Kilka lat temu wybrałam się na wyjazd w Alpy, oczywiście na narty. Pojechaliśmy z mała grupą znajomych na organizowany przez biuro podróży wyjazd (ok 40 osób łącznie).
Niestety w czasie podróży zasłabła jedna z pasażerek i musiałam się ujawnić jako lekarz.
I to małe wydarzenie skutecznie popsuło mi wyjazd.
Jeszcze przed dotarciem na miejsce pojawił się starszy pan, pytając, czy mogę mu napisać receptę, bo zapomniał leków.
Następnego dnia wieczorem, gdy wróciliśmy z wypadu na stok natknęliśmy się na koczującą pod naszymi drzwiami kobietę ze skręconą kostką i prośbą, czy mogę obejrzeć uraz.
Kolejny dzień, wczesny ranek, wychodzimy z pełnym sprzętem, a zza rogu korytarza jakiś małolat biegnie i krzyczy, żeby zaczekać, bo nie mają leków na ból głowy, a może ja mam i dam im prezent.
W kolejnych dniach dopadło mnie jeszcze oglądanie pijanego chłopaka - jego znajomi, sami na ciężkiej bani wyciągnęli mnie z własnej imprezy tekstem "przestał oddychać". Nie przestał, po prostu zasnął. Oczywiście nie pomyśleli, żeby wezwać lekarza z budynku naprzeciwko, pracującego i trzeźwego, musiałam to być ja (na lekkim rauszu, choć wytrzeźwiałam od razu biegnąc korytarzem).
Było jeszcze kilka wizyt "bo mnie boli gardło", "a tu mi się ręka wygięła, może pani zerknąć", "a co jest najlepsze na kaca?", "wie pani czy tu można dostać etopirynę", "napisze pani receptę na "tabletkę po"?"
Całkiem sporo, biorąc pod uwagę, że byłam na urlopie, chciałam odpocząć, między innymi od bycia lekarzem non stop - uwierzcie, kocham moją pracę, ale 24/7 po prostu wykańcza. Każdy chce czasem po prostu wyjechać, rzucić pracę w kąt, nie myśleć o tym, że gardło i paluszek. Zresztą, pomyślcie jak odebrany byłby człowiek, który wyciąga informatyka z np. urodzin dziecka, bo się komputer popsuł.
Pewnie zarzucicie mi, że zdrowie jest najważniejsze, że powinnam być "służbą" na każde wezwanie, ale postawcie się w mojej sytuacji - ja też mam prawo do wolnego. Zwłaszcza, że w ośrodku był lekarz. Ale trzeba było zapłacić. Więc oczywiście lepiej popsuć komuś urlop ciągłym nagabywaniem, za to za darmo...
Zresztą moi znajomi też mieli dość. Efekt był jeden - więcej siedzieliśmy na stoku i w knajpach - tam, gdzie trudno nas było znaleźć :)
przychodnia na urlopie
Niepotrzebnie się na koniec historii tłumaczysz. Masz prawo do wolnego jak każdy. Kto nie zrozumie sytuacji, nie zrozumie jej też po przeczytaniu wyjaśnień - idioci są najbardziej konsekwentną grupą społeczną na świecie.
OdpowiedzChyba potrzebnie, bo niektórzy mogliby nie zrozumieć...
OdpowiedzJak pisałem, przypadki beznadziejne i tak nie zrozumieją.
OdpowiedzJa właśnie do momentu owych wywodów chciałem dać "+", ale takie żebractwo o zrozumienie i "wybaczenie" napawa mnie niestety obrzydzeniem.
OdpowiedzNie przejmuj się - jako tzw. informatyk czasami spędzam imprezy przy komputerze gospodarza (weź zobacz, bo chyba mam wirusa...).
OdpowiedzNastępnym razem krótka piłka: porada = 200EUR Będziesz miała drobne na zakupy :)
OdpowiedzNo. Pomysł dobry. Możesz odpowiadać: ale ja prowadzę wyłącznie prywatna praktykę...
OdpowiedzMoim zdaniem lepiej, żeby się reszta wycieczki obraziła i byłby spokój do końca wycieczki, niż robić za murzyna bez żadnej wdzięczności.
OdpowiedzTeż tak sądzę. Ja bym się wściekła, gdybym chciała odpocząć, a tu ludzie z takimi pierdołami ciągle by przybiegali. A jakby się poobrażali, to chyba nie duża strata.
OdpowiedzNa pytanie "co jest najlepsze na kaca?" odpowiedziałbym niczym w skeczu kabaretu Ani Mru Mru: "najlepsze na kaca jest powietrze z materaca". Chciałbym zobaczyć minę tej osoby.
OdpowiedzJa zawsze mawiam że najlepsze na kaca, jest dzień wcześniej nie zapić.
OdpowiedzJa miałem kupę śmiechu, jak okazało się, ze na Old Townie (taki 7 dniowy piwak miłośników postapo połączony z LARPem) rola medyka dostała się lekarce z zawodu. Po imprezie dowiedzialem się, że była gastrologiem - właściwa specjalizacja, we właściwym miejscu :) swoją drogą dziewczyna miała przez to ułatwione odgrywanie postaci i pewnie niejednego uczestnika uratowała
OdpowiedzZawsze możesz powiedzieć, że nie zabrałaś pieczątki, a bez tego recepty nie wystawisz. Sposób nie zadziała na trudniejsze przypadki no, ale przynajmniej część będziesz miała z głowy.
OdpowiedzNienawidzę określenia "służba zdrowia". Tam przecież ludzie pracują (za pieniądze), a nie służą. Ale po latach "bezpłatnej" "służby" zdrowia ludziom się w dup..głowach poprzewracało i oczekują usługiwania im za darmo.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2011 o 14:01
Służba: - leśna - leśnik (podleśniczy, leśniczy, inż nadzoru, straż leśna, nadleśniczy i cała dyrekcja) to też służba - dostają wynagrodzenie - wojskowa - chyba każdy wojak dostaje wynagrodzenie (żołd) - cywilna - czyli administracja rządowa (w skrócie) i jeszcze trochę innych służb ;)
OdpowiedzLepiej tego "nie pisz głośno". Próbowałem na tym forum wyjaśnić, że nie ma służby, tylko jest ochrona zdrowia, ale tego się nie da przeforsować. ~Traszka - albo całkowicie odmawiać, albo kasować ciężką forsę. Nawet nie muszą się obrażać. Wystarczy, że rozejdzie się ile bierzesz za poradę od razu każdy się zastanowi, czy warto. Sytuacje ratujące życie - to co innego, ale to Ty już sama wiesz lepiej. Czytałem kiedyś jakiś kryminał, gdzie głównym bohaterem był lekarz płynący ze swoim profesorem w rejs. Oczywiście wszyscy współpasażerowie wiedzieli czym się zajmuje ów profesor. I był świadkiem, jak ten profesor na pytanie: "co mam zrobić bo stało mi się to i to..." odpowiedział: "najlepiej pójść do lekarza" :))
OdpowiedzMasz rację, mamy XXI wiek, czasy służby skończyły się w XIX wieku, ew. XX. Służba robi za darmo, a tam pracują ludzie za pieniądze.
OdpowiedzNa całym świecie się to nazywa OPIEKA ZDROWOTNA a nie żadna służba zdrowia. Tak samo jak na wypłatę oficjalnie mówi się u nas WYNAGRODZENIE... żenada, ja niby otrzymuję NAGRODĘ za to że pracuję.
Odpowiedz@nuclear82: Na całym świecie mówi się Republika Polski, my mówimy Rzeczpospolita. Naprawdę niuanse językowe są dla Was tak ważne?
OdpowiedzMasz za swoje. Następnym razem wbij sobie do głowy, że z zawodu jesteś urlopowiczką na zasiłku i problem sam zniknie :)
OdpowiedzNie lepiej powiesić cennik na drzwiach do pokoju?
OdpowiedzNastępnym razem weź ze sobą zakrwawione ciuchy, drzwi otwieraj ubrana w takie cuda + odpowiednie przyrządy typu tasak albo duży nóż :)
OdpowiedzĆwicz asertywność, przydatne w sumie w każdym zawodzie i sytuacji :)
OdpowiedzZupełnie niepotrzebnie się tłumaczysz, czy komuś przyjdzie do głowy pracować za darmo na urlopie?? Ostrzyc, zaprojektować dom, ułożyć kafelki, naprawić samochód?
OdpowiedzAlbo na samym wstępie, już po tym zasłabnięciu - zamiast powiedzieć, że się jest lekarzem, to że się przeszło kurs pierwszej pomocy. Efekt podobny, ważne, że się pomogło :-)
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 13 grudnia 2011 o 19:33
było powiedzieć temu i owemu, ok ale 50 zł sie należy:) byłby spokój. pozdr.
OdpowiedzKochana rozumiem Cię doskonale. Co prawda w obecnej chwili nie praktykuję ( praktykę pozostawiłam za oceanem) bo raz, że się przeniosłam a dwa...cóż. Nadeszła ta kolejna chwila zwątpienia, jaka była na studiach...Czy to ma sens. I czy ja w ogóle mam prawo decydować o czyimś życiu lub śmierci. Zdrowiu czy chorobie. A poza tym dłużej mi zejdzie załątwianie roboty papierkowej w Polsce niż załatwienie wszystkich spraw tutaj i powrót do domu, na normalna praktyke.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 13 grudnia 2011 o 22:46
Niuanse językowe to można tropić jak ktoś mówi sweter zamiast swetr. A ochrona zdrowia to nie służba. Nie mamy wcześniejszych emerytur, mieszkań służbowych i dodatków mundurowych. Wielu moich kolegów wojskowych jest już emerytami w moim wieku. I dostają co miesiąc porządną kasę. A w naszym pięknym kraju rzeczywiście się przyjęło, że służba ma służyć, natychmiast i za darmo. Traszka, ja nie świadczę takich usług na urlopie. Oczywiście, reaguję w stanach zagrożenia życia, bo chcę i muszę - choćby ze względów prawno-etycznych. Ale wolne mam tak rzadko, że szanuję ten czas. Choćby inni nie rozumieli, nie badam na imprezach, nie piszę recept i nie operuję w garażu. Bo nie. Mam do tego prawo. Ty też.
OdpowiedzPodoba mnie się historia :) Prawnikowi nikt na wycieczce nie przyleci "a on przestał oddychać", ale za to są niekończące się opowieści o tym, że mama miała takiego wujka, co to on komuś spadek zapisał i w ogóle to ciocia babci odziedziczyła mieszkanie, a koleżanka Czesia ma taką a taką umowę o pracę... Ale najlepsze są rozmowy z pijanymi... "bo wy prawnicy, to wszystko #$&^%#^$... za pieniądze bandytów bronicie" :D
OdpowiedzJak ja to rozumiem... Na każdej imprezie, proszę moich znajomych aby nie ujawniali jaki mam zawód. W przeciwnym wypadku najdalej po 15 minutach słyszę coś w stylu "bo wiesz... ja (koleżanka/ siostra/pies) mam taki problem..." i tu następuje opowieść z życia z przyległościami. Najczęściej uprzejmie oznajmiam, że przyszedłem się tutaj bawić a nie pracować i ewentualnie zapraszam do kontaktu na trzeźwo. Co bardziej oporni słyszą pół żartem - pół serio ile biorę za godzinę, co popieram wymownym spojrzeniem na zegarek. Działa bez pudła. >=o) P.S. jeśli ktoś faktycznie potrzebuje pomocy, to zdarza się, że potem kontaktuje się ze mną, ale jest to niezbyt częste zjawisko.
OdpowiedzCzęsto spotykam ludzi, którzy wiedząc nawet, iż nie skończyłam edukacji w danym kierunku, próbują to wykorzystać. Kiedy byłam na studiach, gdzie jednym z przedmiotów było modelarstwo (ew. rzeźba), słyszałam, że jestem "taka uzdolniona plastycznie/artystycznie" i mogę poprzyklejać etykiety na segregatory, bo mi na pewno ładnie wyjdzie o_O Ze szkoły zrezygnowałam na rzecz studiów polonistycznych - zatem szybko znalazły się osoby, którym trzeba napisać CV lub pismo do urzędu. A najciekawsze jest to, że fakt, iż dość sprawnie umiem pisać na klawiaturze komputerowej, był przypisywany właśnie filologii polskiej. I czasem słyszałam "ty tak szybko piszesz, to ja ci podyktuję, ale nie tak szybko jak profesor na wykładzie (ha ha ha)". Skąd to się bierze?
OdpowiedzTrza było za konsultacje brać 100zł od razu by był spokój ;)
OdpowiedzPrzy zasłabnięciu trzeba było powiedzieć, że znasz się na pierwszej pomocy, nie że jesteś lekarzem :)
Odpowiedzbyło nakleić karteczkę " JESTEM NA PRYWATNYM URLOPIE< W SPRAWACH MEDYCZNYCH PROSZĘ ZGŁASZAĆ SIĘ TU I TU", w kilku językach
OdpowiedzTo samo mają informatycy, mechanicy samochodowi, czy nawet budowlańcy...
Odpowiedz