Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wiele jest tu opowieści o piekielnych staruchach, więc dla kontrastu dorzucę coś…

Wiele jest tu opowieści o piekielnych staruchach, więc dla kontrastu dorzucę coś o piekielnych młodych.

Firma, w której swojego czasu pracowałam, miała siedzibę w starym, wielkim gmachu, w którym mieściło się również kilka innych firm oraz różne sale konferencyjne, które administratorzy budynku wynajmowali różnym organizacjom czy stowarzyszeniom.

Na naszym piętrze była również taka sala, pewna organizacja wynajmowała ją tylko w soboty. Była tu też mała kuchenka, którą zawiadywała miła pani, powiedzmy Kasia. Panowie z organizacji dogadali się z panią Kasią: ponieważ ona nie pracuje w soboty, a oni bez porannej kawy nie potrafią pracować, to wszystko, co potrzebne do zaparzenia kawy przygotuje im w piątek przed wyjściem z pracy, a oni w sobotę rano przyjdą, zrobią sobie kawę w termosach i wezmą się za robotę. Oczywiście kawę, cukier i śmietankę przynosili sobie sami.

Wszystko funkcjonowało bez zarzutu przez parę miesięcy - do czasu, kiedy w naszej firmie pojawili się młodzi praktykanci.

W piątek wyszłam z pracy trochę wcześniej, w poniedziałek zjawiłam się pierwsza. Powitała mnie zapłakana pani Kasia. Ktoś ukradł kawę, którą przygotowała dla pracujących w sobotę, zrobili jej awanturę, bo bez kawy nie mogli się dobudzić, a najbliższy sklep był zamknięty i musieli po tę kawę latać kawał drogi. Zarzucili jej niesolidność. Pani Kasia pytała, czy nie wiem, kto ostatni wychodził w piątek, może jacyś obcy się kręcili, bo przecież żaden swój nie ruszyłby tej kawy, wszystko stało przygotowane na tacy jak zwykle, nigdy nic nie zginęło.

No i cóż się okazało? Otóż nasi młodzi praktykanci po prostu wzięli sobie tę kawę. Nie ukradli, tylko wzięli, bo przecież stała na wierzchu, więc można brać. Na pretensje pani Kasi odpowiedzieli oburzeni: „Wielka awantura o dwie łyżeczki kawy”. Nie docierało do nich, że to nie chodziło o dwie łyżeczki, ale o kompletny brak kawy, którą sobie przywłaszczyli. Nie mogli zrozumieć, że są ludzie, którzy muszą rano wypić kawę, żeby móc pracować, i że właśnie po to sobie tę kawę zostawili, żeby mieć pewność, że się jej napiją.

Przy młodych dość szybko nauczyłam się, że wszystko należy chować - cokolwiek leżało na biurku, zaraz się im przydawało, nieważne czy to książka, długopis, pieniądze, papierosy czy chusteczki do nosa. Leży na wierzchu, więc jest do wzięcia. Tego, kto wziął, nie sposób było znaleźć.

by Lewanna
Dodaj nowy komentarz
avatar seera
4 4

nie mogli zrozumieć że to zwykła kradzież jest i że się cudzego nie rusza.Jak im się chciało kawy, powinni sobie kupić.A poza tym chodzi też o to że tej dziewczynie było bardzo przykro bo miała niezawinioną awanturę...

Odpowiedz
avatar wisienka
4 4

wiele osób bez porannej kawy nie potrafi funkcjonować więc należy to uszanować. kradzież może nie aż tak ogromna (właściwie kradzież to kradzież, ale ukraść samochód a ukraść kawę czy lakier do paznokci jest różnica), ale ciśnienie podniosła pewnie lepiej niż kawa.

Odpowiedz
avatar niutka
5 5

Praktykanci byli piekielni, to fakt. Ale zarzucanie pani Kasi niesolidnosc po kilku miesiacach funkcjonowania systemu to tez przegiecie.

Odpowiedz
avatar meg
1 1

Aż mi głupio za moje pokolenie. Ale wielu nie jest nauczonych szacunku dla cudzej własności i to może niekoniecznie zależy od wieku. A jak coś jest "korporacyjne" to przecież "nasze". Słyszałam kiedyś przechwałki na roku - wszystko się przydaje - koperty, długopisy, notesy. Skrajność to chyba wynoszenie tych wielkich rolek papieru toaletowego z uczelni. Autentyk - kolega się przechwalał że przez 5 lat w akademiku ani razu nie kupił papieru - w plecak i dzida.

Odpowiedz
avatar Lewanna
1 1

Niestety, nikt im nie wpoił, że cudzego się nie rusza, a przede wszystkim chyba tego, że każdy przedmiot ma właściciela. Ja też bez porannej kawy nie funkcjonuję - rozumiałam więc biednych poszkodowanych. Szybko zresztą nauczyłam się chować kawę w zakamarkach biurka, bo nie miałabym się czego napić - stała na wierzchu, więc można było brać :)

Odpowiedz
avatar pieprzowa
1 1

W miejscu, w którym ja robiłam praktyki mój opiekun sam mi pokazał "Tu jest kuchnia, co w kuchni to dla wszystkich.". Dzięki temu wiedziałam, że nie podpierdzielam nikomu z biura herbaty czy ulubionego kubka. Może trzeba było omówić z praktykantami zasady i powiedzieć im, że jeśli chcą czegoś się napić, to muszą sobie przynieść?

Odpowiedz
avatar Lewanna
0 0

Niestety, nie trafiało do nich. Im się wszystko należało. Jeden był nawet taki cwany, że jak panowie szli większą grupą na piwo, to musieli się przed nim chować - jak zabrali go ze sobą, to zawsze musieli za niego zapłacić, nigdy nie miał kasy. To znaczy miał, ale akurat nie na piwo.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Dwóch rzeczy nie rozumiem (zaznaczam że toleruje :) ) 1. Kawoholizm i pochodne - ok ktoś musi zacząć dzień z rana kawką ,dla mnie dziwne takie sztuczne dopompowanie ciśnienia, ale tłumaczenie że bez tego nie mogę pracować? ileś tam lat wstecz nie było nagonki medialnej na kawę i ludzie dawali radę (no tak papierosy są teraz be trzeba znaleźć inny produkt bez którego współczesny człowiek nie może żyć) a jak powiem że bez piwka nie mogę pracować to co mam sobie z ranka browarka golnąć ? :) 2. Przywłaszczanie rzeczy Oo jak nie leży na moim biurku/szafeczce wydzielonej części to tego nie tykam bo i po co, to tak jak sięgnąć komuś do kieszeni przecież tam też sobie coś leży ... :)

Odpowiedz
avatar misiafaraona
0 0

alkoholizm to się leczy ;)

Odpowiedz
avatar reskie
0 0

Isegrim5 - alkohol nie daje kopa, kofeina tak. Choć nie każdemu i nie na taki sam czas.

Odpowiedz
Udostępnij