Konto założyłam w celu opisania innej piekielnej historii, ale przypomniała mi się właśnie ta.
Od tego czasu minęły już ze 2 lata, jestem ciekawa czy w tej kwestii coś się zmieniło. Ale do sedna, przechodziłam z koleżanką przez dworzec centralny w naszej pięknej stolicy w celu skrócenia drogi na zakupy. Nigdzie się nam nie spieszyło, więc dyskutując sobie szłyśmy wolno i obserwowałyśmy tłumy ludzi "strasznie się spieszących". Nagle naszą uwagę zwróciła starsza pani przy kasie biletowej. Podeszła ona do okienka i zaczęła pytać o coś po angielsku, kasjerka kilkakrotnie odpowiadała jej po polsku, a gdy tamta dalej usiłowała się dogadać w rodzimym języku kasjerka po prostu zamknęła okienko i podeszła do koleżanki obok.
Z koleżanką zbulwersowałyśmy się co niemiara, no w końcu nic dziwnego, że takie zdanie o nas za granicą mają...
Podeszłyśmy do anglojęzycznej pani i zapytałyśmy(po angielsku rzecz jasna) jaki ma problem. Chodziło o jakąś zniżkę dla seniora na bilet. Na nasze wołania kasjerka łaskawie otworzyła okienko i jeszcze nakrzyczała na nas, że u nas takowych zniżek nie ma... Ale normalny bilet pomogłyśmy zakupić.
Już sobie wyobrażam Euro 2012...
dworzec centralny stolica
Praca w kasie jest za bardzo niską stawkę więc każdy kto choć trochę zna angielski nigdy by się jej nie podjął. Panie z kas najczęściej uważają, że gdy głośniej się coś powie to cudzoziemiec na pewno to zrozumie bo jak można nie znać języka świętego Lecha Kaczyńskiego Pogromcy Rosjan i jednej brzozy
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 grudnia 2011 o 21:18
Sorry tmmt - koleżeńskie ostrzeżenie!Za taki komentarz może się wkrótce u Cibie zjawić(bez porządku alfabetycznego): CBA, CBŚ
OdpowiedzA co mi Centralne Biuro Antykorupcyjne może zrobić? Nie jestem żadnym urzędnikiem ani osobą decyzyjną w mojej firmie więc łapówek nie musze brać ani dawać. Niech CBŚ wpadnie tylko muszą się wcześniej zapowiedzieć bo mogę nie mieć ciasta dla nich.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 grudnia 2011 o 9:36
właśnie dlatego miasta gdzie będą mecze szukają wolontariuszy na dworce i lotniska by tłumaczyli z angielskiego lub innego języka na polski i mówili to kasjerkom...
Odpowiedzhistoria juz podobna byla dosyc niedawno, ale problem jak najbardziej aktualny. nie wiem jak osoby, ktore to czytaja teraz sie zapatruja na znajomosc obcych jezykow przez Polaków, ale w poprzedniej historii padły stwierdzenia jak "kazdy obcokrajowiec powinien znac zwroty po polsku, bo w koncu jest w polsce". Ogólnie rzecz biorąc stwierdzali, że polacy niekoniecznie musza sie dokształcac w tym kierunku... jak dla mnie to całkowita ignorancjia w koncu zyjemy w kosmopolitycznym świecie i raczej kazdy powinien znać chociaż podstawowe zwroty w jezyku angielskim na poziomie komunikatywnym. Dokładnie, ciekawe co to bedzie na Euro, bo ja juz sie wstydze niestety.
OdpowiedzJa byłam za tym żeby obcokrajowcy znali choć trochę polski... Ale absolutnie nie twierdziłam że uprawnia to nas, Polaków, do ignorancji językowej. Wręcz przeciwnie, masz rację, żyjemy w świecie bez barier (przynajmniej geograficznych) i skoro esperanto zawiodło, wypadałoby chociaż ten angielski w stopniu komunikatywnym znać. Ale - jeśli ja będę znała kilka słów po angielsku - i obcokrajowiec będzie znał kilka słów, dorzucając ze dwa polskie - to chyba znacznie łatwiej będzie się nam dogadać, prawda?
OdpowiedzTeraz ze znajomością angielskiego na Centralnym jest znacznie lepiej, jak ostatnio kupowałem bilety kilka razy, to nie zauważyłem aby obcokrajowcy mieli jakieś problemy. Panie w kasach potrafiły się z nimi dogadać, co nie zmienia faktu, że pewnie w jakimś Pcimiu Dolnym już nie jest tak pięknie.
Odpowiedzoj już nie przesadzajcie z tym Euro 2012. W 1998 roku Mistrzostwa Świata odbyły się we Francji, a powszechnie wiadomo, że Francuzi za językami obcymi - delikatnie mówiąc - nie przepadają. A jednak się udało. Kibice przyjechali, pojechali, nikt jakoś specjalnie nie ucierpiał ;)
OdpowiedzMoim zdaniem, jak się nie zna chociaż podstawowego angielskiego, to jest się głupim człowiekiem. CHociaż z drugiej strony, gdybyście zza czasów komuny żyli, to przejmowalibyście się Angielskim? Shit, sam sobie przecze...
Odpowiedzmożna kupić jakieś rozmówki angielsko-polskie czy coś i po problemie. A nie uważać że cały świat MUSI rozmawiać po angielsku. Wyjeżdzając za granicę też będziecie wymagać znajomości polskiego u innych? Niby angielski międzynarodowy język, ale po co on kobiecinie w kasie, skoro nawet "szlachta" polityczna korzysta z tłumaczy.
OdpowiedzGeneralnie globalizacja sprawia, że świat się okropnie amerykanizuje i jest to denerwujące, bo przez to inne języki niż angielski zaczynają być olewana, spychane na margines. Jeżeli jadę do innego kraju to staram się znać podstawowe zwroty by sie dogadać. Czemu anglicy/amerykanie itp. mieliby się niem uczyć choć podstaw z innych języków?
OdpowiedzJa też uważam, że człowiek powinien jakieś języki znać, ale tak czy inaczej wkurzają mnie Anglicy, którzy są przekonani, że każdy ma obowiązek znać ICH język.
Odpowiedzjak ja jadę do innego kraju to zakupuję rozmówki polsko - jakieś tam i szukam sobie rożnych zwrotów. Nie pytam w Hiszpanii o bilet po polsku...
Odpowiedzwłaśnie o tym mówię.
Odpowiedz