, że wielka szkoda. Największym rozczarowaniem były jednak moje szwagierki, łącznie 9 osób, żadna nie przyjechała z rodziną, przy czym jedna nie poinformowała, bo to przecież oczywiste było. Druga zadzwoniła na 2 dni przed ślubem.
Odpowiedzkiedyś w kwiaciarni było zamówienie na 120 osób, prawie połowa osób nie przyszła! Niektórzy dali znać na ostatnią chwilę, że jednak nie przyjdą, a niektórzy olali sprawę. Wyobrażacie sobie? Wszystko przygotowane na 120 osób. Miało być jeszcze więcej, ale ostatecznie niby potwierdziło 120 a potem prawie polowa i tak nie przyszła...masakra jakaś
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 grudnia 2011 o 21:55
ehh ja też planowałem skromne wesele ale nie wyszło, co do tematu ja od początku zakładałem 10% rezerwę że goście nie powiadomią o przybyciu, ogólnie nie było aż tak źle na blisko 150 osób raptem 2-4 osoby się nie pojawiły a jedna para nadliczbowo z dwójką dzieci. Musisz się liczyć po pierwsze z niefrasobliwością ludzi (a co to nie moja impreza więc co tam) jak i losowymi przypadkami (bo ktoś nie może dotrzeć samolot nie doleciał itp)... Ogólnie mówi się trudno kto chce to będzie a reszta niech żałuje i racja wesele jest to impreza dla gości a nie dla państwa młodych ;) ci mają grać tylko swoje role
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 grudnia 2011 o 15:30
Na miejscu znajomych "na doczepke" bym odmówiła- albo się prosi kogoś jak człowieka albo nie, a robienie z kogoś zapchajdziury jest troszkę i odrobinkę niemiłe.
OdpowiedzTo samo chciałam napisać. Wiem, bo sama byłam w takiej sytuacji. Koleżanka z LO zaraz po maturze brała ślub. Nie zaprosiła nikogo z klasy. Nagle na bodajże 4-5 dni przed weselem zaprosiła parę osób (w tym mnie). Trudno się nie domyślić, że po prostu ktoś jej wypadł ;/
OdpowiedzTeż dostałam kiedyś takie zaproszenie - odmówiłam od razu. Są pewne konwenanse i należy się ich trzymać.
OdpowiedzJeśli młodzi liczą się z kosztami to przyjaciele zrozumieją. To nie chodzi o 'zapchaj dziurę' tylko czasem nie można zaprosić tyle osób, ile się chce. Lecz owszem, wypada poinformować o miejscu odpowiednio wcześniej.
Odpowiedzcóż, miałam taką sytuację, że koleżanka zaprosiła mnie na wesele kilka dni przed, zdziwiło mnie to i szanuje ją za to, że była szczera - ktoś odpadł z rodziny, wolne miejsce, pomyślała o mnie. Jakby mnie zaprosiła od razu, bym się bardzo zdziwiła - bo sama ma 6 rodzeństwa, a jej maż 7 rodzeństwa - w takim wypadku przyjaciele rozumieją, że idą "na doczepkę". Ja mam 4 rodzeństwa, znajomi zaproszeni na ślub, ale nie na wesele rozumieją to... bo sama moja najbliższa rodzina to 20 osób. Dlatego zgadzam się ze sla - prawdziwi przyjaciele zrozumieją!
OdpowiedzWiesz to nie jest zapchajdziura bo chętnie zaprosiłabym setkę znajomych z całej Polski, ale niestety nie stać mnie na to. Natomiast kilka osób chętnie. Jednak uważam, że już za późno (co innego ze dwa tyg. wcześniej i dlatego prosiłam o potwierdzenia) i nie zapraszam...
Odpowiedz@Sihaja Ja mimo wszystko bym porozmawiała i spytała się, czy chcą iść. Lecz wszystko zależy od przyjaciół i kontaktów z nimi. Nie obraziłabym się także za takie zaproszenie.
OdpowiedzA z moim weselem było tak, że trzech kolegów od początku samych się zadeklarowało, że jakby ktoś odpadł, choćby w dniu ślubu, to oni chętnie przyjdą. I przyszli, mimo, że dowiedzieli się w wieczór poprzedzający wesele. I byli bardzo zadowoleni, zresztą my też, bo mieliśmy małe wesele, a trzech młodych chłopaków ożywiło imprezę i wszyscy się świetnie bawili :) Dobrzy znajomi są o tyle lepsi od rodziny, że sami ich sobie wybieramy-są bardziej wyrozumiali niż sztywna ciotka i nie przejmują się aż tak konwenansami żeby się obrazić o taką rzecz. Dodam tylko, że ja nie mogę mieć pretensji do moich gości, bo wesele na 40 osób zorganizowaliśmy w miesiąc. Goście dostali zaproszenia w ciągu trzech dni od ustalenia daty i jestem bardzo wdzięczna wszystkim którzy byli, że mimo tak małej ilości czasu pojawili się i świętowali z nami :)
OdpowiedzOczywiście - rodzinka iście piekielna. Tak się faktycznie nie robi /za tekst o fryzjerze - chyba, no nie wiem co zrobiłabym/. Ale medal zawsze posiada 2 strony. Kiedy Ci ludzie wiedzieli o ślubie no i kiedy dostali zaproszenia na ślub? Bo jeśli np. w połowie listopada - to weź na to poprawkę, że nie każdy przyjdzie ze względu na chociażby kwestie finansowe.
OdpowiedzNapisalam- poczatek wrzesnia wlasnie po to zeby dac czas.
OdpowiedzPrzyjmij najserdeczniejsze życzenia na nową drogę życia dla Was obojga:) Bądź piękną, szczęśliwą, uśmiechniętą Panną Młodą i zapamiętaj tylko to co dobre. Wszystkiego najlepszego!
OdpowiedzDzieki za wszystkie zyczenia. W imieniu swoim, przyszlego meza i malucha.
OdpowiedzUważam że autorka postępuje bardzo nierozsądnie, ale i tak zaraz zakrzyczy mnie jej fanklub.
Odpowiedzco masz na myśli?
Odpowiedzależ wy dziwni jesteście. wesele nie jest dla młodych, wesele jest dla rodziny. młodzi tego dnia są w 'pracy'. niestety. ja jestem po cywilnym, na który zaprosiliśmy 10 osób i przed kościelnym po którym- na weselu- będzie osób 70. jak na razie 60 jest obrażonych, że nie zaprosiliśmy ich na cywilny...
Odpowiedzmatar - no co zrobisz. Jeden się obrazi za to, inny za tamto. Ja bym była wdzięczna za to, ze ktoś o mnie pomyślał... To też wszystkiego najlepszego na kolejnym etapie życia :D
OdpowiedzMoje wesele będzie głównie dla młodych. To ja mam własny ślub miło wspominać, rodzinka nie musi. Zaakceptują - fajnie, nie zaakceptują - trudno. Jeśli ktoś ma inną wizję wesela i ślubu - proszę bardzo, ale na własnym.
OdpowiedzDo wesela są różne podejścia. Kilka lat temu byłem na weselu na 350 osób. Poza najbliższą rodziną panny młodej nie znałem nikogo. Przez przypadek usiedliśmy z rodziną pana młodego - czyli zupełnie obcymi ludźmi. Mimo tego bawiliśmy się przednie przez całą noc, potem na poprawinach też całą noc, potem na poprawinach poprawin itd. Do samochodu jako kierowca odważyłem się wsiąść dopiero w czwartek po południu. Wesele oczywiście - góralskie. Nieoficjalnie dowiedziałem się, że koszty wesela wyniosły ok. 70.000 zł, ale z prezentów (miała być tylko kasa) młodzi dostali co najmniej tyle samo. Można powiedzieć, że równie dobrze wesela mogłoby nie być, młodzi dostaliby tę swoją kasę od rodziców, ale 350 osób by nie miało takiej fajnej zabawy...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 grudnia 2011 o 20:54
Właściwie masz rację, ale zastanówmy się ile z gości tak naprawdę znali młodzi? Właściwie wcześniej myślałam - chciałabym mieć duże wesele, ale teraz czytając wasze komentarze to chyba zdecyduję się na mniejsze. Ja nie mam zbyt dużej rodziny, mój chłopak ma większą, ale liczą się najbliżsi :)
OdpowiedzZdziwisz się: oni znali wszystkich (oczywiście każdy swoją rodzinę), a podczas wesela odbywało się wzajemne przedstawianie. Młodzi podeszli do każdego gościa i z n im rozmawiali. Szok!!!
OdpowiedzCzasem to ma sens, jak rzeczywiście wszystkich znali i sami takie wesele chcieli mieć. Ale ja byłam kiedyś na weselu kuzyna na ok 200 osób. Sporą część gości zobaczył pierwszy raz podczas zapraszania(stara tradycja, że młodzi jeżdżą po wszystkich z zaproszeniami). Tę "bliską" rodzinę wygrzebali rodzice młodego, bo to wypada i co z tego, że cioci Balbinki nie widzieli od n-lat i nawet nie wiedzą, czy i ile ma dzieci. Widziałam, że państwo młodzi byli skrępowani faktem, ze na własnym weselu sporej części osób nie kojarzą z twarzy czy imion.
OdpowiedzWszystko zależy od ludzi i okoliczności. Moja żona i ja też nie chcieliśmy wesela. Zapraszaliśmy tylko na kolację z lampką wina. Obecni mieli być tylko rodzice, rodzeństwo, dziadkowie, chrzestni i świadkowie. Też prosiliśmy o potwierdzenie przybycia odpowiednio wcześniej. Wieczorem, dzień przed ślubem, żona otworzyła drzwi, a w nich ukazał się syn jej chrzestnej i powiedział, że rodzice nie przyjadą. Potem dowiedzieliśmy się, że mąż chrzestnej postanowił spotkać się z kolegami z klubu jachtowego. Jeśli chodzi o zapraszanie z zapasem, to kultura tego wymaga. Żona i ja zostaliśmy zaproszeni przez Skype'a (!) na ślub mojego brata, który mieszka w Wielkiej Brytanii (my mieszkamy w Polsce) TYDZIEŃ przed uroczystością.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 grudnia 2011 o 19:44