W moim mieście prężnie działają 2 drużyny piłkarskie, mające swoich fanów i... kiboli. I o tych drugich właśnie będzie opowieść.
Dwie drużyny, więc i dwa kluby; przypuśćmy że X i Y, piłka nożna, czyli przedmiot sporów od dawna budził kontrowersje rozstrzygane najczęściej na tzw. derbach. Kluby oczywiście miały inne sekcje, klub X- posiadał sekcje akrobatyki, Y- lekkoatletyki.
Przechodząc do sedna; jako 12-letnia dziewczynka, zostałam zauważona przez trenera klubu Y, a następnie wcielona do sekcji lekkoatletyki, której przynosiłam raczej korzyści w postaci sukcesów, ale nie o nich teraz. Jak na rasowa lekkoatletkę przystało, często miałam treningi późno wieczorem, co skutkowało samotnymi powrotami do domu po zmroku.
Pewnego, dosyć wietrznego dnia, kiedy byłam ubrana raczej niestosownie do jesienno-zimowej pogody, kolega z sekcji zaoferował pożyczenie mi szalika.
Pech chciał, że szalik był akurat w barwach klubu Y. Jeszcze większy pech sprawił, że idąc przez pusty park ok godz. 21, napotkałam "fanów" (czyt. kiboli) drużyny X. Stwierdziłam, że mnie raczej nie zaczepią i szłam dzielnie. Jednak pomyłka, zaczepiają...
J-ja, K- kibole
K: - E, laska, komu kibicujesz?
Miałam już kilka takich sytuacji, więc po prostu chciałam odpowiedzieć "ja się na tym nie znam" co zawsze skutkowało, w ostatniej chwili uświadomiłam sobie jednak, że szalik klubu Y nieco psuje mój genialny pomysł, no ale niezrażona, badam teren (kibole klubu X) i kontynuuję...
J: - Za X, oczywiście, co k*** nie widzieliście nigdy jak grają?
K: (lekki szok, ale wyszłam z założenia, że ich "łacina" mnie uwiarygodni) - Jak jesteś k*** za X, jak masz szalik Y?
J: (pokazując szalik) - To? To jest ŁUP WOJENNY.
K: - Co k****?
J: - Łup wojenny, głuchy k*** jesteś? Szedł jakiś "uj" z Y to dostał wp****, a szalik już jest mój.
K: (szczęka na ziemi, ale brną dalej) - TY?! (ważę 47 kg) wp**** jakiemuś "szalikowi z Y"?!
J: - A chcesz się przekonać?
K: - Dobra, dobra, ale to jest nasz k*** wróg, dawaj szalik, spalimy go tutaj k***
J: - Jak to WY? Teraz to mój szalik i zrobię z nim co zechcę.
K: - K*** laska, albo jesteś z nami albo nie.
I tutaj nastąpiła ceremonia palenia szalika, z utraty którego musiałam się gęsto tłumaczyć przed kumplem, ale jak to stwierdził "najważniejsze, że żyjesz" :P
Na odchodne od kiboli usłyszałam tekst:
K: - Dobrze, że ty k*** u nas jesteś, bo jak by mnie jakaś laska chciała bić to bym nie uwierzył i dostał wp*** od lali.
a te ubarwiacze w postaci ;P XD i innych pseudoemotów to po co?
Odpowiedztak jakoś ostatnio ich nadużywam
OdpowiedzZ gwary Poznańskiej, Kibol - kibic, zagorzały zwolennik określonej drużyny sportowej. A, że media upodobały sobie to słowo zamiast pseudokibic...
OdpowiedzGwara gwarą, to tylko zjawisko miejscowe - ODMIANA języka narodowego, niejako podrzędna w stosunku do jego "uniwersalnej" wersji. W związku z tym aroganckie jest moim zdaniem domaganie się, by cała Polska używała gwary danego regionu ;) I zupełnie bez sensu postulowanie, by respektowano nawet nie całą gwarę, a pojedyncze słowo. Wydaje mi się, że słowo "kibol" zostało przyjęte jako ogólne określenie pejoratywne głównie ze względu na swój wydźwięk - przekształcenie słowa "kibic" tak, by brzmiało mniej przyjemnie. Innymi słowy - nie sądzę, by główną inspiracją była tutaj gwara poznańska, więc i czepialstwo nie jest zbyt uzasadanione ;)
OdpowiedzDlaczego "Mnie" z wielkiej litery?:/
OdpowiedzBo nie używam imienia :P, można też powiedzieć, że się lubię ;)
OdpowiedzKurcze, normalnie wierzyć się nie chce...
OdpowiedzHmmm... niech zgadnę... nasza kochana Łódź?
Odpowiedz