Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Długo zastanawiałam się, czy opisać tu tę historię. Dziś poziom ludzkiego zezwierzęcenia…

Długo zastanawiałam się, czy opisać tu tę historię. Dziś poziom ludzkiego zezwierzęcenia osiągnął szczyt moich poznawczych możliwości.

Od jakiegoś czasu mój organizm wariował, tak bardzo, że przez moment myślałam nawet o tym, że wydam na świat trochę przedślubne potomstwo, choć jeżeli tak wygląda ciąża, to podziękuję za macierzyństwo.
Na szczęście ginekolog rozwiał tę ponurą wizję, ale na wszelki wypadek kazał zrobić standardowe badania i iść do internisty, bo skoro hormony wariują, to coś niedobrego może się dziać.

Internistka mnie wysłuchała, obejrzała, wysłała na badania i kazała wrócić z wynikami. W miarę ich oglądania, mina robiła jej się coraz dłuższa i dłuższa, a ja coraz bardziej spocona. W końcu sięgnęła jeszcze raz po opis USG, chwilę pomilczała i wydusiła z siebie:

- Wie pani, nie jestem specjalistką, ale wydaje mi się, że powinien to zobaczyć... - i urwała.

W myślach dokańczam "...endokrynolog, pięknie, znowu prochy i dwutygodniowe okresy", ale rzeczywistość była bezwzględniejsza. Lekarka wyrzuciła jak automat:

- ...onkolog, bo to mi wygląda na nowotwór i to rozwinięty".

Gwiazdozbiory zakręciły mi się przed oczami, w tle rozbrzmiewa ścieżka dźwiękowa z "Gnijącej panny młodej", sztywnieję, a lekarka mówi, że nie powinnam z tym czekać i jak najszybciej zgłosić się do szpitala, wypisała skierowanie na cito i kazała nie odkładać onkologa nawet o kilka dni.
Blada, załamana i starająca się nie płakać, poszłam.

Kiedy stałam w kolejce do rejestracji, już niemal przy okienku, [r]ejestratorka odebrała telefon. Niezbyt dobry, ponieważ słyszałam i ją, i jej [ro]zmówczynię.
[r] Rejestracja, słucham.
[ro] Dzień dobry, chciałabym umówić córkę na wizytę, ma białaczkę...
[r] Najbliższy termin luty 2012. Skierowanie jest?
[ro] Ale lekarz kazał jeszcze w tym roku...
[r] WSZYSCY chcą jeszcze w tym roku, najbliższy termin luty 2012. Skierowanie jest? Nazwisko, imię, numer kartoteki.
[ro] No to co ona ma zrobić, jak lekarz naprawdę kazał jeszcze w tym roku, bo to pilne?
[r] Jak dla mnie może umrzeć. Nazwisko, imię, numer kartoteki proszę.

Odwróciłam się na pięcie i uciekłam. Wolałam nie usłyszeć tego samego pod swoim adresem.

by Werbena
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Eloe
26 34

Ale ku...wa... Inaczej określić tej kobiety nie potrafię...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
41 49

Nie, to nie jest zezwierzęcenie. To jest utylizacja... Nie jest ważne, że co miesiąc każdemu z nas średnio zabiera się 63 zł na tzw ubezpieczenie chorobowe i 200 zł na NFZ... Tutaj jest możliwa tylko jedna odpowiedź: nagrałem tą rozmowę, jeśli umrę, to pani będzie odpowiedzialna za moją śmierć. Odmową zarejestrowania i leczenia zabija pani człowieka. Może pani spokojnie spać mając krew na rękach? Wiem, to demagogia... ale może wreszcie ktoś przestanie zganiać wszystko na "system"... Demagogi ciąg dalszy: hitlerowcy i stalinowcy też tylko wykonywali rozkazy...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 grudnia 2011 o 0:31

avatar bloodcarver
48 56

Odpowiedź rejestratorki: proszę w takim razie wybrać, kto ma umrzeć zamiast pani, kogo chce pani zabić żeby ratować siebie. A potem proszę przekonać tą osobę, żeby odstąpiła pani swoje miejsce. I co wtedy zrobisz?

Odpowiedz
avatar Rann
23 25

@bloodcarver - najsmutniejsze jest to, że masz absolutną rację, mimo iż wolałbym nie musieć Ci tego przyznawać... i chyba to jest w tej sytuacji najbardziej frustrujące. To właśnie jest wina systemu. Za mało miejsc, za mało sprzętu i specjalistów. I przede wszystkim za mało pieniędzy. Bo gdyby znalazły się pieniądze, to byłby sprzęt i specjaliści. A wtedy byłyby miejsca. Jednak nie zmienia to faktu, że odzywka panienki w rejestracji była co najmniej niestosowna... kilka stosownych określeń ciśnie się na usta, choć osobiście potrafię poniekąd postawić się na jej miejscu. Na pewno takich telefonów odbiera dziennie kilkadziesiąt i sama już wie, że nic nie może zrobić. Może to był po prostu wybuch frustracji... na który nigdy, w żadnym wypadku, nie powinna sobie pozwolić, jakkolwiek źle by jej nie było z sytuacją, w jakiej sama się znajduje.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
-4 6

@gremlin niestety choćbyś nie wiem co zrobił to świata nie zmienisz..a szkoda.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 8

wiem... i to wk_rwia najbardziej :(

Odpowiedz
avatar Rann
11 21

Aleksander Wielki. Juliusz Cezar. Jezus z Nazaretu. Marcin Luter. Karol Marsk. Mikołaj Kopernik. Ernesto 'Che' Guevara. Michaił Gorbaczow. Lech Wałęsa. Mahatma Gandhi. Nelson Mandela. Peter Benenson. Bob Geldof. Betty Williams. Margaret Mead. Na pewno świata nie zmienisz...? Czy może nie wystarczy Ci motywacji i chęci, by go zmienić...?

Odpowiedz
avatar sla
-1 13

@gremlin Wiadomo, lekarka zachowała się karygodnie i powinna automatycznie stracić stanowisko... Lecz z drugiej strony kogo miała usunąć z kolejki, kogo skazać na śmierć by uratować drugą osobę?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
29 31

rejestratorka, nie lekarka. Problemem jest NFZ i limity wzięte z sufitu. Długi szpitali przekroczyły już 10 mld zł. Nie jest ważne ile płacimy na NFZ, zawsze będzie za mało. NFZ to rak, który zabija służbę zdrowia. Koszty utrzymania NFZ są wyższe niż cały dług szpitali. NFZ to cholernie drogi pośrednik...

Odpowiedz
avatar sla
13 15

Racja. Dlatego także w tym przypadku powinien być wolny rynek usług. Skoro prywatne szpitale potrafią się utrzymać to czemu te państwowe już nie? Jednak tak szybko się to nie zmieni i trzeba walczyć o własne zdrowie, często nawet życie.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
2 10

sla, bzdury gadasz. Po pierwsze nie lekarka a rejestratorka. Po drugie jeśli by miały tracić stanowisko, to dosłownie każda wylatywałaby po pierwszym pacjencie do którego nie dociera, że tu już się nie dostanie. Co do natomiast kwestii "kogo miała skazać, by tamtą uratować" zgadzam się w 100%. Nie mogła tego zrobić po prostu.

Odpowiedz
avatar mitzeh
3 9

@bloodcarver, imo tu nie chodzi o to, że do "pacjenta nie dociera" - limity, NFZ, o tym można by długo mówić, a to, jak mi się zdaje, nie jest historia o piekielności polskiej służby zdrowia. To, co moim zdaniem jest tu najbardziej piekielne to sposób, w jaki rejestratorka odniosła się do tej kobiety - jeżeli dialog przytoczony został dosłownie, to baba powinna stracić pracę za stosunek do pacjenta. Jak do cholery można komukolwiek powiedzieć, że "jak dla mnie pani dziecko może umrzeć"? Wyobrażasz sobie coś takiego usłyszeć? Odmówić rejestracji musiała, ale mogła (i powinna była) zrobić to inaczej.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-3 17

mitzeh - rejestratorka nie może. Naleganie do niej nie ma cienia sensu. Ona nie wpisze w system jak jej się odpowiednie pole nie pojawi, a nie pojawi jak się skończył limit. I jest problem, że do pacjenta nie dociera. Nie dociera, że maltretuje bogom ducha winną kobietę, zamiast podziękować za informację i zadzwonić z opier234 do NFZ. Po kilka takich zje#@$ na godzinę leci, a ona tam pracuje 8 godzin dziennie 5 dni w tygodniu, jeśli nie lepiej. Lekko licząc jakieś TYSIĄC osób miesza ją z błotem na miesiąc za niewinność o tej porze roku! A ty masz jeszcze czelność się dziwić czy mieć jej za złe, że nie jest miła, pomocna i uśmiechnięta? To jest chore. Jak do ludzi dotrze, że rejestratorce należy podziękować za info i dzwonić do NFZ, to i rejestratorka będzie miła, przyjazna i rzeczowa. I tyle.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 15 grudnia 2011 o 13:51

avatar mitzeh
5 13

@bloodcarver Czytanie ze zrozumieniem się kłania :) Napisałam, że "ODMÓWIĆ MUSIAŁA, ale powinna była to zrobić w inny sposób". Czyli - nie kłócę się z decyzją rejestratorki, bo też wcale jej się nie dziwię, rozumiem zarówno fakt, że limity narzucone przez NFZ szpitale po prostu muszą respektować, jak i to, że można mieć dość ciągłego tłumaczenia ludziom, że nie dostaną się do onkologa, bo po prostu nie ma szans i już. A co do bycia miłym i użerania się z pacjentami - potrafię postawić się w sytuacji rejestratorki i dlatego nie chciałabym pracować na takim stanowisku. Potrafię jednak postawić się również w sytuacji osoby, której życie zależy od jak najszybszej konsultacji z lekarzem, a której nie stać na prywatną wizytę. Ciekawa jestem, czy potrafiłbyś (potrafiłabyś?) "z uśmiechem podziękować" za informację komuś, kto właśnie Ci powiedział, że systemu nie interesuje to, czy Twoje dziecko będzie żyło, czy nie? W takich sytuacjach wielu ludzi nie zwraca uwagi na to, że rejestrator itp. nie może nic poradzić na narzucone odgórnie zasady. Pacjenci, klienci etc. powinni wiele rzeczy zrozumieć - fakt. Rejestratorzy, sprzedawcy etc. NIE POWINNI zachowywać się po chamsku, niezależnie od tego, jak bardzo ludzie nie potrafią ich zrozumieć. Tak naprawdę od tej konkretnej rejestratorki nie wymagałabym nawet uprzejmości - właśnie przez tę specyfikę pracy z ludźmi - ale zwykłego profesjonalizmu, innymi słowy: przykro mi, nie da się, następny proszę. Tym bardziej, że - jak wynika z historii - kobieta przy okienku nie mieszała rejestratorki z błotem. Czy się da? Pewnie, że się da. Sama pracuję z ludźmi i nierzadko spotykam się z chamstwem z ich strony, ale w życiu nie pozwoliłabym sobie na powiedzenie czegoś takiego.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 grudnia 2011 o 14:42

avatar bloodcarver
-4 16

@mitzeh - tobie też CZYTANIE ZE ZROZUMIENIEM SIĘ KŁANIA. Przegapiłaś fragment jak pisałem o tysiącu opier#oli miesięcznie za niewinność, czy jak?

Odpowiedz
avatar mitzeh
0 8

@bloodcarver Wręcz przeciwnie. Wydaje mi się zresztą, że nawet do tego nawiązałam. Po czym wnioskujesz, że to ominęłam?

Odpowiedz
avatar sla
4 10

@bloodcarver Nie chodziło mi o to, że nie mogła pacjenta zarejestrować, lecz o podejście do niego. W momencie, gdy człowiek dowiaduje się, że zostało mu parę miesięcy życia bez leczenia to głupia grzeczność wymaga, by być delikatnym, bez tekstu 'jak dla mnie może umrzeć'. Fakt, że wysłuchuje tego co chwilę niczego nie zmienia - sama dostaję ciągle ochrzan za niewinność, i mimo, że we mnie się czasem gotuje jestem miła, grzeczna i pomocna.

Odpowiedz
avatar regresywny
12 12

Ja rozumiem brak pieniezy w szpitalach ale takie coś? Ja pie*dole...

Odpowiedz
avatar ankhar
4 4

Ten brak pieniędzy również jest częściowo winą szpitali. Wszelkie zabiegi są robione tylko do ok. 15 a potem szpital jest praktycznie wymarły. Co za problem aby po południu używać tego samego sprzętu do zabiegów dla płacących pacjentów?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 grudnia 2011 o 13:13

avatar konto usunięte
5 5

Po pierwsze, nie znam szpitala w jakimkolwiek większym mieście, który pracuje do 15. Ja pracuję i dyżuruję również na chirurgii urazowej i uwierz mi, niejedną nockę przestałem przy stole operacyjnym. Rozwiązanie z odpłatnością jest genialne w swojej prostocie, niestety, polskie prawo nie przewiduje takiej opcji. Bo według konstytucji wszyscy mają równe prawo do opieki zdrowotnej. A jak zapłacisz, to ominiesz kolejkę, czyli masz przywileje... Czyli niech czekają równo biedni i bogaci. I tworzą coraz dłuższe kolejki ku chwale NFZ...

Odpowiedz
avatar ankhar
0 0

Siostra była na endokrynologii. Jakiekolwiek badania tylko do 15, potem już lekarzy ani śladu, tylko pielęgniarki zostawały. Natomiast logika tego prawa jest niesamowita - w sumie to powinni zlikwidować wszystkie prywatne gabinety lekarskie. Bo jeszcze ktoś zapłaci i pójdzie od razu, zamiast czekać pół roku jak NFZ przykazał.

Odpowiedz
avatar jadak
0 0

@ankhar - co stoi na przeszkodzie? M.in. Ustawa o NFZ, ustawa o ZOZ i parę innych aktów prawnych. Otóż zgodnie z nimi publiczny ZOZ nie MOŻE świadczyć usług komercyjnych (czytaj "płatnych" ) a ilość niekomercyjnych wynika z kontraktu. I uwierz albo nie ale NFZ ma w głębokim poważaniu możliwości techniczne szpitala czy innego ZOZ. Mają swój plan usług, według którego finansują świadczenia i koniec kropka. ZOZ albo akceptuje kontrakt na poziomie określonym przez NFZ i robi ile mu pozwalają, albo nie akceptuje i nie dostaje nic a co za tym idzie zamyka podwoje na zawsze. Określenie "negocjacje z NFZ" to tylko i wyłącznie figura retoryczna bez większego znaczenia praktycznego ( czytaj wyżej). "Pieniądze idące za pacjentem" do lepszych ośrodków także. Po prostu dopóki w tym kraju nie zapanuje w ubezpieczeniach zdrowotnych wolny rynek i konkurencja - tak będzie to wyglądało. NFZ nadal radośnie będzie dymał wszystkich i napuszczał pacjentów na lekarzy i odwrotnie, samotnie i w zaciszu zuzywając na swoje utrzymanie większe środki niż przeznacza na leczenie ( tak w ramach ciekawostki "operator powierzchni płaskich" w NFZ, nikomu nie ublizając, zarabia więcej niż pielęgniarka na oddziale szpitalnym i prównwalnie jak lekarz po stażu ale bez rezydentury)

Odpowiedz
avatar kochanicadziedzica
1 5

Straszna kobieta. Chociaż z drugiej strony jak tu nie wpaść w znieczulicę, jak kilka razy dziennie trzeba informować ciężko chorych ludzi, że limit nfz się wyczerpał... chyba nie dałabym rady pracować w takim miejscu. Najgorsze jest czekanie, nie daj się. Trzymam kciuki, żeby obcy okazał się niezłośliwy.

Odpowiedz
avatar Aniela
-1 11

Kurcze ale nikt tej potworze nie każe pracować jako rejestratorka. Na jej miejsce na pewno znajdzie się dziesięć innych osób, które w sposób kulturalny i grzeczny poinformują pacjenta o najbliższych terminach. Jesteśmy ludźmi i zachowujmy się jak ludzie. Werbena mam nadzieję, że to nic poważnego ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 grudnia 2011 o 11:11

avatar scr
-4 10

Do onkologa nie potrzeba skierowania, tak jak i do okulisty, ginekologa, dermatologa, stomatologa i psychiatry Mam nadzieje, ze u ciebie wszystko juz jest ok

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 grudnia 2011 o 9:03

avatar bloodcarver
-1 15

Prawda jest taka, że ta rejestratorka nie miała innej opcji. Naprawdę wszyscy chcą na już. I nawet mają rację, ale ona musi to wbić w system, który nie ma miejsca na już. Równie dobrze mogłabyś jej dać dychę i wysłać po zakupy warte tysiące - no nie da się i uj.I nie dziwię się, że słysząc pod swoim adresem nierealne żądania kobieta ma dość. Choć fakt, powinna kazać ludziom dzwonić do NFZ, by fundusz wskazał, gdzie mają iść się leczyć. I dokładnie tak samo Ty powinnaś postąpić. A jak nie wskaże - masz prawo leczyć się za granicą, lub prywatnie, i sądzić z NFZ o zwrot kosztów.

Odpowiedz
avatar sla
0 4

By leczyć się za granicą, prywatnie trzeba mieć pieniądze by je wyłożyć. Niestety, leczenie to często nie kwestia paru-parudziesięciu tysięcy, na co już niestety większości nie stać. Są choroby, które są jeszcze droższe i trzeba dopisać jeszcze parę zer. Skąd ta kasa? Z NFZ sądzić się można - jak się żyje, jak się ma czas i cierpliwość do baranów. Oni nawet przy białaczce potrafią napisać, że to choroba niezagrażająca życiu.

Odpowiedz
avatar Adsumus
7 7

Kolejki są po części sztuczne. Mój "znajomy" zapisany był do lekarza, a raczej do sześciu różnych lekarzy tej samej specjalności. Co gorsze po dwóch pierwszych wizytach reszty lekarzy nie poinformował że rezygnuje.

Odpowiedz
avatar ekstramocne
11 11

"-Chciałabym zarejestrować się do ortopedy na ten miesiąc. -W tym miesiącu do ortopedy wszystko już jest zajęte jak i na najbliższe 2 miesiące, ale mam w tym miesiącu jedno wolne do dermatologa. Zapisać panią?"

Odpowiedz
avatar mitzeh
3 3

Są sztuczne, ale są. Ktoś już tu zresztą o tym pisał kiedyś. Ale co zrobić? Umawiać kilku pacjentów na tę samą godzinę, licząc, że tylko jeden się pojawi?

Odpowiedz
avatar Face15372
1 13

Przesadzona, ale jednak reakcja obronna na 500 pytanie o to samo. Polecam popracować w takich warunkach, to nie tylko znieczulicy ale i choroby psychicznej można dostać. Ocenianie człowieka po 1 usłyszanym zdaniu to bardzo niesprawiedliwe podejście.

Odpowiedz
avatar Jewzenice
-2 2

A jak uzasadnisz fakt, że baba w rejestracji nie rozróżnia kolejki osób z adnotacją na skierowaniu "pilne" od tych bez tej wzmianki? Tak, to jest różnica i tak naprawdę to są dwie różne kolejki oczekujących, ta pierwsza idzie o wiele szybciej od tej drugiej.

Odpowiedz
avatar Radziol
7 9

Może do ludzi kiedyś w końcu dotrze, że państwo nie potrafi i nie chce i nigdy nie będzie potrafiło i chciało zapewnić należytej opieki zdrowotnej.

Odpowiedz
avatar Werbena
20 24

Rozumiem, że musi odbierać fale żalu, rozpaczy i wściekłości, zmagać się z różnymi reakcjami i zachować swoją osobowość w całości. Pewnie też zrobiłabym wszystko, żeby jak najmniej przejmować się ludźmi, gdybym była na jej miejscu. Rzeczywiście, nie mogła zrobić niczego, żeby z lutego wyszedł grudzień, ale mogła zrobić jedno - okazać odrobinę taktu. Nie wiem, jak zachowałabym się na jej miejscu, ale nie jestem - stoję po drugiej stronie. Uciekłam nie dlatego, że zachowała kilometrowy dystans, ale przez sposób, w jaki to zrobiła. Przez całą rozmowę mówiła jak automat, jakiś syntezator mowy, całkowicie beznamiętnie i wyraźnie pokazując znużenie. Ludzie trafiają najpierw do niej. Jest pierwszą osobą w miejscu, w którym szukają pomocy, często bardzo rozpaczliwie. Przywitanie ich słowami "jak dla mnie możesz umrzeć" gdzieś, gdzie mają walczyć o ich życie, odbierają jako "jesteście skazani, nie dbamy o was". Gdybym nie znajdowała się pod ścianą, nie mogłabym sobie wyobrazić, jak czują się ludzie w takim momencie. Niestety, teraz mogę. Nie mam pewności, czy jestem chora poważnie, czy nie, ale gdybym miała białaczkę i usłyszała w miejscu, od którego oczekuję najważniejszej dla mnie pomocy, że mogę sobie umrzeć, wypowiedziane całkowicie wypranym z jakichkolwiek emocji tonem, załamałabym się tak, że pewnie zaniechałabym jakiejkolwiek walki o siebie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 grudnia 2011 o 21:00

avatar mitzeh
15 15

Podpisuję się pod tym rękami i nogami. Trzymaj się, Werbena, życzę Ci z całego serca, żeby skończyło się na strachu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

Masz rację. Jak diabli masz. Nigdy nie powinnaś Ty, ani nikt inny usłyszeć takich słów. Bo w chwili załamania i strachu to najgorszy cios. Dowiedzieć się, że tym, którzy mieli pomóc to wisi. Są wypaleni. Bo ta rejestratorka na pewno jest. Zmęczona, z pewnością, atakowana przez zrozpaczonych ludzi, też. Ale są choroby, przy których równie ważna co wiedza jest empatia. Pozdrawiam Cię. I nie uciekaj, idź do onkologa jak najszybciej. I napisz, że to pryszcz. Że nic Ci nie będzie.

Odpowiedz
avatar amaretto
18 22

Kochani, pracuję przy telefonicznej rezerwacji wizyt w prywatnej klinice. Odbieramy około 300 telefonów dziennie pracujemy po 12h minimum. Ponieważ jest to prywatna klinika ludzie baaaardzo często mieszają nas z błotem za nic i wymagają naprawdę cudów. Załóżmy, że 1/3 telefonów to awantura to daje 100 dziennie pomnóżmy to przez 16 dyżurów w miesiącu co daje nam 1600 awantur miesięcznie, pracuję w tej firmie od 18 miesięcy co daje piękną liczbę 28 800 beznadziejnych kłótni. Teraz najważniejsze, 1) nadal się wzruszam zapisując na rezonans, gdy pacjent/ka otwiera się przede mną i opowiada o swojej chorobie 2) za taką odzywkę do pacjenta wyleciałabym na zbity pysk 3)czasami coś jest po prostu niemożliwe -> brak wolnych terminów chociażby, bo taka sytuacja też może się zdarzyć i nigdy poinformowanie chorej osoby o tym fakcie nie jest łatwe, ale podchodząc do tego po ludzku chronimy siebie jako rejestrujących przed niepotrzebnymi krzykami pacjentów. Tyle.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

w prywatnej klinice "Prywatnej" stanowi tu słowo klucz.

Odpowiedz
avatar tttt
16 16

Najlepsze życzenia także ode mnie, Werbenko. Tu się tworzy taka mała społeczność, olej więc zasady i napisz w poczekalni co z Tobą, kiedy będziesz już wiedziała, dobrze? Mam nadzieję, że nikt z Piekielnych Użytkowników się nie obrazi, prawda?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 grudnia 2011 o 23:45

avatar Lypa
6 10

To pokazuje, jaką nieludzką organizacją jest NFZ. Dodam, że tego zreformować się nie da - NFZ należy po prostu zlikwidować. Przebić jeszcze osinowym kołkiem, żeby nie powrócił. ;)

Odpowiedz
avatar nimikina
7 7

Bo ja wiem czy to nie wina tego konkretnego szpitala, tylko NFZ? Z nim się da wygrać. Do szpitala mojej mamy przyszło pismo, że nie wolno im przyjmować ponad limit, bo będą za to karani. Dyrektor odpisał, że jak najbardziej jest za ale mają oddelegować ludzi, którzy będą mówili rodzicom dlaczego ich dziecko umrze. Jakoś się dogadali, że jednak im wolno naginać limit (limit, który kończy im się w sierpniu ==")

Odpowiedz
avatar Swidrygajlow
0 0

Wszelkie machiny biurokracji z czasem tracą swoją duszę, im bardziej się rozrastają w istne molochy na glinianych nogach.

Odpowiedz
avatar amanounmei
2 2

O ile takie słownictwo to faktycznie przegięcie, o tyle niestety rejestratorka winy nie ponosi. Mam przyjaciela ratownika, w tym zawodzie - i w pokrewnych - trzeba się nabawić znieczulicy, bo człowiek by oszalał. Miejsc nie ma, rejestratorka nic nie poradzi, chyba że - jak napisano wyżej - pani matka wybierze kogoś, kogo skaże na śmierć.

Odpowiedz
avatar AniaMP
3 5

Moim zdaniem pani mogła powiedzieć: "Przykro mi niestety nie mogę Pani zapisać, ale proszę zadzwonić tu i tu, może się pani dostanie". Albo coś w ten deseń.

Odpowiedz
avatar valhalla
10 10

Werbana proszę Cię, nie odkładaj wizyty u onkologa. Rozumiem, że to babsko z rejestracji na Ciebie tak podziałało, ale tu chodzi o Twoje zdrowie i życie. Musisz się przełamać i pójść do lekarza!!!

Odpowiedz
avatar aszanti
1 1

Ja rowniez dołączam sie do prośby valhalli, nie odkładaj wizyty, to tylko wstepna diagnoza, mam nadzieje ze wszystko potoczy sie dobrze pozdrawiam i zycze wytrwalosci i przede wszystkim zdrowia!!!

Odpowiedz
avatar zeebee
-1 1

Dura lex, sed lex.

Odpowiedz
avatar Jewzenice
-1 1

Wiesz co znaczy ta paremia? Chyba nie, bo właśnie tutaj kobieta z rejestracji złamała prawo.

Odpowiedz
avatar Cristoforo
-2 2

W tej sytuacji ruchem niezwykle rozważnym i mądrym byłoby po prostu powaaaażne nawrzucanie jej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Prywatnie autorko nie dasz rady? Bez obrazy, pytam serio.

Odpowiedz
avatar Manjuu
2 2

Miałam podobnie. Limfocyty 10.000, strach i panika + bardzo dokładna i zapobiegliwa lekarka. Dostałam skierowanie do poradni, ale niestety miałam pecha zachorować w listopadzie. Wszystkie kliniki w Warszawie albo przyjmują ludzi już umierających ze stwierdzoną białaczką, albo mogę zarejestrować się w grudniu na luty/marzec. W tej chwili limfocyty dzięki bogom spadły, jednak nadal mam prikaz na pójście do poradni. Jestem w trakcie zapisywania się, trzymajcie kciuki! Werbena, życzę Ci powodzenia!

Odpowiedz
avatar Werbena
12 12

Dziękuję za wszystkie pozdrowienia, życzenia i wyrazy wsparcia. Lekarza i badania udało mi się załatwić prywatnymi drogami. Dzisiaj odebrałam wyniki. Cóż... nie jest dobrze, ale może nie być gorzej, jeżeli trochę się postaram. Chwila wypluwania żalu i jadu: od onkologa (prywatnie - dobrego znajomego mojego brata, pracują w jednym szpitalu) usłyszałam, że gdybym trafiła do niego właśnie w tym nieszczęsnym lutym, mogłabym iść co najwyżej na leczenie paliatywne, byłoby za późno i próbowaliby mnie leczyć tylko pro forma. Teraz przynajmniej możemy szukać sposobu, żeby się draństwa pozbyć. Jak już zapowiedziałam - nie zamierzam się poddawać.

Odpowiedz
avatar Kaczorek
5 5

I bardzo dobrze! Nie poddawaj się! Życzę Ci dużo zdrowia i siły do walki z chorobą. Pozdro. Kaczorek.

Odpowiedz
avatar szczur3k
0 2

Zastanawiam się tylko, dlaczego ludzie sobie na to pozwalają? Dlaczego nikt nie zareaguje? Werbena, to nie jest jakiś przytyk w Twoją stronę, masz teraz ważniejsze rzeczy na głowie. Ale to po części pacjenci są winni takiej sytuacji. Leczenie rzecz najważniejsza, ale czasem warto pamiętać również o tych mniej ważnych. Niestety, część lekarzy i personelu medycznego zapomina, kto tu jest dla kogo, i czasem warto im o tym dobitnie przypomnieć. Mojej mamie, dla której operacja była jedyną szansą na przeżycie (rak tego paskudnego rodzaju, że nie poddaje się ani chemii ani naświetlaniu) lekarz powiedział: "jak się nie poprawią wyniki, wypiszę panią do domu". Na pytanie mamy "i co dalej?" odpowiedział: "niech się pani leczy, jak się pani podoba". Fakt, że wyniki w żadnym stopniu nie dyskwalifikowały mamy z operacji (konsultowałem to z 3 innymi onkologami) nie miał tu nic do rzeczy, mama miała śmiałość wybrać najlepszą dla niej metodę leczenia, i doktorek uparł się, że udowodni swoją rację. Wtedy oczywiście najważniejsze było leczenie mamy, więc sprawę zostawiłem sobie na później, ale postanowiłem że nie odpuszczę. Teraz mama jest po operacji, więc przyszedł czas na wyjaśnienie kilku kwestii z panem doktorem i NFZtem, co też mam zamiar w najbliższym czasie zrobić (zwłaszcza, że sprawa śmierdzi na kilometr, ale to temat na osobną historię). @Werbena, trzymaj się i walcz. Z własnego doświadczenia wiem, jak to jest jak Ci niebo wali się na głowę. Ale też wiem, że można trafić na lekarza-fachowca i wygrać z chorobą. Miałem okazję poznać oba oblicza polskiej służby zdrowia i wiem jedno: ludzie reprezentujący to pozytywne, fachowcy z zacięciem i sercem do tej pracy zasługują na najwyższy szacunek i wdzięczność z naszej strony, natomiast gnidy reprezentujące to drugie: tępi, chamscy i niedouczeni zasługują tylko na potraktowanie ich w ten sam sposób, w jaki oni traktują pacjentów. Dlatego ja, choć wiem że z tym środowiskiem ciężko jest wygrać i tak spróbuję. :>

Odpowiedz
avatar valhalla
6 6

V3rtyX- twój komentarz to straszne dno!!! Werbena- życzę dużo, dużo zdrowia i wielu sił na walkę z chorobą!

Odpowiedz
avatar szczur3k
0 4

@valhalla, mało taktowny (delikatnie mówiąc), ale, że zacytuję Panoramiksa "zrobić niespodziankę wróżbicie to dowieść, że ma się do czynienia z fałszywym wróżbitą", więc coś jest na rzeczy. Tyle, że to ani czas ani miejsce by ten temat roztrząsać. Dla Werbeny najważniejsza jest teraz walka o zdrowie, i mam nadzieję każdy tutaj, nawet ten mało taktowny V3rtyX, życzy jej z całego serca wygranej :)

Odpowiedz
avatar valhalla
3 3

dlatego, że w pewnych momentach (a ten niewątpliwie do takich należy) powinno się poskromić swój język, a w tym wypadku dokładnie rzecz ujmując: palce.

Odpowiedz
avatar fazi3294
0 0

tak czy inaczej co nie usłyszysz to zap...rzaj do onkologa. Z nowotworem nie ma zartów. Jak pójdziesz za tydzień to termin dostaniesz na 2013. Albo zrób tak, idz do prywatnego lekarza jak moja mama, nie wypuscił jej z gabinetu tylko wezwał pogotowie i wizyte u onkologa miała z miejsca.

Odpowiedz
avatar polarinho
0 0

Werbena, życzę Ci wszystkiego najlepszego. Będzie dobrze. Musi być. Dasz radę pokonać to, tylko musisz w to wierzyć. I musisz mieć wsparcie osób najbliższych, rodziny, przyjaciół. Wiem, bo sam miałem raka, na razie udało się go pokonać...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

i bardzo słusznie, nie wolno Ci się poddać, wygrywa ten, kto nie rezygnuje:) tak sobie myślę, że udało Ci się z tego wybrnąć na plus i obrócić to ku dobremu, bo chyba to ta paskudna sytuacja sprawiła, że skierowałaś się do prywatnego lekarza, co z góry daje Ci większe szanse niż jak wspomniałaś państwowe leczenie od lutego. więc teraz to już musi być dobrze i będzie na pewno:) pozdrawiam:)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 grudnia 2011 o 22:34

avatar paulinka4433
2 2

To jest chore. Sama w pewnym momencie zaczęłam mieć poważne problemy z sercem, nie ma wyjścia- trzeba iść do kardiologa. Wizyta pilna... Niestety w rejestracji (był listopad) dowiedziałam się, że najbliższy termin pod koniec maja. Szczęka mi opadła. Oczywiście po cichu zostało dodane, że jeśli zapłacę odpowiednio mogę być przyjęta już jutro. Trzymam za Ciebie kciuki! ;) I mam pytanko, jakie miałaś objawy?

Odpowiedz
Udostępnij