W poniedziałek na stacji metra zaczepiła mnie kobieta, poprosiła o 2 złote bo ją okradziono i nie ma na bilet.
Sama 2 lata temu byłam w podobnej sytuacji, więc kobiecinie dałam.
Dziś wracam, z koleżanką do domu, po pracy. Ta sama kobieta podchodzi do mnie i ta sama prośba... nie zdążyłam się nawet odezwać....
Za to koleżanka krzyknęła tylko:
- 5 raz w tym tygodniu mnie pani zaczepia! Albo zacznie pani zapamiętywać kogo zaczepia, albo czas przestać wyłudzać pieniądze.
A łudziłam się, że komuś pomogłam, oj ja naiwna.
komunikacja_miejska
Ja jak komuś pomagam staram się nie myśleć co ta osoba zrobi z pieniędzmi(jeśli właśnie w taki sposób pomogłem). Uważam, że to już kwestia ich sumienia czy chcą naprawdę na np jedzenie czy tylko okłamują ludzi bo nie mają na piwo. Oczywiście już przynajmniej raz zostałem naciągnięty, bo myślałem że facet jest uczciwy, ale i tak jeśli mogę to pomagam.
OdpowiedzJa unikam dawania kasy, ale tego dnia, jak usłyszałam że ją okradli postąpiłam inaczej. Pewnie dlatego, że sama to przeżyłam. Cóż, mam za swoje. Co nie zmienia faktu, że jak będzie potrzeba to pomogę :)
OdpowiedzU mnie w Bydgoszczy pewna kobieta już kilka lat tak robi, tylko raz na jakiś czas zmienia miejsce. Z wyglądu bizneswoman z walizką na kółkach, zaczepia ludzi i gada, że ją okradziono i nie ma na bilet powrotny. Śmieszne, że zamiast codziennie być gdzie indziej, to przez rok, może 2 lata, widywałem ją w tym samym miejscu.
OdpowiedzMoże nie mogła uzbierać kasy na bilet i dlatego tak długo tam była?
Odpowiedzta pani ma schizofrenie, kiedys zaczela sie na mnie wydzierac, bo na przystanku usiadlam 2 siedzenia dalej ... ona ma nawet stronke na fb https://www.facebook.com/pages/KOBIETA-Z-WALIZK%C4%84-W%C4%98DRUJ%C4%84CA-PO-BYDGOSZCZY/284601194895036?fref=ts
OdpowiedzHaha, Pacynka, chyba sama zostałam wrobiona przez tę kobietę! Dałam się jej naciągnąć na 4zł "na pociąg, bo portfel ukradli", parę dni potem zauważyłam, jak tymi samymi słowami i z tak samo zbolałą minką naprzykrza się jakiejś dziewczynie, która już-już wyciąga portfel. Wkurzyłam się strasznie. Tych 4 złotych akurat mi potem do czegoś zabrakło, ale że postanowiłam zrobić z siebie Towarzystwo Dobroczynności... Podeszłam i nagabnęłam oszustkę, że portfel warto trzymać w bezpiecznym miejscu, skoro tak często go gubi - nigdy nie widziałam takiego króliczego popłochu w niczyim wykonaniu.
OdpowiedzManieczek co do tej kobiety... dziś też ją spotkałam... Byłam mądrzejsza... stacja metra plac bankowy... podchodzi do mnie i z tym samym tekstem. A ja jej: "Ojej, 4 raz w tym tygodniu?" Na cały głos, tak żeby ludzie w promieniu 20 metrów słyszeli... A co, niech nie myśli, że będę adal jej dawać :D OSTRZEGAM: starsza babka (na oko 40 +), blond włosy, grzywka, niebieska kurtka.
OdpowiedzTak jest, to ona! :D Niezła z niej cwaniara.
OdpowiedzTak patrzę na minusy przy postach dotyczących kobiety z metra. Myślicie, że to ona?
OdpowiedzNo tak, też ją spotkałam, z rok temu. na różnych stacjach metra, i za pierwszym razem nawet jej uwierzyłam, tylko nie miałam akurat pieniedzy przy sobie, za kolejnym razem, cieszyłam sie że wtedy tych pieniędzy nie miałam:P
OdpowiedzDo mnie też jakaś podeszła- na stacji Metro Świętokrzyska, może to ta sama?
OdpowiedzNo przeciez pomoglas. moze ona sie wstydzi, że jest biedna i dlatego tak mowi?
OdpowiedzWitam Ludzie ostatnimi czasy nie chcą dawać pieniędzy (wiadomo na co pójdą),więc "potrzebujący" zaczęli chodzić na dworce,gdzie o kasę o wiele łatwiej. Zdarza się jedna na 10 000 osoba,która naprawdę potrzebuje na bilet. Reszta to typowe "sępy" .Parę naście lat temu kuzyn opowiedział mi hostorię jak to w ciągu jednego dnia żebraczka uzbierałą na video (Dla młodszych-to taki odtwarzacz do takich wielkich kaset-poprzednik dvd). Jak ognia unikam dawania pieniędzy-zawsze wolę kupić coś do jedzenia.Jak osobs prosząca jest głodna-zawsze się godzi. Pozdrawiam
OdpowiedzJak mam być szczera to ja Was nie rozumiem- być złym o to że komuś dało się parę groszy. Nigdy nie wiesz dlaczego dana osoba to robi. Może jej po prostu w życiu nie wyszło a nie dlatego, że jest skończonym leniem. O ile mam drobne od głupiej złotówki do 5 to zawsze dam i nie obchodzi mnie czy to "rumun", cyganka czy ktoś inny. Póki mam ciepły domek, pełną lodówkę i mam w co się ubrać - nie będzie problemem rzuceniem komuś głupich 2zł.
OdpowiedzPodziwiam Twoja zachowanie. Tym bardziej, że Rumuni bądź Cyganie w Polsce otrzymują pomoc finansową oraz rzeczową szybciej niż polski obywatel. Widzisz, mnie nie stać na to by każdemu, kto do mnie podejdzie dawać 5 zł... mam pracę i wiem ile się muszę napracować, żeby dostać wypłatę. Nie mam nic za darmo. A mam pomagać jakimś oszustom? Co innego gdy ktoś jest potrzebujący. Coś tu jest nie tak, nie sądzisz? Najgorsze jest to, że Ci którzy potrzebują pomocy najbardziej wstydzą się do tego przyznać i radzą sobie jak mogą nie obnosząc się ze swoją biedą. Takim to bardzo chętnie pomogę.
OdpowiedzJest taki gość, który jeździ pociągami na trasie Katowice-Kraków (a przynajmniej tam zdarzało mi się go spotkać). Wysoki, przy kości, ubrany dość porządnie (tzn nie żaden menel), z dużym plecakiem, zawsze wsiada zdyszany do wagonu i mówi że go przed chwilą okradli i zbiera na bilet do domu (z tym, że miasto docelowe czasem się zmienia, ostatnio ten dom ma w Bytomiu ;). Ludzie dają mu bardzo dużo pieniędzy, bo jest wiarygodny.
OdpowiedzTeż kiedyś takiego typa spotkałam. Jak mu powiedziałam co myślę i że na fajki to go stać (chuchał mi dymem prosto w twarz) to się przyznał że na wódkę zbiera. "to nie można było tak od razu? NIE!"
Odpowiedz